Wielu może uznać, że miłość w tym wieku nie istnieje, że nic się nie może złego dziać, a jednak jest zupełnie odwrotnie. Byli ze sobą już prawie rok i to miały być ich pierwsze święta. Prezent dla starszego leżał schowany na dnie szafy, czekając aby go otworzyć. Jednakże, nie będzie mu to dane.
Jeongguk położył się na swoim łóżku i spojrzał załzawionymi oczami w sufit. Bransoletka, którą dostał od Jimina zabrzęczała głośno, za głośno jak na ciszę tej pory dnia. Znów poczuł jak łzy spływają po jego policzkach, przypominając sobie słowa chłopaka tamtego dnia. Przewrócił się więc na brzuch, wtulając twarz w poduszkę by ukryć płacz. Nawet rodzice nie potrafili zrozumieć co się dzieje z ich synem. Jednak Jungkook wiedział. On wiedział, że to koniec.
Wstał, gdy tylko zdołał się z leksza ogarnąć, po czym udał się do łazienki. To była ostatnia deska ratunku. Wiedział, że zrobi przykrość rodzicom, ale nie potrafił inaczej. Sięgnął do szafki po leki nasenne. Wyciągnął całe opakowanie od swojej matki, po czym poszedł do kuchni, skąd wyciągnął butelkę wina. Nie było innego alkoholu, jakim mógł popić tabletki. Znów zamknął się w pokoju, po czym wziął sporą garść pastylek i popijał je powoli winem. Przypomniały mu się ostatnie słowa chłopaka, nim rzucił się w rozpaczy na łóżko i ułożył się jak do snu, który niebawem go otulił. To miał być ostatni sen w jego życiu. Czuł oddech śmierci na swoim karku i uśmiechnął się delikatnie.
Jednak, coś było nie tak. Słyszał wokół siebie głosy, nie potrafiąc ich rozpoznać, choć dobrze je znał. Słyszał szum, wycie syren, płacz. Nadal jednak nie wiedział co się dzieje. Nie potrafił otworzyć oczu, choć tak bardzo tego chciał. Myśląc, że to już śmierć, zaakceptował to wszystko. Mimo to, nadal słyszał głosy wokół siebie, a po chwili pikanie jakiejś maszyny.
Obudził się dopiero po kilku dniach. Zauważył igłę wbitą w jego ramię, mnóstwo maszyn wokół siebie i pielęgniarkę. Ta szybko wybiegła z pomieszczenia, wołając kogoś po nazwisku. Nie minęła chwila, a już przy nim pojawiło się mnóstwo osób, w tym lekarze i inne pielęgniarki.
- C-co się dzieje? - zapytał zmęczonym głosem.
- Uratowaliśmy ci życie. Mało brakowało, a właśnie leżałbyś w trumnie - odparł jeden z lekarzy.
- To jest pani Kwon, ona z tobą porozmawia za chwilę, dobrze? Mów szczerze, to potrzebne - dodał drugi lekarz, wskazując na kobietę w fioletowym swetrze. Wyglądała na sympatyczną, jednak jej strój wyglądał, jakby dobierało go jakieś małe dziecko. Skrzywił się trochę. To wyglądało mu na szpital, jednak kraty w oknach wskazywały na więzienie.
- Gdzie ja jestem?
- W szpitalu psychiatrycznym, Jeongguk - powiedział do niego pierwszy z lekarzy. Teraz wszystko zaczęło mu się układać w całość. Chciał popełnić samobójstwo, a przeżył. - Słuchaj, jest tu ktoś, kto bardzo chciał cię zobaczyć. Mam go wpuścić?
- Chyba tak.. choć nie wiem - odparł szybko, za szybko jak na niego. Jednak spodziewał się swojego ojca.
- Jimin, możesz wejść.
Serce stanęło chłopakowi nagle, tak samo szybko jak zaczęło bić ze zdwojoną siłą. Nie spodziewał się tu jego. Nie tego, przez którego chciał to zrobić. Ale widok chłopaka po tak długim czasie spowodował, że lekko się uśmiechnął, a łzy znów stanęły mu w oczach.
- Jungkook! - zawołał Jimin, rzucając się do chłopaka. - Jak... dlaczego?
- Jiminnie - szepnął przez łzy chłopak, zamykając oczy. Zaczął nagle płakać i ciężko było go uspokoić.
- Jungkookie, nie płacz, jestem tu - szepnął Park, Złapał za dłoń młodszego, pokazując sobie blizny po jego wcześniejszych występkach. Nawet nie był świadom, jak bardzo zranił chłopaka.
- Co ty tu robisz? - zapytał niepewnie Jeon. Spojrzał chłopakowi w oczy, a ten od razu przetarł jego łzy kciukami.
- Chciałem się z tobą zobaczyć ale brakowało mi odwagi. Potem zadzwoniła twoja mama i powiedziała co się stało.. Przepraszam, Kookie, naprawdę przepraszam - szepnął Jimin. - Naprawię wszystko między nami, naprawdę, obiecuję..
- Już raz złamałeś obietnicę, Jimin, o raz za dużo - odparł Jungkook.
- Tym razem obietnicy dotrzymam. Zaczniemy jeszcze raz, od nowa.. Tylko daj mi... nam, szansę.
- Dam.. ostatni raz. Nie zmarnuj szansy. Ah.,. i potrzymaj mnie jeszcze za rękę. Masz takie ciepłe dłonie... - powiedział Jeon i uśmiechnął się ciepło.
Jimin złapał za dłoń młodszego chłopaka i odwzajemnił uśmiech, po czym musnął wargi Jeongguka, dając mu w ten sposób zapewnienie o swojej obietnicy,
Święta spędzili razem w szpitalu, a po wyjściu Jeona na wolność, postanowił nie puszczać go ani na chwilę.
_________________________________________________________
Dla małej Chichi, której obiecałam JiKooka. Nie umiem pisać o BTS, nie wiem czemu, ale jakoś mi to nie leży. Dzisiaj opublikuję jeszcze jednego fanfica, tym razem z MONSTA X i SEVENTEEN (I.M i Dino). Mam nadzieję, że wam się spodobają oba ff! Pozdrawiam wszystkich <3 Kocham was! A, i bardzo dziękuję za ponad 71tyś wejść <3 jesteście wspaniali!
Jaerinnie
Dobra, zacznę od tego;
OdpowiedzUsuńCo mi się podoba?
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
wszystko
Co mi się nie podoba?
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
nic
...
nic xDDDDDD
Jimin jak mogłeś zranić Kookiego! W kanale Cię wychowali czy jak? I Kook + samobójstwo... to tak ideallo do niego pasuje XD I yay! Wszystko się dobrze skończyło B))))
A teraz tak:
"DLA MOJEJ MAŁEJ CHICHI" wyższej od Ciebie xD
Dziękuję za one-shota ~
Pozderki :3