29 stycznia 2014

LIEBSTER AWARD~



Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
nie wiem czy miałam to pisać czy nie ;;;

Zaskoczyłam się, nie powiem. Czytałam kiedyś o tych nominacjach, ale nie sądziłam, że kiedyś sama ją dostanę... Dziękuję Emocjonalnemu Arbuzowi (wybacz, trochę śmieszy mnie ta nazwa XD) za nominację! ^ ^

A więc tak:
1. Co cię zainspirowało do rozpoczęcia przygody z pisaniem?
Cóż, zawsze dużo czytałam, więc sama w końcu chciałam spróbować z pisaniem. Pierwszego bloga miałam na onecie (XD) i tam właśnie zauważyłam, że ludziom podoba się to, co piszę. Było to oczywiście z yaoi ale z anime Fullmetal Alchemist/Fullmetal Alchemist Brotherhood. Miałam wtedy 12-14 lat, co jednak nie przeszkadzało mi wcale, a jak widać, moim czytelnikom z tamtego okresu również. 
Później mając już 15 przeniosłam się na .blogspot.com i tak zostało :3 

2. Czy masz jakąś rzecz/osobę, która jest twoją inspiracją?
Każdy fanfic opublikowany tutaj ma jakąś swoją inspirację z mojego życia lub po prostu chorej wyobraźni XD niektóre zachowania są inspirowane tym, co przeczytałam o danym członku zespołu. Inne, czymś innym.
SeKai "Sehun's Sweet Memories" inspirowane było moim związkiem a oneshot "Bądź ze mną zawsze i jeden dzień dłużej." również był inspirowany tym samym co SeKai ^^

3. Jest jakaś piosenka, która pomaga ci w pisaniu? Jeśli tak to jaka i dlaczego akurat ona?
nie. nie ma tej jednej piosenki, która mi pomaga. zazwyczaj do pisania fanficów nie słucham niczego, no chyba, że do najnowszego TaoHan (link tutaj) to piosenka użyta na blogu bardzo pomaga mi pisać :3

4. Gdyby trafiła się okazja do wydania książki, to jakim gatunkiem chciałabyś/chciałbyś  podbić serca czytelników?
Hm... Chciałam być pisarzem, nie powiem, ale nie zastanawiałam się zbytnio nad gatunkiem. Najbardziej optymalną opcją wydaje mi się romans gejowski, bo hetero nie byłabym w stanie ciągnąć tak długo.

5. Jaki jest twój wymarzony zawód? Dlaczego akurat ten?
Przez moją głowę przewinęło się sporo opcji zawodu w przyszłości, jednak od samego początku było: bycie aktorką, bycie piosenkarką czy pisarką. Obecnie jako, że od września wybieram się do technikum gastronomicznego na profil technik kucharz, to to będzie moim zawodem. Ale nie zaszkodzi spróbować wszystkich czterech :3

6. Masz możliwość zamienienia się ciałem ze sławną osobistością, kto by to był i dlaczego?
Chyba byłby to któryś z członków EXO lub B.A.P. Chciałabym zobaczyć jak to jest stać na scenie i śpiewać w różnych programach tą samą piosenkę i tańczyć ten sam układ, czuć się dumnym ze swoich fanów, oczekiwać kolejnego comebacku, tak jak wszyscy fani, zwłaszcza, jeśli nie było go dość długo. A kogo bym wybrała do zamiany? Kim Minseok (Xiumin) z EXO lub Bang Yongguk z B.A.P. 

7. Czy masz zwierzątko? Jakie?
Psa shih tzu-york imieniem Ruki ^ ^

8. Wygrywasz trzydniową wycieczkę do kraju, o którym zawsze marzyłaś/eś. Co byś chciał/a najbardziej zwiedzić, gdzie to jest?
Seul, Tokio lub Pekin. Pekin ze względu na to, że odkąd miałam 6 lat mówiłam, że chciałabym pojechać do Chin zwłaszcza do Pekinu, chcąc zobaczyć pozostałości cywilizacji chińskiej sprzed kilkuset lat.
Tokio bo kiedy zaczęłam tak naprawdę interesować się Azją i kulturą azjatycką, muzyką itp., powiedziałam sobie, że kiedyś zobaczę to miasto. Harajuku! 
Seul... Seul stolica Korei Południowej, kejpopy, miasto, które po prostu chcę zobaczyć, bo bardzo mi się podoba. 

9. Pisałaś/eś kiedy rpg? O czym było?
nawet teraz xD dzięki takiemu pisaniu poznałam moją dziewczynę <3
od pełnych seksu, przez pełne przemocy, ciągnąc przez słodką miłość aż do ślubów bohaterów.
szczerze: spodobało mi się to, mimo że na początku bałam się to pisać :c ale teraz, nie mogłabym przestać ^ ^

10. Jest coś, co zawsze chciałaś/eś mieć i byłabyś/byłbyś w stanie dla tego czegoś oddać wszystko co masz?
hm... Chciałam być zakochana z wzajemnością. I udało mi się.
dla Niej byłabym w stanie oddać wszystko! <3
chciałam też się rozwijać w kierunku śpiewania/aktorstwa i chodziłam to na kółko teatralne to teraz na zajęcia wokalne :3

11. Co lubisz najbardziej w swojej ulubionej porze roku?
co lubię w zimie i w późnej wiośnie?
zima: w zimie lubię to, że są święta, sypie śnieg, który po prostu kocham, wszystko wygląda bardziej magicznie. są też moje urodziny xD
późna wiosna: jest cieplutko, zielono (mimo, że w cholerę nienawidzę tego koloru xD), jest okej. kończy się rok szkolny, nie ma co narzekać xD


no dobra. teraz ta gorsza część. nie chce mi się tego pisać, pewnie i tak dostanę za to cośtam bo nie nominuję nikogo :c przepraszam ;;;;
skoro nie nominuję nikogo, to też tych pytań nie będę zadawać :c


24 stycznia 2014

Bądź ze mną zawsze i jeden dzień dłużej.

