:3

13 stycznia 2014

You whispered my name


Noc była piękna, bezchmurna, pełna gwiazd, a księżyc błyszczał między nimi. Wiatr delikatnie wiał na północ, jednak był ciepły, a nie przeraźliwie zimny jak zawsze. Ta noc była inna niż wszystkie.
W jednym z małych domostw na przedmieściach Seulu wciąż paliło się światło. Nikomu jednak to nie przeszkadzało, wszyscy byli przyzwyczajeni do dziwnego zachowania swojego sąsiada z końca ulicy. Pod numerem 17, w pomalowanym na beżowo domu mieszkał młody, 21-letni mężczyzna, zajmujący się niczym innym jak śpiewem. Głos miał piękny, nie było nikogo, kto nie chciałby go posłuchać choćby przez malutką chwilę. Niestety, chłopak był niepełnosprawny.
W wyniku wypadku kilka lat temu stracił czucie w nogach, przez co poruszał się teraz na wózku. Mimo tej niepełnosprawności, chłopak miał wspaniałą osobowość i nie raz pokazywał ludziom wokół siebie, że nie warto się tym smucić, a uśmiechać się do życia, bo widocznie ktoś tak chciał. Miał w sobie spore pokłady energii, wrażliwy na ludzkie krzywdy w każdym stopniu, nie szukał współczucia ani zrozumienia. Poradził sobie doskonale, lepiej niż spora część społeczeństwa. Nazywał się Kim Jongdae.
Gra na fortepianie i gitarze były jego ulubionymi zajęciami po śpiewie. Często łączył swoje pasje w jedno i dawał małe koncerty w pobliskim domu kultury. Utrzymywał się z renty oraz spadku po rodzicach, w międzyczasie dorabiając sobie właśnie przez koncerty. Był niezwykły pod każdym względem.
Miał przyjaciela, bardzo bliskiego, który nawet w ramach bezstronnej pomocy dla Jongdae, zamieszkał z nim mimo wcześniejszych sprzeciwów chłopaka. Kim Minseok, jak się nazywał, był urodziwym, 23-letnim mężczyzną, o stałej pracy w małej kawiarni jako barista. Uśmiechał się równie często jak Jongdae i miał w sobie równie dużo energii.
Właśnie o tak późnej porze, Minseok z zapałem opowiadał przyjacielowi o nowym kliencie.
- Ma takie piękne duże oczy! I wspaniały głos. O, właśnie! Mówił że nazywa się Xi Luhan. Brzmi chińsko, nie uważasz? Pewnie jego ojciec jest z Chin, bo to niemożliwe, by tak pięknie mówił po koreańsku.. -Ujął swoją twarz w dłonie i westchnął.- Szkoda tylko, że prawdopodobnie już nigdy go nie zobaczę.
- Jeśli to właśnie on ma zostać wybrankiem twojego serca, to wasze drogi z pewnością się zejdą -wyrecytował Jongdae patrząc na przyjaciela z szerokim uśmiechem.- Myślisz, że się zakochałeś?
- Jeśli tak, to od pierwszego wejrzenia.. Mówiłem już o jego dużych pięknych błyszczących oczach? Są naprawdę piękne... -Rozmarzył się Minseok.
- Ziemia do Minniego, ziemia do Minniego! -Jongdae zamachał dłonią przed oczami starszego. Ten uśmiechnął się.
- Trafiło mnie, Jong.. Zakochałem się! -Westchnął z przejęciem Minseok na co Jongdae wybuchł śmiechem. Jednak to, co czuł w sercu i żołądku wcale nie było skutkiem radości. - Wszystko w porządku? -zapytał starszy Kim patrząc na młodszego.
- Tak, wszystko okej. Pójdziemy spać? -Poprosił Jongdae, a Minseok spełnił jego prośbę. Kilka minut później, leżeli w łóżku próbując zasnąć. Minseokowi przyszło to jednak dość sprawnie, natomiast Jongdae patrzył w sufit.
Dlaczego boli mnie serce? Powinienem być szczęśliwy, że ta kluska emocji wreszcie kogoś sobie znalazła -powiedział do siebie w myślach i przymknął powieki, widząc swojego przyjaciela w objęciach nieznanego mu chłopaka. Otworzył oczy.
- Nienawidzę cię -powiedział sam do siebie na głos, a Minseok poruszył się lekko i spojrzał na młodszego tak nagle, że nawet on sam się przestraszył.
- Mówiłeś coś? -Zapytał sennie starszy i przetarł swoje oczy.
- Nie, możesz spać spokojnie -posłał przyjacielowi promienny uśmiech. Minseok odwzajemnił to i znów zasnął.
Tej nocy Jongdae jednak nie zasnął. Patrzył to na okno, to na sufit lub ścianę, albo też na pogrążoną we śnie pulchną twarz Minseoka. Chciał się zakochać, tak jak starszy. Pragnął tego najbardziej na świecie, to było jego największe marzenie. Tylko, dlaczego na myśl o zakochaniu myślał o Minseoku?
