24 listopada 2015

Miracles in december

Od samego rana padał śnieg. Uwielbiam śnieg i taką pogodę. Jest wtedy dużo czasu do rozmyślań. Zwłaszcza gdy chodzi o mój związek. Wiele wtedy potrafię zrozumieć i co najważniejsze, staram się naprawić błędy jakie popełniłem. Jednakże, mój związek rozpadł się dwa tygodnie temu. Rozumiem, że Yixing wściekł się i był o mnie cholernie zazdrosny, ale przecież nic złego nie zrobiłem. To w końcu było tylko nazwanie mnie "maluszkiem" przez mojego przyjaciela, dzięki któremu się poznałem z Yixingiem. Początek oczywiście był cudowny i nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z Jonginem. Oczywiście, pierwsze spotkanie było idealne i nie mogłem sobie wyobrazić lepszego zakończenia tamtego dnia. Obiecał mi wtedy, że nigdy mnie nie zostawi i kocha mnie do szaleństwa. Cóż, właściwie mówiąc dopiero po miesiącu znajomości i codziennego pisania z nim, mogłem ujrzeć jego twarz w rzeczywistości. Twarz rozpiklselowana na monitorze mojego komputera, zniekształcony głos i ta nieśmiałość na pierwszej video-rozmowie były niczym w porównaniu do całości na żywo. Był piękny i bardzo przystojny, a jego twarz była delikatna i uroczy wzrok wodzący za mną w koło za każdym razem gdy tylko na niego spojrzałem były tak naprawdę idealne. Yixing odezwał się pierwszy po kilkuminutowym milczeniu, gdy staliśmy obejmując się mocno. Wszystko wydawało się być idealne i nigdy nie zapomnę jego rumieńców i pięknego uśmiechu.
Jednakże, to już nie wróci. A tak przynajmniej mi się wydawało, choć nadzieja czekała w moim sercu na uwolnienie. Yixing mieszkał w Chinach i był o mnie cholernie zazdrosny, co oczywiście rozumiałem doskonale. Jednak nadal nie rozumiem dlaczego mój związek z ideałem się rozpadł. Trwało to dokładnie 10 miesięcy. Widywaliśmy się rzadko, z wiadomych powodów.
Spojrzałem przez okno i westchnąłem. Śnieg padał powoli, tworząc biały puch na samochodach i drodze, a ludzkie i zwierzęce ślady odciskały się na jego powierzchni. Czekałem właśnie na wiadomość od starszego, czy przyjedzie do mnie tej zimy, jeszcze w starym roku. Byłem cierpliwy, choć siedziałem jak na szpilkach. To było dla mnie ważne, bardzo ważne.
I właśnie wtedy dostałem tą wiadomość. Była bardzo długa i spodziewałem się wtedy, że Zhang mi odmówi, jednak... to co przeczytałem sprawiło, że moje serce przestało na chwilę bić.
"Wiesz, Sehun-ah, przemyślałem to. Wszystko od początku. Możemy iść na taki układ. Ah, i byłbym zapomniał, przyjadę za tydzień, na Wigilię". To były słowa, których nie zapomnę nigdy w życiu. On... on chce do mnie wrócić. On tego pragnie tak bardzo jak ja. Poczułem jak moje serce zrywa się z impetem i bije coraz szybciej, a na moich policzkach pojawia się czerwień. Nawet nie zauważyłem, że zacząłem płakać. Zerwałem się z łóżka i podbiegłem do okna, patrząc przez nie załzawionym wzrokiem. Nie wiedziałem co mam mu odpisać, więc długo nie pisałem żadnej wiadomości.
"Sehun-ah?" mój telefon się odezwał. Otarłem szybko łzy i po chwili odpisałem.