Dziś mam fluffa dla Was~ z TaoHan. Mam nadzieję że wybaczycie mi brak innych ff niż TaoHan :c
_____________ ♥

Codziennie odliczałem dni na kalendarzu, do tego cholernego weekendu, w którym miałem Go wreszcie spotkać. Mieszkaliśmy w dwóch różnych miastach, dość daleko od siebie położonych, ale nie przeszkadzało nam to.
Poznaliśmy się dzięki Sehunowi, wiele miesięcy temu, przez internet, jednakże nie stanęło to nam na przeszkodzie, byśmy się w sobie zakochali. Do tej pory dziękuję Sehunowi za tę znajomość.
Zaznaczyłem na kalendarzu kolejny raz czerwonym kółkiem datę spotkania. Byłem tak tym wszystkim zafasynowany, że nie umiałem się skupić na niczym, zwłaszcza, że był to mój pierwszy związek i bardzo mi na tym wszystkim zależało. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym opadłem na łóżko, przytulając do siebie misia, który przypominał mi o Nim. Nawet nazwałem go Jego imieniem, co wręcz było idealnym rozwiązaniem, bo miałem "Go" obok siebie każdej porze dnia czy nocy, czy czułem się źle czy wspaniale, świadomość, że mam tego misia od Niego przesiąkniętego Jego zapachem, sprawiała, że czułem się szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy.
Ktoś mógłby pomyśleć, że przecież taki małolat jak ja nie może czuć czegoś takiego. Jednak jestem idealnym przykładem by temu zaprzeczyć.
Fakt, mam tylko 16 lat, a On 19, ale wiek to tylko liczba niczego nie wynosząca do pojęcia szczęścia.
Westchnąłem cicho wtulając nos w puchatą przytulankę napawając się zapachem jaki posiadał. Uśmiechnąłem się i cmoknąłem misia w policzek, po czym wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, gdzie czekała na mnie mama gotująca obiad. Posłałem jej szczery uśmiech i pomogłem przy rozstawianiu talerzy. Niestety, znów jedliśmy tylko we dwoje, ale przywykłem do tego. Ojciec pewnie i tak zje w pracy.
Po posiłku pełnym ciszy odłożyłem talerz do zmywarki, wracając do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłem, to napisałem do Niego. Odpowiedź była natychmiastowa.
"Ja też, Tao" odpisał.
"Nie mogę się doczekać gdy Cię zobaczę" szybko napisałem na klawiaturze. Poczekałem kilka minut,  aż dostałem odpowiedź. Moje serce zabiło szybciej, słysząc ten charakterystyczny dźwięk wiadomości.
"Wiem, Tao, ja też. Mam coś dla Ciebie ^ ^". Patrzyłem w ekran, dopóki się nie wyłączył. Przełknąłem ślinę, po czym otworzyłem swoją skarbonkę, wyciągając z niej pieniądze, szybko je licząc, jednak wcześniej zdążyłem napisać: "Prosiłem Cię byś nic mi nie kupował ;;;".
"Tao, kochanie, to tylko mały prezent, zobaczysz :3". Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się, przez co zapomniałem ile mam pieniędzy odłożonych w małej różowej śwince Piggy, jak nazwałem skarbonkę. Na nowo policzyłem i zapisałem sobie kwotę; 72,54.
Odpisałem Mu, po czym ubrałem się i biorąc portfel ze sobą, wyszedłem z domu i udałem się do pobliskiej galerii, gdzie zamierzałem kupić Mu prezent, bo nie chciałem, by wyszło głupio, że On coś mi dał, a ja Jemu nic.
Ujrzałem na wystawie prześliczny wisiorek i pierścionek. Przełknąłem ślinę patrząc na to, aż zdecydowałem się go kupić dla Niego. Zapłaciłem i wyszedłem z galerii, idąc prosto do domu, mając nadzieję, że mu się spodoba.
Został jeden dzień.
Naszykowałem ubrania, mama mi je wyprasowała, po czym poszedłem spać nawet szybko, mimo ogarniającego mnie stresu przed jutrzejszym spotkaniem. Chodziłem jak nakręcony, cały tydzień niemal.
Obudziłem się o 8, przez budzik. Nie chciałem zaspać, miałem przed sobą bardzo ważny dzień. Uśmiechnąłem się do lustra, gdy dostałem wiadomość od Niego.
"Podejdę po Ciebie koło 11, dobrze?" Szybko odpisałem, że będę czekać. Wiedziałem, że przyjedzie autobusem z sąsiedniego miasta, bo tam miał kogoś znajomego, a chciał się jeszcze wyspać przed dzisiejszym dniem. Rozumiałem Go doskonale.
Kiedy wybiła 11, zapukał. Byłem gotowy, więc mnie nie zaskoczył, bo zazwyczaj o tej porze jestem jeszcze w piżamie, a dzisiaj byłem całkowicie gotowy.
Zabrałem prezent ze sobą i otworzyłem drzwi.
- Tao! -pisnął, rzucając mi się na szyję. Prawie się popłakałem ze szczęścia. Stanął po chwili na równe nogi i uśmiechnął się do mnie, po czym wszedł głębiej do mojego domu, wręczając po chwili kwiaty mojej mamie.
- Pozwoli pani -zwrócił się do mojej rodzicielki- Że porwę pani syna na calutki dzień?
- Ależ oczywiście. Tobie mogę na to pozwolić -zaśmiała się, a On złapał mnie mocno za rękę i wyprowadził z domu.
Byłem wdzięczny, że miałem tak tolerancyjną mamę, bo mógłbym nawet uciec, gdyby nie zaakceptowała mojego związku.
Szliśmy w milczeniu, ale nie przeszkadzało nam to; nie była to krępująca cisza. Kiedy dotarliśmy do parku, gdzie postanowiliśmy pójść jako pierwsze, usiedliśmy na ławce. Spojrzeliśmy sobie w oczy jednocześnie wyjmując prezenty z kieszeni.
Jakie było nasze zdumienie, gdy okazało się, że kupiliśmy sobie dokładnie to samo.
- Mamy taki sam gust -zaśmiałem się i pocałowałem go. Był to nasz pierwszy pocałunek od.. Od pół roku, więc był tęskny, bardzo spragniony przez nas dwóch. 
- Hej, czemu płaczesz? -Spytałem, widząc łzy na Jego twarzy.
