20 marca 2015

Say hello to my mother

Wielokrotnie wydawało mi się, że zdobycie Parka Chanyeola graniczyło z cudem, dlatego po wielu próbach w liceum w końcu sobie odpuściłem, jednak moje uczucie do niego ciągle rosło i choć starałem się zapomnieć lub chociaż zastąpić je innym uczuciem, nie potrafiłem. Chan był po prostu kimś idealnym. 
Park jest starszy ode mnie 2 lata, dlatego wydałem mu się pewnie gówniarzem pedałem, który na siłę próbuje przekonać wszystkich znajomych do swojej orientacji (nie ukrywałem się za bardzo) i dlatego ciągle mnie odrzucał. Wierzyłem już w czasie 1 klasy że już go nie spotkam, bo on kończył szkołę, a ja ledwo zacząłem. A jednak, wybraliśmy tą samą uczelnię, chociaż inne kierunki.
Od czasów liceum stałem się trochę inny. Nie miałem już swojej długiej grzywki w odcieniach brązu, lecz krótsze rozjaśnione do blondu włosy, zacząłem nosić bardziej eleganckie ubrania, choć w domu nadal byłem tym słodkim uroczym 16-letnim dzieciakiem (mimo że miałem już 19 lat!), Stałem się bardziej męski i odważniejszy, niż wcześniej. I to wyszło mi na dobre. 
Któregoś razu poszedłem do biblioteki chcąc znaleźć pewną książkę na wykłady z profesorem Woo i właśnie wtedy go zobaczyłem. Stanąłem jak wryty, a moje serce zaczęło się tłuc jak oszalałe, więc szybko ukryłem się za półką, nie chcąc by mnie zobaczył, a na moje nieszczęście (lub szczęście), on podszedł do mnie. A raczej przyszedł szukać książek w tym samym dziale co ja. Udawałem że skupiam się na tym czego szukam, ale nie wychodziło mi, bo Chan spojrzał w moje oczy.
- Mam coś na twarzy? - zapytał. Spuściłem głowę.
- N-nie, przepraszam - powiedziałem cicho, patrząc w książkę. Udałem że ją czytam.
- Na pewno dobrze się czujesz? 
- T-tak - zająknąłem się.
- Czytasz książkę do góry nogami - mruknął Park, ale kątem oka dostrzegłem jego uśmiech. 
- Naprawdę? Nie zauważyłem.. - o nie, o nie! Pisnąłem w duchu i zamrugałem oczami.
- Jesteś zabawny - zaśmiał się chłopak, a ja odleciałem. Niski głos połączony z jego śmiechem. Umierałem. Halo, czy jest na sali lekarz? - Chanyeol - powiedział i podał mi rękę. 
- Um.. wiem.. - odpowiedziałem cicho. 
- Skąd? - zapytał zaciekawiony. Przepraszam, jest na sali ktoś z zakładu pogrzebowego?
- Um.. ja.. przepraszam, śpieszę się - odpowiedziałem cicho i odłożyłem książkę na miejsce, po czym wybiegłem z biblioteki. Chrzanić wykłady! Właśnie zrobiłem z siebie idiotę na jego oczach!
Dowiedziałem się później, że Chanyeol wypytywał o mnie bibliotekarkę, a ta podała mu tylko moją klasę. Potem oczywiście zrobił cholerny wywiad środowiskowy wśród moich znajomych z klasy. No to wpadłem. Dorwał mnie jeszcze tego samego dnia, kiedy wychodziłem z zajęć. 
- Wypadło ci kiedy uciekałeś z biblioteki, Sehun - powiedział cicho Park, podając mi bransoletkę. Poczułem się źle. 
- Przepraszam..
- Mogłem ją dać komuś z twoich znajomych, ale wolałem oddać ci ją osobiście - posłał mi najpiękniejszy uśmiech.
- Dzięki.. - założyłem swoją zgubę na rękę, zagryzając wargę. Nie wiem w sumie jak długo trwałem w dziwnej pozycji, patrząc mu w oczy gdy nadal trzymałem bransoletkę założoną na rękę jakbym nie był pewny że ona tam jest.
- Może.. wpadłbyś ze mną na kawę? 
Nie idź w stronę światła, Sehun!
- Ja.. chętnie - odpowiedziałem, poprawiając torbę na ramieniu, po czym poszedłem za nim.
Dowiedziałem się wielu rzeczy w czasie tego wypadu:
1) Chanyeol mnie pamięta z liceum,
2) Chanyeol lubi kawę
3) Chanyeolowi podobało się że chciałem się z nim umówić
4) Chanyeol zaprosił mnie na kolejną "randkę"
5) usta Chanyeola smakują brzoskwiniowo mimo że pali papierosy i pije kawę nałogowo.
Wracając do akademika umarłem tego dnia po raz setny. Jestem pewny że moje policzki nadal są czerwone.
Na samo wspomnienie tamtego dnia aż robi mi się gorąco.
- O czym myślisz? - spytał mnie Chanyeol, kiedy przytulił się do moich pleców.
- O sobie - zaśmiałem się, nie odrywając się od czytanej lektury. - O tobie. O nas, liceum i o studiach.
Park pocałował mnie w czubek głowy i po chwili poczochrał moje włosy. Usiadł po chwili obok mnie, a ja momentalnie przylgnąłem do jego ramienia. Wziąłem głęboki wdech, czując jego perfumy. Dostał je ode mnie na walentynki.
- Dużo tego jeszcze masz? - spytał, rozpraszając mnie pocałunkami w ramię.
- Niewiele.. ale potrwa to dłużej, jeśli nadal będziesz to robić - powiedziałem, patrząc w jego oczy. 
