29 czerwca 2013

Heart Attack

POV: Chanyeol


Od kilku dni nie potrafiłem usiedzieć w miejscu słysząc jak Baekhyun ćwiczy z Kyungsoo, Chenchenem i Han hyungami "Open Arms" na nasz występ na Happy 4 Kpop Concert. A jeszcze przygotowania do naszego Comebacku... Naprawdę, czasami się sobie dziwię, że potrafię w nocy normalnie spać.
Ale tak szczerze, ze spaniem to tam jeszcze ujdzie, gorzej jest w ciągu dnia.
Boski głos, oczy idealnie podkreślone czarnym eyelinerem, piękne usta i... w sumie cały Baekhyun jest cudowny.
Za 3 dni mamy mieć występ. Trenerzy narzekają na mnie bo nie potrafię się skupić.
"Park Chanyeol! Co z tobą?! Skup się!" krzyczą za każdym razem gdy pomylę się w krokach do i tak bardzo dobrze znanego mi układu do "MAMA" czy "HISTORY"... Wtedy też zawsze słyszę cichy śmiech Baekhyuna gdzieś obok i mogę śmiało powiedzieć, że umieram od samego patrzenia. Nie, od słuchania też.
Wytrzymam, powtarzam sobie codziennie. Bo przecież muszę, prawda?
Zastanawiam się teraz tylko nad jedną rzeczą: czy powiedzieć Baekhyunowi, że to wszystko jego wina? Nie, bo przecież wyśmiałby mnie, skopał, zgwałcił, a na końcu dał mi kasę za "dobrze wykonaną robotę".
"Ej, Channie, dobrze się czujesz?" wzdrygnąłem się i rozejrzałem w około. 10 par oczu wlepionych we mnie z otwartymi ustami wyglądał zabawnie... Ale zaraz, dlaczego?
"Serio myślisz, że Baekhynnie by cię zgwałcił a potem ci zapłacił?" zapytał rozbawiony Jaongdae. Spuściłem wzrok i spaliłem buraka.
Zapamiętać: nie mówić na głos o swoich lękach związanych z Baekhyunem.
"O-oczywiście, że tak nie myślę..." dlaczego się jąkałem?
"Masz szczęście, że jego tu nie ma" powiedział Kris i pomógł mi wstać z podłogi. Nadal czułem rumieńce na twarzy.
Wziąłem kartkę z tekstem do "MAMA" i zacząłem ćwiczyć. Tak bardzo się na tym skupiłem, że nie zauważyłem kiedy Baekhyun stanął za mną na palcach i przez ramie zaglądał mi w kartkę. Gdy poczułem jak jego oddech odbija się na mojej szyi odwróciłem się i przez przypadek pacnąłem go otwartą dłonią w głowę, a kartki upadły na ziemię.
"Ała!" jęknął Baekhyun łapiąc się za obolałe miejsce.
"Um, przepraszam Baekhyun-ah" powiedziałem i schyliłem się po papiery.
"Idiota" warknął starszy i poszedł pomęczyć Kyungsoo. Zazdrościłem mu teraz tej bliskości Baekhyuna...
Zazdrościłem?
"Dobra panienki, do roboty" trener ogłosił koniec przerwy. Ustawiłem się na swojej pozycji i starałem się nie patrzeć na Baekhyuna... I na jego jędrny tyłek...
Chanyeol, zaraz ci stanie, opanuj swoje emocje.
Ugh, za późno.
Spojrzałem niepewnie na swoje krocze, w którym uformowało się już "coś". Oczywiście, spaliłem buraka i zatrzymałem się na moment przez co znowu dostałem opierdziel, bo się powywalaliśmy...
Rzuciłem krótkie "przepraszam, muszę do łazienki" i niemal w podskokach znalazłem się w tymże pomieszczeniu aby zwalczyć swój problem.
Nigdy wcześniej nie zwracałem zbytniej uwagi na to, czy dochodząc wymawiam czyjeś imię ale dzisiaj zrobiłem wyjątek.
"A..ah.. Baekhyun~" jęknąłem i doszedłem. Teraz już wiem, że mówię imię Baekhyuna... Oparłem się o drzwi kabiny, odetchnąłem parę razy i zapiąłem sobie spodnie. Niczego nieświadomy wyszedłem z kabiny i podszedłem do umywalki umyć ręce...
"Ekhem" z przerażeniem spojrzałem kątem oka na stojącą w drzwiach postać. Nie wiem czy można, ale byłem chyba jeszcze czerwieńczy niż pomidory czy buraki...
"B-Baekhyun-ah" jęknąłem i ze zdenerwowania odkręciłem kran. Woda zaczęła chlapać dookoła przez co oberwałem i miałem teraz mokre plamy na ciuchach. Baekhyun zaśmiał się cicho i przyczepił się do mojego lewego ramienia. Prawą dłonią przejechał po moim kroczu. Sapnąłem, a na ustach starszego pojawił się uśmieszek.
Nie byłem wstanie się ruszyć w jakikolwiek sposób, nawet moje palce nie poruszyły się choćby o milimetr...
"Dobra Channie ruszaj swój sexy tyłek z powrotem do sali treningowej bo trener nie wyglądał na zadowolonego twoim ekhem, małym problemowym wyjściem" zaśmiał się Baekhyun jednak po chwili spoważniał. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Targały mną chyba wszystkie emocje naraz. Wpadły mi do głowy nawet fanfici, które pokusiłem się przeczytać. Jeszcze chwila i...
"Dobra, Channie, wiem o wszystkim" przełknąłem głośno ślinę. "Wiem, że gadałeś dzisiaj o mnie na treningu i o tym, że mógłbym cię zgwałcić i ci za to zapłacić... To pierwsze jeszcze tak, ale po co mam ci płacić za sex? No po co? Przecież to czysta przyjemność..." nie wiem jak ani kiedy ani dlaczego ale nagle przyparłem go do ściany i pocałowałem.
"Chodź do łazienki" wyszeptał mi prosto w usta. Zatrzęsło mną.
Czekałem na tą chwilę od... Od naprawdę bardzo dawna. Od momentu poznania Baekhyuna.
A teraz wreszcie to się działo.
Wepchnął mnie do tej samej kabiny, w której wcześniej byłem sam z moimi myślami o sexy tyłku Baekhyuna.
Popchnął mnie tak, że usiadłem na kiblu, rozsunął mi nogi i wepchnął między nie swoją głowę. Językiem przejechał po materiale spodni. A i tak poczułem jego mokry mięsień.
Było mi gorąco, a to był przecież dopiero początek.
Mimo przymkniętych powiek zauważyłem, że Baekhyun pisał coś na telefonie.
"Co pi-agh-piszesz?" jęknąłem gdy zaczął rozpinać mi spodnie.
"Napisałem Jonginowi, żeby nas nie szukali przez dłuższy czas" mruknął, a mnie przeszedł dreszcz bo zsunął mi dresy do kolan. Nigdy nie widziałem takiego Baekhyuna. Nikt go takiego nie widział. Będę pierwszy.
Ta myśl przyprawiła mnie do białej gorączki.
Odchyliłem głowę do tyłu, dłonie wplotłem we włosy Baekhyuna, gdy tylko pocałował główkę mojego penisa.
Kiedy moje bokserki przestały go kryć?
Baekhyun jeździł językiem po całej długości czasami zahaczając zębami o trzon. Umierałem. Z rozkoszy.
Starszy w końcu wziął go całego do ust. Wypchnąłem lekko biodra.
Bardzo powoli zjechał głową na sam dół, a potem w ten sam sposób ponownie do góry.
"Ah, Baekhyun-ah" jęknąłem i zacisnąłem palce na włosach Baekhyuna.
Ten przerwał na moment i spojrzał na mnie z uśmiechem. Oblizał zmysłowo usta i bez wcześniejszego ostrzeżenia zassał się na główce penisa.
Krzyknąłem, a Baekhyun zaśmiał się. Wibracje pieściły mojego członka przez co zatrząsłem się popchnąłem głowę starszego w dół.
Miałem gdzieś to, że mnie ktoś usłyszy. Naprawdę, z każdą kolejną sekundą było mi coraz przyjemniej, wrzeszczałem i jęczałem bez wstydu.
W pewnym momencie sam zacząłem wypychać coraz szybciej moje biodra w rytm ruchów głowy Baekhyuna. Idealnie się wpasowaliśmy.
"Agh.. B-Baekhyun-ah!" krzyknąłem, sperma wytrysnęła prosto do gardła Baekhyuna. Odczekał chwilę po czym wstał, pociągnął mnie do góry, obrócił tyłem i wepchnął od razu dwa palce do mojego tyłka.
Pisnąłem, a Baekhyun zaczął się śmiać. Zaczął miarowo poruszać palcami rozciągając mnie na nożyczki.
Bolało, ale starałem się to ukryć, bo wiedziałem, że za chwilę będzie tylko przyjemność.
Krzyknąłem cicho, bo Baekhyun dołożył 3 palec. Jeszcze tylko moment, powtarzałem sobie w myślach.
Oparłem ręce na ścianie, przysunąłem się bliżej sedesu, bo Baekhyun wyciągnął wreszcie swoje palce.
"Ah!" wrzasnąłem, gdy penis Baekhyuna zaczął się wciskać w mój tyłek. Starszy złapał mnie w biodrach wybierając dla siebie dogodną pozycję i pchnął mocno biodrami wpychając już całego członka do mojego wnętrza.
Czułem się tak, jakby mnie rozrywało od środka.
Odczekaliśmy kolejne kilka sekund zanim Baekhyun zaczął się ruszać.
Najpierw powoli, delikatnie by mnie przyzwyczaić, jednak kiedy sam zacząłem ruszać biodrami przyspieszył.
Jego ręce jeździły po moich udach, brzuchu, klatce piersiowej i pośladkach, zaznaczając na nich delikatne czerwone ślady po swoich paznokciach.
Nagle penis Baekhyuna trafił w ten czuły punkt. Jęknąłem chyba najgłośniej jak potrafię. Baekhyun uderzył tam jeszcze raz i jeszcze jeden.
Na moim ciele pojawił się przyjemny dreszcz. Chcąc nie chcąc, jęczałem jeszcze bardziej.
Po tempie jakie teraz przybraliśmy wyczułem, iż Baekhyun jest bliski.
"Ch-channie..." sapnął mi do ucha.
Z następnym pchnięciem doszedłem wykrzykując imię starszego, który sięgał szczytu zaraz po mnie.
Musiało upłynąć kilkadziesiąt sekund nim Baekhyun wysunął się ze mnie.
Pospiesznie wciągnąłem bokserki i spodnie na swoje miejsce.
Musiałem coś zrobić, bo Baekhyun chciał już sobie iść.
Przyciągnąłem go do siebie, owinąłem ręce wokół jego ramion i pocałowałem w czubek głowy.
"J-ja..." zacząłem jednak Baekhyun nie pozwolił skończyć, bo złączył nasze usta razem.
"Kocham cię Channie" powiedział, a jego ciepły oddech odbił się po moich wargach.
"Kocham cię Baekhyun-ah" szepnąłem i złapałem jego dłoń splatając przy tym nasze palce.
"Cz-czy to oznacza, że jesteśmy ze sobą?" zapytał Baekhyun patrząc mi prosto w oczy, a ja chyba dostałem ataku serca. Kolejnego już zresztą dzisiaj.
Tyle razy wyobrażałem sobie, jak będzie wyglądało to pytanie.
I nigdy nie przewidziałem, że on o to zapyta.
"A ch-chcesz tego?" zapytałem. Baekhyun położył swoją drugą dłoń w miejscu, gdzie biło moje serce i uśmiechnął się.
"Chcę" szepnął i pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
Przetarłem ją wierzchem dłoni, jednak sam nie umiałem się powstrzymać i po chwili u mnie również pojawiły się łzy.
Zaczęliśmy się śmiać.
Baekhyun wtulił się we mnie, a ja właśnie pomyślałem, że idealnie mieści się w moich ramionach.
Otworzyłem drzwi kabiny i wziąłem Baekhyuna na ręce.
Tym sposobem wyszedłem z nim z łazienki, potem szedłem z nim tak przez korytarz aż do sali treningowej.
Mina reszty zespołu była bezcenna.
A ja z Baekhyunem śmialiśmy się z tego powodu.
Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Z niejednym zawałem serca :D


28 czerwca 2013

Koszmar senny

Pogrążony w czarnej otchłani wysoki młody mężczyzna przemierzał bezkresne korytarze w labiryncie podziemnych tuneli. Nie pamiętał, jak się tam znalazł ale wiedział, że musi się stamtąd jak najszybciej wydostać. Nogi same niosły go po mokrej podłodze rozchlapując wszędzie wodę.
Brak jakiegokolwiek światła nie sprawiał mu bowiem kłopotu, gdyż mimo swojej słabej wady wzroku bardzo dobrze widział w ciemności.
Nagle zatrzymał się, oparł rękę o najbliższą ścianę, złapał kilka głębszych oddechów i ruszył dalej.
Pomału zaczęło go to wszystko męczyć. Coraz częściej zatrzymywał się by odpocząć.
W końcu padł, kałuża rozbryzgła się na ściany ochlapując tym samym również chłopaka.
Ne chciał się poddać ale był sam w tym miejscu, sam ze swoimi problemami i myślami, sam z ociekającą brudną wodą, sam z samym sobą.
Krzyknął lecz tylko echo rozniosło się po ścianach.
"Czemu tutaj leżysz?" anielski głos usłyszany gdzieś blisko zmusił chłopaka do podniesienia swojej głowy.
"Nie wiem" odparł.
"Wstań i pójdź za mną, bowiem znam wyjście" i jakaś dziwna siła pociągnęła go do góry każąc mu udać się za nieznajomym.
"Skąd mam wiedzieć, czy powinienem ci ufać?" zapytał, na co nieznajomy odwrócił się i spojrzał na niego swoimi łagodnymi oczami.
"A dlaczego nie? Jestem jedyną osobą w tym labiryncie i jedyną, która wie jak się wydostać" wysoki chłopak pokręcił głową.
"Nie znam nawet two-"
"Lu Han. A ty jesteś Park Chanyeol" powiedział Lu, przerywając wyższemu.
Chanyeol nie wiedział co to wszystko miało znaczyć. Patrzył z niedowierzaniem na drugiego chcąc sprawdzić czy ten kłamie i z trudem stwierdził, że jego słowa są prawdą.
Nie odezwał się już ani słowem, opornie stawiał nogę za nogą, a w głowie miał mnóstwo pytań ale bał się wypowiedzieć je na głos.
"Park Chanyeol, nie bój się, zapytaj mnie w końcu" rzekł blondyn. Wyższy miał ochotę zapaść się pod ziemię, chociaż szybko stwierdził że to nie ma sensu skoro i tak już jest poniżej poziomu wody.
"Jak mnie znalazłeś?" spytał po chwili wahania. Lu Han uśmiechnął się łagodnie i spojrzał do góry.
"On" powiedział cicho nadal patrząc w sufit. Kropelki wody kapały gdzieniegdzie nie raz uderzając w głowy dwójki młodzieńców.
"Jaki On?" zdziwił się Chanyeol.
"Ten, którego znasz, jednak o tym nie wiesz" stwierdził Han uśmiechając się cały czas.
"Czy chociaż raz odpowiesz mi jak człowiek?" na to słowo Lu Han padł nagle na kolana wywracając oczami. Chanyeol przeraził się przez co zrobił 2 kroki do tyłu. Blondyn wykrzywił swoje plecy w dziwny sposób przechylając również szyję. Kończyny wygięte w okropny sposób najwyraźniej nie bolały Lu.
Park zamknął swoje usta dłonią, by nie zwymiotować gdy z jamy ustnej blondyna zaczęły wychodzić glizdy.
"P-pomóż Channie" szepnął Lu i uderzył twarzą w podłogę. Chanyeol po wpływem impulsu wziął na ręce wiotkie ciało chłopaka i zaczął z nim biec. Biegł, biegł i nawet nie zdążył zauważyć gdy ze zwłok Hana zrobił się popiół. Białe światło oślepiło go nagle.
"Wyszliśmy" szepnął i wbiegł do poświaty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chanyeol obudził się zlany potem. Ciężko oddychał, ręce trzęsły się mu niemiłosiernie, a w głowie nadal miał obraz umierającego chłopaka.
"Lu Han..." szepnął i wstał szybko. Nie zważał na godzinę, która obecnie była. Miał coś ważniejszego do wykonania. Zarzucił na siebie stare jeansy i bluzę, nie patrzył już nawet na to, że ma na sobie górę z piżamy.
Jak najszybciej ubrał jeszcze buty i niemal wybiegł z domu, prawie zapominając o zamknięciu drzwi.
Przemierzał kolejne ulice w poszukiwaniu bloku z mieszkaniem swojego przyjaciela.
Gdy po 20 minutach biegu dotarł wreszcie na miejsce dopiero wtedy zaczął się zastanawiać, która godzina.
Grubo po 3. Ale to nie było najistotniejsze.
Zapukał i ucieszył się, gdy przyjaciel, chociaż niezadowolony z tych nagłych odwiedzin, wpuścił go do środka. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, Chanyeol przytulił chłopaka i pocałował go mocno. Łzy ściekały mu po policzkach.
"Już nigdy nie pozwolę ci odejść" szepnął Park.
"O czym ty mówisz Channie?" zapytał chłopak nie wiedząc, co przyjaciel ma na myśli.
"J-ja no..." speszył się wyższy. Żeby ukryć to, przytulił jeszcze raz niższego. "Lu, j-ja... Śniłem o tym, że nie żyjesz i... I dlatego się cieszę, że żyjesz" szepnął mu do ucha.
"I dlatego mnie całujesz?"
"T-to było... N-nieprzewidziane... P-pod wpływem emocji" powiedział Chanyeol jąkając się.
"Podobają mi się te emocje" powiedział Lu i tym razem to on pocałował Chanyeola.