- Bo jestem z tobą szczęśliwy, Tao -powiedział i uśmiechnął się do mnie, a mi zmiękkły kolana. Był to najpiękniejszy uśmiech na świecie.
Złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie, przytulając do siebie Jego delikatne ciało. Serce waliło mi w piersi, a krew szalała, sprowadzając na moje policzki solidne rumieńce, gdy tym razem to On rozpoczął pocałunek, będący teraz pełnym namiętności i uczuć, tkwiących w nas od samego początku.
Delikatnie rozchyliłem Jego wargi swoim językiem, po czym uśmiechnąłem się czując, jak On rumieni się mocno.
- Tao! -pisnął cicho zawstydzony, mimo że sam rozpoczął pocałunek. Zaśmiałem się cicho i musnąłem Jego usta, szepcząc cicho, że Go kocham.
Pomogłem zawiesić Mu łańcuszek na szyi i włożyłem pierścionek na Jego palec, a On zrobił to samo mi. Uśmiechnąłem się, bo wyglądało to naprawdę uroczo i dobrze.
- Wygląda to jakbyśmy byli narzeczeństwem -oznajmił i spojrzał mi w oczy.
- Ja... -zacząłem, łącząc nasze dłonie.- Chciałbym kiedyś, Luhan. Chciałbym kiedyś to zrobić.. Wziąć z tobą ślub.
Słuchał mnie uważnie i w skupieniu analizując każde moje słowo; widziałem to po Jego twarzy- zawsze marszczył zabawnie swój nosek, gdy nad czymś się mocno skupiał.
- Tao, wiem, że jesteś młody i szalenie mnie kochasz, ale naprawdę jesteś pewny, że chcesz tego w przyszłości? Ślubu ze mną?
- Luhan, oczywiście, że tego chcę -odpowiedziałem pewnie. Jego oczy się zaświeciły, a uścisk dłoni wzmocnił.
- To dobrze, bo ja też tego chcę -uśmiech, który mi posłał, zwalił mnie z nóg. Wpiłem się w Jego usta namiętnie, wsuwając mu dłoń w Jego blond włosy.
- Kocham cię, Luhan -szepnąłem, wtulając go w siebie mocno.
- A ja ciebie, Tao.
Następnym miejscem, w które się udaliśmy, było kino. Mimo ogromnych sprzeciwów Luhana, kupiłem nam po Bubble Tea by mieć na seans, ale On i tak musiał poczuć się z tym wszystkim dobrze, więc kupił popcorn i lizaka, bo jak powiedział, musi mieć słodkie usta, by zabić słony smak popcornu.
Usiedliśmy na swoich miejscach, wpatrując się w biały ekran, który po chwili stał się kolorowy przez reklamy, które zaczęły lecieć przed filmem. Miałem teraz nadzieję na to, że nie zachce mi się iść do łazienki w trakcie seansu.
Złapałem Luhana za rękę i przytuliłem go do siebie, gdy ekran zapełnił się pierwszymi scenami romansu. Nie przepadałem za tym zbytnio, jednak Luhan strasznie nalegał na ten gatunek, a ja nie mogłem nie ulec Jego urokowi, więc ostatecznie się zgodziłem. Jednak przyznajmy szczerze, kto nie uległby Luhanowi?
Pocałowałem Go w czubek głowy, wracając wzrokiem na ekran, gdzie para głównych bohaterów właśnie rozpoczynała pełen pasji i namiętności pocałunek życia. Spojrzałem na Luhana, unosząc delikatnie Jego podbródek. Patrzyłem Mu głęboko w oczy, aż w końcu nasze usta się złączyły. Kochałem smak Jego ust.
Moje serce przyspieszyło ponownie, a na policzkach pojawiły się rumieńce.
- Taoś -szepnął Luhan z uśmiechem.- Film się skończył.
Rzeczywiście, seans właśnie dobiegł końca. Uśmiechnąłem się i wstałem z siedzenia, biorąc nasze rzeczy w jedną dłoń, a drugą złapałem Jego dłoń. Była ciepła i delikatna.
Wyszliśmy z kina idąc na długi spacer za miasto, bo budynek kina znajdował się na obrzeżach. Szliśmy tam, gdzie właściwie nikt nas nie widział, więc mieliśmy dużo czasu dla siebie.
Usiadłem pod drzewem, a Luhan między moimi nogami, dzięki czemu mogłem przytulić się do Jego pleców. 
- Luhan?
- Hm?
- Bądź ze mną zawsze -zacząłem, czując, jak moje oczy robią się mokre.- I jeden dzień dłużej.
Zero odpowiedzi tylko ciche westchnienie z Jego strony.
- Tao?
- Hm?
- Bądź ze mną zawsze i jeden dzień dłużej.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem Go w kark.
Spojrzałem na zegarek. Musieliśmy się już zbierać. Jak to się stało, że zleciał nam cały dzień? Westchnąłem i niechętnie wstałem z ziemi. Otrzepałem spodnie i spojrzałem na Luhana.
Nagle przyparł mnie mocno do drzewa i pocałował namiętnie, ale nie tak, jak kiedyś to zrobił. To był pocałunek tęsknoty, namiętności, miłości, wszystkich emocji, taki, jak tych ludzi w filmie.
Objąłem Go mocno, przyciągając do siebie Jego ciało, pogłębiając i przedłużając pocałunek o kolejne minuty.  Do następnego może minąć kolejne kilka tygodni czy miesięcy.
- Już za tobą tęsknię -powiedział, odsuwając się. Kiwnąłem głową.
- Ja także, Luhan.
Odprowadził mnie pod drzwi. Uśmiechnął się przez łzy, które niespodziewanie zaczęły płynąć po Jego ciepłych policzkach. Przetarłem Mu je swoimi kciukami, ostatni raz całując Go na pożegnanie.
- Będziemy ze sobą na zawsze i jeden dzień dłużej, kochanie.
Jego słowa słyszałem w głowie przez najbliższych kilka tygodni po spotkaniu. Były moją kołysanką do snu, moją motywacją do działania, do nauki, do wszystkiego.
Nie jestem w stanie myśleć, że mogę Go stracić w jakikolwiek sposób.
Cóż, zwłaszcza teraz, gdy mam 20 lat i właśnie jestem po ślubie z Luhanem. Dotrzymałem obietnicy złożonej mu cztery lata temu.
- Luhan?
- Tak?
- Kocham cię.
Uśmiechnął się ciepło i pocałował mnie, a nasze obrączki zalśniły w blasku zachodzącego słońca, a bryza morska delikatnie rozwiewała nasze włosy. Ja również się uśmiechnąłem i pocałowałem Go.
- Taoś?
- Tak?
- Kocham cię!

