4 lipca 2014

You, me and one night on the Côté d'Azur

 fanfic specjalnie dla ming unni <3


Cisza w mieszkaniu dawała uczucie smutku i żalu, powodowała również wyrzuty sumienia u średniego wzrostu młodego chłopaka o jasnych włosach. Przed chwilą wyrzucił za drzwi swojego przyjaciela, który wyznał mu swoją miłość tuż przed wyjazdem do Francji. Baekhyun nie wiedział co robić, jak ma teraz wszystko odkręcić, więc stał w miejscu i zaciskał jednocześnie oczy jak i pięści, powstrzymując łzy. Było mu głupio, że tak się zachował, zwłaszcza, że on sam czuł coś do Chanyeola. Od samego początku, odkąd tylko poznał wysokiego ciemnowłosego chłopaka na jednej z lekcji wychowania fizycznego, był nim zafascynowany, a po niewielu miesiącach stwierdził, że się zakochał w brunecie. Został jego najlepszym przyjacielem ciesząc się tą bliskością, bo myśląc, że Chanyeol nie spojrzy na niego tak, jak on na niego, nie próbował nawet nic zrobić w tym kierunku. Jednak teraz, kiedy to Chanyeol wyszedł z inicjatywą, już kilka lat po zakończeniu liceum, on odrzucił go, bo się wystraszył. Przecież tyle razy marzył o tym, by coś między nimi było, by jednak im się udało...
Baekhyun westchnął cicho i po chwili uświadomił sobie, że Chanyeol jutro wyjeżdża. Musi się z nim przecież pogodzić przed tym wyjazdem! Na szybko zaczął szukać jakiegoś wolnego miejsca w samolocie, którym leciał Chanyeol, więc gdy znalazł jedno, od razu je zamówił dla siebie. Odetchnął z ulgą, dopiero wtedy zauważając, że przez cały czas zamawiania wstrzymywał oddech. Odsunął od siebie laptopa i poszedł do swojej sypialni, zaczynając się po chwili pakować do małej walizki. Uśmiechnął się, widząc starannie ułożone ubrania w szafie, które zwijane w kulkę lądowały wewnątrz walizki. Nie spostrzegł kiedy bagaż zrobił się pełny w przeciągu 10 minut. Z ledwością zapiął zamek, po czym przetarł czoło swoją ręką, nie powstrzymując się od uśmiechu. Był gotowy ponownie spotkać się z Chanyeolem i na spokojnie jeszcze raz porozmawiać. Miał tylko nadzieję, że wszystko się uda.
Nim się obejrzał było już późno, a on leżał zmęczony na łóżku, wpatrując się załzawionymi oczami w sufit. Wyciągnął dłoń ku górze, zasłaniając się przed światłem, bo zaczęło go po prostu razić. Mimo łez na jego policzkach uśmiechnął się szeroko do samego siebie, wyobrażając sobie samego siebie oraz Chanyeola o zachodzie słońca. Zarumienił się nagle, kiedy jego oczom ukazał się widok ich pocałunku. Przełknął ślinę i starł łzy z policzków, po czym rozebrał się z jeansów, wchodząc pod kołdrę po chwili, by zasnąć w błogim śnie. Łzy tylko mu w tym pomogły.
Słońce padało na jego twarz pogrążoną jeszcze we śnie, kiedy nagle do jego uszu dobiegł dźwięk znienawidzonej przez niego piosenki ustawionej specjalnie na budzik. Otworzył oczy i szybko wyłączył urządzenie, po czym uśmiechnął się i wstał z łóżka, idąc do kuchni na lekkie śniadanie. Prawie nic nie przeszło przez jego gardło, bo zaczął się denerwować wyjazdem. Miał nadzieję, że wszystko się uda, że cały plan wypali. Westchnął cicho i zacisnął dłonie na kubku, po czym spojrzał na zegar w kuchni. Według jego obliczeń, we Francji właśnie była północ. Westchnął ponownie i udał się do sypialni, po czym wziął ubrania na wyjazd idąc do łazienki. Wziął szybki prysznic, po czym ubrał się, uczesał i poprawił wygląd ogółem. Zarzucił bluzę na ramiona, wziął torbę do ręki, a w drugą dłoń złapał rączkę od walizki. Uśmiechnął się delikatnie, nim wyszedł z mieszkania, uprzednio zamykając je na zamek. Zamówił taksówkę na lotnisko i po prostu czekał. Będąc już przed halą lotniska, uśmiechnął się delikatnie.