26 czerwca 2013

Jestem szczęśliwy

"Jonginnie?" zapytał Kyungsoo wchodząc do pokoju młodszego chłopaka.
"Hm?" mruknął Jongin nie odrywając się od swojego zajęcia.
"Jak ci idzie?" Kyungsoo podszedł do niego i położył swoją rękę na jego ramieniu.
"Niewiele do końca" odpowiedział Jongin i lekko się uśmiechnął. Kyungsoo pogłaskał młodszego po głowie po czym położył na jego łóżku i cierpliwe czekał, aż tamten skończy.
Jongin jednak przeliczył się, bo jeszcze przez następne 2 godziny ślęczył nad swoją pracą. Starszy zdążył już zasnąć, więc Jongin obudził go po wszystkim.
"Przepraszam, że to tak długo trwało ale musiałem wiele rzeczy jeszcze poprawić..."
"Nie szkodzi" Kyungsoo uśmiechnął się "Masz bardzo wygodne łóżko" dodał i łagodny rumieniec wkradł się na jego twarz.
"Oh, naprawdę?" Jongin nigdy tak nie uważał.
"Tak, nie to o moje" mruknął starszy.
"Mamy takie same łóżka hyung! Jakim cudem moje wygodniejsze niż twoje?"
"Nie wiem... Ale lepiej mi się tu śpi"
"To śpij ze mną" cisza zawładnęła w pokoju. Jongin uświadomił sobie dwuznaczne znacznie swojej wypowiedzi po czym zrobił się cały czerwony.
"N-nie to m-miałem na myśli hyung" jęknął cicho i chciał wyjść z pokoju jednak ręce Kyungsoo zatrzymały go w połowie drogi.
"J-ja chętnie będę z tobą spał, Jonginnie..." powiedział cicho Kyungsoo. Młodszy odwrócił się do niego i nadal czerwony patrzył zdziwiony na drugiego. Szukał w niej czegoś co mogłoby zatrzymać to, co miał w głowie. Nie znalazł jednak niczego takiego więc przystąpił do działania. Uniósł podbródek starszego swoją dłonią, powoli przysunął swoją twarz do niego i przymknął powieki, gdy tylko złączył ich usta razem.
Kyungsoo nie potrafił się poruszyć, pomyśleć, zapomniał nawet jak oddychać. Nim udało mu się wreszcie zareagować, Jongin odsunął się od niego. Ale nie na długo, bo ręce starszego szybko oplotły jego szyję przyciągając go do siebie tak, by znowu móc pocałować te miękkie usta. Szybko z jednego pocałunku zrobiło się więcej, z każdą kolejną sekundą zmieniających się na otwarte, agresywniejsze. Oboje tego pragnęli od bardzo dawna, jednak żaden z nich nie przyznałby się do tego przed drugim.
"J-Jonginnie..." szepnął starszy, gdy oderwali się od siebie. "J-ja..."
"Koham cię hyung" odpowiedział mu młodszy ledwo łapiąc oddech.
"Jonginnie" powiedział Kyungsoo i przejechał dłonią po policzku chłopaka. "J-ja nie wiem j-jak mam ci dziękować... Za to... Za to że potrafiłeś mnie pokochać" starszy nie mógł już opanować swojej radości z tego powodu. Łzy spływały mu po policzkach.
"Hej, Kyunggie hyung... Nie płacz, proszę... B-bo j-ja też się..." Kyungsoo wtulił się w ciało młodszego, który teraz również płakał.
Tkwili tak chwilę, a może i dłużej?
Czas się dla nich zatrzymał, chociaż wskazówki nadal ruszały się swoim rytmem.

"Jestem szczęśliwy… dziękuję" powiedział cicho Kyungsoo przecierając swoje oczy. Jongin pocałował starszego w czubek głowy łapiąc przy tym jego ręce.  "Bardzo szczęśliwy. "


macie gifa... <3

24 czerwca 2013

Why do you live with me?

"Kyungsoo, I'm hungry" Jongin said to his boyfriend.
"Would you like to eat something?" Kyungsoo asked and stood up.
"A sandwich will be okay"
"Um, Jongin-ah, why do you live with me?" Jongin looked at Kyungsoo's face.
"Why? Because I love you, don't I?" he smiled to his boyfriend.
"Jongin, but I don't know why we live together. You aren't 19!"
"But you are. My parents said 'He is 19, you can live with him. We believe, that he is good for you', don't remember this, hyung?"
"I remember but... I still don't know if this is a good idea... Please, try to understand me, okay?" Kyungsoo said.
"Hyung, I know. I know what you feel now but... You love me very much, don't you? And I love you too" Jongin went to his boyfriend and hugged him.
"I'm sorry Jongin-ah... I'm really sorry" Kyungsoo wanted to cry. Jongin saw that and he kissed older boy.
"It's okay... But Kyunggie hyung... I'm still hungry" they laughed together.
"I love you" Kyungsoo said and grabbed Jongin's hand.
"Love you too hyung" Jongin smilee and again hugged Kyungsoo.

Czasami po prostu trzeba z czegoś zrezygnować, by dostać coś lepszego

"Byun Baekhyun?" zapytała nauczycielka przy sprawdzaniu obecności. Chłopak siedzący na samym końcu podniósł leniwie rękę i mruknął pod nosem "jestem". Odwróciłem się w jego stronę. Po raz pierwszy od początku roku szkolnego pojawił się na lekcji. Był ode mnie rok starszy i to mnie najbardziej zastanawiało.
"Do Kyungsoo?"
"Obecny" powiedziałem nadal nie odrywając wzroku od blondyna. Jednak musiałem się wreszcie odwrócić bo Baekhyun złapał mnie na patrzeniu się na niego.
Nie wiem dlaczego ale nagle pod wpływem jego spojrzenia zrobiło mi się gorąco a na twarzy pojawił się rumieniec.
Spojrzałem na tablicę i usłyszałem ciche prychnięcie gdzieś z tyłu.
Wiedziałem, że to Baekhyun i to nie dawało mi spokoju.
Aż do przerwy siedziałem z oczami wlepionymi w blat ławki próbując się nie odwrócić.
Kiedy wreszcie dzwonek oznajmił koniec lekcji raczyłem podnieść wzrok. Jednak nie zobaczyłem zapisanej matematycznymi działaniami tablicy tylko granatową bluzę z wielkim napisem "Fuck It" na środku.
Głośno przełknąłem ślinę bo uświadomiłem sobie do kogo ona należy.
"Do Kyung...?" zapytał Baekhyun kładąc ręce na blacie mojej ławki pochylając się przy tym nade mną.
"Kyungsoo" odpowiedziałem cicho i zacząłem wpatrywać się w jego delikatne dłonie. Nagle naszła mnie ochota by złapać je i pocałować opuszki palców.
"Kyungsoo... Ładne imię" pochwalił blondyn i odrywając prawą rękę od powierzchni blatu przyłożył ją do mojej twarzy i uniósł mój podbródek.
"Spójrz na mnie Kyungsoo... Masz takie ładne oczy" powiedział a ja zrobiłem się cały czerwony.
Nagle poczułem jak przejeżdża swoimi palcami po moim policzku. Nasze twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko siebie...
Czułem się dziwnie. Nagle serce zabiło mi mocniej i miałem wrażenie, że czas się zatrzymał.
"Naprawdę są takie duże..." szepnął Baekhyun. Czułem jego gorący oddech na swoich wargach.
Wtedy poczułem na nich jego usta.
Właśnie mnie pocałował. Właśnie oddałem swój pierwszy pocałunek.
Przymknąłem powieki oddając się chwili.
"Mmm... Twoje usta są słodkie" mruknął starszy a ja zrobiłem się jeszcze czerwieńszy. O ile można było.
"B-baekhyun hyung" powiedziałem jąkając się przy jego imieniu. To naprawdę było dla mnie nowe i takie.. przyjemne? Dotknąłem opuszkami palców swoich warg by poczuć na nich ślad warg Baekhyuna.
"Umów się ze mną na randkę" poprosił blondyn jednak nie zdołałem mu odpowiedzieć bo akurat pan Lee od angielskiego wszedł do klasy.
Do końca zajęć nie potrafiłem się na niczym skupić. Każde zadanie, które mi przydzielono rozwiązywałem błędnie co oczywiście zdziwiło wszystkich. Kilka razy złapałem się na tym, że odwracałem się do tyłu by wyłapać spojrzenie Byuna.
I prawie za każdym razem mi się udało.
"Do Kyungsoo!" zawołała na ostatniej lekcji pani Kwon od koreańskiego. "Skup się proszę na tekście, a nie na niebieskich obłokach wokół twojej głowy" oczywiście chciałem się skupić i zrozumieć słowa które akurat czytano. Już zaczynałem się wczuwać, kiedy nauczycielka zmieniła czytającego.
Ciepły, melodyjny głos rozbiegł się po czterech ścianach klasy. Przełknąłem ślinę i zacisnąłem dłonie na materiale spodni. Baekhyun.
Jedyne o czym byłem w stanie myśleć w tym momencie to randka z nim.
Pójdę, powiedziałem nagle. Nie zdałem sobie sprawy, że zrobiłem to na głos.
Cisza rozeszła się po całym pomieszczeniu a ja nagle zapragnąłem zapaść się pod ziemię.
Czy ten dzień kiedyś się skończy?
"Gdzie pójdziesz Kyungsoo?" zapytała pani Kwon.
"N-nigdzie" odpowiedziałem i uderzyłem głową w stół. Czułem się jeszcze gorzej niż kiedykolwiek wcześniej.
Niemal czułem na sobie ten wiercący od środka wzrok Baekhyuna. Kątem oka widziałem jego uśmiech.
Usłyszał i zrozumiał.
Boże, dlaczego jestem takim idiotą?
Gdy tylko dotarł do moich uszu dźwięk dzwonka zerwałem się z krzesła i popędziłem jak najszybciej do wyjścia.
"Bądź gotowy o czwartej. Przyjdę po ciebie" na dźwięk tego głosu podskoczyłem nagle. Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem Baekhyuna uśmiechającego się do mnie. Wtem zrobił dwa kroki w tył i zniknął w tłumie innych uczniów.
Westchnąłem i wsiadłem do autobusu szkolnego. Po kilku minutach jazdy wysiadłem pod moim domem i odetchnąłem z ulgą.
Nareszcie.
Nagle dotarło do mnie, że Baekhyun nie zna mojego adresu... A może jednak go zna?
Chwyciłem klamkę i zdziwiłem się, bo drzwi były otwarte.
"Mamo?" zawołałem wchodząc do środka. Rodzicielka wyjrzała z kuchni i pomachała mi łyżką.
"Coś się stało skarbie?"
"Nie nic, tylko jakoś rzadko jesteś szybciej ode mnie" uśmiechnąłem się do niej i usiadłem na krześle. Mama poszła w moje ślady i już po chwili siedziała na przeciwko mnie.
"Kyunggie, kochanie... Dzwoniła pani Kwon od koreańskiego" przełknąłem ślinę.
"Dobrze się czujesz Kyunggie? Jakiś strasznie rozkojarzony jesteś" spytała  dotknęła mojego czoła.
"Nic mi nie jest, naprawdę" odpowiedziałem jej i spojrzałem na bambusową podstawkę leżącą przede mną. Rodzicielka westchnęła tylko i wstała, by zamieszać w garnku co by nasz obiad się nie przypalił.
Spojrzałem na zegarek. 2:58. Miałem całą godzinę do randki z Baekhyunem.
Na tę myśl ścisnęło mnie w żołądku. Wstałem szybko z krzesła ledwo go nie przewracając przy tym. Grzecznie odmawiając posiłku pobiegłem do pokoju. Słyszałem jak mama woła za mną jednak nie zwracałem na to uwagi. Gdy tylko zamknąłem drzwi oparłem się o nie plecami ciężko oddychając przy tym.
Idę na randkę. Na randkę. Z kimś, kto mnie zauroczył. Z Baekhyunem.
Złapałem się za włosy zsuwając się powoli na podłogę.
W co ja się ubiorę? Gdzie mnie zabierze? Czy mnie pocałuje pod drzewem? Boże, opanuj swoje myśli Kyungsoo! Zaczynasz myśleć jak 15-latka!
Opanowałem oddech, wstałem z zimnych paneli i podszedłem do szafy.
Wyciągnąłem niemal wszystkie swoje ubrania nie znajdując nic odpowiedniego.
Znowu westchnąłem i z wielkim oporem wybrałem czarną, lekko opinającą koszulkę i białe, wąskie jeansy. Chcąc wziąć jeszcze prysznic poszedłem do łazienki.
"Kyungsoo, wybierasz się gdzieś?" zapytał nagle ojciec wyglądając zza drzwi do swojego gabinetu. Kiwnąłem głową i ruszyłem dalej.
Ciepła, przyjemnie kojąca woda spływała po moim nagim ciele mieszając się z pianą waniliowo pachnącego żelu pod prysznic.
Wreszcie mogłem pomyśleć o czymś innym niż randka z Baekhyunem. Okej, za późno. Znowu o nim wspomniałem.
Spłukałem wszystko z siebie, wytarłem ręcznikiem i ubrałem się  przygotowany wcześniej strój.
Ogarnąłem sterczące na wszystkie strony włosy, psiknąłem ciało perfumami i tak odpicowany, jak moja mama zwykła mówić o ojcu, poszedłem do salonu oczekując niecierpliwie dzwonka do drzwi.
Co chwila zerkałem na zegarek wiszący na ścianie. Chyba się zatrzymał bo za każdym razem jak sprawdzałem wskazówka ani drgnęła.
Zdziwiło mnie jednak to, że mama ani razu nie zapytała gdzie, ani z kim wychodzę.
Dźwięk cichego pukania do drzwi wybawił mnie od ciągłego czekania.
Zerwałem się z kanapy i popędziłem otworzyć drzwi.
"Widzę, że jesteś gotowy" powiedział Baekhyun zagryzając dolną wargę i złapał mnie za rękę. Zawołałem jeszcze, że wrócę późno nim drzwi zamknęły się za mną.
Ciepło dłoni Baekhyuna przyprawiało mnie o dreszcze. Strzeliłem buraka, gdy starszy spojrzał na mnie unosząc przy tym jedną brew.
"Kyungsoo, jesteś uroczy gdy się rumienisz" szepnął i przyciągnął mnie do siebie na tyle blisko, że nasze klatki piersiowe stykały się z sobą.
Zacząłem szybciej oddychać i próbowałem odwrócić wzrok.
"Znowu na mnie nie patrzysz Kyungsoo?" zapytał tuż obok mojego ucha. Dreszcze przeszły przez moje ciało. Baekhyun odsunął się ode mnie i nadal trzymając moją rękę pociągnął mnie za sobą. Wyrównaliśmy krok.
"G-gdzie idziemy?" spytałem, by przerwać tę krępującą ciszę.
"Niespodzianka" odpowiedział blondyn i puścił mi oczko. Oblizałem wargi, a Baekhyun to zauważył i uśmiechnął się do mnie. Momentalnie mój wzrok powędrował na chodnik, policzki zrobiły się czerwone a w myślach pojawiły się setki różnych zdarzeń.
Nie wiem, co we mnie wstąpiło ale nagle zmieniłem kierunek swoich kroków zaprowadzając nas do zaułku.
Tam przyparłem starszego do ściany i pocałowałem go.
Byłem w szoku. I Baekhyun chyba też był.
Językiem zaprosiłem blondyna do otwartych i coraz agresywniejszych pocałunków.
Kiedy zrobiłem się taki... Odważny?
Nie zauważyłem kiedy ręce zaczęły błądzić po naszych ciałach.
Nagle Baekhyun odepchnął mnie.
"J-ja... Przepraszam" zrobiło mi się głupio ale starszy roześmiał się tylko.
"Za co? Kyungsoo, jesteś cudowny, nie musisz przepraszać. Po prostu... Boję się że nie powstrzymam swoich pragnień względem ciebie. Tylko tyle" po raz pierwszy zobaczyłem w jego oczach uczucie. To uczucie, którym ja też go darzyłem.
"A teraz chodź i nie martw się więcej" uśmiechnął się i wyszliśmy z zaułku.
Przeszliśmy kilkanaście kroków w milczeniu. Baekhyun zatrzymał się na chwilę przed kwiaciarnią i wszedł do środka zostawiając mnie na zewnątrz.
Kiedy wyszedł, trzymał w dłoni różę. Czerwoną różę. Musnął moje wargi dając mi ją do rąk. Zastanawiałem się, ile razy jeszcze moja twarz będzie czerwona w ciągu dzisiejszego dnia.
Odpowiedziałem sobie, że z pewnością jeszcze wiele razy.
Szliśmy powoli, ramię w ramię trzymając nasze dłonie splecione ze sobą. Co chwilę zerkałem na profil Baekhyuna podziwiając każdy szczegół.
Nie wiem czy wybrałem odpowiednią porę na tego typu pytania ale gryzło mnie ono od początku semestru więc w końcu wyrzuciłem je z siebie.
"Hyung... Mogę cię o coś zapytać?"
"Nie mam przed tobą teraz już żadnych tajemnic więc śmiało, pytaj o co chcesz" starszy uśmiechnął się do mnie.
"Dlaczego jesteśmy w tej samej klasie? Przecież między nami jest rok różnicy" Baekhyun zatrzymał się nagle.
"B-bo widzisz... J-ja zrobiłem coś złego..." wyszeptał.
"N-nie musisz nic więcej mówić, hyung. Wystarczy" powiedziałem do niego, gdy tylko łzy napłynęły do jego oczu. Baekhyun spojrzał na mnie, odetchnął cicho i ruszył do przodu.
Do celu szliśmy w milczeniu, nawet nie chciałem go złapać za rękę. Poczułem się jak dupek.
"No, jesteśmy" powiedział nagle blondyn gestem ręki wskazując mi drzwi przeciwpożarowe.
Otworzył je i zaczął iść po schodach.
"No chodź Kyungsoo" zawołał a ja wykonałem polecenie.
Skakaliśmy co dwa stopnie by jak najszybciej dotrzeć na górę.
Już chciałem nacisnąć klamkę by otworzyć drzwi na dach jednak coś mnie odciągnęło do tyłu.
Zobaczyłem ciemność, gdyż jakiś materiał właśnie przysłonił mi oczy.
"Hyung?" spytałem jednak zamiast normalnej odpowiedzi poczułem ręce starszego podnoszące mnie do góry. Po omacku oplotłem jego szyję by nie upaść.
Usłyszałem huk otwieranych drzwi i poczułem chłodny powiew wiatru.
Baekhyun przeszedł kilka kroków po czym odstawił moje ciało na ziemię. Rozwiązał przepaskę.
Musiałem zamrugać kilka razy by uwierzyć w to, co zobaczyłem.
"B-baekhyun hyung j-ja... To znaczy... Ty... To wszystko...?" jęknąłem.
"Dla ciebie" odpowiedział mi i odsunął krzesło bym mógł usiąść. Sam po chwili znalazł się po drugiej stronie i wpatrywał się we mnie swoimi idealnie podkreślonymi oczami.
Spuściłem wzrok na swoje ręce ściskające materiał moich jeansów.
Nagle z nikąd pojawił się chłopak z ostatniej klasy, Junmyeon miał na imię, z jakimś talerzem w rękach.
Baekhyun pomachał do niego i gdy tylko talerz znalazł się na stoliku pożegnał Junmyeona cichym dziękuję.
"Junmyeon hyung to mój kuzyn, pomagał mi przy wszystkim" powiedział Baekhyun. Dopiero teraz uniosłem wzrok na danie.
Spagetti... I tylko jedno.
"Na końcu czeka niespodzianka" powiedział i złapał ustami końcówkę makaronu, którą zaczął wsysać.
Nigdy tak nie jadałem, ale dzisiaj zrobię wyjątek. Sięgnąłem palcami po makaron i już po chwili robiłem to o hyung.
Wiedziałem jak to się skończy, a mimo tego czekałem zniecierpliwiony.
Gdy zostało jakieś 10cm Baekhyun pochylił się i wessał wszystko co zostało całując mnie przy tym.
Nawet odrobina sosu na jego ustach nie zmazała ich smaku.
Po chwili blondyn złapał mnie za rękę i przewracając przy tym krzesło pociągnął do tyłu. Znaleźliśmy się pod murkiem. W dość dwuznacznej pozycji.
Rumieniec ponownie zagościł na mych policzkach gdy z trudem wstawałem z ciała starszego.
Nagle poczułem mokre krople na swojej głowie. Spojrzałem w górę i oberwałem w oko.
"Ah!" wrzasnąłem cicho przecierając ofiarę pierwszych kropel deszczu.
Baekhyun szybko znalazł się przede mną.
Odsunął moje dłonie od twarzy, by po chwili umieścić tam swoje własne.
Wpatrywał się we mnie, a moje serce właśnie wylatywało.
Kiedy już deszcz rozpadał się na dobre, pocałował mnie wreszcie.
Mimo chłodu panującego w około, ja czułem tylko gorąco.
Delikatne usta Baekhyuna dotykające moich- nic więcej nie jest mi potrzebne.
Nawet nie potrafiłem pomyśleć o czymkolwiek. Wszystko mi uciekało.
"Kocham cię Kyungsoo" wyszeptał starszy między pocałunkami.
Wplotłem swoje dłonie w jego mokre włosy gdy tylko ręce Baekhyuna zjechały na moją szyję.
"J-ja ciebie też kocham Baekhyun hyung" powiedziałem cicho.
Potem, gdy deszcz ustał starszy wziął mnie na barana i tak odprowadził pod sam dom.

