27 listopada 2016

Jak za pierwszym razem

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu o 7:00, więc chcąc nie chcąc musiałem wstać. Była sobota, pochmurny dzień, a do tego mocno padało na zewnątrz. Westchnąłem smutno i spojrzałem w lustro w swoim pokoju. Miałem podkrążone oczy z niewyspania, ostatnio strasznie ciężko mi zasnąć, a do tego włosy były w zupełnym nieładzie, odrosty na pół ich długości. Zapuściłem sie strasznie. Nie mogłem jeść, dlatego moje ciało wyglądało fatalnie, zmizerniałem okropnie. Jaki był tego powód? Sam już nie wiem. A może wiem? Nie będę kłama, znam powód. Rozstanie.
Z Luhanem byłem naprawdę szczęśliwy, jak nigdy wcześniej. On dawał mi uśmiech na każdy dzień, nawet wtedy gdy nie miałem siły. Jednak przez jego rodzinę musieliśmy się rozstać, to było ciosem prosto w serce. Płakałem wiele nocy i dni, a minęło już około dwóch miesięcy od tamtego dnia. I choć rozumiem, że rodzina jest dla niego ważna, to nie potrafię zrozumieć tego, żebyśmy zerwali kontakt. Czułem się beznadziejnie. Jak wrak, śmieć, który wrzuciło się na dno śmietnika i zapomniano o nim. Byłem załamany. Nadal jestem.
Poszedłem do łazienki i tam próbowałem ogarnąć swoją twarz i włosy, by choć po części wyglądać normalnie, ale gdy znów spojrzałem w lustro łzy same zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie umiem ich zatrzymać, już dawno przestałem próbować. Po prostu się poddałem. Luhan powiedział, że na pewno kogoś znajdę, ale nikt nigdy go nie zastąpi. Nigdy o nim nie zapomnę.
Ubrałem się i wyszedłem z domu w starym dresie, w dłoni trzymając smycz Kamiego, mojego ukochanego psa, dzięki któremu jeszcze wychodzę na zewnątrz. Przeszedłem kawałek i nagle się zatrzymałem, wbijając wzrok w postać stojącą przede mną. Niższy ode mnie młody mężczyzna, o ciemnych włosach ułożonych lekko do góry, podkrążonych oczach tak samo jak moje, ze smutkiem wypisanym na twarzy. Moje serce stanęło, by po chwili zaczęło bić bardzo szybko, nie potrafiąc się zatrzymać. W oczach znów pojawiły się łzy, a zapach jaki bił od tej osoby delikatnie drażnił mój nos. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że na jego ramieniu wisi średniej wielkości torba, tak jakby właśnie wracał z nocnego treningu. I gdy podniosłem wzrok ponownie na jego twarz, on odezwał się do mnie swoim melodyjnym głosem. Całe moje ciało zadrżało.
- Um... cześć Sehun - powiedział, a jego ręce zaczęły się trząść. Odruchowo przytuliłem go do siebie, puszczając smycz Kamiego. Ten jednak stał w miejscu i obserwował to wydarzenie.
Poczułem się tak jak wtedy, gdy zobaczyłem Luhana pierwszy raz, 5 lat temu w kawiarni. Był uroczym studentem ASP, o blond włosach, które delikatnie wpadały mu do oczu. Jego różowe usta pochłaniały muffinkę, gdy prawą dłonią rysował czyjś portret. Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem że rysuje samego siebie. I właśnie wtedy poczułem ten stan, to uczucie, którego nie znałem, ale wiedziałem, że jest to coś wielkiego. Usiadłem przy jego stoliku i uśmiechnąłem się przyjaźnie. On spojrzał na mnie, uśmiechnął się a po chwili odezwał. Moje serce stanęło, by po chwili zacząć bić bardzo szybko.
- Luhan - szepnąłem. - Jak ja cię kurwa kocham - dodałem po chwili, a jego dłonie mocniej zacisnęły się na mojej bluzie. Nie pytałem o nic, to nie było ważne. Wiedziałem jednak, że uczucie które nas łączyło przetrwa nawet największe błędy i przeszkody.
Zaprowadziłem Luhana do domu, zrobiłem mu herbaty i usiadłem obok niego na kanapie. Nie dziwił go bałagan w całym mieszkaniu, sam pomógł mi go później posprzątać. Słuchałem jego słów z wielkim zaangażowaniem, a gdy skończył słowami "nie mogłem tak dłużej wytrzymać, za bardzo cię kocham", pocałowałem go. Brakowało mi tego. Ale ich smak wciąż pamiętam.
Czułem się jak za pierwszym razem.

_________________________
Witajcie kochani! O to wróciłam z hunhanem, którego napisałam pod wpływem jednej wiadomości. Cieszę się, że znów tu jestem, brakowało mi tego. I chociaż jest to bardzo krótkie opowiadanie, mam nadzieję, że Wam się podobało.
Pozdrawiam Was i pamiętajcie, że Was kocham! <3
Wasza Jaerinnie