- Trzeba wszystko naprawić - powiedział do siebie i wszedł do środka budynku. Przeszedł odprawę bardzo szybko, starając się aby Park go nie zobaczył. Ciągle się gdzieś ukrywał, to w łazience, to gdzieś pomiędzy ludźmi, aż w końcu dotarł na swoje miejsce w samolocie i odetchnął z ulgą. Widział Chanyeola jak wchodził, ale na szczęście on jego nie widział. Ułożył się w fotelu i zapiął pasy, zaczynając patrzeć przez okno, gdy nagle ktoś usiadł obok. Odwrócił się z uśmiechem i już miał zobaczyć kto koło niego siedzi, gdy zamarł w szoku.
- Baekhyun? - do jego uszu dobiegł ten cudowny głos.
- Ch-Chanyeol... - wyjąkał. Nie miał odwagi na niego spojrzeć.
- Co ty tu robisz? - Zapytał Park. Byun przełknął ślinę. Zacisnął powieki i pięści, patrząc po chwili na chłopaka.
- Lecę naprawić największy błąd mojego życia - wyjaśnił szybko Baekhyun i spojrzał na Chanyeola. - Pozwolisz mi?
Park spojrzał zaskoczony na przyjaciela. Zastanawiał się o co chodziło starszemu, kiedy nagle przypomniał sobie rozmowę z wczoraj zanim jeszcze wyjawił uczucia Baekhyunowi.
- Baekkie… - szepnął.
- Tak. Chcę naprawić ten błąd, Channie - oznajmił Baekhyun i uśmiechnął się lekko, jednak po chwili westchnął. Teraz wszystko musiał zmienić w swoim planie, bo nie tak sobie to wyobrażał.
- Baekhyun, przecież ty... Ty mnie... Nie kochasz... - wydukał brunet.
- Chanyeol, możemy porozmawiać? - Byun spojrzał na Chanyeola, wzdychając cicho.
- O-Oczywiście... - odparł Park.
- Bo widzisz Chanyeol... Ja... Popełniłem błąd. Nie powinienem tak zareagować. Powinienem cię zatrzymać, przytulić i samemu powiedzieć to samo co ty mnie.. I nie mówię tego z litości.- Starszy spuścił głowę i złapał się koszulki w miejscu, gdzie biło jego serce. - Ja naprawdę cię kocham Chanyeol... Cholernie cię kocham od czasów liceum..
Brunet spojrzał zaskoczony na przyjaciela, nim złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie, wpijając się w jego usta. Czuł jak serce przyspiesza mu z każdą chwilą, jak jego umysł staje się pusty, a ciało drży delikatnie. Wszystko nagle się zatrzymało, choć nie tak sobie to wyobrażał, cieszył się ogromnie. Pogłębił pocałunek delikatnie, nie chcąc być zbyt nachalnym, gdy nagle na swojej dłoni poczuł łzy Baekhyuna. Odsunął się trochę, przerywając pocałunek i spojrzał na starszego.
- Baekkie...? - szepnął cicho i musnął jego czoło, gdy nagle poczuł szarpnięcie na swojej koszulce. Blondyn trzymał się kurczowo materiału, płacząc cicho. - Kochanie, spokojnie.. Już wszystko dobrze.
- Chanyeol ty idioto..! Zawsze wywołujesz we mnie takie emocje! - pisnął cicho niższy chłopak, nim sam przyciągnął bruneta do pocałunku. - Kocham cię, baranie - szepnął Byun i wtulił się w wyższego na tyle, na ile pozwalały mu fotele samolotu.
Lot minął im w przyjaznej atmosferze, choć nie raz już mieli dość siedzenia, więc wiercili się, zamieniali miejscami, chodzili do toalety, aż w końcu, kiedy znudzeni usiedli na swoich miejscach, zapięli pasy, bo po chwili lądowali.