- Mmm.. dokończysz później - szepnął i pocałował mnie. Poczułem dreszcz na całym ciele. Uwielbiałem te jego pełne miękkie usta.
- Chan.. - mruknąłem cicho, ale nie potrafiłem się oderwać.
- Obiecuję, potem to skończysz - jego pocałunki stały się namiętne, pewniejsze, a ja chętnie je oddawałem, zarzucając mu ręce za szyję. Chrzanić socjologię!
Przeszliśmy do sypialni w jednej chwili, a w drugiej byłem już nagi. Oddając kolejne pocałunki rozbierałem go ze zbędnych ubrań, by po chwili zobaczyć go niemal całkiem nagiego. Zarumieniłem się wodząc dłońmi po nagim torsie.
- Jesteś taki idealny, głupku.. - szepnąłem, kiedy zaczął całować mnie po ciele. Ja również byłem w samych bokserkach, boleśnie podniecony. - Proszę, Chan! - krzyknąłem, kiedy złapał mojego penisa w dłoń przez materiał bokserek. Szarpnąłem go za włosy, zagryzając mocno wargę.
- Ktoś się tu napalił - powiedział cicho Yeol, patrząc na mnie. Byłem cały rozpalony i chętny na zabawę. Chanyeol ściągnął ze mnie bieliznę i zaczął mi walić, a ja po prostu pojękiwałem głośno z rozkoszy. Nie chcąc być mu dłużny, sam zacząłem go dopieszczać, po czym schyliłem się i zacząłem mu robić loda. Nie byłem w tym zły, wręcz dobry, a jako dobre uległe uke starałem się jak najsumienniej wykonywać swoją robotę. I wszystko szło świetnie, oboje skupiliśmy się na zabawie, kiedy nagle drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem.
- Wołam cię i wołam, a ty nie odpowia.. Oh Sehun! 
Czego jak czego, ale tego się nie spodziewałem. Moja kochana mamusia wparowała do naszego pokoju. Chyba nie bardzo przywykła do widoku swojego nagiego, podnieconego w dodatku syna który właśnie siedzi z penisem w ustach. Wypuściłem męskość Chanyeola z ust i spojrzałem na matkę.
- Ja ci wszystko wyjaśnię - powiedziałem zażenowany.
- Wiesz co, Sehun? Nigdy nie spodziewałam się widzieć ciebie jak pan Bóg cię stworzył w dorosłości - kobieta pokręciła głową. 
- Um.. - spojrzałem na Chanyeola. - Daj nam minutkę, idź do salonu - powiedziałem cicho, po czym kiedy moja rodzicielka zniknęła w salonie, szybko z Chanem ubraliśmy na siebie bokserki i spodnie, a na szybko założyliśmy koszulki. Park spojrzał na mnie pytająco, ale westchnąłem tylko i trzymając chłopaka za rękę. Pociągnąłem go do pokoju, gdzie czekała na nas mama.
- Więc.. zacznijmy od ważnej sprawy: poznaj proszę Chanyeola. Chanyeol, to jest moja mama.
- Witaj Chanyeol - powiedziała mama. Chyba też była trochę zażenowana tym co zobaczyła.
- Dzień dobry pani.. - odpowiedział chłopak, siadając na kanapie. 
- Więc.. Chanyeol i ja.. spotykamy się - powiedziałem, lądując tyłkiem obok Yeola. - Od dawna. 
- Rozumiem.. miło mi w końcu poznać wybranka.. mojego syna. 
- Teraz już wiem, po kim Sehun odziedziczył urodę - powiedział Park, co w końcu spowodowało rozluźnienie mojej mamy. Uśmiechnęła się ciepło, komplement jej przypadł do gustu.
- Chciałam przyjść zobaczyć jak mieszkasz - odpowiedziała kobieta, pijąc herbatę. Kiedy ją sobie zrobiła? 
- Mogłaś uprzedzić.. - powiedziałem, wtulając się delikatnie w ramię mojego partnera.
- Sehunnie, wiesz że nigdy tego nie robię, ale chyba powinnam zacząć - zaśmiała się. - Chyba nie chcę wam przeszkadzać.. no wiesz.. 
- Dzięki - poczułem, jak na moje policzki wstępuje kolejny rumieniec. 
- Wiesz.. Chanyeol ma duży sprzęt - kontynuowała.
- Mamo!
- No co? Taka prawda synku! Twój tata też nie miał czego się wstydzić..
- Mamo, proszę.. - schowałem się za Yeolliem, czując jak zaraz umrę ze wstydu. Halo, FBI, zabierzcie ktoś tę kobietę!
- Przepraszam - zaśmiała się.
Szczerze mówiąc? Mama polubiła Chanyeola, co jest baaardzo dużym plusem, zważywszy na sytuację w jakiej nas.. nakryła. Chanowi też mama przypadła do gustu mimo wszystko. Nawet nie zauważyłem, kiedy zrobiło się późno.
- Dobra gołąbeczki, nie będę wam już przeszkadzać - powiedziała, po czym zebrała się i wyszła. Pocałowała mnie w czoło, a Parka mocno uściskała. - Spróbuj mu zrobić krzywdę, a odetnę ci twojego kutasa - szepnęła mu do ucha. 
- Do widzenia pani Oh.
- Kochanieńki, mów mi po prostu mamo - odparła kobieta, po czym wyszła. Spojrzałem na Parka i pocałowałem go.
- To na czym skończyliśmy? - zapytał, unosząc sugestywnie brew.
- Na socjologii - zaśmiałem się. 
I tak dokończyliśmy naszą zabawę, a naukę na wykłady odłożyłem na następny dzień.