15 stycznia 2014

Karteczki

na wstępie, chciałam serdecznie Wam podziękować.
mija prawie rok od założenia bloga (dokładnie w lutym <3) a ilość wyświetleń wciąż mnie zadziwia.
jest ponad 100 postów, z czego 13 jest czysto informacyjnych.. 
czytacie moje fanfici, coś, co stało się moją pasą w zaledwie rok. 
dziękuję Wam za ponad 19 tyś. wyświetleń i za te wszystkie komentarze. 
DZIĘKUJĘ <3
a teraz... taki mały fanfic w podziękowaniu <3
______________________________________________

Wydawać się mogło, że mogę wytrzymać.
Każdego dnia czuję się coraz gorzej.. Wiesz jak to jest?
Usycham..
Boję się z Tobą rozmawiać na ten temat..
Błagam o Twoją obecność..
Tęsknię za Tobą.. Pozwól mi być obok.
Kocham Cię.
Luhan przeczytał kolejny raz te małe karteczki, wyrwane ze środka zeszytu. Tylko kilka słów, zapisane starannie, a jednak trochę krzywo; zapewne na kolanie. Schował kolejny tekścik do kieszeni granatowych jeansów, wzdychając cicho. W głowie zastanawiał się, kto może pisać takie rzeczy. Nie umiał wybrać nikogo, na myśl przychodziło mu wiele osób.
Luhan od kilku dni znajdował w swoich rzeczach te słowa wypisane zawsze niebieskim tuszem na samym środku kartki formatu A5. Czuł niekontrolowane uderzenia serca i lekkie rumieńce na swoich policzkach czytając to wszystko. Ale cholera, miał już 19 lat, skąd u niego to wszystko? Fakt, był nieśmiałym nastolatkiem, ale to tylko głupia kartka podrzucona mu gdziekolwiek, bardzo możliwe, że w formie głupiego żartu. Jednak bardzo chciał dowiedzieć się, kto mu to daje.
- Hyung! –Głos Baekhyuna wyrwał go z zamyślenia.  Uśmiechnął się wpychając kartkę głębiej do kieszeni.
- Cześć Baekkie! –Zawołał z uśmiechem i poklepał go po ramieniu.
- Co dziś robisz? –Spytał młodszy chłopak patrząc w oczy przyjaciela, choć doskonale wiedział, co ten dziś robi. Westchnął i przewrócił oczami.
- Dobrze wiesz co robię.
- No dobrze.. Nie uwierzysz! Idę na randkę z Chanyeolem! –Zapiszczał Baekhyun pełen ekscytacji.
- Wow, nareszcie się odważyliście –zaśmiał się krótko.- Gratuluję, Baekkie.
- Hyung, zamiast łazić nie wiadomo gdzie, umówiłbyś się z Minseokiem hyungiem –młodszy spojrzał na starszego z politowaniem. Ten westchnął cicho.
- Nie bardzo mam ochotę na randki.. z Minseokiem. Przecież wiesz jaki on jest –mruknął w odpowiedzi Luhan.
- Oj no, hyung, przesadzasz! Minseok hyung jest naprawdę zabawny i uroczy!
- Gdybyś go znał tyle ile ja, Baekkie, też byś wolał nie iść z nim na randkę –westchnął ponownie. Randka z Kimem była najgorszym pomysłem. Przewrócił oczami w momencie, gdy zabrzmiał dzwonek. Spojrzał przepraszająco na Baekhyuna, po czym ruszył do swojej klasy.
Z wielką niechęcią spojrzał na swój otwarty zeszyt od historii i zaznaczony w nim wielkimi literami brak zadania. Przez tą całą sytuację z karteczkami zupełnie nie skupiał się na lekcjach i zapominał każdego zadania domowego. Jeszcze nigdy w życiu nie szło mu tak źle w ciągu kilku lat, a teraz to wszystko stało się w miesiąc. Nauczyciele czasem patrzyli na niego z politowaniem, jednak musieli dawać mu kary. Zostawał po lekcjach wraz z innymi uczniami, czując się w kozie po prostu tragicznie. Dziś znów musiał tam zostać.
Kiedy szkoła opustoszała po godzinie 14, zszedł na parter i udał się do ostatniej na długim korytarzu klasy. Wszedł do niej i ukłonił się nauczycielce, która miała ich dzisiaj pilnować, po czym usiadł w ławce pod oknem, tam gdzie zawsze ostatnimi czasy siadał podczas szlabanu. Spojrzał w lewo i nagle zauważył karteczkę ze swoim imieniem. Od razu rozpoznał to pismo.  Przełknął nerwowo ślinę rozkładając w palcach papier, po czym zasłonił jedną dłonią swoje usta.

Spotkajmy się w sobotę o 17 w kawiarni na gorącej czekoladzie. Wiem, że ją uwielbiasz.