Od tamtego dnia minęły 2 lata, a ja nadal codziennie zakochuję się nim na nowo.
Moi rodzice akceptują nasz związek, nawet pozwolili Baekhyunowi zamieszkać u nas.
Teraz już wiem, co tak naprawdę zrobił Baekhyun.
Omal nie zabił swojego pijanego ojca.
Stwierdzono jednak, że to w samoobronie i nie pozwolili mu tylko przejść ze swoim rocznikiem dalej.
Normalnie nigdy nie bił się z ojcem, ale wtedy powiedział mu, że jest gejem i że zakochał się w chłopaku.
Którym byłem ja.
Jestem naprawdę szczęśliwy trafiając na kogoś takiego jak Baekhyun.
Dziękuję, że mogłem go poznać i pokochać. Dziękuję ci Hyunnie za to, że jesteś obok.




22 czerwca 2013

Puka się


SuHo jęczał gdy język Krisa jeździł po jego penisie doprowadzając go do szału. wydał stłumiony okrzyk, gdy Kris nagle wpechnął pyszczek swojej kochanej pluszowej alpaki do jego tyłka tak bez zapowiedzi. Nagle został bestialsko powalony na podłogę Lay klęknął przed jego twarzą i wepchnął swojego twardego i dużego kutasa do jego ust. przy upadku Ace jednak wepchnął się głębiej do tyłka lidera EXO-K... Kris nadal nie przestawał mu robić dobrze. Do czasu gdy ciało SuHo zatrzęsło się, mięśnie na brzuchu spięły się, z ust wyciekł stłumiony krzyk a z penisa wytrysnęła sperma o słodkim smaku
SuHo nawet nie zauważył gdy jego biodra zaczęły się same poruszać coraz bardziej nabijąjąc swoje pośladki o pluszaka... Lay odchodził od zmysłów gdy koreańczyk zasysał się na jego twardym penisie.
Lay nie musiał długo czekać na orgazm... SuHo połknął wszystko.
Potym Kris zastąpił miejsce jednorożna i również kazał drugiemu liderowi obciągać swoją pałę.
dreszcz przeszył jego ciało gdy SuHo zrobił mu głębokie gardło.
biała ciecz bardzo szybko znalazła się w podniebieniu młodszego
po wszystkim Kris podniósł koreańczyka a Lay wyciągnął Ace z tyłka SuHo
wtedy wszedł Tao i rzucił się na szyję Krisa robiąc mu malinkę. potem wszedł nagle Luhan, Sehun i Kai... byli połączeni ze sobą... jak w ludzkiej stonodze tylko w tym wypadku przełyk zastępowały penisy... Za Kai stał D.O... za nim był Baek, następny Channie
Po raperze był Chenchen, któremu Xiu wpychał kutasa do dupy
poruszali się w jednakowym rytmie tworzac idealną harmonię podnieconych ciał
wszyscy doszli razem.
oprócz Tao...
który teraz siedział z głową opartą na łóżku. jego ręce owijały jego członka.
musiał sobie jakoś pomóc.
Kris robił mu mini striptiz bo bokserek już przecież dawno na sobie nie miał
"Ah, Kris-ge!" krzyknął nagle panda
sperma rozlała się na udach lidera EXO-M który pochylił się nad dochodzącym chłopakiem
pocałował go mocno
"kocham cię Tao" szepnął mu prosto w usta
po czym padł obok Zitao i zasnął.
podobnie uczyniła reszta zespołu
w końcu... sex jest trochę męczący
a właśnie rano...
Kris obudził się pierwszy i poszedł zrobić czekoladę na śniadanie dla swojej kochanej Pandy.
która wstała zaraz za nim, jednak lider go nie zauważył.
dlatego też pobudką reszty EXO był dźwięk tłuczonego kubka i krzyk wystraszonego Krisa
"Kris gege... Panda cię kocha!" powiedział Tao i rzucił się na Krisa
"Kris ja cię kurwa zajebię! Ta twoja alpaka rozerwała mi dupę!" wrzasnął niczego nie świadomy SuHo.
dlaczego nieświadomy? bo Kris dobierał się do Tao na stole
"Puka się" warknął Kris
"Sam se pukaj" odpowiedział mu SuHo i podszedł do miotły. Zaczął na niej tańczyć nim zmiótł resztki ukochanego kubka Laya...
Kris odebrał to jednak inaczej niż SuHo miał na myśli i po chwili Tao jęczał, a stół ruszał się po podłodze.


19 czerwca 2013

A czy kiedykolwiek przestaliśmy być?

"Channie" szepnął Baekhyun I przybliżył się do siedzącego naprzeciwko wysokiego chłopaka. Przez jego ciało przeszedł przyjemny prąd, serce zabiło mu mocniej a na policzki wkradł się rumieniec, gdy tylko ich usta zetknęły się z sobą.
Ich pocałunek nie trwał jednak długo, bo prawie od razu odsunęli się od siebie nie bardzo wiedząc co o tym myśleć.
"Baekhyun-ah, czy to oznacza, że też mnie lubisz w ten sposób?" spytał cicho Chanyeol patrząc prosto w oczy Baekhyuna. Ten zarumienił się bardziej i kiwnął głową.
"Channie...? Czy to oznacza, że chodzimy ze sobą?" spytał Baekhyun.
"Chyba tak Baekhyun-ah" odpowiedział mu Chanyeol i znowu połączył ich usta razem.

"Ugh, mamo! Gdzie dałaś moją niebieską bluzę?" zawołał Baekhyun schodząc po schodach do kuchni.
"Wisi w szafie, kochanie!" odpowiedziała mu kobieta. Baek wrócił więc do swojego pokoju i otworzył szafę znajdując w niej poszukiwaną część swojego dzisiejszego ubioru.
"Co na śniadanie?" zapytał, gdy ponowne znalazł się w kuchni.
"Jajka i bekon" powiedziała rodzicielka Baekhyuna i podała mu talerz z owym jedzeniem. Chłopak od razu zabrał się do pochłaniania posiłku, gdyż zegarek wiszący na ścianie na przeciwko niego wskazywał, że zostało mu zaledwie 5 minut do przyjazdu autobusu.
Gdy tylko przełknął ostatni kęs podziękował tylko i szybko wyleciał z domu. Miał szczęście, że autobus akurat podjeżdżał.
Szybko wsiadł do środka i zajął swoje ulubione miejsce przy oknie. Włożył słuchawki w uszy i puścił swoją ulubioną piosenkę od Girls' Generation. Przez chwilę przyglądał się jeszcze zdjęciu, które miał ustawione na tapetę. Przedstawiało ono dwóch 12-letnich chłopaków trzymających się za ręce. Jednym z nich był oczywiście Baekhyun.
Chłopak nie zauważył gdy nagle przysiadł się do niego wysoki, farbowany rudzielec. Cały autobus wstrzymał oddech, bo wszyscy dobrze wiedzieli jaki Baekhyun potrafi być wybuchowy gdy tylko ktoś się do niego dosiądzie.
"To moje miejsce" powiedział Baek i spojrzał groźnie na towarzysza. Ten jednak uśmiechnął się tylko i dalej siedział na swoim miejscu.
"Nie rozumiesz co mówię? Z E J D Ź S T Ą D" warknął Baekhyun.
"Oj Baekhyun-ah, jesteś taki uroczy gdy się denerwujesz" powiedział cicho rudzielec i spojrzał na Baekhyuna wesoło. Wtedy przez ciało Baeka przeszedł dreszcz.
"Ch-Channie?" zapytał drżącym głosem. Wyższy kiwnął głową i przejechał dłonią po policzku niższego.
"Baekhyun-ah... Przepraszam, że zniknąłem na tak długo" szepnął Chanyeol i pocałował Baekhyuna.
Wszyscy uczniowie będący właśnie wewnątrz autobusu patrzyli na to zdumieni. Zastanawiali się kim jest Chanyeol i dlaczego całuje Baekhyuna, a także co ich łączyło.
"Channie" powiedział Baekhyun gdy tylko oderwał się od ciepłych ust rudzielca. "Ja też tęskniłem" na dowód swych słów pokazał zdjęcie w telefonie. Chanyeol patrzył to na Baekhyuna to na ekran zanim sam sięgnął po swój ukazując to samo zdjęcie.
"Baekhyun-ah? Czy nadal jesteśmy razem?" wyższy przyciszył swój głos najbardziej jak tylko potrafił niechcąc by ktokolwiek inny poza Baekhyunem słyszał to pytanie.
"A czy kiedykolwiek przestaliśmy być?" odpowiedział mu Baek i ścisnął dłoń rudzielca.