- Nareszcie - westchnął cicho Baekhyun. Spojrzał z uśmiechem na Chanyeola, po czym złapał go za rękę.
- Boisz się? – spytał Park ze śmiechem, muskając swoimi miękkimi wargami jego ucho. Opuszkami palców prawej dłoni, będącej na policzku starszego, wyczuł, jak po ciele blondyna przechodzą dreszcze. Oblizał nieświadomie usta, zagryzając po chwili dolną wargę.
- Nie boję…
- To dlaczego złapałeś mnie tak nagle za rękę, właśnie wtedy, kiedy podchodzimy do lądowania? – kolejne muśnięcie.
- Bo chciałem – powiedział cicho Byun, zupełnie ignorując kuszące wargi wyższego, błądzące teraz po jego szyi.
- Ja też chciałem… I się cieszę – szepnął i nagle zrobił mu malinkę. Nie mógł się powstrzymać, to było dla niego zbyt trudne. Szyja Baekhyuna bardzo go kusiła, od zawsze chciał to zrobić, móc ją całować, robić malinki, muskać wargami… To był jego słaby punkt.
- Channie… Nie tu… - wyszeptał blondyn, zaciskając dłoń. Park tylko zachichotał cicho, po czym ostatni raz skubnął ustami płatek ucha, nim usiadł normalnie w swoim fotelu, ostatecznie przygotowując się do lądowania.
Odprawa poszła szybko, nawet nie zdążyli się porządnie rozejrzeć po lotnisku, a już byli na zewnątrz, wdychając świeże, francuskie powietrze. Brunet uśmiechnął się do blondyna, ciągnąc go do taksówki, którą mieli dojechać do hotelu. Przez pierwsze dwa tygodnie, Chanyeol miał wynajęty pokój, a dopiero potem miał przeprowadzić się do mieszkania, które kupił w bardzo dobrej cenie. Baekhyun oczywiście nie pomyślał o noclegu, bo chciał tylko porozmawiać z wyższym i przeprosić go za swoje zachowanie. Miał więc nadzieję, że obsłucha hotelu nie zrobi problemu i pozwoli mu mieć pokój razem z Parkiem, bo oboje tego przecież chcieli.
- Chanyeol? Ale… Ja nie znam francuskiego – powiedział cicho Byun.
- Spokojnie, będziesz cały czas ze mną, więc na początku mogę ci pomagać tłumaczyć – brunet musnął jego policzek. Baekhyun jednak nie był zadowolony z tego pomysłu.
- Ja nawet nie umiem podstaw - dodał zmartwiony, spuszczając głowę. Westchnął cicho i uniósł wzrok na Parka, który zgarnął palcami niesforne kosmyki włosów blondyna, układając je po swojemu. Starszy zarumienił się mocno, chowając twarz w ramieniu wyższego, który zareagował gromkim śmiechem na tą reakcję.
- Jesteś uroczy, Baekhyunnie - zamruczał mu do ucha, na co Byun zacisnął dłonie na bluzie młodszego, jeszcze bardziej się rumieniąc.
- Przecieżtojajestemstarszyiniepowinienemtakreagowaćprzygłupie - mruknął niewyraźnie w materiał. Chan znów pokręcił głową ze śmiechem.
Kilkanaście minut później dojechali do hotelu, gdzie, na ich szczęście, nie robiono problemów z faktem dodatkowej osoby w pokoju Parka. Recepcjonista zapewnił ich nawet, że nie będą musieli płacić za to, ponieważ i tak wynajęcie pokoju, który dostał Chanyeol było bardzo drogie. Baekhyun zaśmiał się pod nosem, jakby młodszy przewidział to, że oboje tam będą. Złapał chłopaka pod rękę, po czym z radosnym uśmiechem popędził za mężczyzną, który miał ich walizki. Wydawało się, że lepiej być nie może, jednak to, co ujrzał po chwili zatrzęsło nim.
- Chanyeol... Jakim. Cudem. Wynająłeś. Tak. Piękny. Pokój. - spojrzał pytająco na młodszego, unosząc brew do góry, jednak po chwili wskoczył mu na ręce i uwiesił się na nim. - Jest cudownie... Przewidziałeś to, że przylecę z tobą, tak?! - spojrzał mu głęboko w oczy. Pocałował go namiętnie.