"Ja... widzisz Yixing, ja nie wiem co mam Ci powiedzieć. Co odpisać. Myśli mam wiele, ale jest jedna najważniejsza. Zacznijmy od nowa, bo pamiętam jak obiecałeś mi jedno: forever. Kocham Cię głuptasie" napisałem szybko. Ponownie mój wzrok skierował się na padający za oknem śnieg. Wszystko wydawało się być idealne. I właśnie wtedy usłyszałem dzwonek messengera. To on dzwonił do mnie, bo nie musiał płacić za międzynarodową rozmowę. Rozumiałem to i cieszyłem się z tego niezmiernie, bo ja też poniósł bym koszty (choć to było nieważne, najważniejsze było abyśmy porozmawiali.. wreszcie).
- Yixing..
- Sehun-ah..
- Tęskniłem - szepnąłem, znów zalewając się łzami. Usiadłem na podłodze z telefonem przy uchu, wsłuchując się w jego ciepły głos.
- Przepraszam, nie powinienem był zerwać. To było głupie i okropne. Wybaczysz mi?
- Tobie zawsze wybaczę, kochany - mój głos był dziwny, zupełnie inny niż zwykle, ale to przez płacz.
- Nie płacz maluszku - powiedział, choć to ja byłem wyższy od niego. Uśmiechnąłem się wesoło. - Nie płacz, bo ja też zacznę.
- Przepraszam, że zachowywałem się jak dupek przez cały czas. Obiecuję, że się poprawię.
- Nie przepraszaj, nie obiecuj, po prostu bądź sobą..
- Tak bardzo chciałbym cię teraz przytulić - powiedziałem i nagle usłyszałem hałas na dole. - Przepraszam, chyba coś się dzieje na dole - szepnąłem, wstając z podłogi.
- To ja kończę, odezwę się później, oki? - spytał. Zgodziłem się i odłożyłem telefon na biurko, po czym zszedłem na dół.
I właśnie wtedy znów moje serce się zatrzymało. Otóż... tym hałasem był nie kto inny jak mój Yixing.
- Cześć maluszku, słyszałem, że chciałeś się przytulić, więc.. jestem - powiedział wesoło, po czym rzucił mi się na szyję. Chwilę stałem w bezruchu, nim wreszcie go objąłem i wsunąłem dłoń w jego miękkie włosy.
- Jak... jakim cudem jesteś... jesteś tu?
- Cóż, postanowiłem wiele rzeczy w swoim życiu. Najważniejsza, oczywiście już uzgodniona z twoją mamą, to ta, że się tu wprowadzam i nie opuszczę cię już nigdy. Druga, to taka że po prostu tęskniłem i chciałem zrobić ci niespodziankę.
- Mamo! Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć! - pisnąłem, wtulając Yixinga mocniej w swoje ciało.
- Nie byłoby niespodzianki - odparła mama wzruszając ramionami. Po chwili usłyszałem dźwięk wydawany przy robieniu zdjęcia. - Nie mogłam się powstrzymać. Yixing, jesteś głodny? Długa droga za tobą - spytała szybko mama. Cała ona.
- Nie, dziękuję, mam teraz ważniejszą rzecz do zrobienia.
I pocałował mnie. Tak po prostu pocałował moje wargi swoimi ciepłymi ustami. Były takie miękkie, słodkie i ciepłe.. Rozmarzyłem się na chwilę, po czym oddałem pocałunek namiętnie.
To była ta chwila. Najpiękniejsza na świecie. Kocham śnieg. Kocham Yixinga. Kocham cuda.


_____________________________________________________________
Z dedykacją dla mojego kochanego maluszka Sehunka <3 proszę, długo zwlekałam z napisaniem dla Ciebie SeXinga, ale mam nadzieję że Ci się spodoba. Ogółem mówiąc, wpadłam na ten pomysł zupełnie przypadkiem, słuchając "miracles in december" i śpiewając do tego. Cóż, mam nadzieję że Wam też się podobało.
Oczywiście, jeszcze mamy listopad, ale po prostu tak wyszło. Obyście się tym nie zrazili.
Dziękuję za uwagę,
Jaerinnie

4 listopada 2015

Say my name

Są dni, w których wszystko wydaje się być w porządku, czujesz, że masz szczęście, ale wystarczy jeden moment, jedno niechciane słowo, a wszystko się sypie. Każdy przynajmniej raz miał ten okropny moment w swoim życiu.