Rozejrzał się nerwowo po klasie. Nie widział nikogo prócz Yongguka, Himchana i co stwierdził z wielkim szokiem, Minseoka. Szybko schował karteczkę do torby ale nie mógł przestać o niej myśleć. W sobotę..
- To już jutro! –powiedział na głos i po chwili przeprosił ukłonem. Musiał się hamować w tym co robił i mówił.
Spojrzał ukradkiem na Minseoka, który uśmiechnął się i pomachał do niego, puszczając mu jednocześnie oko.
Westchnął i spojrzał przez okno. Czas niemiłosiernie mu się dłużył.
Kiedy wrócił do domu było grubo po 16. Wlókł nogę za nogą po schodach do swojego pokoju, od razu padając na łóżko. Wtulił twarz w poduszkę i westchnął cicho, zaczynając analizować. Nagle wstał, wyciągając wszystkie karteczki. Obracał je w palcach, szukając jakiegokolwiek podpisu, jakiegoś znaku czy informacji o autorze. Nie znalazłszy niczego, odłożył kartki na łóżko, padając na nie plecami. Papiery znów znalazły się w jego dłoniach.
- Kim jesteś? –Zapytał cicho samego siebie, zastanawiając się, kim może być ta osoba.- Minseok! –Wrzasnął nagle i podniósł się do pionu. Spojrzał zdenerwowany na ścianę. Wystraszył się i zdenerwował jednocześnie.
Wyrwana od książki mama Luhana weszła do niego do pokoju i spytała co się stało.
- Nic mamo, wszystko w porządku. Naprawdę –powiedział chłopak z uśmiechem. Kobieta uspokoiła się trochę i wyszła, wracając do przerwanej czynności. Jego plecy znów uderzyły o materac.
                Próbował zasnąć całą noc, lecz sen przyszedł dopiero o 3 nad ranem. Wiedział, że i tak będzie spał do południa, więc spokojnie się wyśpi i jednocześnie będzie miał czas, by się przygotować. I ewentualnie spakować jakiś mocny grubi kij, by uderzyć Minseoka w głowę.
                Obudziła go mama, mówiąc, że jest już 15 i czas na obiad. Jednak on nie miał siły wstać na posiłek. Powlókł się więc do łazienki i wziął długi, orzeźwiający prysznic, który porządnie go rozbudził. Ubrał białą koszulkę na krótki rękaw oraz czarne, dość obcisłe spodnie. Jak podnosił ręce, T-Shirt podnosił się do góry odsłaniając jego białe bokserki od Calvina Kleina. Poprawił swoje karmelowe włosy oraz podkreślił delikatnie swoje i tak duże, łagodnie patrzące oczy wkładając soczewki tylko trochę powiększające jego tęczówkę, po czym psiknął się perfumom. Uśmiechnął się, bo w końcu, to była randka.
 Narzucił na siebie kurtkę i czapkę, po czym włożył swoje ulubione buty i wyszedł wreszcie z domu. Ostatecznie kij został w domu schowany głęboko w szafie.
                Na miejsce szedł dość szybko, a z trafieniem do celu nie miał problemu, bo była tylko jedna kawiarnia w okolicy. Uśmiechnął się wchodząc do środka, po czym rozebrał się ze zbędnych ubrań, a gdy podeszła kelnerka, powiedział, że na kogoś czeka. Dziewczyna odeszła z uśmiechem i zaczęła obsługiwać innych. Luhan co chwilę zerkał na zegarek, a odkąd wybiła 17, odwracał się za każdym razem, gdy ktoś wchodził do środka. Gdy upłynęło już kilka minut, a on stwierdził, że cała wieczność, westchnął i chciał już wołać kelnerkę do siebie, by zamówić czekoladę tylko dla siebie, gdy nagle ktoś wszedł. Przełknął ślinę automatycznie spinając całe swoje ciało. Poczuł jak ktoś zakrywa mu oczy, uprzednio widząc jak kwiaty lądują przed nim. Przełknął ślinę.
- Zgadnij –powiedział ktoś, kto właśnie zakrywał mu oczy. Luhan od razu stwierdził, że ten głos nie należy do Minseoka, ale do…
- Sehun…? –szepnął niedowierzając własnym uszom. Dłonie zniknęły z jego twarzy, a chłopak usiadł naprzeciw niego. Uśmiechnął się do Luhana.
- Spodziewałeś się mnie? –zapytał, a Luhan szybko pokręcił głową. Oczywiście, że nie.- Tak czułem. Poprosiłem Minseoka hyunga i Baekhyuna hyunga o pomoc. To miało cię zmylić, Luhan. –Przełknął ślinę. Sehun był przebiegły, a jego plan się powiódł.
- Więc, skoro już tu jesteśmy.. Tak, Luhan, to wszystko co pisałem to prawda. Ja… -zaczął, ale przerwała im kelnerka. Zamówili po gorącej czekoladzie, a Sehun dodatkowo poprosił o przechowanie róży w wodzie, by nie uschła. Złapał za ręce starszego leżące na stole, po czym uśmiechnął się.- Ja naprawdę cię kocham, Luhan.
                Rozmowa z Sehunem była naprawdę interesująca. Mimo, że znali się dzięki Minseokowi właśnie, to nie rozmawiali ze sobą sam na sam nigdy. Okazało się, że mają sporo wspólnych zainteresowań, a co chwilę im tego przybywało. Czekolada już powoli się kończyła, a za czystą szybą, obok jakiej siedzieli, zaczął padać deszcz. Luhan westchnął i umoczył usta w gorącym napoju, po czym spojrzał na Sehuna, który uśmiechnął się. Złapał go jedną dłonią za podbródek ,a drugą położył na jego szyi, przyciągając go do siebie. Musnął delikatnie górną wargę ścierając pozostałości czekolady swoimi ustami. Luhan zarumienił się automatycznie aż po same uszy, a serce biło mu w piersi cholernie szybko.
- Sehun… -szepnął po czym wyciągnął pieniądze na stół, porywając się nagle do góry. Ubrał się i rzucił młodszemu jego rzeczy, czekając aż ten się ubierze. Złapał jeszcze swoją różę w dłoń, po czym szybko wyszedł z kawiarni. Szedł szybko, ciągnąc młodszego za sobą, gdy nagle stanął. Nie mieli parasola, Luhan nawet zdjął czapkę.
Spojrzał mu w oczy głęboko i długo, po czym stanął na palcach i pocałował go. Silne ręce Sehuna oplotły go w talii, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Zamknęli oczy.
                Ich pocałunek był długi, namiętny, a zarazem pierwszy pomijając to muśnięcie w kawiarni. Deszcz wciąż padał na ich ciała stojące po środku placyku.
- Dlaczego wyciągnąłeś nas na deszcz? –Spytał Sehun patrząc w błyszczące oczy starszego.
- Cóż.. Marzeniom się pomaga –zaśmiał się tajemniczo Luhan i zarzucił ręce za szyję młodszego. Przybliżył swoje różane usta do jego ucha.- Marzyłem o pocałunku w deszczu z osobą, która na to zasługuje. Z osobą, która mnie kocha i odważy mi się to powiedzieć prosto w twarz. Która nie będzie ukrywać tego, co czuje do mnie. Ty jesteś tą osobą. Oddaję się w twoje ręce. Mam nadzieję, że tego nie zmarnujesz.
- Nie zmarnuję. Obiecuję.

