:3

6 czerwca 2013

Pragnienie bliskości


Pewnie wielu z nas przeżywa jakieś problemy- większe czy mniejsze- nieważne, one zawsze są.
Nie jeden kiedyś miał ochotę zniknąć i czasami się to udało.
Niektórzy odchodzili zbyt szybko, jednak było to w pewnym sensie normalne.
Każdy pragnie dać sobie radę z przejmującym chłodnym powietrzem wokół nas. Ta cisza, pustka będąca od pewnego czasu tuż obok- zdołaliśmy się do niej przyzwyczaić?
"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".
Czy potrafimy zapomnieć o bólu po czyjejś stracie? Po stracie najważniejszej osoby w naszym życiu?

"Kris?" zapytał średniego wzrostu mężczyzna o jasnych farbowanych włosach i łagodnie patrzących oczach. 
"Hmm?" mruknął pytany nie odwracając się od zdjęcia stojącego na biurku. Przedstawiało ono dwóch nastolatków stojących obok siebie. Jeden z nich miał przewieszoną rękę przez szyję drugiego. Oboje się uśmiechali.
"Kris, nie możesz tu tkwić kolejny dzień" westchnął blondyn i nie widząc żadnej reakcji swojego przyjaciela podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Dopiero wtedy zobaczył, a właściwie to tylko poczuł bo w pokoju panowała ciemność, łzy cieknące po policzkach siedzącego.
"Kris, proszę" prosił jednak on nie zwracał uwagi i nadal wpatrywał się w zdjęcie, które nagle wydało mu się tak odległym wspomnieniem, chociaż minęły zaledwie 2 miesiące od jego zrobienia. I od tamtego wypadku.
"Kris, proszę cię" szepnął chłopak i zacisnął powieki by również się nie rozpłakać. Jednak ta próba nie powiodła się i już po chwili uronił pierwsze łzy. On także cierpiał, jednak wiedział iż jego przyjaciel przeżywa to bardziej.
"Nie zdążyłem mu powiedzieć" to było pierwsze zdanie Krisa. Zachrypnięty głos nie przypominał nawet cząstki dawnego Krisa.
Blondyn nie rozumiał tych słów.
"Kris, chodź. To nie pomoże... On nie wró-"
"Nie mów tak!" krzyknął nagle chłopak i odrzucił rękę przyjaciela swoją własną. Przycisnął chłodną ramkę do swojego ciała pozwalając by kolejne słone krople upadły na jej powierzchnię. 
Blondyn wyczuł, że pora się wycofać więc tak też zrobił zostawiając płaczącego samego w tym ciemnym, pogrążonym w smutku pokoju.
Ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Każdy dzień był męczarnią spowodowaną brakiem tej jednej osoby tuż obok.
Kris odłożył zdjęcie z powrotem na orzechowy blat i sięgnął do szuflady wyjmując z niej czarne pudełeczko. Otworzył je i wyciągnął z niego flakonik uśmiechając się smutno.
Wysypał zawartość na stół nie licząc nawet jej ilości. To nie było istotne. 
Szklanka z wodą stojąca tuż obok była mu teraz potrzebna. 
"Przepraszam, bo wiem, że nie tak chciałeś. Przepraszam, że nie zdążyłem wtedy. Kocham cię Moja Pando. Mam nadzieję że mi wybaczysz..." i 23 tabletki wylądowały w jego ustach. Popił je wodą i wziął kolejną serię lekarstw. Trucizna. Ostatni raz upił łyk chłodnej cieczy i zamknął powieki.
To jednak było za mało. 
Sięgnął i tak słabą już ręką do szafki i wyciągnął z niej wódkę i wino.
Najpierw wypił trochę wina i zapił to wódką. Zapach alkoholu roznosił się po nie wietrzonym pokoju. Jednak Krisowi to nie przeszkadzało.
Czuł, że jego głowa robi się ciężka, słabiej oddycha, a serce coraz wolniej pracuje. Był tak blisko.
Huk opadającego ciała na biurko rozniósł się po pokoju. Wstrząs jaki się z tym rozniósł spowodował pęknięcie szklanki i woda wylała się na podłogę coraz bardziej powiększając swój obszar w postaci plamy.
Czas się zatrzymał. Tego właśnie pragnął.
Tak jak ukochany Tao, Kris odszedł z tego świata z uśmiechem na ustach.
Wreszcie mógł być blisko niego. Wreszcie spełnił swoje pragnienie.


1 komentarz:

  1. Popłakałam się :'(
    Dosłownie... Ryczę :"c
    Krótkie, ale tak łapie za serce... Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.