Baekhyun nie pierwszy raz próbował naprawiać to, co zjebał Chanyeol w swoim związku, bo był przecież jego najlepszym przyjacielem, co zobowiązywało go do pomocy młodszemu. Jednak mimo to, że Baekhyun zawsze umiał wszystko naprawić, by tylko widzieć zadowolony uśmiech bruneta, ten zawsze miał do niego pretensje. Zawsze. Wtedy Baekhyun w najlepszym wypadku miał siniaka na ramieniu lub w innym miejscu. Nie pamiętał, by kiedykolwiek młodszy go przepraszał za to. Jednak dla Baekhyuna ważniejsza jest przyjaźń z Yeolem, bo on go wyciągnął kiedyś z dołka. Cóż, Baekhyun jest masochistycznym człowiekiem.
Westchnął głęboko udając się na peron, skąd miał wyjechać na kilka dni do swojej babci, by odpocząć od zgiełku miasta, w którym mieszkał. Miał dość stresujących dni w pracy, toteż urlop mu się przyda.
Z radością wsłuchiwał się w komunikaty, informujące o przyjeździe jego pociągu, a iskierki w jego oczach stawały się jeszcze bardziej widoczne, gdy zobaczył w oddali maszynę zmierzającą ku niemu i innym pasażerom. Spojrzał na zegarek. Punktualnie.
Przywitał się z konduktorem, po czym wsiadł do pociągu, zajmując pierwsze lepsze miejsce przy oknie w swoim przedziale, po czym uśmiechnął się łagodnie, do młodego mężczyzny siedzącego naprzeciwko niego. Ten odwzajemnił uśmiech, a gdy Baekhyun chciał się odezwać, uprzedził go ruchem dłoni. Wyciągnął ze swojej małej torby zeszyt, wyrwał pojedynczą kartkę, po czym trochę dziecięcym pismem, ale dość starannie napisał, że nie potrafi mówić. Po chwili dopisał jednak swoje imię.
- Minseok?
Chłopak kiwnął głową, odwrócił kartkę i znów zaczął kreślić kolejne słowa.
Dzięki takiej wymianie "zdań", bo Baekhyun mówił, a Minseok pisał, dowiedział się, że Minseok ma 23 lata i jedzie do swojego kuzyna, Jongdae, bo ten zaprosił go na ślub.
- Pogratuluj ode mnie kuzynowi - powiedział Baekhyun i uśmiechnął się promiennie do starszego. Ten kiwnął energicznie głową, po czym wyciągnął małe pudełeczko z ciasteczkami. Byun był zaskoczony, jednak chętnie wziął czekoladową słodycz do ust.
- Wow, naprawdę świetne! Sam robiłeś? - Spytał, a Minseok ponownie pokiwał głową. Wtedy starszy wziął kolejną kartkę ze swojego zeszytu, zapisując, że jedzie do Busan, bo właśnie tam mieszka jego kuzyn. Baekhyun uśmiechnął się szeroko, oznajmiając starszemu, że on także tam jedzie ale do swojej babci. Minseok sam uśmiechnął się szeroko.
Cała podróż minęła im na poznawaniu się, trochę na śmianiu, wymienieniu się numerami telefonów, by nie stracić ze sobą kontaktu. Baekhyun postanowił nawet, że nauczy się języka migowego, by móc normalnie rozmawiać z Minseokiem, ale nie powiedział o tym starszemu, bo chciał mu zrobić niespodziankę.
"Współczuję ci, Baekhyun" napisał Minseok, kiedy Byun opowiedział mu o Chanyeolu. Byun westchnął cicho i machnął na to ręką, a rękaw jego niebieskiej koszulki obsunął się trochę, ukazując starszemu siniaki na jego przedramieniu.
"On jest okropny!"
- Wiem hyung, ale to mój przyjaciel.
"To nie jest argument, Baekkie."
Baekhyun spojrzał na niego ze smutkiem. Minseok miał rację, bycie przyjacielem nie powinno wyglądać tak, jak to było między nim, a Chanyeolem.