13 stycznia 2014

You whispered my name


Noc była piękna, bezchmurna, pełna gwiazd, a księżyc błyszczał między nimi. Wiatr delikatnie wiał na północ, jednak był ciepły, a nie przeraźliwie zimny jak zawsze. Ta noc była inna niż wszystkie.
W jednym z małych domostw na przedmieściach Seulu wciąż paliło się światło. Nikomu jednak to nie przeszkadzało, wszyscy byli przyzwyczajeni do dziwnego zachowania swojego sąsiada z końca ulicy. Pod numerem 17, w pomalowanym na beżowo domu mieszkał młody, 21-letni mężczyzna, zajmujący się niczym innym jak śpiewem. Głos miał piękny, nie było nikogo, kto nie chciałby go posłuchać choćby przez malutką chwilę. Niestety, chłopak był niepełnosprawny.
W wyniku wypadku kilka lat temu stracił czucie w nogach, przez co poruszał się teraz na wózku. Mimo tej niepełnosprawności, chłopak miał wspaniałą osobowość i nie raz pokazywał ludziom wokół siebie, że nie warto się tym smucić, a uśmiechać się do życia, bo widocznie ktoś tak chciał. Miał w sobie spore pokłady energii, wrażliwy na ludzkie krzywdy w każdym stopniu, nie szukał współczucia ani zrozumienia. Poradził sobie doskonale, lepiej niż spora część społeczeństwa. Nazywał się Kim Jongdae.
Gra na fortepianie i gitarze były jego ulubionymi zajęciami po śpiewie. Często łączył swoje pasje w jedno i dawał małe koncerty w pobliskim domu kultury. Utrzymywał się z renty oraz spadku po rodzicach, w międzyczasie dorabiając sobie właśnie przez koncerty. Był niezwykły pod każdym względem.
Miał przyjaciela, bardzo bliskiego, który nawet w ramach bezstronnej pomocy dla Jongdae, zamieszkał z nim mimo wcześniejszych sprzeciwów chłopaka. Kim Minseok, jak się nazywał, był urodziwym, 23-letnim mężczyzną, o stałej pracy w małej kawiarni jako barista. Uśmiechał się równie często jak Jongdae i miał w sobie równie dużo energii.
Właśnie o tak późnej porze, Minseok z zapałem opowiadał przyjacielowi o nowym kliencie.
- Ma takie piękne duże oczy! I wspaniały głos. O, właśnie! Mówił że nazywa się Xi Luhan. Brzmi chińsko, nie uważasz? Pewnie jego ojciec jest z Chin, bo to niemożliwe, by tak pięknie mówił po koreańsku.. -Ujął swoją twarz w dłonie i westchnął.- Szkoda tylko, że prawdopodobnie już nigdy go nie zobaczę.
- Jeśli to właśnie on ma zostać wybrankiem twojego serca, to wasze drogi z pewnością się zejdą -wyrecytował Jongdae patrząc na przyjaciela z szerokim uśmiechem.- Myślisz, że się zakochałeś?
- Jeśli tak, to od pierwszego wejrzenia.. Mówiłem już o jego dużych pięknych błyszczących oczach? Są naprawdę piękne... -Rozmarzył się Minseok.
- Ziemia do Minniego, ziemia do Minniego! -Jongdae zamachał dłonią przed oczami starszego. Ten uśmiechnął się.
- Trafiło mnie, Jong.. Zakochałem się! -Westchnął z przejęciem Minseok na co Jongdae wybuchł śmiechem. Jednak to, co czuł w sercu i żołądku wcale nie było skutkiem radości. - Wszystko w porządku? -zapytał starszy Kim patrząc na młodszego.
- Tak, wszystko okej. Pójdziemy spać? -Poprosił Jongdae, a Minseok spełnił jego prośbę. Kilka minut później, leżeli w łóżku próbując zasnąć. Minseokowi przyszło to jednak dość sprawnie, natomiast Jongdae patrzył w sufit.
Dlaczego boli mnie serce? Powinienem być szczęśliwy, że ta kluska emocji wreszcie kogoś sobie znalazła -powiedział do siebie w myślach i przymknął powieki, widząc swojego przyjaciela w objęciach nieznanego mu chłopaka. Otworzył oczy.
- Nienawidzę cię -powiedział sam do siebie na głos, a Minseok poruszył się lekko i spojrzał na młodszego tak nagle, że nawet on sam się przestraszył.
