- Baek! Baek!- wołał mnie Chanyeol, ale ja nie miałem ochoty nawet się ruszyć z łóżka. Od co najmniej godziny dawałem, że nadal śpię. Nagle usłyszałem przyspieszone kroki, otwieranie drzwi i nim zdołałem otworzyć oczy, coś, a raczej ktoś wyrwał mnie siłą z łóżka. Zacząłem marudzić i uderzać pięściami w plecy giganta, ale nie było skutku. - Chan! -pisnąłem w końcu i zsunąłem się trochę. Moje oczy były na wysokości jego. Pocałowałem go i po chwili zarzuciłem mu ręce za szyję, pogłębiając pocałunek. -Dzień dobry - powiedziałem po chwili, wtulając się w niego mocno. - Śniadanko? - spytał, sadzając mnie na krześle. - Mmm... chętnie - dotarłem, po czym położyłem się na stole. - Baek, jest środek dnia. Nie śpij. Jedziemy niebawem. - spojrzałem nagle na niego zaciekawiony. - Co ty znowu planujesz? - A wiesz... powspominać studenckie czasy - puścił mi oczko a ja automatycznie się ożywiłem. - To czekaj! Jesteśmy spakowani? Matko boska, Chan, nie mogłeś mówić wcześniej?! Zabije cię gigancie! Zobaczysz, nogi ci z dupy urwę i będziesz taki niski jak ja! Chociaż nie, masz piękne uda, ale... ach! Zabije cię i zakopie! - marudziłem, przerzucając rzeczami w sypialni. Dobiegł mnie śmiech Parka. - Spakowani. Czekałem aż wstaniesz, bo chciałem byś miał niespo- nie dał rady dokończyć, bo zawisłem na jego szyi i pocałowałem go znów namiętnie. Zjadłem szybko śniadanie, poprawiłem włosy, podkreśliłem je eyelinerem i ubrałem się zwyczajnie, by nie było mi szkoda ciuchów, gdy już wpadnę do morza zaraz gdy tylko przyjedziemy. Poznałem Chanyeola jeszcze w liceum, ale kiedy byliśmy na studiach dopiero zaczęło między nami zaczęło się dziać, choć byłem w nim zakochany od co najmniej 3 lat wstecz. Kiedy mieliśmy wolne w wakacje, postanowiliśmy się wybrać nad morze. Mimo że wynajmowaliśmy domek, i tak wzięliśmy namioty by chociaż móc oglądać w nocy gwiazdy na plaży i bawić się, a potem nad ranem wrócić do łóżek i spać do południa. Któregoś razu postanowiliśmy sami z Yeolem posiedzieć na plaży. Jeszcze nic między nami nie było ale chciałem po prostu spędzić z nim czas sam na sam. Rozłożyliśmy namiot daleko od domku i dość daleko od linii brzegu, by morze nas nie wzięło i nikt nam nie przeszkadzał. Leżeliśmy na piachu obok siebie, oglądając gwiazdy na niebie. Było cicho wokół nas, przez co mogłem usłyszeć jak głośno bije mi serce. Spojrzałem na Chanyeola. - Yeollie? - Hmm? - Muszę ci coś powiedzieć. Chanyeol automatycznie usiadł i spojrzał pytająco na mnie. Przełknąłem głośno ślinę. - Bo... widzisz.. czuję w sobie coś takiego.. takiego dziwnego... czuję gorąc w sercu... czuję jak mocno mi bije... - zacząłem się motać. Nie wiedziałem jak mam mu to powiedzieć, to było cholernie trudne. - To zaraźliwe? -był zaniepokojony. - Boże Chanyeol, mam na myśli że się w tobie zakochałem! - mruknąłem w końcu. Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałem. - Z-znaczy... Ja... - Wow, tego się nie spodziewałem... - powiedział, przy czym zaczesał brązowe włosy do tyłu, choć i tak opadły one do przodu. - Przepraszam, Chan... - powiedziałem ze łzami i po prostu schowałem się w namiocie. Zakryłem się po sam czubek. Nie wiem ile czasu minęło nim Chanyeol przyszedł do namiotu. Miałem nadzieję, że nie chciał mnie zabić przez sen. Położył się w swoim śpiworze, a ja usilnie próbowałem zasnąć. Nagle coś wleciało do środka. Poza bzyczeniem, słyszałem jak Chanyeol ciężko oddycha; przynajmniej on spał. W końcu to coś, czym okazał się jakiś zmutowany komar, ugryzł mnie w rękę. Usiadłem momentalnie i zacząłem się drapać. Wiem, że nie powinienem, ale to tak cholernie swędziało! Odwróciłem się od Chanyeola choć trochę, po czym zacząłem wydawać dziwne odgłosy z siebie. - Już dłużej nie wytrzymam! - pisnąłem w końcu, czym obudziłem Yeola. - Baek... - wydukał. Dopiero