18 marca 2015

Your touch



Jesteś największym gnojem jakiego znam,
ale nie potrafię od ciebie odejść.



    Obudził mnie mój własny budzik ustawiony na 6:30 rano w poniedziałek. Choć moje oczy usilnie próbowały ponownie pozwolić mi zakopać się w pięknym śnie jakiego doświadczyłem, wiedziałem że muszę wstać i toteż zrobiłem mimo wielkiej ochoty kontynuacji sennych myśli. Westchnąłem cicho przeciągając się, po czym udałem się do łazienki na szybki prysznic i poranną toalety. Wyglądałem na zmęczonego, co nie zdziwiło mnie, bo poprzednia noc była pełna.. okropieństw.
    Otóż zerwałem z Chanyeolem. Miałem dość jego traktowania i to był główny powód zerwania, bo mimo obietnic nic się nie zmieniło. Nadal był obrzydliwie chamski w stosunku do mnie, robił rzeczy, których nie chciałem i chociaż zwracałem mu uwagę wielokrotnie aby przestał, nic to nie dało.
    Przemyłem kolejny raz swoją twarz, po czym nałożyłem na nią krem BB by zatuszować odrobinę swój okropny wygląd. Musiałem w końcu wyjść do ludzi, a dzisiaj mam dużo na głowie w pracy. Westchnąłem kolejny raz, jęcząc zawodnie. I na co mi to było? Nie dość, że się nie wyspałem, to w dodatku jestem pewny, że spotkam Parka. W końcu, mamy też poniedziałek, co oznacza nawał pracy. Oparłem się o umywalkę, patrząc w swoje odbicie. Jestem żałosny.
    Nie mając ochoty na jakikolwiek posiłek, postanowiłem że nie będę zapychał się na siłę by nie czuć się jeszcze gorzej, po czym ubrany dość luźno wyszedłem do pracy. Spojrzałem na zegarek i jęknąłem. Właśnie spóźniłem się na autobus, a kolejny mam za godzinę. No pięknie, cudownie wręcz. Czy ten dzień może się okazać jeszcze gorszy? Tak, z pewnością.
Spóźniony 30 minut przepraszając szefa, szybko wiązałem swój fartuch z logiem kawiarni.
- Luhan, masz szczęście że to twój pierwszy raz - mruknął mój szef. Był dość surowy, ale potrafiłem znaleźć w nim tę odrobinę dobroci.
- Przepraszam szefie, po prostu... nie usłyszałem budzika - skłamałem. - Obiecuję, to się więcej nie powtórzy.
- Mam nadzieję. A teraz wracaj do pracy.
Kiwając głową wleciałem wręcz za ladę, gdzie oprócz mnie stał teraz jeszcze Baekhyun. Spojrzałem na chłopaka wdzięcznie i jednocześnie przepraszająco.
- Ktoś tu ma kiepski dzień? - zagadał z wesołym uśmiechem. Zawsze był taki roześmiany i uroczy.
- Można powiedzieć. Zerwałem z Chanyeolem - odpowiedziałem, czyszcząc filiżanki na następnych klientów. Byun był również moim najlepszym przyjacielem, więc wiedział o wszystkim.
- Nie gadaj! Naprawdę to zrobiłeś?
- Tak. Miałem dość tego jego.. chamstwa - odparłem, patrząc zniesmaczony na jedną babeczkę na wystawie. Szybko ją wymieniłem na świeżą.
- I co teraz?
- Teraz? Nie wiem - wzruszyłem ramionami. - Pewnie będzie mi brakować go trochę, ale nie mogłem już wytrzymać. Wiesz jaki on był..
- Wiem, mówiłeś.. nadal jednak nie mogę uwierzyć że z nim zerwałeś - powiedział cicho i obsłużył klientkę. Ja w tym czasie zabrałem się za mycie podłogi, wymienianie babeczek i ciast na ładniejsze, między wszystkim obsługiwałem klientów, głównie studentów w przerwie między wykładami, a pod koniec zmiany wziąłem szmatkę i poszedłem czyścić puste stoliki po poprzednich klientach. Byłem sumienny w takich sprawach i rzadko kiedy odrywałem się od swoich czynności. Dlatego kiedy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, westchnąłem.
