16 lutego 2014

Angel

Wsunąłem dłonie na jego plecy, wtulając policzek w jego ciepłe ciało. Zaciągnąłem się jego zapachem, bez którego nie mogłem już żyć normalnie. Spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja poczułem że miękną mi nogi.
- Hyung - szepnąłem i spojrzałem w jego piękne, błyszczące oczy. Przytulił mnie do siebie mocniej, sunąc dłońmi po moich plecach, przez co czułem dreszcze na całym ciele. Przymknąłem powieki i uśmiechnąłem się.
- Daehyun - powiedział poważnie do mnie. Przeraził mnie jego ton ale uniosłem wzrok wyżej, by teraz patrzeć na jego twarz. Przełknąłem ślinę.
- Coś się stało? - Spytałem cicho, zwijając dłonie w piąstki na jego łopatkach.
- Usiądźmy.
Przeraziłem się, ale posłusznie wykonałem jego polecenie. W mojej głowie zaczęły rodzić się okropne myśli, ale naprawdę byłem przerażony.
- Daehyun - usiadł na piętach przede mną, głaszcząc mnie po policzku. Miałem spuszczoną delikatnie swoją głowę i przymknięte powieki, bo czułem nieprzyjemne pieczenie w oczach, które zwiastowało łzy. Wziąłem cichy oddech.
- Y-Yongguk - ze wszystkich sił starałem się, by mój głos nie łamał się aż tak, jednak ta sytuacja.. To wszystko wyglądało bardzo dziwnie. Nagle do moich uszu dotarł śmiech.
- Spokojnie, kochanie - powiedział, dzięki czemu troszkę lepiej się poczułem. - Ale musimy o  czymś ważnym porozmawiać. Ta sprawa jest naprawdę ważna, a wszystko zależy teraz od ciebie, Daehyun.
- Ale.. Jak to wszystko zależy ode mnie? - Byłem przerażony jeszcze bardziej.
- Zaraz się dowiesz.
Wstał i odwrócił się plecami, podszedł do laptopa i włączył jakąś piosenkę, po czym odwrócił się ponownie przodem do mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy mimo sporej odległości. Uśmiechnął się i po chwili porwał mnie do góry. Posłusznie wpadłem w jego ramiona, gdy nagle zaczął tańczyć.
- Oszalałeś - zaśmiałem się, gdy prowadził mnie cały czas, bo sam nie znałem kroków bardzo dobrze. Przez ten cały czas szeptał mi coś do ucha, co sprawiało, że cały czas byłem zarumieniony. Kiedy w pewnym momencie piosenka zmieniła się, spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się. Ale on pchnął mnie z powrotem na łóżko, ponownie siadając przede mną na piętach. Kiedy uspokoiłem oddech, rozpoznałem piosenkę. Spojrzałem zaskoczony na niego, ale on uśmiechnął się. Sięgnął do kieszeni.
- Zamknij oczy i nie otwieraj ich, dopóki ci nie powiem, dobrze? - Kiwnąłem głową.
Czułem jak łapie mnie za ręce, więc byłem spokojny. Oczy miałem ciągle zamknięte, tak jak mnie prosił.
- Ma Angel - powiedział nagle tuż przy moim uchu, a moje serce momentalnie zaczęło bić znacznie szybciej niż wcześniej. - Jesteś moim aniołem, Daehyun. Moim szczęściem, życiem, muzyką, inspiracją. Jesteś dla mnie wszystkim, o czym zawsze marzyłem. Nie umiem wyobrazić sobie życia bez ciebie, aniele. - Zacisnąłem dłonie w pięści, powstrzymując łzy. Nagle jego dłonie zniknęły z moich dłoni. - Jung Daehyun, czy zechcesz wyjść za mnie?
Momentalnie otworzyłem oczy i spojrzałem w jego. Widziałem jak patrzy na mnie trzymając otwarte pudełeczko z pierścionkiem wewnątrz. Musiałem zakryć usta swoimi dłońmi, jednocześnie chcąc zakryć swoje łzy. Serce biło mi jak szalone, miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Nie miałem pojęcia co powiedzieć, zaskoczył mnie. Rzuciłem mu się więc na szyję, przewracając go na podłogę. Płakałem, głośno płakałem, trzymając się mocno jego koszulki, plamiąc ją łzami.
- Oczywiście, że wyjdę za ciebie ty głupku! - Krzyknąłem w końcu, patrząc załzawionymi oczami w jego piękne, błyszczące oczy. Wpiłem się w jego usta, zamykając oczy, czując jego ciepłe dłonie na swoich policzkach. Zapewne musiał odłożyć pudełeczko na bok, by nam teraz nie przeszkadzało.
- Głupek! - Szepnąłem i oparłem czoło o jego czoło, uśmiechając się delikatnie. Po chwili wziął moją dłoń i wsunął pierścionek na mój palec, patrząc mi głęboko w oczy.