- Mówiłeś coś? -Zapytał sennie starszy i przetarł swoje oczy.
- Nie, możesz spać spokojnie -posłał przyjacielowi promienny uśmiech. Minseok odwzajemnił to i znów zasnął.
Tej nocy Jongdae jednak nie zasnął. Patrzył to na okno, to na sufit lub ścianę, albo też na pogrążoną we śnie pulchną twarz Minseoka. Chciał się zakochać, tak jak starszy. Pragnął tego najbardziej na świecie, to było jego największe marzenie. Tylko, dlaczego na myśl o zakochaniu myślał o Minseoku?
- Jong... Dae... Kocham cię... -szepnął nagle Minseok przez sen. Jongdae prawie poczuł smak swojego serca.
Do momentu pobudki Minseoka, to zdarzenie nie dawało mu spokoju. Myślał o tym tak intensywnie, że nawet nie zauważył kiedy zrobiło się jasno, a starszy wstawał do pracy. Nie usłyszał nawet tego okropnego dźwięku budzika przyjaciela.
- Jongdae?
- C-Co? Ah, tak. Dzień dobry.
- Spałeś coś w nocy w ogóle? -Ton głosu Minseoka wskazywał na zmartwienie.
- Nie. Ale nie przejmuj się, odrobię to jak będziesz w pracy -uśmiechnął się. Minseok również to zrobił.
- Mam nadzieję. Martwię się o ciebie..
- Poradzę sobie, Minnie. A teraz leć już, bo Luhan ucieknie -zaśmiał się widząc iskierki w oczach Minseoka. Zamknął oczy i ułożył się na tyle na ile pozwoliła mu jego sprawność, po czym zasnął tak nagle, że nawet nie wiedział kiedy.
Obudził go Minseok.
- Jongdae? -zapytał cicho patrząc na młodszego.
- Która godzina? -szepnął sennie chłopak.
- 23 -odpowiedział krótko starszy. Jongdae zerwał się z łóżka do siadu.
- Żartuję, jest 18. Właśnie wróciłem. I nie uwierzysz! Przyszedł tam -Jongdae spojrzał na przyjaciela. Dopiero wtedy zauważył mokre policzki i czerwone oczy.
- Płakałeś?
- Luhan... Miał kogoś. Takiego... Tao... -Minseok spojrzał na Jongdae, wzdychając cicho.- Wiem, to głupie, ale naprawdę zacząłem robić sobie nadzieję...
- Minnie, jak nie Luhan, to ktoś inny, prawda? Na pewno będzie ktoś dużo odpowiedniejszy dla ciebie. Zasługujesz na szczęście -powiedział Jongdae i poklepał starszego po ramieniu posyłając mu promienny uśmiech.
- Naprawdę?
- Tak, Minnie, każdy zasługuje na odpowiednią osobę i szczęście -Jongdae znów poczuł to dziwne uczucie w sercu. Westchnął cicho.
- Um, Jong? Bo zachowywałeś się trochę dziwnie rano.. Coś zrobiłem?
- Nie! Wszystko jest w porządku... Tylko...
- Tylko co? -Jongdae wziął głęboki oddech i spojrzał na starszego.
- Mówiłeś przez sen. I.. I powiedziałeś, że mnie kochasz... -szepnął Jongdae bawiąc się swoimi dłońmi. Minseok przełknął ślinę.
- Ja..
- To był tylko sen, prawda?
- Nie.
- Ja rozu.. Co?! Jak to nie był tylko sen?! -pisnął Jongdae i spojrzał na starszego.
- No bo.. Nie był. Ja.. Ja to czuję, Jong. Tak normalnie -powiedział poważnie Minseok, choć Jongdae liczył na nagły wybuch śmiechu starszego. Nie doczekał się go.- To nie daje mi spokoju, Jonggie.. Ja nie płakałem przez Luhana, choć rzeczywiście, on jest z Tao i wiem to od wczoraj, ja płakałem, bo.. Bo ja cię kocham.. I nie umiem sobie już z tym radzić! -Powiedział rozpaczliwie Minseok.
Jongdae zatkało. Nie wiedział co powiedzieć, więc tylko przyciągnął starszego do siebie za jego krawat i pocałował go.
Zaskoczył się miękkością ust starszego i ich słodkim smakiem, bo był niemal w 100 procentach pewny, że będą przesiąknięte kawą. Z pasją smakował jego ust, kładąc swoją delikatną dłoń na jego plecach. Czuł, że czas się zatrzymał, nic się nie liczyło. Był tylko on i Minseok.
Czuł jak jego serce zapełnia się uczuciem, którego istnienie wykrył ledwie chwilę temu. Biło jak szalone.
- Jongdae... Kocham cię.
- A ja ciebie, Minnie.