- Jong... Dae... Kocham cię... -szepnął nagle Minseok przez sen. Jongdae prawie poczuł smak swojego serca.
Do momentu pobudki Minseoka, to zdarzenie nie dawało mu spokoju. Myślał o tym tak intensywnie, że nawet nie zauważył kiedy zrobiło się jasno, a starszy wstawał do pracy. Nie usłyszał nawet tego okropnego dźwięku budzika przyjaciela.
- Jongdae?
- C-Co? Ah, tak. Dzień dobry.
- Spałeś coś w nocy w ogóle? -Ton głosu Minseoka wskazywał na zmartwienie.
- Nie. Ale nie przejmuj się, odrobię to jak będziesz w pracy -uśmiechnął się. Minseok również to zrobił.
- Mam nadzieję. Martwię się o ciebie..
- Poradzę sobie, Minnie. A teraz leć już, bo Luhan ucieknie -zaśmiał się widząc iskierki w oczach Minseoka. Zamknął oczy i ułożył się na tyle na ile pozwoliła mu jego sprawność, po czym zasnął tak nagle, że nawet nie wiedział kiedy.
Obudził go Minseok.
- Jongdae? -zapytał cicho patrząc na młodszego.
- Która godzina? -szepnął sennie chłopak.
- 23 -odpowiedział krótko starszy. Jongdae zerwał się z łóżka do siadu.
- Żartuję, jest 18. Właśnie wróciłem. I nie uwierzysz! Przyszedł tam -Jongdae spojrzał na przyjaciela. Dopiero wtedy zauważył mokre policzki i czerwone oczy.
- Płakałeś?
- Luhan... Miał kogoś. Takiego... Tao... -Minseok spojrzał na Jongdae, wzdychając cicho.- Wiem, to głupie, ale naprawdę zacząłem robić sobie nadzieję...
- Minnie, jak nie Luhan, to ktoś inny, prawda? Na pewno będzie ktoś dużo odpowiedniejszy dla ciebie. Zasługujesz na szczęście -powiedział Jongdae i poklepał starszego po ramieniu posyłając mu promienny uśmiech.
- Naprawdę?
- Tak, Minnie, każdy zasługuje na odpowiednią osobę i szczęście -Jongdae znów poczuł to dziwne uczucie w sercu. Westchnął cicho.
- Um, Jong? Bo zachowywałeś się trochę dziwnie rano.. Coś zrobiłem?
- Nie! Wszystko jest w porządku... Tylko...
- Tylko co? -Jongdae wziął głęboki oddech i spojrzał na starszego.
- Mówiłeś przez sen. I.. I powiedziałeś, że mnie kochasz... -szepnął Jongdae bawiąc się swoimi dłońmi. Minseok przełknął ślinę.
- Ja..
- To był tylko sen, prawda?
- Nie.
- Ja rozu.. Co?! Jak to nie był tylko sen?! -pisnął Jongdae i spojrzał na starszego.
- No bo.. Nie był. Ja.. Ja to czuję, Jong. Tak normalnie -powiedział poważnie Minseok, choć Jongdae liczył na nagły wybuch śmiechu starszego. Nie doczekał się go.- To nie daje mi spokoju, Jonggie.. Ja nie płakałem przez Luhana, choć rzeczywiście, on jest z Tao i wiem to od wczoraj, ja płakałem, bo.. Bo ja cię kocham.. I nie umiem sobie już z tym radzić! -Powiedział rozpaczliwie Minseok.
Jongdae zatkało. Nie wiedział co powiedzieć, więc tylko przyciągnął starszego do siebie za jego krawat i pocałował go.
Zaskoczył się miękkością ust starszego i ich słodkim smakiem, bo był niemal w 100 procentach pewny, że będą przesiąknięte kawą. Z pasją smakował jego ust, kładąc swoją delikatną dłoń na jego plecach. Czuł, że czas się zatrzymał, nic się nie liczyło. Był tylko on i Minseok.
Czuł jak jego serce zapełnia się uczuciem, którego istnienie wykrył ledwie chwilę temu. Biło jak szalone.
- Jongdae... Kocham cię.
- A ja ciebie, Minnie.

6 komentarzy:

  1. takie piękne ;;;

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabiłaś mnie tą kluską emocji XD Musiałam czytać dwa razy bo za pierwszym po tym właśnie zdaniu nie mogłam się skupić ;-) Ogólnie opowiadanie jest takie słodkie i puchate że mam ochotę tulić do twarzy telefon ;-)
    Nyx
    Ps: KOCHAM XIUCHENA :-* A wszędzie tylko Kaisoo taoris hunhan albo baekyeol więc automatycznie kocham już twojego bloga za to że nie zatrzymałaś się na tych czterech paringach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaczynałam, to wiadomo.. nie wiedziałam nic o innych pairingach ale potem wszystko szło lepiej i w mojej głowie były pomysły z abstrakcyjnymi pairingami... np. HanSoo xD
      A XiuChen było pierwszym pairingiem z Xiuminem jaki poznałam c:
      Dziękuję :3

      Usuń

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.