- Baekhyun? - szepnął wyższy, łapiąc niższego pod udami. Zaczerpnął oddech i wsunął usta na jego szyję, zaczynając ją całować. Nie mógł się powstrzymać, zwłaszcza, że zostali sami. Położył blondyna na łóżku, zahaczając długimi palcami o materiał spodni Byuna, kiedy coś go powstrzymało. - Baekkie? M-Mogę?
- Czy ty widzisz w jakim stanie się znajduję? Bierz co masz brać i do roboty. Nie mam całego dnia na czekanie, aż łaskawie zdejmiesz ze mnie wszystkie ubrania i wsadzisz to monstrum, które masz w spodniach, w mój tyłek - mruknął starszy, patrząc na Chanyeola z pożądaniem. - Bierz mnie, ogierze. Jestem twój.
Te słowa zmroziły Parka, jednak po chwili, jakby dostał dodatkowej energii, zdarł wszystkie ubrania z leżącego pod nim chłopaka, wpatrując się z błyskiem w oku i zagryzioną wargą w jego nagie, piękne ciało. Było bez skazy, zupełnie czyste i niewinne, a w dodatku- należało tylko do niego. Pocałował go między obojczykami, a potem kierował swoje gorące wargi coraz niżej, do pępka, jednocześnie gładząc dłońmi jego porcelanowe uda. Nie mógł się powstrzymać, by zostawić czerwony ślad na biodrze Byuna. Jego żądza powoli przejmowała nad nim zupełną kontrolę.
*
Opadł na ciało Baekhyuna, oddychając głęboko. To co właśnie zrobili, było oddaniem wszystkich uczuć w jednym stosunku. To nie tak, że przez seks pokazał mu jak bardzo go kocha. To był tylko dodatek, do całego dnia, bo wieczorem... Wszystko było jeszcze piękniejsze.
Baekhyun szybko udał się do łazienki, by wziąć odświeżający prysznic. Chanyeol w tym czasie wyszedł na balkon, po czym wpadł na pomysł, by zabrać starszego na randkę. Spojrzał przez okno na drzwi do łazienki, w których po chwili pojawił się Byun z ręcznikiem na biodrach.
- Baekhyun, a co powiesz na randkę? - zawołał ze śmiechem, po czym wszedł do pokoju. Starszy spłonął rumieńcem, ale przytaknął. Nawet jeśli w bardziej intymnych sytuacjach był bardzo śmiałym mężczyzną, to przy normalnych sprawach, typu pocałunki czy trzymanie się za ręce, reagował zupełnie odwrotnie, nadając sobie cechę bycia uroczym.
- Zabijęciękiedyśchanyeol - wymamrotał, na co Chanyeol się zaśmiał i pocałował go namiętnie.
- Chodź, trzeba się szykować.
Tak jak Park oznajmił, zaczęli się ubierać, układać włosy, podkreślać oczy, czy denerwować. To była ważna chwila dla nich, pierwsza wspólna randka. To nie tak, że Chanyeol czy Baekhyun nie próbowali umawiać się z kimś innym. Po prostu nie wychodziło im, bo kochali kogoś innego, doszczętnie ukrywając to nie tylko przed sobą, ale także samym zainteresowanym, przez co wyszło jak wyszło i dopiero we Francji mogli się pogodzić.
Po półtorej godzinie, wreszcie byli gotowi. Baekhyun ubrany w przewiewną białą koszulkę, krótkie spodenki do kolan w kolorze beżu, a Chanyeol natomiast w zwykłej, jasnoniebieskiej koszulce i białych spodenkach. Oboje wyglądali dobrze, a ich ubrania dobrane były do pogody. O tej porze we Francji panował niesamowity upał.
Wyższy złapał Baekhyuna za rękę, ciągnąc go na dół, na plażę, gdzie mieli zrobić sobie spacerek po brzegu, o zachodzie słońca. Dużo rozmawiali, wyjaśniali sobie wszystko, sprawiali, że ich randka była idealna.
Słońce powoli znikało za horyzontem, morze się uspokajało, mewy tylko trzepotały swoimi skrzydłami, a wiatr delikatnie muskał liście drzew i krzewów, a także odkrytą skórę Chanyeola i Baekhyuna.