17 czerwca 2013

Śniadanie

Obudziły go pierwsze promienie słońca. Lekko otworzywszy oczy spojrzał na śpiącego obok młodszego chłopaka. Kolorowe włosy opadały mu niemalże na oczy, wargi rozchylone i ulożone w delikatny uśmiech oraz odkryte do połowy nagie ciało sprawiło, że na twarzy obudzonego już chłopaka pojawił się rumieniec.
Doskonale pamiętał poprzedni wieczór i to, co zaszło między nim a kolorowo-włosym chłopakiem.
Starszy wygramolił się z pod kołdry i stawiając bose stopy na miękkim dywanie w swoim pokoju, podszedł do krzesła i sięgnąwszy po koszulę należącą do młodszego ubrał ją na swoje ramiona po czym jak najciszej potrafił wyszedł z pokoju udając się do kuchni.
Gdy tylko przekroczył próg tego właśnie pomieszczenia wpadł na pomysł przyrządzenia śniadania do łóżka dla swojego chłopaka.
Przygotował potrzebne składniki na ulubione naleśniki młodszego i wymieszawszy je ze sobą stworzył na rozgrzanej wcześniej patelni pierwszego, a w późniejszym czasie również każdego następnego naleśnika. W między czasie przygotowywał również kakao dla nich.
Gdy cały posiłek był gotowy, ustawił go na tacy i zaniósł do sypialni.
"Sehunnie" zawołał cicho odstawiając tacę na biurko i podchodząc do na wpół obudzonego chłopaka. Ten mruknął tylko na co starszy uśmiechnął się tylko.
"Sehunnie, śniadanko" powiedział do niego sięgając po jedzenie. Oderwał kawałek naleśnika, wsadził go sobie między wargi i przysuwając się do młodszego włożył końcówkę ciasta do jego ust. Gdy tylko młodszy poczuł z czym ma do czynienia, wyrwał jedzenie z ust starszego i zaczął powoli przeżuwać.
Nagle pociągnął starszego do siebie i usadowił go sobie między nogami tyłem do siebie. Rękoma sięgnął po tackę i nabierając na widelec porcję naleśnika włożył go do ust starszego.
Ten mruknął cicho gdy usta kolorowo-włosego znalazły się przy jego odgryzając kawałek ciasta.
"Lulu... Jestem głodny twego ciała" mruknął Sehun i pocałował Lu Hana w szyję wkładając jedną rękę pod jego koszulkę.
"Sehunnie..." jęknął Han i odchylił głowę do tyłu.
Sehun odstawił tacę z naleśnikami na stół.
"Lulu... Chcę cię... Teraz..." szepnął młodszy, a jego ciepły oddech odbił się na szyi starszego. Jedną ręką podwinął materiał koszuli chłopaka a drugą przejechał po jego brzuchu.
Lu Han westchnął cicho.
Czuł rozchodzące się gorąco na całym ciele pod wpływem dotyku Sehuna.
Koreańczyk zjechał dłonią na krocze Chińczyka i zaczął drażnić to miejsce.
Luhan pojękiwał cicho pobudzając swojego kochanka do dalszych działań.
Młodszy zsunął bokserki starszego odsłaniając nabrzmiałego członka.
Wziął go do ręki i zaczął powoli nią poruszać w górę i w dół.
"A-ah" jęknął Lu.
Wtedy Sehun odsunął się do tyłu zaprzestając pieszczenia blondyna. Ściągnął swoją bieliznę, po czym otworzył szufladę i wyciągnął z niej lubrykant. Luhan w tym czasie położył się na brzuchu wypinając swoje pośladki w stronę kolorowo-włosego, który właśnie rozsmarowywał maź na swoich palcach.
Ciepłe i mokre palce chłopaka wylądowały w tyłku starszego rozciągając go jak najlepiej.
"A-ah... Sehunnie.. Szybciej... Wejdź już we mnie... Proszę" sapnął Lu. Koreańczyk od razu spełnił jego prośbę zastępując palce swoim członkiem. Odczekał chwilę by oboje mogli się przyzwyczaić.
Luhan poruszył biodrami dając tym samym znak młodszemu by mogli zacząć.
Ich ciała obijały się o siebie, ciche pomruki i jęki wydobywały się z gardeł, na skórze pojawiły się kropelki potu a biodra same nadały sobie rytm.
"Nnah Sehun!" wrzasnął nagle Chińczyk gdy Sehun uderzył w jego prostatę. "Jeszcze raz Hunnie! Jeszcze raz!" tęczowo-włosy spełnił proźbę chłopaka. Dreszcze przeszyły ciało starszego.
"Lu... J-ja zaraz..." szepnął między sapnięciami Sehun. Przyspieszył tempa i już po kilku mocnych pchnięciach bioder przeszył ich spazm rozkoszy.
"Sehunnie!"
"Luhan!" wykrzyknęli obaj i opadli na łóżko wykończeni.
"To było najlepsze śniadanie jakie wżyciu miałem Lulu" powiedział Sehun uśmiechając się do starszego.
Luhan odwzajemnił uśmiech i zamknął powieki wtulając się w ciało Sehuna.
"Kocham cię Hunnie"
"Ja ciebie też Lulu"

16 czerwca 2013

Przepraszam

Próbowałem go zatrzymać ale moje ciało stało w miejscu.
Pisk opon.
Widziałem jak upada. 
Krzyk, który okazał się moim własnym.
Nie zdążyłem. 
Zawiniłem. 
Zabiłem go.
Pamiętam jakby to było wczoraj.
A może było?
Sam nie wiem, przestałem liczyć czas.
On się zatrzymał. 
Nie zdołałem mu pomóc.
Byłem za późno.
Dlaczego?
Dlaczego pozwoliłem mu umrzeć?
Chciałbym cofnąć czas. 
Chciałbym móc znowu obudzić się tuż obok niego.
Dlaczego właśnie wtedy stchórzyłem?
Pozwoliłem by umarł.
Zabiłem go.
Przepraszam, JunMyeon.
Przepraszam, że naprawdę nie potrafię leczyć.

TaoHun

"Hyung?" zapytałem, gdy drzwi dormu zostały otwarte. Wyszedłem spod koca i wolno przeszedłem do holu. Zastałem tam ociekającego wodą Tao. Nie patrzył na mnie tylko skupił się na rozwiązywaniu sznurówek.
"Hyung?" ponownie zadałem pytanie. Chińczyk wkońcu podniósł wzrok.
"Jestem, jestem" odpowiedział Tao. Po chwili jego buty znalazły się na półce a bluza wylądowała na wieszaku. Przez moment miałem okazję podziwiać jego mięśnie... Stop, Sehun ogarnij się.
Ale wracając, Tao nie wyglądał na zadowolonego. Minął mnie i rozłożył się na kanapie.
"Hyung... Ja tam siedziałem"
"I?" Tao uniósł brew.
"Zejdź" powiedziałem. Zitao jednak nie miał zamiaru spełnić tej proźby.
"Bo usiądę na tobie" zagroziłem, a starszy uśmiechnął się tylko.
"No to chodź" Tao nie musiał długo czekać na moją reakcję. Po chwili siedziałem okrakiem na jego biodrach. Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułem się zażenowany i zapragnąłem zejść, bo zaczęło mnie to krępować.
Już wstawałem ale ręce Tao mnie zatrzymały przyciągając mnie do niego.
"Gdzie idziesz?" zapytał tuż obok mojego ucha.
"J-ja" jak nigdy zacząłem się jąkać. Tao zauważył to i zaczął się śmiać. Momentalnie stałem się czerwony.
"Z czego się śmiejesz, hyung?" Tao spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami a ja... a ja umarłem na miejscu.
Czułem jak temperatura mojego ciała wzrasta, jak powietrze wokół mnie gęstnieje a w ustach zasycha.
"Hunnie?" zapytał mnie, ale nie do końca słyszałem. Pod wpływem chwili pocałowałem go, a on... On mnie nie odsunął tylko odwzajemnił to.
Było mi jeszcze goręcej.
Nasze języki toczyły zaciekłą walkę o rywalizację.
Czułem jak podniecenie formuuje się w dolnej parti ciała i byłem tym lekko zdziwiony, bo taka zwyczajna pieszczota tak na mnie podziałała.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza w zamku i momentalnie oderwaliśmy się od siebie. Zszedłem z Tao i poszedłem do kuchni w celu "zrobienia sobie czegoś do jedzenia" choć tak naprawdę po to by ochłonąć.
"Jesteśmy!" zawołał Chanyeol wchodząc do kuchni.
"Sehunnie, znowu dobrałeś się do laptopa Jongina?" zapytał, gdy zobaczył moje nadal czerwone policzki i małe wypuklenie w spodniach.
"N-Nie" znowu się zająkałem.
"Jasne jasne, mam sprawdzić historię?" przemyślałem odpowiedź i stwierdziłem, że lepiej skłamać niż wyznać im, że to przez Tao.
"Dobra, wygrałeś" Chanyeol uśmiechnął się i wlał sobie soku do szklanki.
"Hunnie, gdzie jesteś?" zawołał Lu Han.
"W kuchni hyung!" odpowiedziałem i już po chwili ciepłe ręce starszego wokół talii.
"Hyung" powiedziałem i odsunąłem się gdy jego usta dotknęły mojej szyi.
"Nie podoba ci się Hunnie? Przeciecież zawsze tak robię" stwierdził Lulu.
Jednak teraz jak pomyśleć o tym, fakt był to uroczy gest z jego strony ale ja... Chyba kocham Tao.
"Hunnie? Naprawdę kochasz Zitao?" zapytał starszy a ja spuściłem głowę znowu się czerwieniąc. Czyżbym powiedział to na głos?
"J-ja nie wiem hyung" szepnąłem i po prostu wyszedłem z kuchni.
Usiadłem na kanapie w naszym salonie obok Tao i jak gdyby nigdy nic przytuliłem się do niego.
Nikt nic nie podejrzewał, prócz Lu Hana rzecz jasna, i nawet lepiej.
Nie chciałem by ktokolwiek się dowiedział.
Oglądaliśmy film, Lu przysiadł się z drugiej strony i w ten sposób udawaliśmy, że dalej trwamy w takich samych relacjach jak wcześniej chociaż wcale tak nie było.
Zrobiło dosyć późno kiedy film się skończył. Menadżerowie wyszli do budynku SM coś tam ustalać, więc mogliśmy spać gdziekolwiek. Ja postanowiłem, że pójdę z Lulu jednak tuż przed jego drzwiami zostałem zaciągnięty do tyłu.
"Hunnie..." szepnął Tao a ja zatrzymałem bicie swojego serca na sekundę. Odwrócił mnie przodem do siebie i pocałował. Całując się przeszliśmy do jego sypialni.
Rzucił mnie na łóżko siadając przy tym na moich biodrach. Przerwał pocałunek tylko po to, żeby ściągnąć koszulkę. Zrobiło mi się gorąco.
Tao wrócił do całowania, palcami pocierając moje sutki. Kurewsko gorąco.
"Pragnę cię bardziej niż kogokolwiek innego Sehun-ah" szepnął mi do ucha a jego ciepły oddech odbił po mojej małżowinie. Poczułem dreszcze na całym ciele.
Wtedy wiedziałem już, że też tego chcę.
Rękoma zjechałem z jego szyi na tyłek wsuwając zimne palce pod materiał jeansów.
Tao mruknął i przjechał językiem po moich wargach.
Jego dłonie wędrowały właśnie po moim brzuchu, bardzo blisko spodni.
Dokładnie wyczułem kiedy chciał mi rozpiąć zamek.
Wygiąłem się nad materacem gdy tylko jego palce dotknęły Tego miejsca.
Nie było odwrotu.
Zitao zsunął mi jeansy po kostki zostawiając tylko bokserki.
Starszy spojrzał na mnie, a ja zobaczyłem w jego oczach pożądanie.
Nie wiem, czy to było możliwe ale było mi jeszcze goręcej.
Nagle poczułem chłód na penisie, a zaraz potem mokre usta Tao na moim nim.
Jęknąłem. Tao wiedział jak to dobrze robić.
Wtedy wsunął w mój tyłek dwa palce i zaczął mnie rozciągać jednocześnie dalej mi obciągając.
Jęknąłem znowu, a moje biodra wypchnęły się do przodu. Czułem, że zaraz dojdę. Panda też to wyczuł bo przyspieszył tempa.
Orgazm przeszył moje ciało, a z moich ust wydobywały się pół jęki pół słowa będące imieniem starszego.
Tao pozwolił mi odetchnąć, bo wstał na moment by zdjąć swoje spodnie. Tylko na moment bo dosłownie parę sekund później poczułem ból. To Zitao wbił się we mnie jednym ruchem. Odczekał chwilę ale jak zauważyłem, Tao nie mógł wytrzymać za wiele więc po chwili zaczął się we mnie ruszać.
Ból zniknął całkowicie ustępując miejsca przyjemności.
Chińczyk wysuwał się i wsuwał coraz to głębiej aż w końcu trafił w prostatę.
Byłem pewny, że w całym dormie było mnie słychać.
Uderzył tam jeszcze raz, drugi i następny a ja czułem, że zaraz drugi raz dojdę. Wiedziałem też, że Tao jest równie bliski.
Kilka mocnych i pewnych pchnięć z jego strony zaowocowało krzykami naszych imion powtarzanych jak mantrę gdy fala orgazmów przeszła przez nasze rozgrzane i pokryte potem ciała.
"Hyung, j-ja... To było cudowne" powiedziałem, gdy starszy położył się obok mnie.
"Sehunnie, kocham cię" odpowiedział Tao i przymknął oczy. Uśmiechnąłem się i przykryłem nas kołdrą.

Obudziłem się, gdy było koło południa. Tao już nie spał tylko zerkał na mnie spod ciemnej grzywki.
Zarumieniłem się lekko i wstałem z łóżka zbierając swoje ciuchy z podłogi. Ubrałem się w nie i wyszedłem z pokoju na korytarz skąd poszedłem do kuchni.
Tam napotkałem pełne zdziwienia spojrzenia reszty członków zespołu.
"Stało się coś?" spytałem, chociaż i tak znałem odpowiedź.
"Wytłumacz mi proszę, jak to jest, że w ciągu dnia jesteś taki cichy jakiś, a w nocy to krzyczysz?" spytał szeptem Kai, przysuwając się do mnie, a na jego twarzy zagościł szatański uśmieszek.
"Bo nie mogę wyszaleć w ciągu dnia, to robię to w nocy?"
"Razem z Tao?" wiedziałem, że zrobiłem się czerwony. Jongin odsunął się od mnie wracając do nieogarniętego Kyungsoo.
"Co na śniadanie?"zapytał nagle Tao, a ja wręcz podskoczyłem na dźwięk jego głosu.
"Chyba na obiad zboczuchu" powiedział ironicznie Kkamjong ale gdy Zitao posłał mu spojrzenie typu "zamknij ryj albo obetnę ci genitalia" nie odezwał się słowem i tylko zniknął za plecami kucharki EXO.
Tao spojrzał na mnie i uśmiechnął się przy tym uroczo.
Okej, Tao jest niesamowicie pociągający gdy się uśmiecha w ten sposób.
Okej, właśnie przyznałem, że Tao mnie pociąga.
Okej, to jest Tao. I ja go kocham?
"Sehunnie, jak się spało?" zapytał, gdy reszta EXO wreszcie sobie poszła.
"Dziękuję, wspaniale" odpowiedziałem i chciałem sięgnąć po nóż do masła ale ręka Tao mnie zatrzymała. Przysunął się do mnie bliżej i pocałował, jak byśmy byli parą.
A może po wczorajszej nocy jesteśmy?
"Hyung?" zacząłem, gdy odsunęliśmy się od siebie.
"Hm?" mruknął starszy.
"Jesteśmy parą?"
"A czemu nie? Przecież całujemy się, a nawet spaliśmy ze sobą" mówiąc ostatnie słowa przyciszył głos bym tylko ja mógł to usłyszeć jednak nie zauważyliśmy stojącego tuż obok Kyungsoo, będącego teraz czerwonym na twarzy.
"Um, j-ja... tentego... Nie przeszkadzam wam..." powiedział i wybiegł z kuchni.
Wtem usłyszeliśmy z Tao śmiech dobiegający z salonu. Wyjrzeliśmy tam i zobaczyliśmy śmiejącego się Jongina.
"Wiedziałem!" warknąłem i już miałem podejść do Kyungsoo i mu przywalić jednak Tao mnie zatrzymał. Znowu.
"Sehun zaczekaj!" powiedział starszy przytrzymując mnie obiema rękami.
"I tak się w końcu dowiedzą" stwierdził Chińczyk a ja niestety przyznałem mu rację.
"Teraz?" spytałem mając jednak nadzieję, że nie.
"Teraz" powiedział Tao a moje nadzieje ulotniły się na raz.
Splótł nasze dłonie razem i pociągnął mnie do salonu. Przybrałem jak najnormalniejszą minę się dało ale trochę się speszyłem widząc spojrzenia starszych.
"Jesteśmy ze sobą" oznajmił Tao i uniósł nasze dłonie do góry.
"Poważnie?" zapytał Chanyeol.
Kiwnąłem głową
"A więc to nie przez pornole na laptopie Jongina" stwierdził i uśmiechnął się widząc jak się rumienię.
"Ej!" krzyknął Kai wstając z podłogi by przywalić Happy Virusowi jednak Kyungsoo go zatrzymał i ku, z resztą ne tylko mojemu zdziwieniu, pocałował go.
A ja myślałem że wyglądam komicznie jak jestem czerwony.
"Skoro wy powiedzieliście co i jak między wami to czemu wszyscy byśmy się nie przyznali?" zapytał Lay a ja patrzyłem na niego zdziwiony.
"Jak to wszyscy?"
"Okej, to tak: ja jestem z SuHo" hyung uśmiechnął się do mnie.
"Minseok jest z Lu Hanem, Chanyeol z Baekhyunem, Kyungsoo z Jonginem a Chen z Krisem"
"Czemu nic nie wiedziałem?"
"Bo czekali aż oficjalnie będziemy razem" odparł Tao a ja stałem osłupiały. Nie widziałem nic. Nie słyszałem nic.
Ale cieszyłem się. Bo byłem z kimś kogo kocham.