______________________________
słodko-komediowy fluffo-smut z udziałem ChanHun <3 ktoś chciał właśnie ten pairing z Sehunniem uke, mam nadzieję że Ci się spodoba :3 <3
szczerze mówiąc? po "rozpadzie" mojego OTP XiuHan (oficjalnie nadal są moim OTP ale chodzi że po odejściu Lulu), i mojego OTP nr2 TaoHan (to samo jak w przypadku XiuHan), moim OTP stało się ChanHun właśnie (typowo EXOwym, bo jak wspominałam, Luhan odszedł :c) i dlatego tak dobrze mi się to pisze XD 
napiszcie w komentarzach jak wam się podobało, dobziu? kocham Was <3
Jaerin

18 marca 2015

Your touch



Jesteś największym gnojem jakiego znam,
ale nie potrafię od ciebie odejść.



    Obudził mnie mój własny budzik ustawiony na 6:30 rano w poniedziałek. Choć moje oczy usilnie próbowały ponownie pozwolić mi zakopać się w pięknym śnie jakiego doświadczyłem, wiedziałem że muszę wstać i toteż zrobiłem mimo wielkiej ochoty kontynuacji sennych myśli. Westchnąłem cicho przeciągając się, po czym udałem się do łazienki na szybki prysznic i poranną toalety. Wyglądałem na zmęczonego, co nie zdziwiło mnie, bo poprzednia noc była pełna.. okropieństw.
    Otóż zerwałem z Chanyeolem. Miałem dość jego traktowania i to był główny powód zerwania, bo mimo obietnic nic się nie zmieniło. Nadal był obrzydliwie chamski w stosunku do mnie, robił rzeczy, których nie chciałem i chociaż zwracałem mu uwagę wielokrotnie aby przestał, nic to nie dało.
    Przemyłem kolejny raz swoją twarz, po czym nałożyłem na nią krem BB by zatuszować odrobinę swój okropny wygląd. Musiałem w końcu wyjść do ludzi, a dzisiaj mam dużo na głowie w pracy. Westchnąłem kolejny raz, jęcząc zawodnie. I na co mi to było? Nie dość, że się nie wyspałem, to w dodatku jestem pewny, że spotkam Parka. W końcu, mamy też poniedziałek, co oznacza nawał pracy. Oparłem się o umywalkę, patrząc w swoje odbicie. Jestem żałosny.
    Nie mając ochoty na jakikolwiek posiłek, postanowiłem że nie będę zapychał się na siłę by nie czuć się jeszcze gorzej, po czym ubrany dość luźno wyszedłem do pracy. Spojrzałem na zegarek i jęknąłem. Właśnie spóźniłem się na autobus, a kolejny mam za godzinę. No pięknie, cudownie wręcz. Czy ten dzień może się okazać jeszcze gorszy? Tak, z pewnością.
Spóźniony 30 minut przepraszając szefa, szybko wiązałem swój fartuch z logiem kawiarni.
- Luhan, masz szczęście że to twój pierwszy raz - mruknął mój szef. Był dość surowy, ale potrafiłem znaleźć w nim tę odrobinę dobroci.
- Przepraszam szefie, po prostu... nie usłyszałem budzika - skłamałem. - Obiecuję, to się więcej nie powtórzy.
- Mam nadzieję. A teraz wracaj do pracy.
Kiwając głową wleciałem wręcz za ladę, gdzie oprócz mnie stał teraz jeszcze Baekhyun. Spojrzałem na chłopaka wdzięcznie i jednocześnie przepraszająco.
- Ktoś tu ma kiepski dzień? - zagadał z wesołym uśmiechem. Zawsze był taki roześmiany i uroczy.
- Można powiedzieć. Zerwałem z Chanyeolem - odpowiedziałem, czyszcząc filiżanki na następnych klientów. Byun był również moim najlepszym przyjacielem, więc wiedział o wszystkim.
- Nie gadaj! Naprawdę to zrobiłeś?
- Tak. Miałem dość tego jego.. chamstwa - odparłem, patrząc zniesmaczony na jedną babeczkę na wystawie. Szybko ją wymieniłem na świeżą.
- I co teraz?
- Teraz? Nie wiem - wzruszyłem ramionami. - Pewnie będzie mi brakować go trochę, ale nie mogłem już wytrzymać. Wiesz jaki on był..
- Wiem, mówiłeś.. nadal jednak nie mogę uwierzyć że z nim zerwałeś - powiedział cicho i obsłużył klientkę. Ja w tym czasie zabrałem się za mycie podłogi, wymienianie babeczek i ciast na ładniejsze, między wszystkim obsługiwałem klientów, głównie studentów w przerwie między wykładami, a pod koniec zmiany wziąłem szmatkę i poszedłem czyścić puste stoliki po poprzednich klientach. Byłem sumienny w takich sprawach i rzadko kiedy odrywałem się od swoich czynności. Dlatego kiedy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, westchnąłem.
- Baekhyun, jestem zajęty - mruknąłem.
- Możemy pogadać? - ten niski głos rozpoznałbym wszędzie. Zamarłem w półkroku, po czym odwróciłem się na pięcie i westchnąłem głośno.
- Park, jestem zajęty - warknąłem, po czym wróciłem do poprzedniego zadania. Ten jednak nie dawał za wygraną.
- Luhan, naprawdę muszę z tobą porozmawiać - dłonie wyższego zamknęły się na moich obu nadgarstkach, więc jedyne co mi zostało, to kopnięcie, ale nie lubię się bić, nawet z Chanyeolem który na to zasługuje, więc spojrzałem mu w oczy wręcz z nienawiścią.
- Czego chcesz?
- Porozmawiajmy na spokojnie, Lu. Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw..
- Tu nie ma nic do wyjaśniania, Yeol. Straciłeś swoją szansę - mruknąłem, patrząc mu w oczy. - Mieliśmy umowę, prawda? Jeśli zmarnujesz szansę, odejdziesz i zostawisz mnie w spokoju.
- Dlatego właśnie tu jestem.
- Lu, pomóc w czymś? - zawołał Baekhyun, ale tylko uśmiechnąłem się lekko.
- Nie trzeba, Baekkie, poradzę sobie - powiedziałem do przyjaciela, po czym wróciłem wzrokiem do byłego. - Z nami koniec, Park. Chociaż tej obietnicy dotrzymaj - powiedziałem z bólem, choć starałem się powstrzymać drżenie mojego głosu.
- Luhan.. - szepnął, zaczesując mi włosy za ucho swoimi palcami. Zadrżałem. Dlaczego moje ciało tak reaguje na niego?!
- Chan.. - powiedziałem cicho, spuszczając głowę. - Wyjdź już proszę..
- Przyjadę później - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. Poczułem łzy. Po chwili usłyszałem trzask zamykanych drzwi.