- Baekhyun, jestem zajęty - mruknąłem.
- Możemy pogadać? - ten niski głos rozpoznałbym wszędzie. Zamarłem w półkroku, po czym odwróciłem się na pięcie i westchnąłem głośno.
- Park, jestem zajęty - warknąłem, po czym wróciłem do poprzedniego zadania. Ten jednak nie dawał za wygraną.
- Luhan, naprawdę muszę z tobą porozmawiać - dłonie wyższego zamknęły się na moich obu nadgarstkach, więc jedyne co mi zostało, to kopnięcie, ale nie lubię się bić, nawet z Chanyeolem który na to zasługuje, więc spojrzałem mu w oczy wręcz z nienawiścią.
- Czego chcesz?
- Porozmawiajmy na spokojnie, Lu. Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw..
- Tu nie ma nic do wyjaśniania, Yeol. Straciłeś swoją szansę - mruknąłem, patrząc mu w oczy. - Mieliśmy umowę, prawda? Jeśli zmarnujesz szansę, odejdziesz i zostawisz mnie w spokoju.
- Dlatego właśnie tu jestem.
- Lu, pomóc w czymś? - zawołał Baekhyun, ale tylko uśmiechnąłem się lekko.
- Nie trzeba, Baekkie, poradzę sobie - powiedziałem do przyjaciela, po czym wróciłem wzrokiem do byłego. - Z nami koniec, Park. Chociaż tej obietnicy dotrzymaj - powiedziałem z bólem, choć starałem się powstrzymać drżenie mojego głosu.
- Luhan.. - szepnął, zaczesując mi włosy za ucho swoimi palcami. Zadrżałem. Dlaczego moje ciało tak reaguje na niego?!
- Chan.. - powiedziałem cicho, spuszczając głowę. - Wyjdź już proszę..
- Przyjadę później - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. Poczułem łzy. Po chwili usłyszałem trzask zamykanych drzwi.
Opadłem tyłkiem na krześle, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego tak łatwo potrafiłem się poddać?
- Czego chciał? - spytał Baekhyun, szybko znajdując się obok mnie.
- Porozmawiać.. - powiedziałem, ścierając łzy z policzków. Zbyt świeże rany jeszcze bardziej bolą.
- I co? Ej, dlaczego ty płaczesz?! - pisnął, ale przytulił mnie.
- Przepraszam Baek, to po prostu.. sam już nie wiem. Muszę się ogarnąć, wrócić do domu.. posprzątać ten cholerny bałagan, który tam jest..
- Luhan, nie kłam. Nigdy nie masz bałaganu w domu - mruknął Byun, patrząc mi w oczy. Podał mi chusteczkę, a ja wtedy wybuchłem. Płakałem w jego ramionach aż do końca zmiany. Na szczęście nie było żadnych klientów, a Minseok przyszedł na swoją zmianę odrobinę wcześniej.
- Dziękuję, Baekkie - powiedziałem, odwieszając fartuch na haczyku. Miałem trochę spuchnięte oczy, ale to wszystko.
- Nie martw się, na mnie możesz liczyć, kochany - zaśmiał się młodszy, przytulając mnie na pożegnanie. - No, leć już. Autobus ci ucieknie zaraz.
Wróciłem do domu zupełnie nieświadom tego co zaraz mnie spotka. Rozebrałem się z kurtki, którą odwiesiłem na wieszak, nie dziwiąc się zupełnie że obok wisiała druga, dużo większa od jakiejkolwiek mojej. Nie zdziwiła mnie również dodatkowa para butów. Wszedłem do salonu i spokojnym głosem powiedziałem "cześć Chan", siadając nieprzytomnie na kanapie. Dopiero po chwili wszystko do mnie dotarło.
- Co ty tu kurwa robisz?! - wrzasnąłem, patrząc na niego zdziwiony.
- A już myślałem, że sobie wszystko przemyślałeś - mruknął młodszy, po czym podszedł do mnie i chciał zaczesać mi ponownie włosy za ucho, ale odsunąłem się.
- Nie dotykaj mnie - wycedziłem przez zęby.