- Bang Daehyun - powiedziałem i uśmiechnąłem się. Czułem, jak unoszę się nad ziemią za sprawą skrzydeł, które były powodem oświadczyn. Byłem teraz prawdziwym aniołem.

14 lutego 2014

Happy Valentine's Day, Yifan.

Tego dnia znów musiałem siedzieć w pracy. Cały dzień. Nic nie mogłem zrobić. A klienci namnażali się i namnażali, bo przecież dziś są Walentynki.
Nie cierpię tego święta, w którym wszyscy są tacy szczęśliwi i weseli, dają sobie słodycze, prezenty, wyrażają swoją miłość, jakby nie mogli robić tego cały czas. To mnie właśnie najbardziej denerwowało.
Miłość jest okropna. Okropna, obrzydliwa, straszna, bezsensowna, bezcelowa, nudna, ohydna. Nie mogę jej lubić.
Już słyszałem, jaki to ja nie jestem bez serca, lodowaty, zero uczuć itd., jednak co mnie obchodziło zdanie innych, pseudo szczęśliwych ludzi dookoła? Byłem tylko kolejną jednostką życiową, która nienawidziła Walentynek. Mało jest takich ludzi na świecie? No właśnie.
Nie lubię niczego w tym dniu roku. Jedyny taki moment, którego nie mogę znieść. Najchętniej zostawałbym wtedy w domu i nic nie robił, tylko leżał pod ciepłą kołdrą z kubkiem gorącej kawy, oglądając horrory na DVD. Ale niestety, mój szef nie pozwalał mi brać wolnego w ten dzień.
Nienawidzę Walentynek.
Podszedłem do Minseoka i poprosiłem o chwilę przerwy. Spojrzał na mnie błagalnie, bym nie robił tego właśnie teraz. Faktycznie, ruch był spory. Westchnąłem i przejąłem połowę klientów od Koreańczyka.
- Czy mogę prosić kawę latte ze wzorkiem serduszka?
Spojrzałem na klienta i kiwnąłem głową. Był to chłopak, mojego wzrostu, miał ciemne włosy i jeszcze ciemniejsze oczy, pełne brzoskwiniowe usta wywinięte w cudownym uśmiechu. Jego głos był niski, ciepły.
Wyciągnąłem filiżankę i zrobiłem mu to, o co poprosił. Musiałem bardzo się starać, bo zazwyczaj Minseok brał zamówienia z robieniem wzorów na kawie, jednak dziś z uwagi na szczególnie sporą grupę klientów, sam się tym zająłem. Wyszło. Zaniosłem ją do jego stolika, uśmiechając się delikatnie.
- Bardzo proszę.
Uśmiechnął się promiennie, patrząc na serce, po czym wziął filiżankę w dłonie i napił się. Widziałem jak jego jabłko Adama rusza się w górę i w dół, gdy połykał kolejne łyczki gorącego napoju, więc przełknąłem cicho ślinę, osuwając się z powrotem za ladę.
Kiedy wybiła godzina 15, ilość klientów trochę się zmniejszyła, mimo takiej pory. Wszyscy jednak woleli przenieść się do kina, pójść na spacer, lub w inne ustronne miejsce na swoją wymarzoną walentynkową randkę. Westchnąłem klepiąc Minseoka po plecach, bo wreszcie po 6 godzinach pracy mogliśmy odpocząć.
- Yifan, powiedz mi, jak to jest, że nie cierpisz Walentynek? – Spytał Minseok.
- Cóż, po prostu ta cała sztuczność mnie denerwuje – odparłem, podpierając podbródek o dłoń.
- Wiesz, ja tam lubię to święto.
- Bo masz Luhana – przewróciłem oczami.
- Ignoruje mnie od wczoraj! – Ton głosu Koreańczyka wskazywał, że naprawdę był z tego powodu załamany.
- Dzisiaj są Walentynki, Minnie, pewnie chce ci zrobić niespodziankę.
Spojrzał na mnie ale kiwnął głową. Musiał mi przyznać rację. Nie pamiętał pewnie, że dokładnie rok temu była ta sama sytuacja.
- Yifan, czy ten chłopak nie jest tu już od 4 godzin?
Odwróciłem wzrok od przyjaciela, wlepiając swoje oczy w tego samego bruneta, którego obsłużyłem znacznie wcześniej. Co on tu jeszcze robi?
Wstałem ze swojego taboreciku i podszedłem do niego.
- Przepraszam?
Chyba mu przeszkodziłem.
- Nie, spokojnie, naprawdę. Czekam na kogoś.
Kiwnąłem głową. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego tak długo.
Cały dzień zleciał, nie zauważyłem nawet, kiedy wybiła 19 i trzeba było się zbierać. Nie narzekałem na nadgodziny, miałem dzięki temu więcej premii, a w dodatku dziś te cholerne Walentynki, więc jeszcze więcej dodatkowych pieniędzy wpłynie na moje małe konto. Wreszcie będę mógł sobie wyjechać do Chin na kilkanaście dni.
Już miałem iść zamykać, gdy moją uwagę przykuł ten sam chłopak, który siedział w kawiarni od ładnych 8 godzin.