- Ja.. Chyba będę musiał porozmawiać z Luhanem - powiedział w końcu po długiej przerwie, przez co cisza zapadła między nimi na kilka minut.
"Kto to Luhan?"
- Chłopak Chanyeola. Jest bardzo miły i uroczy, w dodatku jest w twoim wieku, hyung. I gdybyście stanęli obok siebie, pomyślałbym, że jestem od was starszy - zaśmiał się, a Minseok mu zawtórował. - Oh, to chyba koniec naszej podróży, hyung.
Obaj spojrzeli przez okno, skąd powoli można było zauważyć w oddali zarys peronu w Busan, gdzie obaj mieli wysiadać. Niechętnie westchnął i spojrzał smutno na Minseoka, który również spochmurniał.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - powiedział Byun, by rozweselić trochę chłopaka. Ten posłał mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie Baekhyun kiedykolwiek widział. Czuł jak łzy chcą spłynąć po jego policzkach, więc zagryzł wargę, by do tego nie doprowadzić. Musiał się trzymać, pokazać, że jest silny.
- Do zobaczenia, hyung - powiedział, gdy żegnał się ze starszym na peronie. Pomachał do chłopaka, który stał w eskorcie ładnej dziewczyny, bo Minseok zaczął robić jakieś gesty rękoma, więc domyślił się, że to musi być Jongdae oraz Jooeun. Poczochrał włosy starszego i pomachał mu jeszcze na pożegnanie, nim ruszył w stronę wyjścia z peronu sam. Przeszedł przez bramki i zawołał taksówkę, która zabrała go do domku jego babci, leżącego z dala od centrum miasta. Odetchnął świeżym powietrzem, rozkoszując się zapachem przygotowywanego placka, który piekła jego babcia zawsze, gdy Baekhyun do niej przyjeżdżał.
Wszedł do domu od razu rzucając się na przygotowany przez starszą panią obiad, zamiast pierwsze przywitać się z nią. Jednak kobieta była naprawdę wyrozumiała wiedząc, że jej jedyny wnuk nigdy nie je śniadań przez długą podróżą, a tym bardziej nie bierze na drogę niczego do jedzenia, pozwoliła mu zjeść najpierw ciepły posiłek, a dopiero w późniejszym czasie przywitać się.
- Smacznego skarbie - powiedziała do niego z uśmiechem, siadając po chwili naprzeciw syna swojej córki Suyung.
- Dziękuję babciu - odpowiedział jej chłopak z pełnymi ustami, na co kobieta zaśmiała się i poczochrała go po włosach, udając, że wcale nie widzi jego grymasu niezadowolenia na ten czyn. Wrócił jednak do pałaszowania, a jadł dopóki nic nie zostało na stole.
- Musiałeś być bardzo głodny, kochanieńki - oznajmiła kobieta, zaczynając nosić puste talerze do zlewu. Baekhyun oczywiście pomógł jej w tym, bo nie mógł znieść widoku jak jego babcia sama wszystko robi.
- Jak minęła podróż? - Spytała, gdy usiedli ponownie przy stole, tym razem popijając ciepłej herbaty i zajadając się plackiem.
- Doskonale, babciu, dziękuję, że pytasz. Poznałem bardzo miłego chłopaka, jest starszy, ale nie mówi - powiedział ze smutkiem, biorąc do ust kolejny kawałek wypieku.
- Oh, to smutne. Taki młody a już takie problemy.
Byun kiwnął głową zgadzając się z kobietą. Było mu żal Minseoka, bardzo, bo miał przez to utrudniony kontakt z innymi.
- Babciu? Wspominałaś kiedyś o tym, że twoja siostra też nie potrafiła mówić i musiałaś się nauczyć języka migowego...
- Tak, zgadza się. Nadal go pamiętam... Chciałbyś się go nauczyć?
- Spróbować. Może mi być ciężko, bo to w końcu też nie jest prosta sprawa - westchnął cicho. - Ale będę się starać.
Kobieta uśmiechnęła się i kiwnęła głową, zgadzając się na prośbę wnuka.