- Porozmawiajmy, Lu - poprosił Chanyeol, patrząc na mnie. Od jego wzroku moje serce zabiło boleśnie.
- Chanyeol, powiedziałem ci wszystko już wczoraj.
- Nie rozumiem dlaczego.. dlaczego teraz?
- Bo nie miałem już siły, wiesz? Kolejny dzień ze świadomością, że jesteś takim chamem dla mnie i nie słuchasz zupełnie tego, co mam do powiedzenia.. skończyłem to, Park. Skończyłem nasz związek, nie wiem co mam jeszcze wyjaśniać - westchnąłem, siadając na kanapie ponownie. Z założonymi rękoma na piersi spojrzałem na niego. Czułem jak bije się z własnymi myślami. Ostatecznie usiadł obok mnie.
- Wiesz jak się czułem czasem? Jak zabawka w rękach rozpieszczonego bachora - mruknąłem cicho, a głos ponownie mi zadrżał. Kocham Parka, ale nie potrafię być przy nim kiedy tak mnie traktuje. To boli i jest cholernie trudne.
- Naprawdę? Sądziłem że.. podobało ci się kiedy cię tak dotykałem - szepnął i sugestywnie położył dłoń na moim udzie.
- Chanyeol! Ty naprawdę tego nie rozumiesz?! Czuję się jak śmieć kiedy jestem z tobą! - krzyknąłem, wstając gwałtownie. Moje ciało drżało, a ja poczułem jak ból uderza we mnie ze wzmożoną siłą.
- Rozumiem!
- Gdybyś rozumiał, prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do takiej sytuacji jak teraz!
Chanyeol westchnął i podszedł do mnie. Uniósł mój podbródek i pocałował mnie. Nigdy nie umiałem odmówić jego miękkim, brzoskwiniowym wargom, toteż szybko uległem. Łzy spływały po mojej twarzy, ale on szybko je starł. Zagryzł moją wargę, łapiąc mnie pod udami, byśmy zrównali wzrost. Westchnąłem prosto w jego usta, zarzucając mu ręce za szyję.
- Chanyeol, proszę. Puść mnie. Nie powinieneś tego robić - powiedziałem, czując grunt pod nogami po chwili. Spojrzałem mu w oczy swoimi załzawionymi.
- Przepraszam, Lu - powiedział. Spojrzałem oniemiały na niego.
- Ty.. ty przepraszasz? - zamrugałem oczami, upuszczając ostatnie łzy.
- Jeśli tylko dasz mi szansę, ostatnią, postaram się to naprawić.. z twoją pomocą.
- Chanyeol.. wiesz, że to nie tak działa? Jedno przepraszam nie zmieni sytuacji. Za często ci wybaczałem..
- Luhan.. udajmy że nie było zerwania.. że była to tylko mała sprzeczka. Obiecuję że się zmienię.
- Tak jak obiecałeś to poprzednie razy? - spytałem, patrząc na niego przez ramię. - Nie potrafię cię zostawić, wiesz? Nie potrafię powiedzieć sobie "to naprawdę koniec, Luhan". Wróciłbym do ciebie, bo cię kocham, ale boli mnie to, że nie potrafię ci zaufać. Obietnice które łamałeś przez cały nasz związek wciąż we mnie siedzą. To naprawdę okropne uczucie nie ufać osobie, którą się kocha - powiedziałem cicho. - Każdego dnia związku czułem się jakbym miał do czynienia z zupełnie obcą mi osobą odkąd złamałeś obietnicę pierwszy raz.
- Lu..
- Daj mi skończyć, proszę - szepnąłem, a kolejne łzy spływały po moich policzkach. Zacząłem bawić się dłońmi. - Chciałem czuć się po prostu kochany, Chan. By ktoś traktował mnie tak jak ja jego.. i czułem to. Czułem. Do tamtego dnia, pamiętasz? Potem wszystko zaczęło się sypać - bolesne wspomnienia uderzały we mnie ze zdwojoną siłą. Każde uderzenia serca było bolesne. - I nie wiem, czy dam sobie radę z kolejnym wyzwaniem. Tak cholernie chciałem ci pomóc pokazać że istnieje cokolwiek innego poza seksem i alkoholem, ale widocznie nie potrafiłem.. czuję żal bardziej do siebie jednak niż do ciebie, Yeollie.