Opadłem tyłkiem na krześle, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego tak łatwo potrafiłem się poddać?
- Czego chciał? - spytał Baekhyun, szybko znajdując się obok mnie.
- Porozmawiać.. - powiedziałem, ścierając łzy z policzków. Zbyt świeże rany jeszcze bardziej bolą.
- I co? Ej, dlaczego ty płaczesz?! - pisnął, ale przytulił mnie.
- Przepraszam Baek, to po prostu.. sam już nie wiem. Muszę się ogarnąć, wrócić do domu.. posprzątać ten cholerny bałagan, który tam jest..
- Luhan, nie kłam. Nigdy nie masz bałaganu w domu - mruknął Byun, patrząc mi w oczy. Podał mi chusteczkę, a ja wtedy wybuchłem. Płakałem w jego ramionach aż do końca zmiany. Na szczęście nie było żadnych klientów, a Minseok przyszedł na swoją zmianę odrobinę wcześniej.
- Dziękuję, Baekkie - powiedziałem, odwieszając fartuch na haczyku. Miałem trochę spuchnięte oczy, ale to wszystko.
- Nie martw się, na mnie możesz liczyć, kochany - zaśmiał się młodszy, przytulając mnie na pożegnanie. - No, leć już. Autobus ci ucieknie zaraz.
Wróciłem do domu zupełnie nieświadom tego co zaraz mnie spotka. Rozebrałem się z kurtki, którą odwiesiłem na wieszak, nie dziwiąc się zupełnie że obok wisiała druga, dużo większa od jakiejkolwiek mojej. Nie zdziwiła mnie również dodatkowa para butów. Wszedłem do salonu i spokojnym głosem powiedziałem "cześć Chan", siadając nieprzytomnie na kanapie. Dopiero po chwili wszystko do mnie dotarło.
- Co ty tu kurwa robisz?! - wrzasnąłem, patrząc na niego zdziwiony.
- A już myślałem, że sobie wszystko przemyślałeś - mruknął młodszy, po czym podszedł do mnie i chciał zaczesać mi ponownie włosy za ucho, ale odsunąłem się.
- Nie dotykaj mnie - wycedziłem przez zęby.
- Porozmawiajmy, Lu - poprosił Chanyeol, patrząc na mnie. Od jego wzroku moje serce zabiło boleśnie.
- Chanyeol, powiedziałem ci wszystko już wczoraj.
- Nie rozumiem dlaczego.. dlaczego teraz?
- Bo nie miałem już siły, wiesz? Kolejny dzień ze świadomością, że jesteś takim chamem dla mnie i nie słuchasz zupełnie tego, co mam do powiedzenia.. skończyłem to, Park. Skończyłem nasz związek, nie wiem co mam jeszcze wyjaśniać - westchnąłem, siadając na kanapie ponownie. Z założonymi rękoma na piersi spojrzałem na niego. Czułem jak bije się z własnymi myślami. Ostatecznie usiadł obok mnie.
- Wiesz jak się czułem czasem? Jak zabawka w rękach rozpieszczonego bachora - mruknąłem cicho, a głos ponownie mi zadrżał. Kocham Parka, ale nie potrafię być przy nim kiedy tak mnie traktuje. To boli i jest cholernie trudne.
- Naprawdę? Sądziłem że.. podobało ci się kiedy cię tak dotykałem - szepnął i sugestywnie położył dłoń na moim udzie.
- Chanyeol! Ty naprawdę tego nie rozumiesz?! Czuję się jak śmieć kiedy jestem z tobą! - krzyknąłem, wstając gwałtownie. Moje ciało drżało, a ja poczułem jak ból uderza we mnie ze wzmożoną siłą.
- Rozumiem!
- Gdybyś rozumiał, prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do takiej sytuacji jak teraz!
Chanyeol westchnął i podszedł do mnie. Uniósł mój podbródek i pocałował mnie. Nigdy nie umiałem odmówić jego miękkim, brzoskwiniowym wargom, toteż szybko uległem. Łzy spływały po mojej twarzy, ale on szybko je starł. Zagryzł moją wargę, łapiąc mnie pod udami, byśmy zrównali wzrost. Westchnąłem prosto w jego usta, zarzucając mu ręce za szyję.
- Chanyeol, proszę. Puść mnie. Nie powinieneś tego robić - powiedziałem, czując grunt pod nogami po chwili. Spojrzałem mu w oczy swoimi załzawionymi.
- Przepraszam, Lu - powiedział. Spojrzałem oniemiały na niego.
- Ty.. ty przepraszasz? - zamrugałem oczami, upuszczając ostatnie łzy.
- Jeśli tylko dasz mi szansę, ostatnią, postaram się to naprawić.. z twoją pomocą.
- Chanyeol.. wiesz, że to nie tak działa? Jedno przepraszam nie zmieni sytuacji. Za często ci wybaczałem..
- Luhan.. udajmy że nie było zerwania.. że była to tylko mała sprzeczka. Obiecuję że się zmienię.
- Tak jak obiecałeś to poprzednie razy? - spytałem, patrząc na niego przez ramię. - Nie potrafię cię zostawić, wiesz? Nie potrafię powiedzieć sobie "to naprawdę koniec, Luhan". Wróciłbym do ciebie, bo cię kocham, ale boli mnie to, że nie potrafię ci zaufać. Obietnice które łamałeś przez cały nasz związek wciąż we mnie siedzą. To naprawdę okropne uczucie nie ufać osobie, którą się kocha - powiedziałem cicho. - Każdego dnia związku czułem się jakbym miał do czynienia z zupełnie obcą mi osobą odkąd złamałeś obietnicę pierwszy raz.
- Lu..
- Daj mi skończyć, proszę - szepnąłem, a kolejne łzy spływały po moich policzkach. Zacząłem bawić się dłońmi. - Chciałem czuć się po prostu kochany, Chan. By ktoś traktował mnie tak jak ja jego.. i czułem to. Czułem. Do tamtego dnia, pamiętasz? Potem wszystko zaczęło się sypać - bolesne wspomnienia uderzały we mnie ze zdwojoną siłą. Każde uderzenia serca było bolesne. - I nie wiem, czy dam sobie radę z kolejnym wyzwaniem. Tak cholernie chciałem ci pomóc pokazać że istnieje cokolwiek innego poza seksem i alkoholem, ale widocznie nie potrafiłem.. czuję żal bardziej do siebie jednak niż do ciebie, Yeollie.
- Ja w nas wierzę - powiedział chłopak, a ja wtuliłem się w niego. Zamknąłem oczy.
- Ja nie wierzę w siebie, Park. Przestałem wierzyć już dawno temu..
- Ja to naprawię - szepnął i pocałował mnie, a ciepło rozlało się po moim ciele. Zadrżałem w jego ramionach.