- Co widzisz? -spytał blondyn, obejmując ciało Parka swoimi drobnymi ramionami.
- Morze - odparł lekko chłopak.
- Miałeś odpowiedzieć, że widzisz swój najpiękniejszy widok w życiu!  - mruknął smutnym głosem Byun.
Po chwili został odwrócony przodem do drugiego. Zarumienił się delikatnie i rozszerzył źrenice.
- Teraz widzę najpiękniejszy widok - powiedział brunet, ujmując podbródek blondyna dłonią. Spojrzał głęboko w jego oczy. - Kocham cię, wiesz? Jesteś naprawdę uroczy, skarbie...
Baekhyun odwrócił wzrok i przełknął ślinę, a soczysty rumieniec wkradł się na jego twarz.
- Mówiłem ci, żebyś tak nie mówił - wyjąkał, na co Chanyeol się zaśmiał. - Też cię kocham - dodał po chwilo, zarzucając ręce za szyję chłopaka. Ten wykorzystał ten ruch i pocałował go namiętnie. Położył swoją ciepłą dłoń na rozgrzanym policzku Baekhyuna, drugą ręką obejmując go w pasie.
- Baekkie?
- Tak?
- Dziękuję, że przyleciałeś to naprawić.
~ 5 tygodni później ~
- Chanyeol! Do jasnej cholery, rusz się! Te kartony same się nie przeniosą! - zawołał głośno blondyn, kiedy tuż przed nim wyrósł nagle chłopak, z wesołym uśmiechem. Skradł niższemu całusa, po czym czmychnął do drugiego pokoju po kartony z ich osobistymi rzeczami. To była ich sypialnia, więc jako pierwsze ją wyremontowali i wstawili meble. Ściany miały ładny, jasnoniebieski odcień, prócz jednej, która była ciemniejsza. Na niej właśnie wisiały ich wspólne zdjęcia, wypisane czarnym markerem różne rzeczy, głównie po koreańsku, by nikt, kto ich odwiedził z francuskich znajomych Parka, nie dowiedział się o ich małych tajemnicach.
Byli ze sobą lekko ponad miesiąc, jednak czuli, że jeśli teraz się to zacznie, to nigdy nie skończy.
- Baekkie, podejdź tu - powiedział nagle poważnym głosem Chanyeol. Byun przełknął ślinę, ale posłusznie znalazł się obok wyższego, który nagle wyciągnął z pudła pluszowego misia. - Co to jest?
- Ja.. Um... Chciałem ci to dać, no wiesz.. na prezent... - wyjąkał starszy, czując że zaraz zapadnie się pod ziemię. Spuścił głowę rumieniąc się mocno, jednak nagle poczuł woń perfum Parka i jego ciepłe dłonie na swojej twarzy.
- Dziękuję - pocałował go namiętnie, odrzucając pluszaka na karton, by wziąć Baekhyuna na swoje ręce. Spojrzał mu głęboko w oczy i zakręcił się. - Zaczynamy wspólne życie, co?
- Nie gadaj tylko całuj, palancie - mruknął Byun, przewracając oczami, na co Park się zaśmiał i musnął jego usta.
- Później, teraz jest coś do roboty..
- Huh?
- No przecież żartuję! Chodź tu, malinko - zaśmiał się Yeol, po czym przeniósł się z Baekhyunem do sypialni, zamykając drzwi za sobą. - To jak? Chyba jednak jest... robota - zagryzł wargę, po czym przylgnął do Byuna całym ciałem, zaczynając zrzucać z niego wszystkie ubrania.

_________________________________________________________________
A więc... tadadadada! Wróciłam! (★^O^★)
Naprawdę długo zajęło mi pisanie tego, gdyż moja kochana W. sobie wspaniale postanowiła urządzić urlop bez mojej zgody (╥_╥) 
Ale wreszcie wróciła i mam nadzieję, że przez wakacje będzie nam się z W. dobrze pracowało! <3 
trzymajcie kciuki aby fanfici wychodziły spod mojej rączki (〜 ̄▽ ̄)〜
udanych wakacji (●´∀`●)