- Chyba cię wystawiła.
Powiedziałem do niego, zaczynając wycierać stoliki. Zostałem już o tej porze całkiem sam.
- Chyba tak.
Westchnął cicho ale uśmiechnął się. Wstał z krzesła, otrzepał uda i uśmiechnął się ponownie do mnie.
- Wybacz, ale zaraz zamykamy.
- Wiem, Yifan. Nie musisz mi przypominać.
Zatkało mnie. Nie miałem plakietki z imieniem, a jak rozmawiałem z Minseokiem, to byliśmy na zapleczu, więc nie miał jak usłyszeć mojego imienia.
- Skąd znasz moje imię? – Spytałem go. Ten tylko zaśmiał się cicho.
- Cóż, jakby to wyjaśnić. Mogę poczekać aż zamkniesz kawiarenkę, zgasisz światło i zostawisz tylko to jedno, które świeci nade mną? I dobrze by było, gdybyś zasłonił rolety w oknach. Na noc i tak nikt tu nie zagląda.
Byłem jeszcze bardziej zbity z tropu. Skąd on wie to wszystko?
- N-No dobra.
Odstawiłem miotłę i szmatkę na zaplecze, zasłoniłem wszystkie żaluzje i rolety oraz zostawiłem tylko jedno światło, to, o które prosił ten chłopak.
- Usiądź wygodnie i mnie posłuchaj, zgoda?
Cóż, właściwie nie miałem wyboru. Usiadłem na jego krześle, patrząc na niego. Stanął tak, bym dobrze go widział, po czym rozpoczął mówić.
Z każdą chwilą coraz bardziej piekły mnie policzki, dłonie mocno zaciskały się na oparciach krzeseł, kolana drgały. Kim on jest, że potrafi to ze mną zrobić?
Widziałem, jak porusza bezgłośnie ustami. Właściwie to mówił, ale ja nie umiałem się na tym skupić. Jedyne co miałem teraz w głowie, to go pocałować.
Od myśli do czynu prosta droga, więc już po chwili wpijałem się w jego usta, wsuwając swoje dłonie na jego talię.
Może to było dziwne posunięcie z mojej strony, bo w końcu obaj jesteśmy mężczyznami, ale co mnie to wszystko obchodziło? Robiłem to, co uważałem za słuszne.
Kolejne minuty trwały wieczność. Przyjemną, najlepszą wieczność. Nie spodziewałem się po sobie czegoś takiego. Czegoś, co będzie tak fascynujące, cudowne. Zapragnąłem więcej, jednak brunet odsunął się ode mnie.
- Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek, Yifan.
Miałem ochotę zapytać go, kim jest, co też zrobiłem po chwili.
- Ja… Mogę chociaż wiedzieć kim jesteś?
- Możesz. Dziwi mnie, dlaczego wcześniej o to nie zapytałeś.
Zaśmiał się, a jego głos był dźwięczny.
- Park Chanyeol, jestem od ciebie dwa lata młodszy – uprzedził moje pytanie o wiek.
- Dlaczego mi to powiedziałeś dopiero teraz? To z tym uczuciem? – Spytałem. Byłem naprawdę ciekaw.
- Wiesz, jak to jest, gdy wszystko co planujesz ma być idealne? No właśnie. Dzisiejszy dzień wyznaczałem od co najmniej roku. Chciałem byś polubił Walentynki. A także byś polubił mnie.
Uśmiechnąłem się.
- Polubiłem cię, Chanyeol. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, bym mógł zaprosić cię na randkę?
- Na randki nigdy nie jest za późno, Yifan. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek.
Cóż, zabrałem go na randkę. Pierwszą, drugą, pięćdziesiątą trzecią.
I wiecie? Chyba polubiłem Walentynki.



______________________________________________________________________
dla mojej malutkiej Sakiś, która chciała KrisYeol już dawno temu, ale dopiero dzisiaj zostało ono zrealizowane :c <3

9 lutego 2014

PSPSS ROZDZIAŁ 6


Baekhyun otworzył gwałtownie oczy i odwrócił się przodem do młodszego, który patrzył na niego błyszczącymi oczami.
- C-Co?- Spytał nie dowierzając.
- To... Ja po prostu chciałbym być z tobą, Baekkie... - szepnął cicho Chanyeol i spojrzał w oczy starszego, który rzucił mu się na szyję i wpił w jego wargi z namiętnym pocałunkiem.
- Ty mały głupcze! No oczywiście, że chcę! - Park przyciągnął go mocniej idąc powoli do przodu, wpadając po chwili do morza.
Byun wrzasnął bo woda była cholernie zimna i prawie spowodowała u niego szok termiczny, jednak ciepłe ciało Chanyeola powodowało, że do tego nie doszło. Jednak wkurzył się trochę, więc zaczął chlapać Parka krzycząc, że jest wariatem.