I kto tu jest bottomem


"Bottom" powiedział Xiumin do Luhana kiedy byli jeszcze na lotnisku.
"Co?" zapytał Luhan a Xiumin spojrzał na niego ironicznie.
"Powtórz" powiedział Chińczyk.
"Nie przy ludziach" stwierdził Koreańczyk. "Bottom" dodał jednak po chwili.
Luhan nie odezwał się słowem więc Xiumin powiedział "W końcu" i uśmiechnął się. Ale Luhan nie miał zamiaru się poddać i uderzył starszego w ramię. Ten krzyknął i spojrzał na sprawcę.
"To bolało" powiedział.
"Poczekaj aż wrócimy do dormu" szepnął Luhan i zagryzł wargę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Luhan? Co to ma znaczyć?" zapytał Minseok gdy blondyn przykuł go kajdankami do oparcia krzesła. Chińczyk usiadł na nim okrakiem i zdarł z niego koszulkę.
"Yay! Co ty robisz?" zapytał, jednak Luhan nie odpowiedział bo przyssał się do szyi starszego.
"Agh..." mruknął Xiumin i odchylił głowę do tyłu. Luhan położył swoją lewą dłoń na klatce piersiowej chłopaka a prawą zjechał na jego tyłek. Ścisnął go, a Xiumin jęknął.
Starszy westchnął gdy młodszy oderwał się od jego szyi i przeniósł swe delikatne usta na jego sutki liżąc je na przemian ssąc i lekko gryząc.
Nagle przerwał wszelkie pieszczoty, zszedł z Koreańczyka i klęknął przed nim rozchylając jego nogi.
Zębami rozpiął jego spodnie i zsunął je nimi do połowy ud skąd już ręce pomogły się ich całkowicie pozbyć.
Luhan przejechał językiem po ukrytym pod materiałem bokserek penisie starszego. Powtórzył czynność kilka razy całując czasem coraz to bardziej rosnącą erekcję.
Pomęczył go jeszcze trochę zanim ściągnął również bokserki.
Penis Koreańczyka był nabrzmiały, widać było, że tylko trochę i nie wytrzyma. Luhan oblizał zmysłowo usta i wziął członka do swoich gorących ust. Poruszał głową w przód i w tył jak najwolniej tylko potrafił torturując tym starszego.
"A-ah! L-luhhan" jęknął Minseok odrzucając swoją głowę w tył i wypychając biodra do przodu. Chińczyk połknął wszystko co miał do zaoferowania Xiumin.
Luhan wstał z podłogi, rozebrał się i bez wcześniejszego uprzedzenia wbił dwa palce do tyłka drugiego. Po chwili dołożył trzeci palec i coraz bardziej rozciągał starszego.
Nie czekał jednak za długo bo kilka sekund później zastąpił palce swoim penisem. Przerzucił nogi Koreańczyka przez swoje ręce i nabił się na niego mocno.
Poczekał chwilę by się przyzwyczaić jednak nie minęła nawet minuta a zaczął się poruszać.
Kropelki potu spływały po ich rozgrzanych ciałach, z ust wydobywały się sapnięcia i westchnienia a w oczach widoczne było pożądanie.
Przy którymś mocniejszym pchnięciu Koreańczyk krzyknął nagle a Luhan uśmiechnął się tylko. Uderzył tam drugi raz, trzeci i każdy następny owocował tym samym- krzykami rozkoszy.
"A-agh! M-mocniej! Sz-szybciej" jęknął Minseok czując, że zaraz dojdzie drugi raz. Luhan spełnił jego prośbę wiedząc, że i on będzie zaraz szczytować.
Doszli razem wykrzykując swoje imiona.
"Bottom?" szepnął Luhan i wysunął się z wnętrza Xiumina.
Starszy spojrzał na niego półprzytomnie po dopiero co przeżytym orgazmie.
Młodszy uśmiechnął się i poszedł po klucz do kajdanek.
"Następny raz to ty lądujesz pode mną" powiedział Koreańczyk rozmasowując nadgarstki.
"Jak i pozwolę"
"Od kiedy niewinny Luhan jest niegrzeczny?" zapytał Xiumin ubierając bokserki.
"Od kiedy jestem z tobą... Ktoś tu musi nosić spodnie" zaśmiał się Chińczyk i zaczął biec ale szybko padł na łóżko. Po chwili dołączył do niego Koreańczyk i oboje zasnęli w swoich objęciach.


15 czerwca 2013

PSPSS ROZDZIAŁ 1

Światło wpadające do pomieszczenia przez wpół zasłonięte okna obudziło Baekhyuna. Lekko otworzywszy oczy stwierdził od razu, że nie wie gdzie jest ani jak tu trafił.
Nie miał siły ale mimo to próbował się podnieść jednak pulsujący ból w głowie kazał mu opaść na łóżko. Z jego ust wydobył się jęk gdy ciało dotknęło powierzchni materaca. Westchnął tylko i przymknął powieki.
Wtem usłyszał ciche pukanie. Otoworzywszy ponownie oczy spojrzał na wyłaniającą się zza drzwi postać.
"Baekhyun-ah, nie śpisz już?" powiedział chłopak wślizgując się do środka ze szklanką wody w ręce i jakimś opakowaniem. Przysiadł na łóżku uprzednio odstawiając naczynie i pudełko na stolik obok.
"Baekhyun-ah" szepnął i dotknął dłonią głowy blondyna. Gdy ten spojrzał na niego, chłopak uśmiechnął się i pomógł mu usiąść. Podał mu szklankę i jak się okazało, tabletkę przeciwbólową.
Baekhyun przełknął ją i szybko popił wodą, przez co się zakrztusił.
Wyższy chłopak poklepał go delikatnie po plecach co przyniosło natychmiastowe skutki.
"Dź-dziękuję" powiedział Baekhyun i już miał pytać o imię jednak ten go wyprzedził.
"Zapewne nie pamiętasz co się wydarzyło w nocy?" spytał swoim głębokim głosem chłopak. "Nazywam się Pak Chanyeol i jesteś właśnie w moim mieszkaniu. Wiem kim jesteś, znam cię ze szkoły. Wczoraj spotkaliśmy się w barze" Chanyeol mówił powoli i spokojnie by Baekhyun mógł zrozumieć co ten ma do powiedzenia. Po chwili blondyn przypominał sobie już poprzedni wieczór. Z przerażeniem przykrył się kołdrą, by ukryć zarumienioną twarz.
"Baekhyun, nie wstydź się. Chcę ci pomóc, to wszysko" powiedział rudzielec i szarpną kołdrą tak, że wylatując z Baekhyunowych rąk znalazła się na podłodze. Teraz nie miał się gdzie ukryć.
Nagle Chanyeol wstał i wyciągnął rękę do blondyna. Ten spojrzał na niego nie wiedząc o co chodzi ale złapał się jego dłoni. Poczuł tylko szarpnięcie, a dosłownie dwie sekundy później Chenyeol trzymał chłopaka na swoich rękach. Byun musiał przerzucić swoje własne ręce przez szyję wyższego aby nie upaść.
Chanyeol szedł powoli i ostrożnie czując jak z każdym krokiem Baekhyun zaciska palce na jego koszulce. Normalnie droga do kuchni zajmuje mu około 1 minuty ale teraz trwało to około 5.
Nawet gdy Byun dotykał pośladkami powierzchni krzesła, Park nadal nie puszczał chłopaka z objęć.
"Chanyeol, możesz już puścić" i dopiero gdy oddech niższego uderzył o płatek jego ucha zdołał odejść od niego.
"Na co masz ochotę Baekhyun-ah?" spytał Chan otwierając lodówkę. "Mogą być naleśniki z czekoladą?" Byun kiwnął głową i oparł się rękoma o blat kuchennego stołu.
"Czuj się jak u siebie w domu" mruknął Park i już nakładał surowe ciasto na rozgrzaną patelnię.
Baekhyun usłyszał jego słowa i mimowolnie uśmiechnął się pod nosem.
"Dlaczego to robisz?" spytał Baek gdy talerz z naleśnikami ociekającymi czekoladą pojawił się tuż pod nosem.
"Lubię pomagać" odpowiedział mu Yeol biorąc do ust spory kawałek. Baek zrobił to samo. Odrobina cieknącej czekolady została w kąciku ust i już chciała spłynąć ku brodzie jednak usta Chanyeola zatrzymały ją w połowie drogi.
Baekhyun otworzył szeroko oczy i usta pozwalając by z jego ręki wypadł widelec a na policzki wkradł się rumieniec.
"Um, miałeś trochę sosu na brodzie" szepnął równie czerwony Chanyeol wracając na swoje miejsce.
Resztę posiłku zjedli w milczeniu, a rumieniec Byuna nie zniknął ani na moment.
Baekhyun nie wiedział ile czasu spędził u Chanyeola. Nie wiedział też, gdzie są jego ubrania (był w spodenkach Yeola i jego koszulce) dlatego będąc w łazience podkradł Chanyeolowi spodnie i jakąś bluzę. Na palcach przemierzył dzielącą go odległość od drzwi i chciał wymknąć się niepostrzeżenie.
Nie zauważył jednak właściciela tegoż właśnie mieszkania, który nagle złapał go od tyłu wciągając niższego z powrotem do środka.
"Chciałeś uciec?"
"Daj mi spokój. I tak już dużo zrobiłeś"
"Baekhyun, nie pij więcej" powiedział smutno Chanyeol trzymając chłopaka za ramię.
"Nie jesteś moją matką Park Chanyeol" warknął Baek wyrywając się wyższemu.
"A ty nie jesteś dziwką" po tych słowach między chłopakami zapanowała cisza. Baek stał trzymając klamkę a Chanyeol stał za nim kładąc swoją dłoń na dłoni blondyna.
Byun poczuł jak jego serce uderza coraz mocniej.
"Zostań. Naprawdę chce ci pomóc"
"Jak?! Jak chcesz mi pomóc nie wiedząc o mnie niczego?!" Baekhyun nie wiedział dlaczego ale miał łzy w oczach. Odwrócił się przodem do Chanyeola i uderzył go pięściami w klatkę piersiową chłopaka. Ten tylko przyciągnął do siebie blondyna, który nagle rozpłakał się na dobre.
"Jak?" pytał ciągle niższy szlochając co chwila.
"Baekhyun-ah, postaram się zrobić wszystko... Tylko pozwól mi sobie pomóc" Baekhyun przetarł łzę.
"Dlaczego chcesz to zrobić?"
"Bo cię kocham Baekhyun-ah" szepnął rudzielec. Nagle blondyn stanął na palcach i pocałował wyższego w usta. Sam nie wiedział dlaczego tak zrobił ale wyznanie Chanyeola spowodowało, że serce zabiło mu mocniej. Oderwał się od niego na moment by zaczerpnąć powietrza. Nagle Baekhyun zrobił się blady, a w głowie zaczęło mu się kręcić.
"Baek?" zapytał Chanyeol patrząc blondynowi w oczy z przerażeniem.
"Baekhyun?" jednak chłopak nie słyszał wołania wyższego. Zemdlał.
Chanyeol wystraszył się. Szybko założył buty, zabrał kluczyki z auta i zamknąwszy mieszkanie pojechał do najbliższego szpitala z nieprzytomnym Baconem.
Byun został zabrany za badania a Chanyeol, mimo usłyszanej proźby poczekania na informację w domu, czekał na korytarzu.
Czekał i czekał na jakiekolwiek wieści o Baekhyunie. Dopiero koło 16 lekarze raczyli się z nim porozmawiać.
"Pan Byun ma wielkie szczęście. Mało brakowało, a skończyło by się to tragicznie" powiedział lekarz.
"Co mu jest?"
"Jest pan jego najbliższą rodziną?"
"N-no nie" przyznał Chanyeol.
"W takim razie, ja nic nie mogę panu powiedzieć" odparł doktor i już miał odejść jednak rudzielec zatrzymał go jeszcze na chwilę.
"A w której sali on jest?"
"216" odpowiedział lekarz i odszedł. Chanyeol wziął głęboki oddech i poszedł szukać sali Baekhyuna.
Gdy po 5 minutach szukania znalazł wreszcie upragnione drzwi wstrzymał oddech i dopiero po ich otworzeniu wypuścił powietrze.
"Baekhyun-ah?" zapytał cicho siadając obok łóżka.
"Dzięki" powiedział z ledwością blondyn.
"Powiedz mi co się stało" nalegał Chan.
"Nic" mruknął blondyn.
"Jak to nic? Przecież..."
"Boję się" stwierdził Byun.
"Nie bój się"
"Nie chcę"
"Proszę, Baekkie.. Pomogę ci..." powiedział Chanyeol i złapał drugiego za rękę.
"Nie dasz rady... Nie teraz..."
"Dlaczego? Daj mi chociaż spróbo-"
"Mam raka" powiedział cicho Baekhyun i puścił rękę Yeola.