- Ja w nas wierzę - powiedział chłopak, a ja wtuliłem się w niego. Zamknąłem oczy.
- Ja nie wierzę w siebie, Park. Przestałem wierzyć już dawno temu..
- Ja to naprawię - szepnął i pocałował mnie, a ciepło rozlało się po moim ciele. Zadrżałem w jego ramionach.
- Chanyeol.. jesteś największym gnojem jakiego znam, ale.. nie potrafię od ciebie odejść.
Tym razem to ja go pocałowałem. Czułem że wreszcie coś w nim pękło, a może po prostu byłem zbyt naiwny. Moje serce szalało, jakbym przebiegł 100m na sprincie. Nasze wargi ocierały się zsynchronizowane, idealnie oddając każdą emocję jaka w nas siedziała. Czułem że był zawiedziony, co mnie ucieszyło, ale czułem też że już mu lepiej, tak jak i mnie. Zarzuciłem mu ręce za szyję, siadając okrakiem na jego kolanach. Spojrzałem mu w oczy głęboko.
- Dotykaj mnie, Chan. Wiem, że tego chcesz - powiedziałem. - Bo ja też tego pragnę. Potrzebuję twojego dotyku..
Nie minęła nawet chwila, a jego dłonie przemierzały kolejne centymetry mojego ubranego ciała. Drżałem, a wszystko to sprawiało, że czułem się coraz bardziej szalony. Odchyliłem głowę do tyłu, zagryzając mocno wargę, kiedy jego usta spoczęły na mojej szyi a dłonie dostały się pod koszulkę. Jęknąłem cicho, wypychając klatkę piersiową w jego stronę.
- Ch-chanyeol..
- Cichutko, Lu - zaśmiał się jeszcze niższym głosem Chanyeol, a moje ciało stanęło w ogniu.
- Sypialnia. Już - wydałem mu rozkaz, który od razu spełnił, przy okazji pozbawiając mnie koszulki.
Półnagi wylądowałem na łóżku, rozchylając nogi aby Park mógł znaleźć się między nimi i dociskać swoje biodra do moich. Czułem się jednocześnie gorący i mokry, a każda kolejna sekunda przybliżała mnie do stanu pełni rozkoszy.
Nawet nie zauważyłem kiedy ściągnął ze mnie zbędne ubrania. Byłem zupełnie nagi i podniecony, kiedy wreszcie mnie dotknął. Czułem się jakbym umierał. Jęknąłem głośno wsuwając dłonie w jego mokre włosy, szarpiąc nimi po chwili.
- Nawet nie masz pojęcia jak mnie to podnieca, Lu - szepnął do mojego ucha bardzo niskim głosem, łapiąc swojego penisa i zaczął ocierać go o moje przyrodzenie. Spazmy rozkoszy rozlały się po moim ciele nagle, wstrząsając nim mocno. Czułem w kościach jak bardzo mnie pragnie.
- Chan.. obiecaj mi coś tak szczerze.. - szepnąłem do jego ucha, pojękując cicho. - Obiecaj mi, że więcej mnie nie.. oh! skrzywdzisz..
- Obiecuję ci, Luhan - powiedział bardzo poważnie i brzmiał bardzo wiarygodnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. - Nigdy nie poczujesz się jak zabawka.. - powiedział i spojrzał mi w oczy, kiedy wsuwał we mnie palce. Moje ciało chętnie go przyjmowało z każdym kolejnym centymetrem jaki pokonał wewnątrz mnie. Rozciągał mnie idealnie i choć powinienem być do tego przyzwyczajony, wciąż jęczałem głośno i ciągle chciałem więcej, a Park spełniał moją prośbę.
    Krzyknąłem kiedy wreszcie wszedł we mnie. Jego penis wypełniał mnie całego od środka i to mi w zupełności wystarczyło, by przejąć dominację. Pchnąłem go na plecy, zaczynając sprawnie ruszać swoimi biodrami w górę i w dół. Uśmiechałem się przy tym seksownie, pozwalając mu dotykać mnie jak tylko chciał. Kochałem ten dotyk, był jak mój narkotyk. Raz wezmę i nie potrafiłbym odstawić.
- Przepraszam, Yeollie - powiedziałem cicho i pocałowałem go. - To był błąd. Nie mogę tak łatwo odejść od ciebie - szepnąłem, uśmiechając się.