Chanyeol w odwecie podtapiał blondyna, uśmiechając się szeroko do niego, gdy ten nagle rzucił się mu na szyję, zmuszając go do wyjścia na brzeg z lodowatej wody.
- Zaniesiesz mnie do domku, ogrzejesz, zabierzesz na randkę, a potem ewentualnie ci wybaczę za to, co zrobiłeś -powiedział Baekhyun poważnym tonem głosu, patrząc groźnie na młodszego, który kiwnął głową i wykonał pierwszy rozkaz. Zaniósł starszego do domku i położył na łóżku, zaczynając myśleć jak go rozgrzać, przy czym wpadł na pewien pomysł. Pochylił się i wpił w miękkie usta Baekhyuna namiętnie, poprawiając go do siadu, rozchylając jego uda na boki.
- Mam cię rozgrzać... A mogę też ci sprawić przyjemność...? - Szepnął cicho w jego wargi, jeżdżąc dłonią po jego udzie coraz bliżej krocza.
- Cha-Chanyeol... - Baekhyun wziął głęboki oddech. - J-Ja... Ale potem będziemy się kochać?
- Wieczorem. Po randce.
Byun kiwnął głową, patrząc jak Chanyeol klęka między jego udami, zsuwając po chwili jego mokre spodenki.
Chanyeol przybliżył swą twarz do krocza Baekhyuna, delikatnie całując namiętnie jego penisa przez materiał bokserek, czując jak zaczyna twardnieć.
Uśmiechnął się zadziornie i zassał się na główce, wciąż ukrytej pod bokserkami, otwartymi oczami widząc, jak po ciele starszego przebiega dreszcz. Po chwili oderwał się od jego penisa i przejechał językiem wokół pępka, uśmiechając się jeszcze zadziorniej niż wcześniej.
Baekhyun jęknął nagle pod wpływem dreszczy, które spowodował Chanyeol.
- Ch-Chanyeol... Nie... Nie chcę...
- A cieplej ci już? -uśmiechnął się Park.
- Tak.. Tak.. Dużo cieplej... A teraz mnie pocałuj głupku! - zaśmiał się Baekhyun. 
Chanyeol kiwnął głową i pocałował go namiętnie, przewracając starszego na plecy, siadając na jego biodrach, jednak uważał by go nie zgnieść.
- Chanyeol - szepnął Baekhyun wsuwając mu dłonie na plecy, by przyciągnąć go jeszcze bliżej. Zacisnął dłonie na jego mokrej koszulce zamykając swoje oczy. Nagle pisnął z bólu.
- Baekhyun? -szepnął speszony Chanyeol zrywając się nagle z ciała starszego. Usiadł obok patrząc na niego.
- B-Bo-Boli...
- Baekhyun, co cię boli? - Spytał wyraźnie zdenerwowany. Baekhyun tylko zmrużył oczy i krzyknął głucho, zaciskając dłoń na koszulce młodszego.
Chanyeol był naprawdę przerażony. Drżącą ręką wyciągnął telefon, patrząc na Baekhyuna ze łzami.
- Baekkie... Co się dzieje... -Już nie hamował łez, po prostu płynęły.
Szybko wyjaśnił przez telefon co się dzieje, po czym poczekał aż karetka przyjedzie. Ciągle trzymał mocno Baekhyuna, bo ten zaczął tracić przytomność.
- Baekhyun -szepnął i pocałował go.- Baekhyun... Będzie dobrze... Jestem tu... Nie zasypiaj... -szeptał, aż w końcu lekarze go zabrali. Powiedział szybko, że przyjedzie jak tylko się spakuje.
Gdy karetka odjechała, Chanyeol usiadł na łóżku i zakrył twarz dłońmi.
- Baekhyun... - Szepnął do siebie i znów zaczął płakać. To miał być przecież najlepszy wyjazd, takie wakacje. Tylko we dwoje.
Krzyknął i pociągnął swoje włosy mocno, po czym wstał nagle i zaczął ich pakować. Kiedy wreszcie, po wielkim trudzie, skończył, zamknął domek, wymeldował ich u właściciela, po czym pojechał do szpitala, w którym był Baekhyun. Dowiedział się, że musi długo poczekać, bo zabrano starszego na badania, ale pozwolono mu poczekać na korytarzu. Westchnął i usiadł, jednak nie mógł siedzieć w miejscu i zaczął chodzić w kółko, zastanawiając się nad całą sytuacją. Obwiniał siebie, bo mógł go przecież nie wrzucać do tej zimnej wody, mógł uważać bardziej.
Po godzinie Baekhyun został zawieziony do swojej sali, pozwalając jednocześnie wejść tam Chanyeolowi.
- Baekkie -szepnął i złapał blondyna za rękę. Sytuacja się powtarza.
- Channie... - Szepnął z trudem starszy. Złapał mocniej młodszego za rękę i spojrzał mu w oczy.
- Będzie dobrze... Będę tutaj...