12 czerwca 2013

24 godziny


Kyungsoo jest chory i wie, że ma niewiele czasu. Zwłaszcza, że widzi swój miernik życia codziennie w lustrze.
24:23:56:02
Tyle czasu mu pozostało.
Niewiele prawda?
Ostatnie 24 godziny życia.
Jego chłopak, Jongin, nie wie jednak ile jeszcze Kyungsoo będzie żył, gdyż ten nie chce mu powiedzieć.
Dopiero dzisiaj Kyungsoo postanawia mu powiedzieć tę liczbę.
"Jonginie?" powiedział chłopak gdy siedzieli obok siebie na kanapie.
"Tak Kyungsoo-ah?" spytał Jongin odrywając się wzrokiem od ekranu telewizora.
"Muszę ci coś powiedzieć" Kyungsoo próbował opanować głos.
"Hm?"
"24" szepnął Kyungsoo.
"Co 24?"
"Tyle mi zostało"
"Lat?"
"Godzin" Kyungsoo nie umiał już opanować łez. Jongin patrzył na niego i jemu również pojawiły się łzy w oczach.
Jednak nim zdążyły one wypłynąć, Jongin myślał co zaraz zrobi. Wyskoczył spod koca i założył na siebie bluzę. To samo kazał zrobić Kyungsoo i już po chwili obaj wkładali buty i wybiegali z ich mieszkania.
"Co robisz Jongin-ah?" zapytał Kyungsoo gdy ten wepchnął go na siedzenie samochodu po chwili siadając tuż obok niego na miejscu kierowcy.
"Mam tylko 24 godziny" powiedział Jongin odpalając samochód. Kyungsoo nie wiedział gdzie młodszy planuje jechać więc tylko podążał wzrokiem za krajobrazem za szybą.
Gdy po około 2 godzinach jazdy Jongin zatrzymał się, Kyungsoo od razu rozpoznał to miejsce.
21:19:12:33
"Kyungsoo, długo czekałem. Za długo. Dlatego przepraszam, ale chcę żebyś wiedział ile dla mnie znaczysz" powiedział Jongin sięgając do kieszeni. Wyciągnął z niej małe czerwone pudełeczko i klękając przed Kyungsoo otworzył je ukazując w ten sposób zawartość. Obrączka.
"Kyungsoo, czy jesteś, nawet jeśli dopiero teraz, chętny do bycia dla mnie jeszcze kimś więcej?" powiedział Jongin. Kyungsoo czuł jak łzy napływają mu do oczu i przyjął obrączkę.
21:10:10:01
Jongin pocałował Kyungsoo najbardziej namiętnie jak tylko potrafił.
Wtedy właśnie lunął na nich deszcz.
Jongin skreślił w głowie kolejny punkt na jego liście.
(×) oświadczyny
(×) pocałunek w deszczu
20:59:58:00
Jongin szybko pociągnął Kyungsoo za sobą i ponownie zaciągnął do samochodu. Tym razem skierowali się w stronę południa.
Robiło się coraz później, a słońce pomału znikało za powierzchnią wody.
Zdążymy, pomyślał Jongin gdy tylko zaparkował na parkingu przed plażą. Ściągnął buty i zostawiając je w aucie wziął w ramiona Kyungsoo i zaprowadził go tak pod samo morze.
Zdążyliśmy, pomyślał Jongin bo gdy tylko nogi Kyungsoo dotknęły mokrego piasku słońce zniknęło całkowicie pozostawiając tylko czerwony kolor nieba.
"Cudownie" szepnął Kyungsoo i tym razem to on musnął wargami Jongina.
(×) zachód słońca nad morzem
20:20:19:38
Ich kolejnym przystankiem była restauracja, gdzie jak to określił Jongin, zjedli oświadczynową romantyczną kolację przy świecach.
Następnie udali się do hotelu gdzie Jongin wynajął dla nich pokój dla nowożeńców mimo sprzeciwień Kyungsoo.
I kolejne dwie rzeczy odnotowane:
(×) romantyczna kolacja przy świecach
(×) noc w apartamencie małżeńskim
18:45:22:57
Ich ręce błądziły po rozgrzanych ciałach doprowadzając siebie nawzajem do szaleństwa. Ich języki ocierały się o siebie wywołując jęki u obojga. Jongin nagle oderwał się od ust Kyungsoo i językiem przejechał po szczęce chłopaka, następnie po szyi aż do stwardniałych sutków. Kyungsoo jęknął.
Jongin czuł, że jego penis nie wytrzyma długo bez zainteresowania.
Zębami ściągnął bokserki Kyungsoo palcami przejeżdżając po jego stojącym na baczność penisie.
Kolejny jęk Kyungsoo.
Jongin włożył dwa palce do tyłka Kyungsoo i zaczął go rozciągać.
Kyungsoo stękał cicho.
Jongin dołączył i trzeci palec, który po chwili wyjął z pozostałymi, zastępując je czymś większym.
Kyungsoo syknął gdy poczuł penisa młodszego w sobie, jednak nie zwracał uwagi na ból.
Gdy tylko Jongin ucisnął jego prostatę jęknął głośno, a Jongin przyspieszył tempa.
"Sz-szybciej Jongin... Mocniej!" wysapał Kyungsoo czując zbliżający się orgazm.
Kilka mocnych pchnięć i głośny, choć urwany krzyk ich własnych imion wydobył się z ust obojga.
Jongin odnotował kolejną rzecz na swojej liście:
(×) sex z Kyungsoo
16:11:27:17
Oboje padli wykończeni, zasypiając w swoich ramionach.
Kyungsoo obudził się pierwszy czując ból w klatce piersiowej.
Spojrzał na swoje odbicie i przeraził się.
8:38:29:02
"Jongin!" powiedział z ledwością Kyungsoo próbując opanować drżenie.
"Hę?" mruknął sennie Jongin.
"8" i to wystarczyło by obudzić młodszego. Szybko wyleciał z łóżka i zaczął się ubierać. Gdy oboje byli gotowi wyszli z hotelu uprzednio płacąc za pobyt.
7:49:44:01
Przed całą podróż starali się być spokojni a zwłaszcza Jongin, bo w końcu to on prowadził.
"Jongin-ah, chcę żebyś wiedział, że naprawdę cię kocham. Kocham czas spędzany z tobą, nasze wspomnienia... Kocham cię całego... Niezależnie od tego co się stanie" Kyungsoo próbował nie płakać jednak zupełnie mu to nie wyszło.
"Kyungsoo-ah, nie płacz, proszę..." szepnął Jongin.
Byli na miejscu. I zostały im wspólnie
4 godziny.
Kyungsoo starał się oddychać, gdy tylko zobaczył czerwony kolor liczb.
Jongin zauważył to i złapał Kyungsoo za rękę.
"Kocham cię" szepnął. " I nie puszczę twojej dłoni do ostatniej sekundy. Obiecuję"
Kyungsoo leżał na kanapie kaszląc przy tym. Czasami z jego ust wydobywała się również krew przez co Jongin ściskał mocniej rękę Kyungsoo.
Jongin płakał. Siedział i płakał mając przed oczyma całe jego życie z Kyungsoo.
Opowiadał mu o wszystkim co było. Nie zważał na to, czy się powtarza czy nie.
Kyungsoo przymykał oczy.
Widział ich odbicia w lustrze i liczby wiszące na jego głową.
00:19:58:00
Jongin próbował się śmiać ale nie potrafił. Łzy ściekały mu po policzkach a z nich kapały na ich splecione dłonie.
Już tęsknił.
Pocałował Kyungsoo delikatnie, chcąc zasmakować jego ciepłych ust.
00:10:22:00
Jongin już nawet nie pytał o czas. On też liczył.
Złożył delikatny pocałunek na ustach Kyungsoo, na jego dłoni, na policzku.
00:05:32:14
"Jongin-ah" szepnął Kyungsoo.
"Jestem przy tobie"
"Dziękuję, że mnie kochałeś" słaby uśmiech pojawił się na twarzy Kyungsoo.
Był rozpalony. I zmęczony. Kropelk potu pojawiły się na jego skroni.
00:01:02:00
Minuta do końca.
Kyungsoo zaczął się trząść. Jongin przytulił go do siebie nadal trzymając jego dłoń.
Kyungsoo był coraz słabszy.
00:00:10:00
Dziesięć sekund. Jongin położył Kyungsoo na łóżku patrząc mu prosto w oczy.
00:00:05:00
Kyungsoo patrzył na Jongina, który właśnie się uśmiechnął.
00:00:03:00
Kyungsoo słabo ścisnął palce Jongina odwzajemniając uśmiech.
00:00:02:00
Jongin musnął wargami opuszki palców Kyungsoo.
00:00:01:00
Jongin wstrzymuje oddech.
00:00:00:03
Jongin ściska dłoń Kyungsoo raz jeszcze.
00:00:00:02
Kyungsoo zamyka oczy.
00:00:00:01
Ostatnia łza spływa z oka Kyungsoo.
00:00:00:00
Serce Kyungsoo przestaje bić. Jongin krzyknął
"Przepraszam Kyungsoo, że nie mogłem ci pomóc. Kocham cię" szepnął Jongin a łzy zaczęły spływać po policzku. "Przepraszam, że nie mogłem oddać ci choćby połowy mojego życia. Przepraszam"



8 czerwca 2013

Przezwyciężyć strach przed samym sobą PROLOG

Baekhyun nienawidzi siebie. Nienawidzi swojego życia, swojej rodziny, znajomych... Można wręcz powiedzieć, że wszystkiego. No, może prócz alkoholu, fajek, zioła i sexu.
Tylko dzięki nim zapomina o swojej chorobie i problemach.
Nikt nie potrafi mu pomóc, psycholodzy ani nawet rodzice. 
Baekhyun wie, że przez to wszystko wyniszcza się jeszcze bardziej i mimo to nadal pragnie umrzeć.
Blondyn siedział właśnie w jednym z nocnych klubów ze szklanką prawie całkiem opróżnioną z alkoholu. Nie miał już siły na nic. 
Nie zauważył gdy obok niego usiadł wysoki rudawy młody mężczyzna. Ciągle patrzył na Baekhyuna i próbował się przełamać do rozmowy z nim.
"Chanyeol" powiedział rudzielec i podał chłopakowi rękę. Ten dopiero wtedy zauważył jego obecność i od niechcenia przywitał się z wysokim.
"Baekhyun" wymówił swoje imię blondyn ledwo słyszalnie.
"Nie pij więcej" powiedział Chanyeol i zabrał szklankę z rąk niższego chłopaka co wywołało u niego oburzenie. Prychnął tylko i rzucił się na rudego. Ten jednak zatrzymał go swoją ręką i odsunął szklankę jeszcze dalej.
"Nie mów mi co mam robić" warknął Baek i ponownie zaatakował chłopaka. Tym razem jednak poślizgnął się i upadł na podłogę lądując głową między nogami wyższego. Ta sytuacja mimo iż była głupim wypadkiem onieśmieliła siedzącego chłopaka, co zaowocowało soczystym rumieńcem na jego policzkach. Baekhyun podniósł głowę z jego krocza i spojrzał na niego.
'Całkiem uroczy jak się rumieni' pomyślał blondyn i spróbował się podnieść.
Odkąd pamiętał pociągali go tylko i wyłącznie chłopcy, więc nie zdziwiła go ta myśl.
"Baekhyun-ah, proszę, n-nie tutaj" wyszeptał Chanyeol gdy próba wstania z podłogi przez Baekhyuna nie powiodła się i ponownie jego głowa znalazła się na kroczu wyższego.
Czuł na policzku stwardniałego penisa rudzielca i to go podnieciło. 
Ożywiony jak nigdy podniósł się szybko i o dziwo, nie chwiejąc się uda się do łazienki ciągnąc za sobą czerwonego Chanyeola. Gdy znaleźli się w środku, przekręcił klucz w drzwiach i zacisnął palce na tyłku chłopaka. Ten syknął w odpowiedzi i zagryzł dolną wargę. Baekhyun przycisnął go do zimnej ściany wpijając się w jego usta jednocześnie jeżdżąc ręką po kroczu Chanyeola. Ich języki ocierały się o siebie przy akompaniamencie ich własnych jęków.
W pewnym momencie Yaol objął rękoma talię Baekhyuna przyciągając go na tyle blisko, że między nimi nie było praktycznie żadnej wolnej przestrzeni. Chan wypchnął swe biodra do przodu ocierając się w ten sposób o Hyuna. 
Jednym sprawnym ruchem blondyn rozpiął rozporek giganta drażniąc jednocześnie jego erekcję.
I wtedy wszystko się zatrzymało. Chanyeol odepchnął od siebie chłopaka mimo iż naprawdę  pragnął aby ten wypieprzył go jak tanią dziwkę.
"Co jest?" spytał Baekhyun nie kryjąc zdziwienia.
"Nie mogę" westchnął Yeol zapinając zamek z powrotem. Blondyn zgrzytnął zębami i nie wahając się wepchnął swój język między wargi rudzielca.
Huk. I ciało Baekhyuna ląduje na podłodze. Bolą go ręce i tyłek od ciężkiego upadku. 
"Chanyeol! Co ty robisz?!" wrzasnął chłopak nadal siedząc na podłodze obolałe nadgarstki i łokcie. 
"Próbuję ci pomóc. Chcę ci pokazać, że nie trzeba być dziwką" powiedział wyższy i nie czekają na odpowiedź drugiego podniósł go. Ten uderzył go w klatkę piersiową i nieprzyjemny odgłos z gardła chłopaka rozniósł się po pomieszczeniu. Chanyeol odwrócił się tyłem do blondyna i przerzuciwszy sobie przez ramiona jego ręce wziął go na barana.
Otworzył drzwi łazienki i wyszedł z opierającym się Baekhyunem z powrotem do cuchnącego alkoholem baru. Tam Chanyeol zapłacił rachunek Baeka z jego własnych pieniędzy i wreszcie mógł wyjść z tego okropnego miejsca.
Chłodny powiew wiatru uderzył ich twarze. Wyższy puścił Baekhyuna i zaczął iść w stronę najbliższego przystanku mając nadzieję na choćby jeden nocny autobus jadący  okolic jego domu. Szurał nogami po chodniku kopiąc kamyk jak najdalej przed siebie. Nagle poczuł czyjeś ręce wokół swojej talii.
"Dziękuję" szepnął chłopak tuż obok ucha rudzielca. Po jego ciele przeszedł dreszcz.
"Nie ma za co" odpowiedział mu Chan i już chciał iść dalej ale chude ręce blondyna zacieśniły się bardziej na jego talii. 
"Nie chcę być dziwką. Przynajmniej nie w twoich oczach" Baekhyun wiedział, że jego głos drży. Wiedział, że zaraz się rozpłacze. Nienawidził tego ale przy Chanyeolu czuł się bezpieczny więc po chwili na koszulce wyższego znalazły się mokre plamy od łez niższego.
Yeol stał jak wryty. Wiedział o Baekhyunie na tyle dużo, żeby pamiętać o jego nienawiści do bezsilności. Nagle uścisk blondyna ustąpił i rudzielec westchnął.
"Baekkie?" spytał i odwrócił się twarzą do niego. Ten stał ze spuszczoną głową ciągle wycierając kapiące łzy. Chanyeol wziął trzy głębokie wdechy i pochyliwszy się nad niższym chłopakiem musnął wargami czubek jego głowy. Rękoma otulił jego chude ramiona i gładząc włosy blondyna mówił do niego spokojnie, próbując powstrzymać łzy cisnące mu się do oczu.
"Nie płacz Baekhyun-ah. Pomogę ci" szepnął. 
Ponownie usadowił sobie niższego na plecach i w ten sposób zaniósł go do swojego mieszkania. Już nie obchodziło go to, że jest późno, że jest zimno ani to, że mieszka daleko. Nie mógł sobie pozwolić na puszczenie choćby na moment ciała Baekhyuna.
Chciał mu pomóc. Pomóc mu zwalczyć strach i bezsilność do siebie samego.

6 czerwca 2013

Pragnienie bliskości


Pewnie wielu z nas przeżywa jakieś problemy- większe czy mniejsze- nieważne, one zawsze są.
Nie jeden kiedyś miał ochotę zniknąć i czasami się to udało.
Niektórzy odchodzili zbyt szybko, jednak było to w pewnym sensie normalne.
Każdy pragnie dać sobie radę z przejmującym chłodnym powietrzem wokół nas. Ta cisza, pustka będąca od pewnego czasu tuż obok- zdołaliśmy się do niej przyzwyczaić?
"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".
Czy potrafimy zapomnieć o bólu po czyjejś stracie? Po stracie najważniejszej osoby w naszym życiu?