     Po paru godzinnym stosunku, opadłem zmęczony na łóżko a na mnie Chanyeol. Wtuliłem się w niego, muskając jego ciało delikatnie swoimi wargami. Moje serce nadal szybko biło, a ciało drżało po przebytym przed chwilą orgazmie. Spojrzałem mu w oczy z uśmiechem.
Może faktycznie potrzebowaliśmy tej kłótni? Aby zrozumiał na czym stoimy, by w końcu pokazał mi tego samego Channiego, w którym się zakochałem 5 lat temu?
- Tęskniłem za tobą - powiedziałem ze śmiechem.
- Jak to? - spojrzał na mnie zdziwiony, a ja zaśmiałem się cicho.
- Za moim małym, kochanym Channiem. Za tym którego pokochałem.. za tym drobnym 20-latkiem w okularkach, który codziennie w czasie przerw przychodził do mnie do kawiarni i pił tę samą latte z dwoma łyżeczkami cukru. Za takim Chanyeolem tęskniłem i takiego najbardziej pragnę. Nie tego skurwysyna którym się stałeś - westchnąłem i spojrzałem mu w oczy. - Przepraszam.
- Za co? To ja nawaliłem, Lu - powiedział młodszy, zaczesując moje włosy za ucho. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Obaj nawaliliśmy - oznajmiłem, zamykając oczy. - Wo ai ni - szepnąłem.
- Saranghae - odpowiedział mi po koreańsku, na co się zaśmiałem i musnąłem jego skórę, po czym usnąłem w jego ramionach.
     Kiedy wstałem rano, miałem 3 nieodebrane połączenia i 7 smsów od Baekhyuna. Przejrzałem wszystkie szybko.
"Dlaczego cię jeszcze nie ma?!"
"Lu, co się dzieje?"
"Dzwoniłem do ciebie, czemu nie odbierasz?"
"Luhan!"
"Rozmawiałem z Chanyeolem, powiedział mi wszystko."
"Skłamałem szefowi że źle się czujesz, wisisz mi dobre piwo!"
Zaśmiałem się, a po chwili spojrzałem na stertę ubrań. Zagryzłem wargę, po czym ubrałem pierwszą koszulkę z wierzchu na siebie. Była Chanyeola.
- Chan? - zawołałem, a on odezwał się z kuchni. Wszedłem tam i zobaczyłem go robiącego śniadanie. Zagryzłem wargę, to było naprawdę kuszące.
- Zaczynamy od początku? - spytał, podając mi śniadanie z uśmiechem. Usiadł obok mnie.
- Zaczynamy - odpowiedziałem i pocałowałem go z uśmiechem. Od razu widziałem w nim zachodzące zmiany choćby po samym sposobie jego patrzenia na mnie. Czuję, że w końcu się zacznie układać i wszystko będzie jak dawniej, bez niepotrzebnych złych decyzji.
W końcu znów czuję, że żyję.


Jesteś najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam,
dlatego nie potrafię z ciebie zrezygnować...

_______________________________________________________
szczerze? chciałam zrobić z tego taki baaaaaardzo mega smut z perwersjami, taki idealny seksowny Chan i niewinny, uległy Lu, ale zjebałam i wyszło takie pokractwo XD <3 
w każdym razie, wracam! wracam bardzo do pisania i to mnie zadowala, mam nadzieję że i Was :3 trzymajcie się ciepło, kocham 
Jaerin

3 komentarze:

  1. OMGOMGOMOGMG MOJE FELSSY! TO BYŁO NAPRAWDĘ CUDOWNE <3 NIGDY NIE CZYTAŁAM LUYEOL I DO TEGO TAKIEGO DOBREGO. GSKFSGKHR UMARŁAM [*] CUDOOOOO <33333 // http://ask.fm/kiyomi77
    Przepraszam mam problemy z zalogowaniem :c

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU ONI TO CHYBA PADLI PO TAK DŁUGIM SEKSIE XDDDDDDDDD MARATON NORMALNIE XDDDDDDDDDDDDD
    ming

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie zjebalas było idealnie !! ♥

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.