- Nie będzie dobrze, Channie -powiedział poważnie Byun. Park przełknął ślinę a łzy napłynęły mu do oczu.- Channie... Ja umieram... Kilka miesięcy... Nie chciałem cię martwić... Ale... Ja to wiem od dawna.. Wiem, że niedługo umrę...
- Baekhyun... Nie mów tak... Uda się... Przeżyjesz... - Chanyeol naprawdę chciał by tak było, choć nie było to takie proste.
- Ja potrzebuję dawcy, Chanyeol. Kogoś, kogo serce przyjmie się u mnie, rozumiesz? - Baekhyun odwrócił głowę i zaczął cicho płakać. Miał nad sobą wyrok śmierci.
- Baekkie...
- Chanyeol, naprawdę chciałbym dać ci... szczęście...
- Dajesz mi je... - Powiedział Chanyeol.
- Ale.. Ja umrę...
- Baekhyun, mamy jeszcze kilka miesięcy według lekarzy, ale ja wiem... Wiem że to będzie dłużej -szepnął wyższy ciągle mocno trzymając chłopaka za rękę. - Weźmy ślub, Baekhyun. Weźmy ślub i... I razem damy sobie radę...
- Czy ty... Czy ty mi się oświadczasz..?
- Ja... - Chanyeol był zmieszany. Zarumienił się lekko i spojrzał na blondyna który uśmiechnął się.
- Czy powinienem za ciebie wyjść, Channie? - Zamyślił się Baekhyun. - Chyba nie mam wyjścia, głupku ty jeden! A gdzie pierścionek? Gdzie kwiaty? Gdzie romantyczna sytuacja? - Zaśmiał się gdy wyliczał.
- Będą, Baekhyun. Obiecuję - uśmiechnął się czule młodszy patrząc na starszego z radością.
- Wiesz Channie? -Chłopak spojrzał na niego pytająco.- Park Baekhyun brzmi naprawdę dobrze... - Byun uśmiechnął się po chwili przyciągając Chanyeola do siebie, by pocałować go namiętnie.

A/N: wybaczcie takie krótkie :c

1 lutego 2014

Sekret nocy


Chanyeol obudził się w pokoju Sehuna z wielkim bólem głowy, nagi, a obok niego spał spokojnie z błogim uśmiechem sam Sehun.
Wyskoczył z łóżka patrząc na siebie w odbiciu lustrzanym z przerażeniem. Nie pamiętał niczego z poprzedniej nocy, nie wiedział jak dostał się do pokoju młodszego chłopaka, ani tym bardziej dlaczego był całkiem nagi. Zarzucił na siebie szybko swoje bokserki, które znalazł pod koszulką Sehuna, po czym spojrzał na zabarykadowane komodą drzwi. Westchnął i odsunął mebel, po czym wyszedł z pokoju i poszedł do kuchni, gdzie siedziała reszta zespołu, z morderczym wzrokiem wpatrując się w nowo-przybyłą osobę. Chanyeol przełknął ślinę i chciał podejść do szafki, gdzie zwykle trzymane są tabletki na ból głowy, jednak Kris pociągnął go i usadowił na krześle na środku.
- Co to miało znaczyć? -spytał Kris z założonymi rękoma, patrząc na zdezorientowanego chłopaka.
- Ja... Ja nie pamiętam... - Wyjąkał i spojrzał spode łba na członków EXO.
- Nie pamiętasz? To sobie do cholery przypomnij!
- Duizhang, spokojnie -szepnął Tao patrząc na lidera. Ten westchnął i uległ, siadając na swoim  krześle.
- Co się działo w nocy?
- Cóż... Trochę zabalowaliśmy.. - wyjaśnił Kai i spojrzał na resztę.
~wieczór wcześniej~
- Chanyeol, przynieś mi piwo! -poprosił Baekhyun patrząc zamglonym okiem na wyższego, który też był już lekko spity. Park uśmiechnął się i poszedł do kuchni, wyciągnął piwo dla starszego, po czym wrócił i podał mu alkohol do rąk. Widział tylko jak grydka na szyi porusza się w górę i w dół, gdy kolejne łyki piwa spływają prosto do gardła Baekhyuna. Miał ochotę zassać się na niej.
Jednak w porę zdołał się powstrzymać dzięki głośnemu wejściu do salonu Luhana i Xiumina, spitych najbardziej, wrzeszczących na całe gardła jak to oni są dobrzy w łóżku, że każdego będą w stanie doprowadzić do krzyku i co najmniej dwóch orgazmów. Suho tylko pokręcił głową.
Baekhyun nagle wpadł na pomysł, by się przekonać, czy dwójka najstarszych ma rację. Zrobili więc losowanie, kto pierwszy idzie z nimi do łóżka, a kto ostatni.
Całe EXO, poza oczywiście Minseokiem i Luhanem, usiadło na podłodze w kole, gdzie Baekhyun zakręcił butelką, skoro on jest tego pomysłodawcą. Wszyscy się uśmiechnęli, jednak Sehun wcale nie miał ochoty by to zrobić. Nie był pełnoletni, nie był spity, chciał stracić swoje dziewictwo z kimś, kogo będzie kochał, więc nie uśmiechało mu się być wylosowanym.