"Kris?" zapytał średniego wzrostu mężczyzna o jasnych farbowanych włosach i łagodnie patrzących oczach. 
"Hmm?" mruknął pytany nie odwracając się od zdjęcia stojącego na biurku. Przedstawiało ono dwóch nastolatków stojących obok siebie. Jeden z nich miał przewieszoną rękę przez szyję drugiego. Oboje się uśmiechali.
"Kris, nie możesz tu tkwić kolejny dzień" westchnął blondyn i nie widząc żadnej reakcji swojego przyjaciela podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Dopiero wtedy zobaczył, a właściwie to tylko poczuł bo w pokoju panowała ciemność, łzy cieknące po policzkach siedzącego.
"Kris, proszę" prosił jednak on nie zwracał uwagi i nadal wpatrywał się w zdjęcie, które nagle wydało mu się tak odległym wspomnieniem, chociaż minęły zaledwie 2 miesiące od jego zrobienia. I od tamtego wypadku.
"Kris, proszę cię" szepnął chłopak i zacisnął powieki by również się nie rozpłakać. Jednak ta próba nie powiodła się i już po chwili uronił pierwsze łzy. On także cierpiał, jednak wiedział iż jego przyjaciel przeżywa to bardziej.
"Nie zdążyłem mu powiedzieć" to było pierwsze zdanie Krisa. Zachrypnięty głos nie przypominał nawet cząstki dawnego Krisa.
Blondyn nie rozumiał tych słów.
"Kris, chodź. To nie pomoże... On nie wró-"
"Nie mów tak!" krzyknął nagle chłopak i odrzucił rękę przyjaciela swoją własną. Przycisnął chłodną ramkę do swojego ciała pozwalając by kolejne słone krople upadły na jej powierzchnię. 
Blondyn wyczuł, że pora się wycofać więc tak też zrobił zostawiając płaczącego samego w tym ciemnym, pogrążonym w smutku pokoju.
Ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Każdy dzień był męczarnią spowodowaną brakiem tej jednej osoby tuż obok.
Kris odłożył zdjęcie z powrotem na orzechowy blat i sięgnął do szuflady wyjmując z niej czarne pudełeczko. Otworzył je i wyciągnął z niego flakonik uśmiechając się smutno.
Wysypał zawartość na stół nie licząc nawet jej ilości. To nie było istotne. 
Szklanka z wodą stojąca tuż obok była mu teraz potrzebna. 
"Przepraszam, bo wiem, że nie tak chciałeś. Przepraszam, że nie zdążyłem wtedy. Kocham cię Moja Pando. Mam nadzieję że mi wybaczysz..." i 23 tabletki wylądowały w jego ustach. Popił je wodą i wziął kolejną serię lekarstw. Trucizna. Ostatni raz upił łyk chłodnej cieczy i zamknął powieki.
To jednak było za mało. 
Sięgnął i tak słabą już ręką do szafki i wyciągnął z niej wódkę i wino.
Najpierw wypił trochę wina i zapił to wódką. Zapach alkoholu roznosił się po nie wietrzonym pokoju. Jednak Krisowi to nie przeszkadzało.
Czuł, że jego głowa robi się ciężka, słabiej oddycha, a serce coraz wolniej pracuje. Był tak blisko.
Huk opadającego ciała na biurko rozniósł się po pokoju. Wstrząs jaki się z tym rozniósł spowodował pęknięcie szklanki i woda wylała się na podłogę coraz bardziej powiększając swój obszar w postaci plamy.
Czas się zatrzymał. Tego właśnie pragnął.
Tak jak ukochany Tao, Kris odszedł z tego świata z uśmiechem na ustach.
Wreszcie mógł być blisko niego. Wreszcie spełnił swoje pragnienie.


4 czerwca 2013

Piotruś Pan

Nazywałem cię Piotrusiem Panem.
Byłeś wiecznym dzieckiem mimo, iż twoja data urodzenia wskazywała, że byłeś starszy ode mnie.
Kochałeś zabawę i często zaciągałeś mnie do niej.
Byłeś moim Piotrusiem Panem.
Nie chciałeś dorosnąć.
Pokazałeś mi drogę do Nibylandii i pozwoliłeś tam zostać.
Tak długo wierzyłeś we mnie, jak ja wierzyłem w twe istnienie.
Ale nagle zniknąłeś.
Dlaczego przestałem oglądać te piękne wrota naszej wyobraźni?
Dlaczego moje uszy nie słyszą twojego głosu?
Dlaczego moje oczy nie widzą twojej osoby?
Dlaczego mój nos nie wdycha twojego zapachu?
Dlaczego moje ciało nie czuje twojej bliskości?
Przecież nadal w ciebie wierzę, tak jak ty wierzyłeś we mnie.
A może ty już dorosłeś?
Może nie chciałeś być już moim Piotrusiem Panem?
Może zapragnąłeś dorosnąć?
Może chciałeś zapomnieć o mnie?
Świat i wyobraźnia stały dla nas otworem.
Czy naprawdę chciałeś już dorosnąć?
Dorosły Piotr Pan.
Nie takiego cię kocham, Piotrusiu Panie.
Nie takiego cię pamiętam, Piotrusiu Panie.
Nie w takiego uwierzyłem tamtego dnia.
Czy tego chciałeś?
Ja, SeHun właśnie uroniłem łzę.
Słyszysz Lulu, mój mały Piotrusiu Panie?
Nadal w ciebie wierzę.