- Chanyeol.. jesteś największym gnojem jakiego znam, ale.. nie potrafię od ciebie odejść.
Tym razem to ja go pocałowałem. Czułem że wreszcie coś w nim pękło, a może po prostu byłem zbyt naiwny. Moje serce szalało, jakbym przebiegł 100m na sprincie. Nasze wargi ocierały się zsynchronizowane, idealnie oddając każdą emocję jaka w nas siedziała. Czułem że był zawiedziony, co mnie ucieszyło, ale czułem też że już mu lepiej, tak jak i mnie. Zarzuciłem mu ręce za szyję, siadając okrakiem na jego kolanach. Spojrzałem mu w oczy głęboko.
- Dotykaj mnie, Chan. Wiem, że tego chcesz - powiedziałem. - Bo ja też tego pragnę. Potrzebuję twojego dotyku..
Nie minęła nawet chwila, a jego dłonie przemierzały kolejne centymetry mojego ubranego ciała. Drżałem, a wszystko to sprawiało, że czułem się coraz bardziej szalony. Odchyliłem głowę do tyłu, zagryzając mocno wargę, kiedy jego usta spoczęły na mojej szyi a dłonie dostały się pod koszulkę. Jęknąłem cicho, wypychając klatkę piersiową w jego stronę.
- Ch-chanyeol..
- Cichutko, Lu - zaśmiał się jeszcze niższym głosem Chanyeol, a moje ciało stanęło w ogniu.
- Sypialnia. Już - wydałem mu rozkaz, który od razu spełnił, przy okazji pozbawiając mnie koszulki.
Półnagi wylądowałem na łóżku, rozchylając nogi aby Park mógł znaleźć się między nimi i dociskać swoje biodra do moich. Czułem się jednocześnie gorący i mokry, a każda kolejna sekunda przybliżała mnie do stanu pełni rozkoszy.
Nawet nie zauważyłem kiedy ściągnął ze mnie zbędne ubrania. Byłem zupełnie nagi i podniecony, kiedy wreszcie mnie dotknął. Czułem się jakbym umierał. Jęknąłem głośno wsuwając dłonie w jego mokre włosy, szarpiąc nimi po chwili.
- Nawet nie masz pojęcia jak mnie to podnieca, Lu - szepnął do mojego ucha bardzo niskim głosem, łapiąc swojego penisa i zaczął ocierać go o moje przyrodzenie. Spazmy rozkoszy rozlały się po moim ciele nagle, wstrząsając nim mocno. Czułem w kościach jak bardzo mnie pragnie.
- Chan.. obiecaj mi coś tak szczerze.. - szepnąłem do jego ucha, pojękując cicho. - Obiecaj mi, że więcej mnie nie.. oh! skrzywdzisz..
- Obiecuję ci, Luhan - powiedział bardzo poważnie i brzmiał bardzo wiarygodnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. - Nigdy nie poczujesz się jak zabawka.. - powiedział i spojrzał mi w oczy, kiedy wsuwał we mnie palce. Moje ciało chętnie go przyjmowało z każdym kolejnym centymetrem jaki pokonał wewnątrz mnie. Rozciągał mnie idealnie i choć powinienem być do tego przyzwyczajony, wciąż jęczałem głośno i ciągle chciałem więcej, a Park spełniał moją prośbę.
    Krzyknąłem kiedy wreszcie wszedł we mnie. Jego penis wypełniał mnie całego od środka i to mi w zupełności wystarczyło, by przejąć dominację. Pchnąłem go na plecy, zaczynając sprawnie ruszać swoimi biodrami w górę i w dół. Uśmiechałem się przy tym seksownie, pozwalając mu dotykać mnie jak tylko chciał. Kochałem ten dotyk, był jak mój narkotyk. Raz wezmę i nie potrafiłbym odstawić.
- Przepraszam, Yeollie - powiedziałem cicho i pocałowałem go. - To był błąd. Nie mogę tak łatwo odejść od ciebie - szepnąłem, uśmiechając się.
     Po paru godzinnym stosunku, opadłem zmęczony na łóżko a na mnie Chanyeol. Wtuliłem się w niego, muskając jego ciało delikatnie swoimi wargami. Moje serce nadal szybko biło, a ciało drżało po przebytym przed chwilą orgazmie. Spojrzałem mu w oczy z uśmiechem.
Może faktycznie potrzebowaliśmy tej kłótni? Aby zrozumiał na czym stoimy, by w końcu pokazał mi tego samego Channiego, w którym się zakochałem 5 lat temu?
- Tęskniłem za tobą - powiedziałem ze śmiechem.
- Jak to? - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja zaśmiałem się cicho.
- Za moim małym, kochanym Channiem. Za tym którego pokochałem.. za tym drobnym 20-latkiem w okularkach, który codziennie w czasie przerw przychodził do mnie do kawiarni i pił tę samą latte z dwoma łyżeczkami cukru. Za takim Chanyeolem tęskniłem i takiego najbardziej pragnę. Nie tego skurwysyna którym się stałeś - westchnąłem i spojrzałem mu w oczy. - Przepraszam.
- Za co? To ja nawaliłem, Lu - powiedział młodszy, zaczesując moje włosy za ucho. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Obaj nawaliliśmy - oznajmiłem, zamykając oczy. - Wo ai ni - szepnąłem.
- Saranghae - odpowiedział mi po koreańsku, na co się zaśmiałem i musnąłem jego skórę, po czym usnąłem w jego ramionach.
     Kiedy wstałem rano, miałem 3 nieodebrane połączenia i 7 smsów od Baekhyuna. Przejrzałem wszystkie szybko.
"Dlaczego cię jeszcze nie ma?!"
"Lu, co się dzieje?"
"Dzwoniłem do ciebie, czemu nie odbierasz?"
"Luhan!"
"Rozmawiałem z Chanyeolem, powiedział mi wszystko."
"Skłamałem szefowi że źle się czujesz, wisisz mi dobre piwo!"
Zaśmiałem się, a po chwili spojrzałem na stertę ubrań. Zagryzłem wargę, po czym ubrałem pierwszą koszulkę z wierzchu na siebie. Była Chanyeola.
- Chan? - zawołałem, a on odezwał się z kuchni. Wszedłem tam i zobaczyłem go robiącego śniadanie. Zagryzłem wargę, to było naprawdę kuszące.
- Zaczynamy od początku? - spytał, podając mi śniadanie z uśmiechem. Usiadł obok mnie.
- Zaczynamy - odpowiedziałem i pocałowałem go z uśmiechem. Od razu widziałem w nim zachodzące zmiany choćby po samym sposobie jego patrzenia na mnie. Czuję, że w końcu się zacznie układać i wszystko będzie jak dawniej, bez niepotrzebnych złych decyzji.
W końcu znów czuję, że żyję.