wtedy zrozumiałem jak musiało to brzmieć i wyglądać. - T-to nie tak! - Broniłem się szybko. - Komar mnie ugryzł... zobacz - podsunąłem mu rękę pod twarz. Na szczęście mi uwierzył. - Wiesz, że to wyglądało jakbyś sobie walił? - zapytał, po czym wyszedł z namiotu tak nagle. Szybko zrobiłem to samo co on. - Domyślam się... musiałem cię wystraszyć tym... najpierw to wyznanie.. teraz to... jestem okropnym kumplem. Chanyeol już się nie odezwał. Czułem że nie wie co ma powiedzieć i nie miałem mu tego za złe, choć chciałbym wiedzieć co myśli o tym. To było coraz bardziej niezręczne. - Czy jeśli powiem, że chciałbym zobaczyć twojego penisa, to bedzie wystarczająca odpowiedź? Zakrztusiłem się nagle. Spojrzałem na niego zszokowany. - Co? - Mam powtórzyć? - Nie.. zrozumiałem co powiedziałeś ale... - Po prostu cię kocham i chciałbym uprawiać z tobą seks. - Wow.. tego się nie spodziewałem. - powiedziałem, a po chwili poczułem jego miękkie usta na swoich. Nie wiem co mnie popchnęło do tego, ale już po chwili całowaliśmy się namiętnie, opierając się o siebie. Czułem jak moje nogi drżą gdy trzymał mnie mocno, czułem jego penisa pod sobą i czułem jak i mnie podniecenie bierze górę. - Wróćmy do domu - wyszeptałem, ciągnąc jego włosy. Nagle pisnąłem, gdy złapał moje sutki w swoje palce. Nie wiem jak trafiliśmy do domu ze wszystkimi rzeczami, ale głosu Chanyeola w tamtej chwili nie zapomnę nigdy. - Wynosić się kurwa! - wrzasnął, a po chwili cała ekipa z którą przyjechaliśmy stanęła przed nami. - C-co się dzieje? - zapytał Jongdae, przecierając oczy. - G e j o z a - wyszeptał mu do ucha gigant. Po chwili zostaliśmy sami. Chan jeszcze zamknął drzwi na klucz, poopuszczał rolety w całym domku, byśmy mieli trochę prywatności. Wiele razy czytałem, czy też słyszałem od innych, że pierwszy raz boli. Bałem się tego, ale zaufałem Parkowi który właśnie trzymał palce w moim tyłku. - Zrelaksuj się, Baek. - Łatwo ci mówić! To nie ja trzymam paluchy w twojej dupci! - pisnąłem, starając się rozluźnić. Nagle poczułem wszechobecną rozkosz. - Boże. Tam! Tam Chan! Jeszcze raaaaaaz! - krzyknąłem. Otarł się swoimi długimi palcami o moją prostatę. I właśnie wtedy był mój koniec. Zsunąłem z niego bokserki i wsunąłem jego penisa w siebie. Wybuch namiętności jaki we mnie wybuchł właśnie wtedy, pozwolił nam na przeżycie najlepszego seksu, jakiego nigdy nie zapomnę i będę go mile wspominać. Wiedziałem, że nikt poza Chanyeolem nie da mi tyle rozkoszy. Kochaliśmy się zaledwie godzinę, ale była to najlepsza godzina mojego życia. Zmęczony, ale szczęśliwy wtuliłem się w spocone ciało giganta, muskając jego pierś ustami. Byłem padnięty. - Nie żałuję że ci powiedziałem - powiedziałem po chwili. Niestety, Chan już spał, ale nie zraziło mnie to. Sam po chwili zasnąłem. Nagle obudziłem się. Byłem w samochodzie, niedaleko już naszego miejsca, bo widziałem znajome tereny. Spojrzałem na Chanyeola. - Spałem? - Tak - zaśmiał się. - Śnił mi się nasz pierwszy raz.. - powiedziałem do giganta. - Ta wycieczka jest w celu wspomnień, tak? - Dziś jest rocznica tamtych wydarzeń, wiesz? I nie żałuję niczego z tamtej nocy. - Ja tym bardziej! Ani mojego "walenia", ani twojego "Czy to zaraźliwe?" - zaśmiałem się. Cholernie chciałem powtórzyć wydarzenia z tamtego dnia i wiedziałem, że Chan sobie tego nie odpuści. Ani ja. Choć do dzisiaj zastanawia mnie jedno. Jak Jongdae, Sehun i Minseok wrócili do domku, skoro drzwi były zamknięte?
______________________________
Przepraszam za brak rozdziału drugiego z "Island". Mam nadzieję, że go skończę w wakacje. Cóż, to mój ostatni fanfic w tym miesiącu. Mam nadzieję wrócić w lipcu, choć jest to dość niepewne, bo nie wiem ile mnie przetrzymają w tym szpitalu ;-;
W każdym razie, udanych wakacji Kochani! Wrócę! Kocham Was,
Jaerin