~*~
Te dni, które Baekhyun spędził u swojej babci minęły mu doskonale. Załapał kilka podstawowych gestów, chociaż tyle, jak na kilka dni. Bardzo się starał, a babcia oczywiście wyłapywała wszelkie błędy, oraz kazała dużo ćwiczyć, by mógł to opanować na swój własny wyznaczony sobie poziom. Uśmiechnął się, gdy został pochwalony kolejny raz, jednak poprosił, by ostatni dzień mógł spędzić tak, jak zawsze, czyli po prostu błogie lenistwo na podwórku i zabawy z Maxem. Kobieta nigdy nie odmawiała.
Kiedy przyszedł czas pożegnania, westchnął smutno.
- Obiecuję, że przyjadę tak szybko, jak tylko będę mógł - zapewnił kobietę i przytulił ją do siebie, nim zniknął na peronie. Wsiadł od razu do pociągu i odpowiedniego przedziału, usiadł pod oknem, po czym uśmiechnął się i włożył słuchawki w uszy, dopiero wtedy po raz pierwszy włączając swój telefon od czasu wyjazdu.
"GDZIE TY SIĘ DO KURWY PODZIEWASZ?!".
Przełknął ślinę, zupełnie wyleciało mu z głowy wspomnieć Chanyeolowi, że wyjeżdża. Jednak miał wytłumaczenie, Chanyeol i tak gdzieś wylazł na piwo, więc zapewne i tak nie pamiętałby, że Byun cokolwiek takiego mu mówił. Westchnął cicho.
"Baekhyunnie... Błagam, odezwij się. Chanyeol wpadł w szał"
Sms od Luhana sprawił, że po części pożałował swojego wyjazdu. Nie wiedział, co się działo w czasie jego nieobecności. Miał tylko nadzieję, że Luhanowi nic się nie stało.
Szybko napisał do starszego.
"Hyung, przepraszam! Właśnie wracam do Seulu. Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił."
Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Luhan zadzwonił do niego natychmiast.
- Baekhyunnie! P-Przestraszyłeś mnie tym wyjazdem...! - W jego głosie słychać było, że płakał.
- Hyung, co on ci zrobił?
- On.. On mnie uderzył.
Bakehyun zamarł, nie wiedział, że Chanyeol posunie się do tego czynu.
- Uciekaj. Spakuj się i idź do mojego mieszkania. Masz klucze, prawda?
- N-No mam ale.. - Nagle Baekhyun usłyszał trzask i krzyk. Telefon prawie mu wypadł z ręki.
- Lulu?
- WRACAJ TY ŚMIECIU!
- Chanyeol, jeśli jeszcze raz uderzysz Luhana, to osobiście ci wpierodolę.
Usłyszał tylko dźwięk przerwanego połączenia. Był wściekły, ale postanowił wytrzymać do końca.
Oparł głowę o szybę, włączył muzykę jeszcze raz, po czym niechętnie zasnął z wściekłości.
Obudził się dopiero, gdy konduktor wszedł do jego przedziału oznajmiając, że właśnie mają długą przerwę, ze względu na dotarcie do Seulu. Baekhyun zerwał się z miejsca i spakował swoje wszystkie rzeczy, które pozostawił na wierzchu,po czym wyszedł z pociągu niechętnie wracając do swojego miasta. Jednak obiecał, że wróci jak najszybciej, bo Chanyeol gdy był wściekły był nieobliczalny. Pojechał taksówką pod mieszkanie Luhana, wpadając do niego szybko. Walizka została w taksówce, bo chciał zabrać Luhana do siebie, by Chanyeol nic mu nie zrobił.
Spodziewał się widoku krwi, odkąd tylko wszedł do mieszkania, jednak nie myślał, że jego przyjaciel będzie aż tak okrutny jak mógł to teraz zobaczyć.