Jesteś najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam,
dlatego nie potrafię z ciebie zrezygnować...

_______________________________________________________
szczerze? chciałam zrobić z tego taki baaaaaardzo mega smut z perwersjami, taki idealny seksowny Chan i niewinny, uległy Lu, ale zjebałam i wyszło takie pokractwo XD <3 
w każdym razie, wracam! wracam bardzo do pisania i to mnie zadowala, mam nadzieję że i Was :3 trzymajcie się ciepło, kocham 
Jaerin

17 marca 2015

I really like you

Pierwsze promienie wiosennego słońca wpadły do jasnego pokoju, obdarzając właściciela pomieszczenia swoim ciepłem. Jego jasne blond włosy będące w nieładzie na poduszce przejmowały blask światła, wyglądając na niemal białe. W końcu, oczy chłopaka otworzyły się ukazując ciemne tęczówki, które wypatrywały sprawcy jego pobudki. Uśmiechnął się jednak perliście. Tego dnia wyjeżdżał razem z przyjaciółmi na cały tydzień za miasto. Tym bardziej się cieszył z powodu obecności jednej osoby, od której nie mógł uwolnić myśli.

Oh Sehun był bardzo zakochany w jednym ze swoich oddanych przyjaciół. Początkowo nie mógł pogodzić się z myślą, że mężczyzna zawrócił mu w głowie, ponieważ wcześniej nie czuł żadnych skłonności homoseksualnych, toteż uświadomienie sobie rosnącego w nim uczucia do chłopaka była ogromnym szokiem dla zaledwie 18-letniego Sehuna. Był wtedy jeszcze uczniem seulskiego liceum, a jego włosy nie wyróżniały się kolorem od innych uczniów. Jego poznał przez wspólnego znajomego zupełnie przypadkiem na małej domówce. Przydługa grzywka wpadała mu do oczu, kiedy sączył swój sok, bo jako jedyny był jeszcze niepełnoletni, z westchnieniem obserwując swoich hyungów pochłaniających kolejne puszki piwa czy sięgających po coś mocniejszego. Mimo swojej "nielegalności", popalał, co też skutkowało tym, że ostatecznie dostał swój upragniony alkohol. Jongdae zlitował się nad nim, widząc jak ten ukradkiem wychodzi na balkon spokojnie sobie zapalić. I zapewne, gdyby nie ten procentowy napój, prawdopodobnie nie poznałby wybranka swojego młodego serca. Rozkoszował się smakiem trunku, kiedy wypatrzył jego zgrabne ciało ruszające się w rytm piosenki. Tak szybko jak go zobaczył, tak stracił go z oczu. Spotkał go dopiero na balkonie.
- Mogę się poczęstować? - usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i uśmiechnął się, zapatrując się w błyszczące oczy towarzysza.
- J-jasne - Oh zawsze miał problem z wymową słów przez swoje seplenienie, jednak tym razem doszło do tego jąkanie.
- Dzięki - chłopak sięgnął po papierosa, po czym ze spokojem odpalił go, opierając łokcie na barierce balkonu. Wypuścił dym z płuc, uśmiechając się szeroko. - O wiele lepiej.
- Nie ma za co, hyung - odparł blondyn.
- Więc to ty jesteś Sehun, huh? - zaśmiał się drugi.
- Aż tak jestem rozpoznawalny? - zapytał z lekkim, nieśmiałym uśmiechem.
- Jongdae wspominał, że będzie małolat który sepleni, więc obstawiam że to ty, bo innego takiego nie widzę.
- No cóż..
Rozmowa ciągła się im, do momentu kiedy gospodarz zabawy nie wszedł na balkon oznajmiając im, że wszystko już dawno się skończyło. Sehun zaśmiał się cicho, sugerując że w takim przypadku Kim powinien ich przenocować.
- Mieszkam niedaleko i mam czysto w domu, tu jest pełno wymiocin, nie ryzykuj - zaśmiał się chłopak, po czym założył na siebie kurtkę, podał Sehunowi jego i pożegnawszy się z Jongdae, zabrał młodszego do siebie.
Od tamtej pory stanowili razem z resztą wspaniałą grupę przyjaciół, którzy na siebie mogą liczyć w każdej chwili. I właśnie w tym samym czasie zaczęło się tworzyć coś na wzór zakochania w Sehunie.

-Masz wszystko?
- Tak - odparł Oh, pakując swoje rzeczy do samochodu Chanyeola. Spojrzał na starszego. - To będzie najlepszy wyjazd, coś czuję.
- Też tak myślę. Każdemu z nas przyda się odrobina przyjemności - zaśmiał się chłopak. Zamknął bagażnik, po czym wsiadł do auta. Sehun tradycyjnie z tyłu, razem z Baekhyunem, a obok Parka usiadł Jongdae. W drugim samochodzie był Tao, Yifan i Jongin. Ich paczka w ciągu 3 lat zwiększyła się o dwóch Chińczyków, ale mimo początkowej bariery językowej, okazali się oni naprawdę dobrymi kompanami do wspólnych wypadów.
- Ruszamy! - zawołał z entuzjazmem Chanyeol, po czym wyjechał spod mieszkania Sehuna. To on był pomysłodawcą wyjazdu, więc wiadomym było że prowadził do celu.
Droga nie minęła im długo, zwłaszcza że śmiali się, wygłupiali i udawali że śpią, kiedy któryś z nich zaczynał swoje monologi, co najbardziej się tyczyło Jongdae. Usta mu się nie zamykały, dopóki ktoś nie dał mu czegoś do jedzenia.
Sehun skupił się na krajobrazie jaki mijali, usilnie nie chcąc spoglądać na swój obiekt uczuć. Wiedział, że serce bije mu bardzo szybko, jednak nauczył się aby ukrywać swoje emocje, dlatego nazywano go czasami PokerSehun, ze względu na przybieraną przez niego kamienną twarz w każdej sytuacji jaka ich spotkała. Nawet kiedy któryś wpadł w kłopoty, Oh nawet jeśli najmłodszy, potrafił ich wyratować swoją powagą i dość konkretnymi argumentami.
- Channieee, jestem głodny - powiedział Baekhyun, spoglądając na swój brzuch.
- Przecież pytałem czy nie chcesz czegoś zjeść chwilę temu! - zawołał Yeol, a Byun spuścił wzrok.
- Bo nie byłem głodny wtedy!
- To było 5 minut temu, Baek! Ale przykro mi, nic nie zostało - zaśmiał się Happy Virus. Oh spojrzał na swój plecak. Sięgnął do niego dłonią i po chwili wyciągnął kanapkę.
- Trzymaj hyung - powiedział cicho maknae, podając swojemu przyjacielowi jedzenie. Ten spojrzał na zawiniątko.
- Widzisz Park?! Sehunnie przynajmniej ma głowę! - powiedział najstarszy z czwórki, odpakowując kanapkę.
- Smakuje ci, cieszę się - powiedział cicho blondyn, wlepiając wzrok ponownie w szybę. Czuł gorąc na policzkach, ciesząc się jednak że nie było tego widać. Nie mógłby znieść myśli, że on dowie się o wszystkim teraz. Przymknął powieki.