Jednak Sehun miał pecha, butelka wybrała właśnie jego.
- Spokojnie Hunnie -powiedział Luhan i pocałował go w czubek głowy. - Obiecuję, że będzie ci dobrze.
- Ale ja nie chcę, Luhan -mówiąc to spuścił głowę.
- Ale dlaczego?
- Bo ja... Ja jeszcze tego nie robiłem.
Po wypowiedzeniu tych słów, po salonie rozbiegł się przeraźliwy śmiech, wszyscy się śmiali, no bo jak to, Sehun jeszcze jest prawiczkiem? Tylko Chanyeolowi nie było do śmiechu. Odsunął od maknae drugiego najstarszego członka zespołu, po czym wziął Sehuna za rękę i zaprowadził do jego pokoju. Zamknął drzwi na klucz i przesunął komodę, by nikt nie wszedł i nie próbował wyciągnąć Sehuna do tej ich "sex zabawy". Uśmiechnął się do chłopaka i usiadł obok niego na łóżku.
- Dziękuję, hyung -powiedział najmłodszy i uśmiechnął się do starszego. - Przynajmniej ty się ze mnie nie śmiejesz.
- Nie ma za co - Chanyeol posłał mu ciepły uśmiech i położył się plecami na łóżku, zakładając ręce za głowę, by było mu wygodniej. Spojrzał na młodszego.
- Hyung...? -zaczął chłopak, ale po chwili zarumienił się delikatnie, więc dopiero po dłuższej chwili kontynuował. - Bo ja... Chciałbym to zrobić z kimś kogo kocham... A-Ale boję się, że go nie zadowolę... Pomożesz mi, hyung?
Chanyeol poderwał się i spojrzał na chłopaka.
- M-Mam ci pomóc?
- Proszę hyung! To będzie tylko raz, obiecuję!
Chanyeol przełknął ślinę. Chłopak chce tylko spróbować, co mu szkodzi.
- Um.. No zgoda.. Zrobię to z tobą...
Humor Sehuna automatycznie się polepszył.
- A... Możesz mnie pocałować? Pokazać jak to się robi? -Starszy spojrzał na chłopaka i kiwnął głową. Był już trochę wypity, więc większość odpowiedzi była spontaniczna, nie przemyślana.
Chanyeol na początku niepewnie objął twarz Sehuna swoimi dłońmi, gładząc kciukami jego zarumienione policzki, by dopiero po dłuższym wpatrywaniu się w swoje oczy złączyć ich usta w pocałunku.
Sehun spodziewał się, że usta Chanyeola będą trochę suche, więc zaskoczyła go ich miękkość i delikatność. Z pasją zaczął oddawać pocałunki, zarzucając ręce za szyję Chanyeola, by przyciągnąć go bliżej chcąc jeszcze więcej i więcej. Raper zsunął swoje dłonie z policzków na kark i oderwał się patrząc na zarumienionego chłopaka, którego oczy błyszczały jak nigdy. Poczuł, jak serce bije mu coraz mocniej, bo maknae wyglądał naprawdę uroczo.
- Hyung... Chcę więcej... Całuj mnie hyung! - krzyknął Sehun i przyciągnął starszego do siebie wpijając się w jego usta z namiętnym, pełnym pasji i uczuć pocałunkiem. Chanyeol oddawał pocałunki, a między nimi szeptał, jak chłopak bardzo dobrze sobie radzi, chwalił go i dodawał otuchy.
- Myślisz... Że bym go zadowolił takim pocałunkiem? - spytał Sehun nim ponownie zaczął całować Chanyeola.
- Myślę, że tak... Tak, zadowoliłbyś go.. Nawet bardzo... - powiedział ostatnie słowa ciszej, a w sercu i żołądku poczuł nieprzyjemny skurcz.
- To dobrze hyung -uśmiechnął się młodszy i odsunął się trochę. Jego usta były delikatnie napuchnięte, różowe, bardzo kuszące, zwłaszcza, gdy chłopak przejechał po nich powoli swoim zwinnym językiem. - Chanyeol hyung... - szepnął i zaczął rozpinać koszulę starszego swoimi zimnymi dłońmi, a po skórze wyższego przeszedł dreszcz. Serce biło mu szybko, miał tylko nadzieję, że Sehun tego nie wyczuje.
- Naprawdę robisz to po raz pierwszy? - Spytał cicho patrząc spod przymkniętych powiek na twarz Sehuna, który przybliżył swoje usta do odkrytej skóry starszego, wodząc teraz językiem po jego obojczyku.
- Tak, ale czuję, że robię dobrze -szepnął Sehun i nagle zerwał koszulę z ciała rapera, odrzucając ją w kąt pokoju. Błyszczącymi oczami patrzył na sutek chłopaka, nim objął go swoimi wargami i zaczął ssać.
Chanyeol jęknął zaskoczony, co widocznie spodobało się młodszemu, bo wsunął swoją dłoń na pierś starszego, by zacząć palcami pieścić drugą brodawkę.