- Luhan! - Pisnął powstrzymując łzy, na widok ciała starszego. Ręce widać, że były złamane, był posiniaczony, miał pełno ran na klatce piersiowej i zdarte ubranie. Na podłodze także było pełno krwi, a Baekhyun wiedział już co to znaczy: Luhan został brutalnie zgwałcony przez Chanyeola, którego nigdzie nie było. Wpadł szybko do sypialni starszego, wyciągnął jakąś walizkę spod łóżka, zaczynając po chwili pakować kilka najważniejszych rzeczy.
- Zaraz wrócę, Luhan, spokojnie.. Nic ci nie zrobię. Jestem Baekhyun, pamiętasz? - Luhan uniósł wzrok na Baekhyuna, dopiero wtedy zaczynając płakać. Byun zagryzł wargę by samemu nie zacząć. - Cii.. Wrócę. Daj mi chwilę.
Pędem zbiegł do taksówki i włożył walizkę do bagażnika, wracając po chwili po Luhana. Musiał go czymś okryć, więc ubrał na niego bluzę i szorty, po czym wziął go na ręce i wyszedł z budynku. Posadził bezpiecznie Luhana na siedzeniu przytulając go mocno do siebie, by go uspokoić.
Podał adres taksówkarzowi, prosząc by było to jak najszybciej.
Jechali do rodziców Baekhyuna, tego adresu Chanyeol nie znał, więc było to bezpieczne miejsce. W dodatku pani Byun była lekarzem, co tylko ułatwiło sytuację.
Baekhyun spojrzał na Luhana.
- Cii, hyung. Jesteś bezpieczny. - Zapewnił, po czym pocałował go w czoło. - Cii.. Jestem tu z tobą, hyung. Zaraz dojedziemy.
Przez całą drogę do domu państwa Byun, Baekhyun przytulał i uspokajał Luhana, który płakał ciągle i bał się cokolwiek powiedzieć. Baekhyun nie wiedział co robić, nie wiedział, że Chanyeol posunie się do takiego czynu, że tak brutalnie postąpi. Czuł się winny całej sytuacji, gdyby nie on, Luhan spokojnie siedziałby z Chanyeolem i wygłupiałby się razem z nim albo czytałby książkę, bo Park wyszedł. Czuł się okropnie.
Po kilkudziesięciu minutach dotarli na miejsce, Baekhyun zapłacił taksówkarzowi, który pomógł im ze wszystkim. Pani Byun od razu kazała położyć Luhana na kanapie w domu, by opatrzeć rany i usztywnić ręce. Baekhyun kiwnął głową.
Luhan cierpiał, wszystko miał obolałe, więc kiedy kolejny raz krzyknął z bólu, Suyung podała mu tabletkę przeciwbólową, która powodowała również szybkie uśnięcie. Wreszcie odetchnęła z ulgą, widząc jak Luhan zaczyna spokojnie oddychać.
- Dziękuję, że przyjechałeś z nim tak szybko. Jeszcze chwila dłużej, a nie byłoby tak ciekawie - powiedziała kobieta do swojego syna, przechodząc z małego gabineciku domowego do kuchni, która była tuż obok. Zrobiła herbaty, położyła ciastka na talerzyku i uśmiechnęła się do Baekhyuna.
- Będziemy mogli tu zostać przez kilka dni?
- Myślę, że nie będzie problemu - Suyung posłała synowi uśmiech, lecz po chwili przybrała znów poważny ton. - Wiesz kto go tak potraktował?
- Wiem.. Niestety wiem. To zrobił Chanyeol, mamo, ten Park Chanyeol, który był taki miły zawsze, jak przyjeżdżałaś do mnie. To jest Luhan, jego chłopak, choć wątpię by po czymś takim miał siłę by dalej być z Chanyeolem.
Kobieta wpatrywała się bez słowa w Baekhyuna, kręcąc głową. Nie chciała wierzyć, jednak właśnie wtedy Baekhyun przełamał się o wyznał swojej matce całą prawdę o Chanyeolu. Suyung była jeszcze w większym szoku.
- Musisz to zgłosić na policję, Baekkie - Baekhyun przełknął ślinę i spuścił głowę. Nie dlatego, że jego matka powiedziała, że musi wydać Yeola policji, ale dlatego, że użyła "Baekkie". Poczuł lekki skurcz w żołądku, bo właśnie tak nazywał go Minseok, chłopak z pociągu.