Przez cały tygodniowy wypad poza miasto, Sehun był jakby nieobecny myślami z nimi. Zauważył to Chanyeol, kiedy siedzieli ostatniego dnia przy ognisku. Złapał go za bluzę i odciągnął na bok.
- Co jest, hyung? - spytał zszokowany Oh, poprawiając ubranie.
- Co się z tobą dzieje, Sehun?
- Z-ze mną? Nic - mruknął młodszy.
- Widzę że coś się dzieje.. powiedz mi - poprosił Yeol, patrząc w oczy maknae. Ten westchnął cicho.
- Nic się nie dzieje, hyung. Puść, chcę wrócić do reszty - powiedział lekko zirytowany blondyn. Przecież nie mógł od tak powiedzieć starszemu: "tak hyung, coś jest nie tak. Widzisz, zakochałem się w naszym przyjacielu i nie mogę przestać o nim myśleć".
- Sehunnie, pro - zaczął, ale wołanie chłopaków przerwało mu wypowiedź.
- Sehun-ah, chodź do nas! - zawołał Baekhyun, klepiąc miejsce na kłodzie obok siebie. Młodzieniec uśmiechnął się szeroko i już stawiał swoje kroki w stronę grupy, kiedy Park złapał go za nadgarstek.
- Sehun, odpowiedz na moje pytanie - powiedział stanowczo.
- Przecież powiedziałem, że wszystko okej - młodszy przewrócił oczami.
- Zakochałeś się czy co? - Starszy był widocznie zirytowany wykręcaniem się najmłodszego.
- Nawet jeśli to co? - spytał cicho Oh.
- Czy ty kochasz.. kogoś z nas? - zapytał prosto z mostu Chanyeol, a Sehun automatycznie stanął w miejscu. Czuł jak paraliż przechodzi przez jego kruche ciało. Spuścił głowę.
- Puść mnie, Chan - powiedział słabo chłopak, po czym ruszył w stronę grupy. Usiadł obok Baekhyuna, a ten widząc jego minę od razu go przytulił.
- Co się stało, maluchu?
- Nic, hyung.. nic.. muszę zapalić - odparł i wstał, po czym wyciągnął z kieszeni papierosa. Odszedł kawałek od nich, dalej niż wcześniej rozmawiał z Chanyeolem. Kątem oka zauważył jak Byun wymachuje rękami do wyższego chłopaka. Reszty nie widział, bo odwrócił się od przyjaciół i zapalił szluga. Po głowie chodziły mu hasła: "Chanyeol wie. Chanyeol wie, że się zakochałem w kimś z naszej paczki.. on zaraz to wszystkim powie.. już czuję to obrzydzenie w ich oczach..". Usiadł na małym pieńku, wzdychając głośno. Zaciągnął się mocno, wypuszczając powoli dym ze swoich płuc, kiedy nagle usłyszał kroki.
- Chcę być sam Chanyeol - mruknął, nie patrząc kto przyszedł.
- Sehunnie, powiedz mi co się dzieje - Oh zamrugał oczami. Spodziewał się Chanyeola, ale o dziwo był to Byun.
- Nic.. Chanyeol wam powiedział prawda? - powiedział cicho blondyn, spuszczając wzrok na papierosa. Baekhyun milczał. Sehun westchnął. - Wiedziałem. Dziękuję hyung, że się martwisz, ale nie ma czym. To nic wielkiego, tylko bardzo zakochany mały gówniarz - zaśmiał się Sehun.
- Nie przejmuj się..
- Mówią o mnie, prawda? Nie podoba im się to, że kocham innego mężczyznę, prawda? Jestem dla nich obrzydliwy.. zwłaszcza, że to ktoś z nas.. - Sehun czuł łzy. Przez niego ich paczka prawdopodobnie się rozpadnie.
- Sehun.. przejdzie im, zobaczysz..
- Hyung.. a co ty byś zrobił na moim miejscu? - zapytał cicho, wlepiając załzawione oczy w przyjaciela.
- Ja? Ja.. wiesz.. chyba wolałbym żeby osoba, którą darzę uczuciem wiedziała o tym. Nawet jeśli bałbym się odrzucenia - Oh poczuł jego drobne ramię wokół swojej talii. Zadrżał delikatnie.
- Hyung.. a jeśli byłbyś to ty? Jeśli to ciebie by wybrało moje serce?
- Wtedy cieszyłbym się że inny mężczyzna docenia moje grube uda i cholernie paskudny charakter - zaśmiał się Byun. To dodało trochę otuchy Sehunowi.
- Powiedzieć ci coś? - spytał szeptem Oh.
- Jasne że możesz, Hunnie! - blondyn wziął głęboki oddech i nachylił się do ucha starszego.
- Ja.. lubię cię - szepnął młodszy i odsunął się od chłopaka, po czym zgasił papierosa. Wstał, nie potrafiąc się odwrócić. Serce łomotało mu w piersi, czuł na ciele zimny pot strachu. To była ostatnia szansa, i tak jest stracony. Długie milczenie starszego potwierdziło jego obawy.
- Sehun.. ja..
- To nic hyung, czułem że nie będziesz czuł tego samego. Przepraszam - powiedział cicho, a już po chwili stawiał kroki w stronę ogniska, jednak powstrzymała go zaciskająca się na jego nadgarstku dłoń przyjaciela.
- Stój tu do cholery! - warknął Byun. Oh zamrugał oczami.