Park czuł jak twardnieje coraz bardziej, jak serce bije mu jak oszalałe, jak ciało domaga się więcej pieszczot, jak...
- Zrobić ci loda, hyung? - niski głos Sehuna przy jego uchu oraz dłoń zsuwając się coraz niżej przez brzuch do materiału jego bokserek sprawiły, że Chanyeol kiwnął głową. Sehun ułożył się między jego nogami, patrząc jak starszy podpiera się na łokciach.
- Nie wiem czy będę umiał to zrobić.. Możesz mnie pokierować jakby mi nie wychodziło? - szepnął Sehun i uśmiechnął się do starszego, który kiwnął głową.
Oh rozpiął rozporek i guzik ciasnych już w jednym miejscu jeansów swoimi zębami, drażniąc swoim oddechem erekcję starszego. Dłońmi pociągnął spodnie w dół, ustami całując odznaczającego się penisa w bokserkach, widocznie drażniąc się z Chanyeolem.
W końcu wyciągnął penisa spod bokserek, składając na czubku motyli pocałunek, co sprawiło, że starszy jęknął. To było to, ten znak dla Sehuna by zacząć. Niepewnie objął ustami różową główkę, zasysając się na niej mocno, aż policzki zapadły mu się do środka. Chanyeol odchylił głowę w tył mając tylko nadzieję, że reszta jest zbyt zajęta sobą, by podsłuchiwać co się dzieje w zamkniętym pokoju Sehuna.
Sehun uśmiechnął się, zaczynając na nowo całować czubek erekcji, po chwili wysuwając swój język by dotknąć nim dziurki na środku.
Czuł jak adrenalina na niego działa, jak krew szaleje powodując, że i on zaczynał czuć ucisk w swoich spodniach. Klęczał na podłodze przed łóżkiem, między nogami Chanyeola, robiąc mu loda. Wyobrażał to sobie nie raz, a dzięki oglądaniu pornografii na laptopie Kaia, widział już kiedyś jak robi się komuś loda, więc sam przy odpowiedniej okazji chciał spróbować. A taka właśnie się nadarzyła dzisiaj.
Drżącą dłonią objął trzon penisa zaczynając jeździć nią w górę i w dół, czując każdą pojedynczą pulsującą żyłkę, którą po chwili odnajdywał językiem.
Chanyeol szalał. Ledwo się trzymał, trząsł się z podniecenia, z każdą kolejną chwilą czując, że orgazm jest coraz bliżej.
Sehun także to wyczuł, bo wsunął całego penisa starszego, który nie był mały, do gardła, ssając go mocno, a dłońmi zaczął pieścić jego jądra, twarde i nabrzmiałe, gotowe do wybuchu, co po kilku głębokich gardłach,przy których trochę się krztusił, nastąpiło. Czuł każdą kropelkę spermy Chanyeola na swoim języku i w gardle, spodziewając się jej gorzkiego smaku, jednak sperma Chanyeola miała słodki posmak, więc połknął wszystko i wylizał penisa do czysta. Spojrzał na starszego, który dyszał ciężko po ledwo przebytym orgazmie, przyznając otwarcie, że to był najlepszy orgazm jaki kiedykolwiek przeżył.
- I jak, hyung?
- Sehun -głos starszego był zachrypnięty, niższy, mógłby go słuchać całymi dniami i nigdy nie przestawałby być podniecony.
Chanyeol pociągnął Sehuna z powroten na łóżko, po czym uśmiechnął się do niego i pocałował namiętnie, zaczynając wodzić palcami po jego erekcji, przez co młodszy zaczął jęczeć w usta starszego prosząc o więcej, błagając o spełnienie.
Chanyeol wysłuchał prośby Sehuna, zdzierając z niego spodnie wraz z bielizną, by patrzeć teraz z pożądaniem, na dumnie stojącego penisa maknae. Ściągnął swoje bokserki, bo Sehun tylko je zsunął by robić mu loda.
- Hyung... Mam balsam, przyda się? - Szepnął Sehun patrząc na starszego, który nie potrafił się powstrzymać przed dotknięciem  penisa młodszego swoją dłonią. Po chwili odsunął się i podszedł do szafki, gdzie Sehun trzymał balsam. Wyciągnął tubkę i uśmiechnął się, wracając na łóżko. Rozchylił nogi młodszego.
- Hyung, zrób to. - Powiedział cicho Sehun, widząc wahanie w oczach starszego. Przecież nie chciał go skrzywdzić, a Sehun sam chciał.  Kiwnął więc głową i wylał trochę białej mazi na swoje palce, po czym przejechał nimi między pośladkami młodszego, głównie przy jego dziurce. Patrząc w oczy Sehuna powoli i delikatnie wsuwał mu jeden palec do środka.