- Coś nie tak, synu?
- Nie.. W porządku. Po prostu.. Zamyśliłem się, to wszystko.
Ciągle miał przed oczami widok roześmianej twarzy Minseoka. Nagle dostał wiadomość i aż podskoczył na krześle ze strachu. Sięgnął po telefon do kieszeni swoich ciemnych jeansów, a wydobywszy komórkę na światło dzienne zamrugał oczyma i uśmiechnął się promiennie. Minseok.
"Cześć Baekkie! Tu Minseok. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku, a zwłaszcza z Twoimi przyjaciółmi. Jutro wracam do Seulu. Chciałbyś się spotkać pojutrze w kawiarence na dachu? Jest tylko jedna taka więc na pewno trafisz^^."
- Mamo... Zostałabyś z Luhanem sama po jutrze? Musiałbym wtedy pilnie wyjść..
- Oczywiście synku, mam nadzieję, że to pilne spotkanie to jakaś randka z uroczą osobą - zaśmiała się. Pani Byun zdawała sobie sprawę, że jej syn może mieć chłopaka, a nie dziewczynę, jednak sam Baekhyun nigdy nie zdawał sobie sprawy z własnych preferencji seksualnych i nigdy o tym nie wspominał. Baek uśmiechnął się trochę nerwowo, ale kiwnął delikatnie głową, myśląc jednak, że to zwykłe spotkanie, typowo przyjacielskie. Po chwili odpisał, że chętnie się spotka, po czym spojrzał na matkę.
- Mogę sprawdzić co z Luhanem? Martwię się o niego i chciałbym przy nim posiedzieć..
- Oczywiście. Ja w tym czasie powiadomię twojego ojca.
Chłopak uśmiechnął się i wyminąwszy kobietę, ruszył do pokoju, w którym leżał Luhan. Wiedział, że starszy będzie miał ciężko teraz po tym wszystkim, ale obiecał sobie, że mu pomoże w każdy możliwy sposób.
~*~
Dzień spotkania był bardzo nerwowy. Od samego rana Baekhyun czuł, że zdenerwowanie bierze nad nim górę. Strasznie się cieszył na spotkanie z Minseokiem, bowiem bardzo go polubił podczas paru godzinnej podróży, ale czuł, że kryje się za tym coś głębszego. Ręce mu się trzęsły mocno, cały był w nerwach, a serce biło mu niemiłosiernie szybko. Wszystko wydawało się lecieć, a w głowie huczało mu od myśli. Co powie gdy się spotkają? Czy spojrzy mu w oczy i poczuje to dziwne uczucie w sercu? Czy Minseok czuje to samo do niego? Wszystko się komplikowało.
By trochę zebrać myśli w całość, poszedł do Luhana. Spojrzał na jego posiniaczone ciało i westchnął, siadając obok łóżka przyjaciela. Uśmiechnął się łagodnie do niego i złapał delikatnie jego dłoń. Chanyeol okazał się draniem, większym niż Baekhyun mógł sobie wyobrażać, co doprowadziło do wypadku. Nie przewidział tak okropnej reakcji byłego przyjaciela, bo przyjacielem nie mógł go już nazwać po tym co zrobił Luhanowi. Jego życie było teraz zagrożone, ale będąc w domu czuł to bezpieczeństwo ze strony rodziców. Gdyby nie oni, już dawno Luhana nie byłoby na tym świecie.
Spojrzawszy na twarz starszego, westchnął ponownie.
- Lu?
- T-tak? - odpowiedział starszy ledwo słyszalnym głosem.
- Poznałem kogoś.
- To się cieszę - Chłopak uśmiechnął się do Byuna szczerze i zacisnął dłoń na jego.