2 czerwca 2013

Obserwator

~POV: Kai~


Od dłuższego czasu czułem się obserwowany. Jednak zważając na moje życie... Nie, to jest obrzydliwe kiedy czujesz obleśny wzrok zupełnie obcych ludzi na swoim własnym, ale sexy, ciele. Wiedziałem, że mnie pożądają.
Westchnąłem teatralnie tak, jak moje kochane fanki na naszych występach.
No właśnie- nie przedstawiłem się.
Okej, a więc od początku: Nazywam się Kim JongIn ale wolę używać na co dzień Kai. To jest mój pseudonim w zespole. Moją pozycją tam jest bycie gitarzystą i sub-vocalem. Mam tylko 3 przyjaciół, a są to pozostali członkowie SMEX: Chen, Luhan i Tao.
Chen jest głównym vocalem + jest dwa lata starszy ode mnie. Kim JongDae to jego pełne imię i nazwisko.
Luhan to Chińczyk i naprawdę nazywa się. Lu Han. Jest najstarszy (czyli 4 lata różnicy między mną a nim) i gra na pozycji basisty i też jest sub-vocalem. Nie wiem co on zrobił ale wygląda czasami młodziej ode mnie...
No i w końcu Huang ZiTao znany po prostu jako Tao. Tak jak Lu pochodzi z Chin ale... Jest zdecydowanie groźniejszy jeśli chodzi o wygląd. Rok starszy, silniejszy i do tego oprócz perkusji, na której gra u nas, trenuje Wushu... (Widziałem jeden trening i uwierzcie mi, nie chcecie widzieć upadającego faceta na... ugh, nawet nie wiem co to do końca było, ale Tao strasznie zabolało. Omal nie oberwałem z tego jego wushu między nogi).
Co do mnie: jestem przystojny, cudowny i wręcz idealny. Ciemne włosy opadające łagodnie na pociągającą (ale nie tak jak całe moje ciało!) twarz, ciemnoczekoladowe oczy patrzące na ciebie z pożądaniem (o ile jesteś wart mojej uwagi!) i miękkie, idealne do całowania usta.
Dużo ćwiczę, dlatego nie jestem jakimś tam słabeuszem. Mięśnie na brzuchu i ramionach widać gołym okien co jeszcze bardziej przyciąga do mnie tłum piszczących, wrzeszczących i mdlejących fanek.
Kiedyś tańczyłem dlatego świetnie się ruszam. Popadam w paranoję.
No, może wróćmy wreszcie do początku mojej opowieści.
Jak już wspominałem wcześniej, z każdym dniem czułem się coraz dziwniej. Fustrowała mnie każda drobnostka, jednak najbardziej to ten tłum wokół mnie. Na koncertach owszem- podobało m się to, ale kiedy idziesz do sklepu niedaleko twojego mieszkania po kilka ważniejszych w danym momencie zakupów, to taka sytuacja nie przypada mi do gustu.
Jednakże wspominałem także o moim poczuciu obserwowania mnie.
Aż mnie ciary przechodzą jak o tym myślę. Cholera...
Nagle coś przyciągnęło mnie do okna. Spojrzałem przez nagrzaną od promieni słonecznych szybę i szukałem czegokolwiek co wzbudziło by jakieś podojrzenia. I znalazłem to.
Na ósmym piętrze sąsiedniego budynku w jednym z mieszkań ruszyła się firanka. Skupiłem wzrok w tamtym miejscu i zauważyłem zaledwie pół głowy tego kogoś. Nagle podniósł się, a ja wychwyciłem wzrokiem w tamtym momencie lornetkę przy przy jego twarzy. Bingo!
Nagle dałem nurka pod parapet czując jak ściska mnie w żołądku. Chyba rozpoznałem swojego obserwatora.
Byun BaekHyun. 
Blond czupryna, oczy podkreślone czarnym eyelinerem, usta wygięte w delikatnym uśmiechu... Zawsze pachniał tak ładnie, a jego wargi smakowały waniliowo...
Pamiętam.
Byliśmy ze sobą przez 2 lata w czasie liceum, a potem... Potem to mnie wykorzystał i zostawił.
Mój pierwszy raz był właśnie z nim.
Cholera by to wzięła, bo pierwszego seksu się nie zapomina.
A ja chciałem, bo on potraktował mnie jak dziwkę.
Wziąłem dwa głębokie wdechy i podniosłem się na kolana. Idąc na czworaka (boże, że też upadłem tak nisko) wyszedłem z mojej sypialni na przedpokój skąd mogłem już iść normalnie jak cywilizowany człowiek. Szybkim krokiem znalazłem się w takim moim małym 'kąciku przyjemności', gdzie znajdowała się kanapa, laptop, gitara i półka z książkami. Od razu rozsiadłem się na kremowej skórze sofy kładąc sobie na kolanach laptopa.
Odkąd jesteśmy z chłopakami coraz popularniejsi, założyłem sobie konto na twitterze, tumblr i paru innych stronach.Czasem wrzucam jakieś kompromitujące zdjęcia Chena albo Luhana bo te od Tao to się boję udostępniać...
Dzisiaj z czystej ciekawości sprawdziłem swoich obserwatorów na tumblr. Nigdy wcześniej tego nie robiłem jednak sytuacja sprzed kilku minut...  Ugh.
Przewijałem ekran szukając tej jednej konkretnej osoby.
Bingo. 'byubyunbaconkk' to jego konto. Wszedłem na nie i zamarłem.
Pomijając fakt, że miał więcej obserwatorów, to widziałem tam coś jeszcze. Moje własne zdjęcia.
Nie no, on ma jakąś obsesje na moim punkcie? Przecież, cholera jasna, zerwał ze mną i potraktował jak szmatę. Dlaczego więc mnie obserwował?
Okej. Kliknąłem niepewnie w najpopularniejszy link nie bardzo wiedząc czego się spodziewać.
To mnie przerosło.
BaekHyun, ty pieprzony draniu. Wstawiłeś na swojego tumblra gifa jak się całujemy?! Zabije jak dorwe. Skopiowałem link i wysłałem chłopakom na meila. Byłem wściekły.
Zamknąłem laptopa z hukiem omal nie uszkadzając go przy tym. Pieprzony BaekHyun.
Wstałem nerwowo z kanapy uprzednio odkładając sprzęt i podchodząc do okna wybierałem numer Luhana.
"Hyung" powiedziałem niemal przez zęby.
"Coś się stało JongIn-ah? Czemu jesteś zły?" spytał cicho, a ja zgrzytnąłem tylko zębami.
"Sprawdzałeś już swoją skrzynkę?"
"N-nie... Ale już to robię" wyjąkał Lu a ja zacisnąłem pięść. Nienawidziłem kiedy doprowadzałem go do takiego stanu.
"Przepraszam hyung" szepnąłem.
"Nic się n-nie sta- O mój boże JongIn-ah! Czy to co widzę jest prawdziwe?!" krzyknął nagle Han a ja musiałem odsunąć telefon od ucha.
"Tak... Niestety tak"
"Spotkajmy się za 10 minut na bubble tea w tej nowej kawiarni" i nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć rozłączył się. Wpadłem jak najszybciej mogłem do swojej sypialni i jednym ruchem zasłoniłem okna by cholerny Byun nie patrzył. Otworzyłem szafę i wybrałem jasną koszulkę z logiem naszego zespołu i na to czarną za dużą trochę bluzę wkładaną przez głowę. Przeczesałem ręką włosy i już wkładałem czarne trampki na swoje stopy. Telefon wylądował prawej przedniej kieszeni spodni a portfel w tylnej po tej samej stronie.
Zamknąłem drzwi z hukiem i jak najszybciej wpadłem do windy. Miałem szczęście, że nikogo nie było w pobliżu. Zjechałem na parter i gdy tylko kluczyki z mojej beemki znalazły się w moich dłoniach otworzyłem samochód i niemal od razu wyruszyłem w kierunku spotkania.
Ciekawe czy Lu powiedział to samo Tao i Chenowi? Nie musiałem się dłużej zastanawiać bo czerwona Kia należąca do Tao przejechała tuż obok mnie trąbiąc przy tym specjalnie.
"Tao!" wydarłem się kiedy byliśmy już na parkingu. Ciarki mnie przeszły gdy zobaczyłem to cholerne spojrzenie. Dzisiaj wyglądał jeszcze straszniej i drapieżniej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdybym mógł to rzuciłbym się teraz na niego i zerżnął na oczach gapiów. Kurwa, Kai, opanuj dupę.
"Cześć mały!" krzyknął ZiTao i przytulił mnie. Czasem zastanawiam się, czy on ma jakieś rozdwojenie jaźni. "Widziałem gifa. Niezła niunia" usta perkusisty wygięły się w diabolicznym uśmiechu. Okej, jestem teraz pewien że Tao ma rozdwojenie jaźni.
"Tao, Kai, właźcie. Szybko!" krzyknął nagle Luhan stojący w drzwiach kawiarni. Sądząc po jego minie, tłum fanek był gdzieś niedaleko. Pędem pognaliśmy z ZiTao do środka. Właściciel niemal od razu zamknął drzwi na klucz. Luhan posłał mu wdzięczny uśmiech.
Rozejrzałem się do okoła. Byliśmy sami.
"Dobra, Kai, gadaj o co chodzi z tym gifem z tumblra" powiedział Chen sącząc przy tym bubble tea o truskawkowym smaku.
"Byun BaekHyun, pamiętasz?" spytałem, a oczy całej trójki patrzyły na mnie zdziwione. JongDae prawie wypluł cały napój, który miał w ustach "Wrócił, obserwuje mnie na tumblrze i co najgorsze... Nie tylko tam. Dzisiaj go widziałem jak stał w oknie i gapił się na mnie z lornetką" ostatnie zdanie wyleciało z moich ust na jednym wdechu. Na wspomnienie dzisiejszego poranka przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz.
"Nie wierzę, że ten koleś to robi" szepnął Chen.
"Najpierw cię zgwałcił i zostawił a teraz ma czelność cię obserwować?!" cały nasz stolik zatrząsł się pod wpływem uderzenia Tao. Aż właściciel wyszedł ze swojego gabinetu żeby sprawdzić co się dzieje.
Tylko Luhan siedział z wzrokiem utkwionym w swoich dłoniach trzymających bubble tea o smaku taro. Milczał.
"Tao, braciszku, uspokój się. To ci nie służy" powiedział cicho Lu a Tao jakgdyby nigdy nic, usiadł uśmiechnięty z powrotem na swoje krzesło i ręką sięgnął po luhanowy plastikowy kubeczek upijając z niego trochę zawartości.
"Tao, ile razy mam ci powtarzać, że moja bubble tea jest tylko Moja?" westchnął basista i odebrał swoją własność z rąk ZiTao. Coś mi tu nie pasowało... Nagle JongDae zakrztusił się.
"Chenchen?" spytałem gładząc jednocześnie jego plecy.
"Hę? A, właśnie... Skoro On cię obserwuje, śledzi i nie-wiadomo-co-jeszcze robi to... Nie, dobra, zapomnijcie" powiedział JongDae strzepując moją dłoń ze swoich pleców.
"Gadaj!" powiedziałem równocześnie z ZiTao i Luhanem. Chen spojrzałam na nas i kiwnął głową.
"Skoro już coś takiego robi to chyba wpadnie nawet na koncert dzisiaj, prawda?" zamknąłem oczy i zacisnąłem pięści próbując wyobrazić sobie ten obrzydliwy wzrok na swoim półnagim ciele podczas występu. Znowu mną zatrzęsło.
"Dobra, kochani, powiem wprost: do końca dnia zero gadania o Byunie, bo Kai nam zwariuje nie wychodząc nawet na scenę" stwierdził Luhan, na co zareagowaliśmy śmiechem.
Starałem się nie myśleć już więcej o BaekHyunie jednak On pokrzyżował me plany. Wracając do domu znalazłem karteczkę przyczepioną do moich drzwi. Zapisane zapewne szybko i na kolanie słowa sprawiły, że omal nie padłem jak trup na podłogę, a jutro pojawiłyby się w gazetach nagłówki z moim zdjęciem i podpisem 'Gitarzysta SMEX odszedł na drugą stronę. Przyczyna? Żółta karteczka samoprzylepna w jego dłoni!". Zebrało mi się na śmiech i płacz jednocześnie
'Do wieczora kochanie. Dawno się nie widzieliśmy JongIn'
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~POV: BaekHyun~
Proszę proszę. Mój mały Kai dorósł i stał się gwiazdą. A ja tylko głupim obserwatorem. Czy właśnie tego pragnąłem?
W tym momencie to było najlepsze wyjście. Bo przecież jestem pieprzonym Byun BaekHyunem, który zaledwie 2 lata wcześniej zostawił swojego kochanego JongIna samego, tylko dlatego, że myślało się, że zrobiło się dzieciakowi krzywdę.
Teraz wiem, że ta ucieczka to była krzywda.
Ale jednak Kai podniósł się i stanął wyżej ode mnie. Proszę, proszę.
Do naszego spotkania zostały jakieś 2 godziny. Ze wszystkich swoich ciuchów miałem naszykowane białe wąskie jeansy, czarny podkoszulek z czerwonym sześciokątem porozcinanym  gdzieniegdzie + oczywiście najważniejsze- białe bokserki od Calvina Kleina. Kai je uwielbia. Po za tym, miałem takie same tamtego dnia, gdy się kochaliśmy.
Nie zastanawiając się dłużej, poszedłem wziąć prysznic.
Truskawkowy szampon spływał mi po twarzy drażniąc przy tym oczy. Zajęło mi może dłuższą chwilę zanim spłukałem płyn z włosów i twarzy.
W końcu sięgnąłem po żel. Rozprowadzając go po powierzchni torsu i brzucha myślałem o nagim JongInie. Podrażniłem swoje sutki łagodnie je przyciskając ale to wystarczyło.
Dłońmi zjechałem niżej i zacząłem się masturbować. Dzieciak doprowadzał mnie do szału.
Moje biodra po chwili same zaczęły się ruszać, a ja osiągnąłem szczyt. Jestem idiotą.
Trzęsąc się trochę po dopiero co przebytym orgazmie, umyłem się i pozwoliłem ciepłej wodzie rozchodzić się po namydlonych partiach ciała.
Byłem gotów.
Na moich biodrach znalazł się jeden ręcznik, a drugim wycierałem swoje mokre kosmyki włosów. Część wody spływała po mojej szyi i po klatce piersiowej. Omal nie jęknąłem. Byłem teraz zbyt pociągający dla samego siebie. Ciekaw jestem tylko, czy dla JongIna również?
Kiedy moje ciało było wreszcie suche, włosy uczesane i opadające miękko na czoło zacząłem się pomału ubierać.
Jeszcze tylko 1,5 godziny.
Wiedziałem, że na miejscu będzie tłum fanek krzyczących imiona chłopaków. Wiedziałem też, że Kai nie odpuści sobie seksu z jedną z nich.
Ale tym razem zaskoczę go. To ja będę jego dziwką, a on będzie mnie pieprzył.
Taksówką podjechałem pod klub, gdzie faktycznie było już sporo osób czekających na SMEX. Jednak nie tak dużo jak początkowo sądziłem.
Wpychałem się między piszczące dziewczyny ubrane bardzo wyzywająco. Nie jedna z nich miała napis na koszulce "Kai zerżnij mnie". Zaśmiałem się cicho. Tylko jedna dziewczyna miała T-Shirt z napisem "Tao bądź moją dziwką". Teraz już naprawdę straciłem kontrolę nad śmiechem.
Wreszcie wepchnąłem się na początek. Wyciągnąłem bilet i podając go kasjerowi wtargnąłem do środka klubu ustawiając się tuż pod sceną.
Ten wieczór należy do nas, Kai.
Oparłem ręce na barierce ściskając palce wokół jej chłodnej powierzchni. Jeszcze tylko 30 minut.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~POV: Tao~
Siedziałem obok Chena na kanapie, który bawił się moimi pałeczkami. W głowie miałem setki myśli. Dosłownie.
"Chenchen?" spytałem cicho, gdy zauważyłem brak obecności Kaia i Luhana. Pewnie poleźli po coś do picia. Odetchnąłem z ulgą, że nie będą tego słyszeć.
"Hę?" mruknął Koreańczyk i przysunął się bliżej. Jakby mu było zimno. A może było, tylko, że ja przez jego bliskość czułem napływające prądy gorąca?
"Musisz o czymś wiedzieć" szepnąłem i pochyliłem się nad jego uchem. "Przepraszam, że w takich okolicznościach ale... Ale nie umiem tak dłużej" poczułem nagły skurcz w okolicy żołądka. Uniosłem podbródek Chena swoją dłonią i pocałowałem go. Słyszałem tylko jak pałeczki upadają na ziemię. Już chciałem się oderwać ale reakcja starszego zaskoczyła mnie. Złapał moje biodra i przyciągnął do siebie tak, że siedziałem na jego kolanach okrakiem. Ten ruch zaskoczył mnie a Chen to wykorzystał. Wepchnął mi język między wargi pogłębiając tym pocałunek i zapraszając jednocześnie do wspólnej zabawy.
Jednak coś tak pięknego nie mogło trwać dłużej, bo JongIn i Luhan wrócili do nas z jakimiś kolorowymi drinkami.
Nie no, pięknie po prostu. Ci to mają wyczucie.
"Dokończymy później" szepnął mi do ucha JongDae a po moim ciele przeszedł dreszcz. Cholera, od kiedy to ja jestem bottomem?
"N-nie będziemy wam przeszkadzać" jęknął Lu i już chciał się wycofać ale Kai złapał go za ramię uprzednio odstawiając szklanki z alkoholem na stolik. Skinął głową na kanapę i po chwili wylądowali obok nas.
"Od kiedy?" spytał Kai sięgając po niebieski drink z fioletową słomką. Ja wziąłem ten czerwony, a JongDae podałem żółty. Han wybrał różowy.
"Co od kiedy?" odpowiedziałem mu pytaniem ciągnąc za słomkę. Słodkie.
"No... Ty i Chenchen" gitarzysta uśmiechnął się promiennie.
"Zanim weszliście i bestialsko przerwaliście. Właśnie chciałem mu rozpinać spodnie, idioci" odpowiedział za mnie JongDae. Omal się nie oplułem z JongInem. Od kiedy on jest kurna taki... drapieżny?
Nie zauważyliśmy kiedy właściciel klubu wszedł do naszego pokoju.
"5 minut panowie!"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~POV: Kai~
Gdy tylko moje stopy poczuły powierzchnię sceny spiąłem się. Wzrok zawędrował w stronę widowni i już wiedziałem dlaczego moje mięśnie się napięły.
Pieprzony BakeHyun. Był tutaj i gdy mnie zobaczył oblizał usta.
Na moim ramieniu pojawiła się znienacka ręka basisty.
"Dasz radę JongIn-ah. Tylko tam nie patrz" szepnął i podszedł podłączyć bas.
Zrobiłem to samo tylko po mojej stronie sceny próbując nie patrzeć na Byuna.
Jednak mimo wrzasków fanek słyszałem jego wołanie.
"Kai! Pieprz mnie!" nie miał wstydu. Nawet po tym co mi zrobił.
Ugh. Westchnąłem.
W końcu zaczęliśmy występ. Palce zwinnie ślizgały się po powierzchni strun wydobywając pełne emocji brzmienia.
Miałem zamknięte oczy by skupić się trochę, kiedy nagle przez tłum fanek dobiegł ogłuszający pisk.
Odwróciłem się w stronę perkusisty i uśmiechnąłem się.
Chen siedział okrakiem na udzie Tao całując go namiętnie. No tak, to w tym im przeszkodziliśmy?
Kiwnąłem do Luhana i zacząłem solówkę. Padłem na kolana po środku sceny tuż przy jej krańcu.
Jak już wcześniej wspominałem, byłem tancerzem, więc poruszałem też biodrami.
Nagle usłyszałem głos JongDae obok ucha. Czyli już skończyli?
"Dzięki" tyle zrozumiałem z jego słów. Wróciłem więc do pozycji stojącej. Zagryzłem dolną wargę jak to miałem w zwyczaju robić na koncertach a wszystkie dziewczyny pisnęły.
Ale najgłośniejszy był BaekHyun.
I wtedy właśnie wpadłem na pomysł. Wykorzystam go tak, jak on wykorzystał mnie tamtej nocy.
Odczekałem tylko jak skończymy cały nasz koncert.
Gdy reszta schodziła ja nadal tkwiłem na scenie. Usiadłem na jej krańcu i posłałem BaekHyunowi to spojrzenie. Zrozumiał.
Moje usta uformowały się w słowa "czekam w 2". Bez dwóch zdań blondyn je zrozumiał.
To jak BakeHyun, gotowy?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~POV: BaekHyun~
"Czekam w 2". To mi wystarczyło. Moje nogi od razu popędziły w tamtą stronę gdzie niestety, zastałem ochroniarza.
"Spokojnie, panie Choi, on jest ze mną" powiedział nagle Kai i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
Widziałem ze 2 butelki wódki, coca-coli i jeszcze z 7 tęczowych drinków.
Nie żebym coś przeciwko temu miał.
Wzrokiem szukałem JongIna, który nagle zniknął mi z pola widzenia. Nie musiałem jednak dłużej się zastanawiać bo znalazłem swoją zgubę. Na wpół rozebraną. Westchnąłem.
JongIn zamknął drzwi na klucz i szybkim ruchem swojego ciała rzucił się na mnie.
Jego ręce rozerwały materiał koszulki ukazując mój brzuch w pełnej krasie.
Okej, chłopak zrobił się silniejszy. Przygwoździł mnie do podłogi i sięgnął po pierwszego drinka. Oczywiście zawartość wylądowała w moich ustach.
Druga i trzecia szklanka również została opróżniona do mojego gardła.
On chce mnie schlać? Przestało mi się to podobać.
Jednak za bardzo byłem podniecony jego bliskością, żeby go odrzucić.
Oddałem mu się w całości.
Nagle poczułem coś ciepłego i zarazem mokrego na moim sutku.
Język JongIna bawił się nim, a ja aż się wygiąłem.
Za dużo przyjemności.
Otarłem się swoim kroczem o jego i przeszyła mnie dziwna radość.
Znowu go do tego doprowadziłem, Jak dobrze.
Własnymi dłońmi zsunąłem jego spodnie do połowy tyłka.
Był bez bielizny? Czy może raczej zsunąłem ją razem z jeansami?
Nagle zsunął się niżej jedną ręką trzymając moje dłonie nad moją głową.
Przejechał językiem wokół pępka aż po pasek w spodniach.
Świetnie.
Puścił ręce i zajął się sutkami. Zęby zahaczył o zamek i pociągnął go w dół.
Jeszcze lepiej. Pobudź mnie bardziej zwierzaku.
Jedną dłonią zaczepił o guzik. Od razu go rozpiął. Bez trudu zrzucił moje spodnie z ud tak, że wylądowały na drugim krańcu pokoju.
Delikatnie całował moją erekcję od czasu do czasu zwilżając usta.
Chyba umarłem. Przez dwa lata mojej nieobecności on się tak zmienił?
Wypchnąłem biodra do przodu gdy po raz kolejny jego język dotknął materiału bokserek.
Ten diabelski uśmiech uformowany na jego twarzy był... pociągający.
Nie zdążyłem nawet jęknąć a i moja bielizna skończyła tak, jak spodnie.
JongIn uśmiechnął się szerzej i od razu zrobił mi głębokie gardło. Jęknąłem.
J ę k n ą ł e m. Cholera, ja nigdy nie jęczę.
Ale było mi tak cholernie dobrze.
Czułem to rozchodzące się po całym ciele ciepło. To cudowne uczucie spełnienia.
Zacząłem coraz głośniej stękać bo czułem, że zaraz dojdę.
Kai nagle zwolnił tępa i tylko składał motyle pocałunki na moim penisie.
Zaraz oszaleję.
Musiałem coś zrobić. Złapałem więc jego głową i z powrotem nakierowałem jego mokre i pełne usta na swoje krocze. Pchałem ją szybko i coraz głębiej.
Sperma zalała gardło JongIna. Cudownie.
Jednak to był dopiero początek. Kai zerwał z siebie jeansy i bieliznę i... I jednym mocnym pchnięciem wszedł we mnie.
Krzyknąłem czując jak penis JongIna rozrywa mnie od środka.
Myślałem, że da mi chwilę, żebym się przyzwyczaił.
Och, jak bardzo się wtedy pomyliłem.
Zaczął się szybko ruszać, uderzając biodrami jak najmocniej potrafił wbijając się we mnie coraz głębiej.
Ból jednak szybko przerodził się w czystą ekstazę.
Z mojego gardła wychodziły coraz głośniejsze jęki.
"O-och!" wrzasnąłem. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy Kai uderzył w moją prostatę.
Drugi raz to samo. I trzeci i kolejny. Coraz mocniej i szybciej. Jęczałem.
Nie mam wstydu.
"J-jongIn-ah! Z-zerżnij m-mnie jak s-swoją dziwkę!" krzyknąłem i to był ostatni raz, kiedy penis młodszego dotknął tego czułego miejsca.
Znowu poczułem jak sperma zbiera się w moim członku omal nie wylatując od razu na zewnątrz.
Kai też to wyczuł bo wysunął się ze mnie.
Spuścił mi się na twarz. A ja zaraz po nim widziałem gwiazdy po raz drugi tej nocy.
Gdy odetchnąłem z ulgą, zobaczyłem ten cholerny uśmieszek na jego twarzy.
Nie zauważyłem, że trzyma z tyłu dwa drinki. Poczułem tylko jak spływają po moim nagim, spoconym i rozgrzanym ciele.
No pięknie.
"Co robisz kochanie?" spytałem ze złością.
"Kochanie? Nie rozbawiaj mnie dziwko" warknął Kai i zabrał się za zbieranie swoich porozrzucanych ubrań.
"Hę?" okej. Przestał mi się podobać jego ton.
"Nie hę, tylko posłuchaj. Jesteś pojebańcem. Zostawiłeś mnie wtedy jak tanią kurwę. Tylko tym dla ciebie byłem?" nagle z jego oczu popłynęła łza.
"N-nie. Oczywiście, że nie" odwróciłem wzrok.
"To dlaczego?"
"Musiałem sobie poukładać kilka rzeczy. Przepraszam"
"Myślisz, że zwykłe przepraszam załatwi sprawę?!" usłyszałem głośny plask i po sekundzie czułem przeszywający ból na policzku. Odruchowo go dotknąłem i dostałem z drugiej strony.
Okej, zasłużyłem.
"Wiem, że nie" odważyłem się na niego spojrzeć. Płakał. Wcześniej tego nie robił. N i g d y.
"JongIn-ah..." szepnąłem ale on odszedł. Ubrał się i wyszedł. Tak po prostu.
Znowu zjebałem sprawę?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~POV: Kai~
Pieprzony BaekHyun.
Otarłem wierzchem dłoni łzy spływające po zarumienionych policzkach.
Wszedłem po cichu do naszego zespołowego pokoju skąd wyszliśmy na scenę.
Chen i Tao całowali się bez pamięci a Luhan... Luhan płakał.
Podszedłem do niego i spojrzałem na niego zaczerwienionymi oczami. Złapałem go za rękę i wyszedłem z nim tylnym wyjściem.
"Dlaczego tak bardzo pragnąłeś go zniszczyć?" spytał, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz klubu.
"Sam nie wiem hyung..." odpowiedziałem spuszczając wzrok. Usiadłem na krawężniku, gdzie po kilku sekundach dołączył do mnie Chińczyk. Szybkim gestem swojej ręki złapał moją dłoń i przyłożył do swojego serca.
"To boli JongIn" szepnął i kolejne łzy uciekły z jego sarnich oczu. "Każde twoje pieprzenie się z kimś innym, każdy pocałunek z tymi dziewczynami i chłopakami... Boli o tutaj, Kai. Cholernie boli..."
"J-ja..."
"Kocham cię" przerwał mi Han przez co nastała długa cisza. Starszy puścił moją dłoń ale ja nie chciałem tego.
"Lulu..." szepnąłem i splątałem nasze palce razem. Wpatrywałem się w jego twarz. Jak mogłem nie zauważyć wcześniej tego spojrzenia?
"Kocham cię JongInie. Dlatego mnie to boli" szepnął do mojego ucha . Nawet nie zauważyłem kiedy przysunął się bliżej mnie. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Wtedy dopiero zrozumiałem, dlaczego nie czułem tej radości w seksie. Dlaczego nie potrafiłem czerpać przyjemności w pocałunkach.
Bo kochałem Luhana. Nie wiele myśląc musnąłem wargami usta chłopaka.
"Ja ciebie też Lulu".