28 czerwca 2013

Koszmar senny

Pogrążony w czarnej otchłani wysoki młody mężczyzna przemierzał bezkresne korytarze w labiryncie podziemnych tuneli. Nie pamiętał, jak się tam znalazł ale wiedział, że musi się stamtąd jak najszybciej wydostać. Nogi same niosły go po mokrej podłodze rozchlapując wszędzie wodę.
Brak jakiegokolwiek światła nie sprawiał mu bowiem kłopotu, gdyż mimo swojej słabej wady wzroku bardzo dobrze widział w ciemności.
Nagle zatrzymał się, oparł rękę o najbliższą ścianę, złapał kilka głębszych oddechów i ruszył dalej.
Pomału zaczęło go to wszystko męczyć. Coraz częściej zatrzymywał się by odpocząć.
W końcu padł, kałuża rozbryzgła się na ściany ochlapując tym samym również chłopaka.
Ne chciał się poddać ale był sam w tym miejscu, sam ze swoimi problemami i myślami, sam z ociekającą brudną wodą, sam z samym sobą.
Krzyknął lecz tylko echo rozniosło się po ścianach.
"Czemu tutaj leżysz?" anielski głos usłyszany gdzieś blisko zmusił chłopaka do podniesienia swojej głowy.
"Nie wiem" odparł.
"Wstań i pójdź za mną, bowiem znam wyjście" i jakaś dziwna siła pociągnęła go do góry każąc mu udać się za nieznajomym.
"Skąd mam wiedzieć, czy powinienem ci ufać?" zapytał, na co nieznajomy odwrócił się i spojrzał na niego swoimi łagodnymi oczami.
"A dlaczego nie? Jestem jedyną osobą w tym labiryncie i jedyną, która wie jak się wydostać" wysoki chłopak pokręcił głową.
"Nie znam nawet two-"
"Lu Han. A ty jesteś Park Chanyeol" powiedział Lu, przerywając wyższemu.
Chanyeol nie wiedział co to wszystko miało znaczyć. Patrzył z niedowierzaniem na drugiego chcąc sprawdzić czy ten kłamie i z trudem stwierdził, że jego słowa są prawdą.
Nie odezwał się już ani słowem, opornie stawiał nogę za nogą, a w głowie miał mnóstwo pytań ale bał się wypowiedzieć je na głos.
"Park Chanyeol, nie bój się, zapytaj mnie w końcu" rzekł blondyn. Wyższy miał ochotę zapaść się pod ziemię, chociaż szybko stwierdził że to nie ma sensu skoro i tak już jest poniżej poziomu wody.
"Jak mnie znalazłeś?" spytał po chwili wahania. Lu Han uśmiechnął się łagodnie i spojrzał do góry.
"On" powiedział cicho nadal patrząc w sufit. Kropelki wody kapały gdzieniegdzie nie raz uderzając w głowy dwójki młodzieńców.
"Jaki On?" zdziwił się Chanyeol.
"Ten, którego znasz, jednak o tym nie wiesz" stwierdził Han uśmiechając się cały czas.
"Czy chociaż raz odpowiesz mi jak człowiek?" na to słowo Lu Han padł nagle na kolana wywracając oczami. Chanyeol przeraził się przez co zrobił 2 kroki do tyłu. Blondyn wykrzywił swoje plecy w dziwny sposób przechylając również szyję. Kończyny wygięte w okropny sposób najwyraźniej nie bolały Lu.
Park zamknął swoje usta dłonią, by nie zwymiotować gdy z jamy ustnej blondyna zaczęły wychodzić glizdy.
"P-pomóż Channie" szepnął Lu i uderzył twarzą w podłogę. Chanyeol po wpływem impulsu wziął na ręce wiotkie ciało chłopaka i zaczął z nim biec. Biegł, biegł i nawet nie zdążył zauważyć gdy ze zwłok Hana zrobił się popiół. Białe światło oślepiło go nagle.
"Wyszliśmy" szepnął i wbiegł do poświaty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chanyeol obudził się zlany potem. Ciężko oddychał, ręce trzęsły się mu niemiłosiernie, a w głowie nadal miał obraz umierającego chłopaka.
"Lu Han..." szepnął i wstał szybko. Nie zważał na godzinę, która obecnie była. Miał coś ważniejszego do wykonania. Zarzucił na siebie stare jeansy i bluzę, nie patrzył już nawet na to, że ma na sobie górę z piżamy.
Jak najszybciej ubrał jeszcze buty i niemal wybiegł z domu, prawie zapominając o zamknięciu drzwi.
Przemierzał kolejne ulice w poszukiwaniu bloku z mieszkaniem swojego przyjaciela.
Gdy po 20 minutach biegu dotarł wreszcie na miejsce dopiero wtedy zaczął się zastanawiać, która godzina.
Grubo po 3. Ale to nie było najistotniejsze.
Zapukał i ucieszył się, gdy przyjaciel, chociaż niezadowolony z tych nagłych odwiedzin, wpuścił go do środka. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, Chanyeol przytulił chłopaka i pocałował go mocno. Łzy ściekały mu po policzkach.
"Już nigdy nie pozwolę ci odejść" szepnął Park.
"O czym ty mówisz Channie?" zapytał chłopak nie wiedząc, co przyjaciel ma na myśli.
"J-ja no..." speszył się wyższy. Żeby ukryć to, przytulił jeszcze raz niższego. "Lu, j-ja... Śniłem o tym, że nie żyjesz i... I dlatego się cieszę, że żyjesz" szepnął mu do ucha.
"I dlatego mnie całujesz?"
"T-to było... N-nieprzewidziane... P-pod wpływem emocji" powiedział Chanyeol jąkając się.
"Podobają mi się te emocje" powiedział Lu i tym razem to on pocałował Chanyeola.

1 komentarz:

  1. Kyaaaaa na początku było takie tajemnicze a potem tak fajnie się skończyło, tak uroczo ^^ jak czytałam koniec to objawił mi się zaspany Luhan >.< kyaaaa ~ ten ff jaet genialny i chyba pierwszy który czytałam z tym paringiem >v< ale właśnie to mnie cieszy ^^ kyaaaaa ~ Hwaiting w pisaniu reszty ff ^^

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.