- Rozluźnij mięśnie -poprosił Chanyeol jednak Sehun nie mógł tego zrobić, ze względu na ból, jaki temu towarzyszył. Czuł jak zaczynają go piec oczy, a łzy są niebezpiecznie blisko by wypłynąć na zewnątrz. Chanyeol pocałował go namiętnie, blokując łzy. Ból powoli ustępywał, więc Chanyeol wsunął powoli drugi palec, nadal całując młodszego, co powodowało rozluźnienie jego mięśni. Ruszał palcami we wnętrzu Sehuna, by jak najlepiej go rozciągnąć. Wsunął trzeci palec i nagle trafił w prostatę Sehuna. Ten jęknął w jego błagając, by zrobił to jeszcze raz. Chanyeol nie mógł odmówić, starał się napierać tam jak najmocniej, jednak nie chciał przesadzać, więc wyciągnął palce i spojrzał na niego.
Rozchylił ponownie jego nogi, usadawiając się między nimi, by po chwili wejść w niego, zatykając jego usta swoimi, by ten nie krzyknął zbyt głośno.
- B-Boli h-hyung -jęknął Sehun, a łzy ponownie zagościły w jego oczach.
- Spokojnie Sehun.. To minie -szepnął Chanyeol i zaczął zcałowywać jego łzy z policzków.
Odczekał chwilę, by Sehun zdołał się przyzwyczaić do jego wielkości, po czym na jego znak powoli zaczął ruszać biodrami.
Serce waliło mu w piersi, adrenalina powodowała, że wszystko było jeszcze lepsze niż przypuszczał.
Chanyeol uważał, by nie sprawić mu niepotrzebnego bólu, całował delikatną mlecznobiałą skórę maknae, który pojękiwał do jego ucha rozkoszując się swoim pierwszym stosunkiem.
Wsunął dłonie na plecy starszego, nachylił się bardziej, uważając, że właśnie ta chwila będzie idealna. Wziął głęboki oddech, zarumienił się i przymknął powieki.
- Chanyeol hyung...
- Słucham? -szepnął Chanyeol zwalniając trochę tempo.
- Kocham cię.
Raper przełknął ślinę. Jak to Sehun go kocha?
- Sehun...
- Ja naprawdę cię kocham, Chanyeol. Przepraszam, że wymyśliłem sobie tą intrygę, że chciałbym zobaczyć jak to jest, czy będę w stanie zadowolić tego, kogo kocham...
Chanyeol spojrzał w oczy chłopaka. Nie wierzył, po prostu nie wierzył. Wmawiał sobie cały czas, że zgodził się na to wszystko ze względu na alkohol buzujący w jego żyłach, jednak podświadomie zgodził się ze względu na swoje uczucia.
- Chanyeol? N-Nie bądź zły... Przepraszam... J-Ja naprawdę chciałem tylko... - Łzy spływały po policzkach chłopaka, na co Chanyeol zaśmiał się cicho.
- Ja ciebie też kocham, Sehun.
Tyle wystarczyło młodszemu by mógł nagle osiągnąć szczyt. Jęknął głośno, niemal krzyknął, drapiąc paznokciami delikatną skórę starszego, przeżywając najwspanialszą rozkosz, rozlewając swoje gorące nasienie na podbrzusze starszego i na swój brzuch.
Chanyeol również doszedł po chwili, zalewając ciasne wnętrze swoją spermą.
- Chanyeol.
- Sehun.
Wysapali naraz. Starszy spojrzał na młodszego i pocałował go namiętnie, czując, jak bardzo jest teraz szczęśliwy.
- Myślisz, że twój ukochany będzie zadowolony? - zaśmiał się cicho muskając wargi Sehuna.
- A byłeś?
- Byłem. Nawet bardzo. Bardziej niż mówię. Tego nie da się opisać.
Chanyeol wyszedł z ciała młodszego i położył się obok niego i wtulił go w siebie, po czym obaj zasnęli.
~~~~~~~~~~~~~~~
- Że co zrobiłem? Prze-Przespałem się z Sehunem?
Chanyeol nie dowierzał, ale nagłe pojawienie się Sehuna w kuchni, który delikatnie kuśtykał, jednak miał błogi uśmiech, spowodowało, że przypomniał sobie każdy szczegół i uwierzył. Maknae podszedł do Chanyeola i pocałował go na powitanie.
- Mam nadzieję, że nie żałujesz wczorajszej nocy? -szepnął do ucha starszego i musnął jego policzek.
- Oczywiście, że nie żałuję, kochanie.
Sehun zarumienił się delikatnie po czym odwrócił się do reszty zespołu.
- Dlaczego macie takie miny? -Spytał zdziwiony.
- Bo byliście tak głośni, że nie dało się spać -mruknął Kris.
- A sami pieprzyliście się całą noc -Sehun przewrócił oczami i podszedł do Krisa. Przyłożył usta do jego ucha.- Wiem że byłeś na dole, hyung.
Kris momentalnie się zawstydził.
Chanyeol natomiast wybuchł śmiechem i przyciągnął Sehuna do siebie, po czym pocałował go namiętnie.
- Kocham cię, ty mały potworze -zaśmiał się.