- Co ty sobie myślisz?! Huh?! Pójdziesz sobie zadowolony i co? Powiedziałeś mi co czujesz a ja nawet nie mogłem ci odpowiedzieć! - Baekhyun był wściekły. Złapał Sehuna za koszulkę i po prostu wpił się w jego usta. - Naprawdę cię lubię Sehun do jasnej pieprzonej cholery, więc nawet nie próbuj mi uciekać - warknął starszy w jego usta.
Blondyn stał w szoku. Nie spodziewał się tego ze strony przyjaciela, tym bardziej po tym co mu powiedział. Spojrzał mu w oczy, zagryzając wargę. Czuł na niej smak i miękkość ust Byuna.
- Hyung, co ty robisz?
- Ja kto co? Całuję cię - oznajmił pogodnie niższy, ponownie wpijając się w jego usta. Tym razem dostał w końcu odpowiedź. Baekhyun zawiesił mu ręce na szyi, wtulając się w jego gorące ciało.
- Serce ci bije - zaśmiał się po chwili starszy. - Wiesz.. sam zastanawiałem się jak mam ci powiedzieć co czuję. To zabawne, nie uważasz? Ty i ja.. wtedy na imprezie u Jongdae, potem nasze spanie w moim łóżku.. od tamtej pory nie mogłem przestać o tobie myśleć maluchu. Byłeś taki niewinny, taki delikatny.. wyrosłeś na wspaniałego mężczyznę Sehun.
- Czy.. czy ty płaczesz, hyung? - spytał nagle Oh, czując jak ciało Baekhyuna trzęsie się w jego ramionach.
- Nie.. to tylko.. z zimna.. - Sehun zdjął z siebie bluzę i założył ją na ramiona starszego, uśmiechając się ciepło. - Tyle czasu myślałem o tym, co zrobić.. nie spałem po nocach.. byłem pewny że jesteś hetero!
- Ja myślałem to samo o tobie, Baek - powiedział Sehun, po czym pocałował go jeszcze raz, bardzo delikatnie.
- Chyba musimy wracać do reszty i im wyjaśnić parę rzeczy.. jesteś gotowy?
- Tak.. tak myślę. Najgorsze mam za sobą - zaśmiał się Sehun.
O dziwo, chłopaki szybko ogarnęli się z myślą o homoseksualizmie dwójki przyjaciół, choć początkowo sądzili że chodzi tylko o Sehuna. Zapewne czuli się też bezpieczniejsi, że to nie o nich chodzi. Wrócili do wcześniejszych pogawędek, spędzając ostatnie wolne chwile swojego wyjazdu w ten sposób. Oh przepraszał ich, że zwątpił w ich przyjaźń, Baekhyun przeprosił za to, że naskoczył na Yeola, a ten zaś przeprosił za powiedzenie tajemnicy Sehuna. Ostatecznie, wszyscy wylądowali na trawie, wijąc się ze śmiechu.
W nocy, kiedy reszta ekipy już spała, Sehun rozmawiał jeszcze z Baekhyunem.
- Wiesz? Przypomniała mi się nasza pierwsza noc.. też długo rozmawialiśmy - powiedział ze śmiechem starszy, wtulając się w Sehuna. Ten spojrzał w gwiazdy.
- A powiedzieć ci coś zabawniejszego?
- Hm? - Baekhyun uniósł wzrok.
- To było dokładnie 3 lata temu, wiesz? - szepnął Oh, czując jak jego serce bije mocno.
- Naprawdę? - Byun uniósł się na rękach i po chwili znalazł się nad młodszym. Uśmiechnął się zadziornie. - To może powtórzmy dwie rzeczy z tamtego dnia..
- Masz na myśli to?
- Tak!
- T-tutaj? - szepnął zdziwiony Sehun. Objął Byuna by nie spadł z jego kolan i uśmiechnął się zadziornie sam.
- O taaaak.. zdecydowanie tutaj - powiedział Baekhyun pewnym siebie głosem i nachylił się nad młodszym, by pocałować go namiętnie.
- Jeśli macie zamiar się pieprzyć, to sobie oszczędźcie - powiedział zaspany Chanyeol.
- Głupi jesteś, Park - zaśmiał się Baekhyun, muskając wargi Sehuna. Ten sięgnął po fajki i zapalił papierosa, dzieląc się nim ze swoim przyjacielem.
- Chociaż powiem ci, że seks na świeżym powietrzu pod gwiazdami wcale nie jest złym pomysłem - szepnął zmysłowo Oh do ucha starszego.
- Zboczuch.
- Twój - zaśmiał się Sehun i pocałował go, zabierając z jego ust uprzednio swojego papierosa.

Po powrocie z wycieczki, Sehun zaprosił Baekhyuna na randkę, a później zabrał go do siebie do domu na gorącą noc we dwoje. Ich związek był połączeniem uroczego puchatego zwierzątka, ze sfrustrowanym seksualnie samcem, co dawało im jedności we wszystkim. Czasami nawet Chanyeol miał ich dość.


_____________________________________
KYAAAAA!!! COMEBACK JA.
Wiecie co? Jestem z siebie baaaaardzo dumna. Czekałam na jakikolwiek przypływ weny i szczerze mówiąc, doczekałam się go oglądając zdjęcia Baekhyuna z koncertów ;____: <3
jest tak idealny w swojej perfekcji że aż mi ciepło XD musiałam coś z nim napisać i o to małe, dziwne, BaekHun :3
nie wiem czy mi wyszło, dawno nie pisałam :c w każdym razie, dziękuję! wszystkim którzy byli tutaj i nadal mnie odwiedzali <333
a jeszcze bardziej dziękuję za te piękne 49tyś wyświetleń :_; <3 kocham Was <3
Jaerin