- Idę się z nim dzisiaj spotkać i się denerwuję. Mam nadzieję, że on czuje to samo - powiedział, po czym spojrzał na zegarek. - O cholera, muszę już iść. Zostawiam cię w rękach mamy - dodał i uciekł jak poparzony z pokoju, wpadając do swojej sypialni. Przebrał się w najlepszą koszulę jaką miał, po czym ubrał czarne obcisłe spodnie. Psiknął się perfumami, poprawił włosy i podkreślił oczy eyelinerem, po czym gotowy wybiegł z pokoju. Założył na swoje stopy trampki i wyszedł z domu, żegnając się z mamą. Postanowił iść na autobus, w końcu niedaleko domu stał przystanek, który [autobus] jechał prosto pod kawiarnię gdzie miał się spotkać ze starszym. Czuł coraz szybsze bicie swojego serca, które nie chciało ani na chwilę zwolnić. Również ogarniał go niepokój, bo co jeśli się pomylił co do uczuć? Co jeśli Minseok po prostu chciał się spotkać, bo nie ma nikogo z kim mógłby normalnie porozmawiać? W końcu Kim jest niemy, nie potrafi mówić jak inni, ale Baek go rozumie dzięki nauce babci. Z niepewnością wyszedł z autobusu i wszedł na teren kawiarni, zaskakując się faktem, iż Minseok już na niego czekał.
- Cześć Minnie - powiedział Baekhyun, przytulając starszego na powitanie.
- B-baek-baekhyunnie - powiedział szeptem, trochę niewyraźnie Minseok, patrząc w oczy młodszego. Ten był mocno zaskoczony tym i nie ukrywając wzruszenia, pocałował Kima na oczach wszystkich w kawiarni. Jednakże, pocałunek został odwzajemniony i to go zaskoczyło jeszcze bardziej.
- T-ty... Ty powiedziałeś coś - powiedział, gdy oddalili się od siebie by zaczerpnąć powietrza. - Powiedziałeś moje imię... Minseok, ja.. ja jestem tak cholernie... cholernie dumny - powiedział płacząc. Kim wtulił go w siebie i po chwili na migi odpowiedział "Wiem, chciałem zrobić ci niespodziankę", co ucieszyło blondyna.
- I udało ci się - odparł Byun, nim kolejny raz zatopił się w ustach chłopaka.
*
Gdy słońce zachodziło, Baekhyun i Minseok trzymali się za ręce, oglądając piękny krajobraz Seulu z dachu, na którym ciągle byli. Nie mogli oderwać się od siebie ani na chwilę, a brak słów nie był krępujący. Cieszyli się, że czują do siebie dokładnie to samo. Baekhyun oparł głowę o ramię Minseoka, patrząc jak słońce znika za horyzontem.
*
Mijały tygodnie i Baekhyun zaproponował Minseokowi poznanie jego rodziców. Spotkanie przebiegło w miłej i przyjaznej atmosferze, mimo małych trudności w związku z niemową starszego z młodych mężczyzn. Luhan od razu polubił Minseoka i znaleźli wspólne tematy, jakimi była m.in. piłka nożna. Ustalili, że gdy tylko Kim znajdzie czas to pójdą pograć na boisku.
Xiao już nie bał się Chanyeola, bo po złożeniu donosu na chłopaka, zamknięto go w więzieniu, skąd prędko nie wyjdzie. Baekhyunowi na początku było źle z tym faktem, ale pogodził się z wyrokiem, co ucieszyło Luhana jak i Minseoka, gdyż ten nie cierpiał jak jego partner był smutny z tego powodu.
Wszystko szło w najlepszym kierunku i tak miało zostać.
_____________________________________________________________
Dzień doberek wszystkim! Wróciłam z napisanym rok temu fanficiem, sama nie wiem z jakiej okazji go pisałam, ale wpasował mi się tutaj właśnie XiuBaek. Przypomniałam sobie o tym ff całkiem niedawno i postanowiłam go w końcu opublikować. Fakt, mógłby być bardziej rozwinięty czy dłuższy, ale jestem z niego nawet zadowolona. Dziękuję tym, którzy go przeczytali i tym, którzy to skomentują. Pamiętajcie, każdy komentarz to kolejna motywacja! Dziękuję za uwagę, kocham Was :3
Jaerin