Jesteś częścią mnie


Hyukjae obudził się gwałtownie patrząc swoimi brązowymi oczami na okno. Miał wrażenie, że ktoś powiedział jego imię. Westchnął cicho i położył głowę ponownie na miękkiej poduszce.
Wtedy znów usłyszał swoje imię.
- Hyukkie -wyszeptał ktoś. Chłopak przełknął ślinę. Spojrzał na zegar niepewnie; 4 nad ranem. Zastanawiał się przez chwilę, co się stało i z przejęciem stwierdził, że Kyuhyun pewnie znów mu czegoś dosypał do drinka. Westchnąwszy cicho usiadł na łóżku i uśmiechnął się, przeczesując palcami swoje ciemne włosy.
- Hyukjae, czy ty mnie w ogóle słuchasz? -nagle oczom Lee pokazał się młody chłopak. Pisnął cicho chowając się pod kołdrą.
- K-Kim j-jesteś? -szepnął nie wiedząc czy ma krzyczeć czy płakać.
- Donghae -oznajmił krótko chłopak, siadając wygodnie na łóżku Hyukjae, który wychylił się nieśmiało zza kołdry.
Przyjrzał się twarzy nieznajomego i stwierdził, z wielkim trudem, że chłopak jest nawet przystojny. Potrząsnął głową i oparł się plecami o ścianę.
- Jak tu wszedłeś? -zapytał, siadając po turecku na swojej poduszce, notując w głowie, że będzie musiał ją potem wyprać.
- Przez twój umysł, Hyukkie -powiedział Donghae i uśmiechnął się. Hyukjae przełknął ślinę. Uśmiech Donghae był powalający.
- P-Przez umysł? To jest niemożliwe -mruknął.
- Tak ci się tylko wydaje. No dalej, dotknij mnie, uszczypnij się czy coś. To nie jest sen, Hyuk -Donghae powoli się irytował.- Masz strasznie ciasny umysł. Następnym razem wymyśl mi jakieś łóżko, bo spanie na dywanie zrobiło się nudne i strasznie niewygodne.
- Czekaj.. Co?! -krzyknął Hyukjae i zasłonił sobie ręką usta.- Jesteś niepoważny!
- Jestem rzeczywistym obrazem twojej wyobraźni, Hyukkie. Sam mnie stworzyłeś wraz z tym dywanem na którym kazałeś mi spać, bo łóżka nigdy nie chciało ci się wymyślić -Donghae przewrócił oczami. Naprawdę myślał, że Hyukjae jest dużo ciekawszy, niż sądził.- Może powiem tak: kiedy byłeś młodszy i byłeś sam, wymyśliłeś mnie jako swojego przyjaciela. Postawiłem się w jasnym pokoju z białym puchatym dywanem i kominkiem, gdzie pozostałem na zawsze. Ale widzisz, kiedy mnie, że tak powiem, zrodziłeś, ja byłem zupełnie mały. Rosłem razem z tobą, Hyukjae, i wiem, co robiłeś przez cały czas. Wiem wszystko.
- W-Wszystko?
- Wszystko. O twojej pierwszej miłości, o pierwszym związku, o seksie, twoich nocnych igraszkach z samym sobą. Wszystko, Hyukkie, wszystko o tobie wiem -Hyukjae ponownie przełknął ślinę.
- Więc... Co teraz?
- Przyszedłem tu, chcąc byś dał mi lepszy domek w swojej wyobraźni, ale widzę, że lepiej jak będę rzeczywistym, bo strasznie łatwo ci o mnie zapomnieć. Wiesz, nie chcę byś o mnie zapomniał -głos Donghae nagle wydał mu się taki cichy, jakby chłopak miał zaraz zniknąć. Złapał go za rękę i przycisnął do swojej piersi odzianej w trochę za dużą piżamę w małpki.
- Ja.. Nie zapomnę. Obiecuję -szepnął zacieśniając dłonie na koszulce Donghae. Ten uśmiechnął się tylko i przytulił do Hyukjae.
- Kocham cię -szepnął chłopak i delikatnie ucałował policzek Lee. Uśmiechnął się.
- Zostaniesz? Byłoby miło mając kogoś do towarzystwa... -Hyuk wywinął dolną wargę na wierzch. Donghae poczochrał mu włosy dłonią.
- Oczywiście, że zostanę.

11 stycznia 2014

PSPSS ROZDZIAŁ 5

Chanyeol westchnął cicho w usta Baekhyuna ściągając jego koszulkę, która po chwili znalazła się na podłodze.
"Już jesteś rozpalony!" Pisnął z uśmiechem i musnął czerwony policzek starszego.
"Chanyeol.. Jestem bardziej niż gotowy. Bierz mnie tu i teraz. Szybko. Moje ciało zaraz eksploduje" wyszeptał zmysłowo Baekhyun do ucha ciemnowłosego, sunąc swoimi delikatnymi dłońmi po jego nagim lekko umięśnionym brzuchu.
Chanyeol uśmiechnął się zadziornie i ułożył się wygodnie.
"Wiesz.. Mam ciekawy pomysł. Wczoraj kochaliśmy się tak, że to ja leżałem... Co powiesz, bym to dzisiaj ja był na górze?" Szepnął zmysłowo Baekhyun patrząc w oczy młodszego, uważnie śledząc jego mimikę twarzy.
"Masz zamiar.. Byś to ty..?"
"Nie! Znaczy.. Ty leżysz, a ja cię ujeżdżam!" Zawołał wesoło Baekhyun i usiadł na biodrach Chanyeola. Chłopak kiwnął głową.
Baekhyun zdjął swoje bokserki, oraz te młodszego, po czym rozchylił swoje nogi i patrząc Chanyeolowi w oczy, wsadził jeden palec w swój tyłek. Przymknął oczy, zaczynając nim ruszać, sięgając nim jednocześnie coraz dalej. Jęknął cicho, dokładając drugi palec, a po chwili również i trzeci. Ruszał nimi szybko, głęboko je wsadzając. Chanyeol oblizał usta gdy starszy jęknął jego imię.
Niespełna kilka minut później, Baekhyun usiadł ponownie na biodrach młodszego.
"Jesteś już taki twardy, Yeollie..." wyszeptał Baekhyun z błogim uśmiechem, ruszając biodrami tak, że penis Chanyeola znajdował się między jego pośladkami.
Wreszcie zaczął się na niego opuszczać. Serce biło Chanyeolowi strasznie szybko, a jego warga była ciągle zagryzana. Spojrzał mu w oczy, gdy Baekhyun już całkowicie opuścił się na niego, a jego penis był cały we wnętrzu starszego.
Jęknął cicho odrzucając głowę do tyłu, a jego język przejechał po lini jego dolnej wargi.
Nic nie musiał robić, Baekhyun sam ruszał biodrami, przez co raz w niego wchodził a raz nie. Czuł każdy mięsień tyłka starszego na swoim przyrodzeniu, co podniecało go tylko bardziej i bardziej.
Wreszcie nie wytrzymał; wsunął swoje dłonie na jego biodra i sam zaczął poruszać swoimi, a ich ruchy były zsynchronizowane. Dopełniali się, byli jednością, ich oddechy, jęki, krzyki- wszystko było równe i idealnie dopasowane; można by nawet rzec, że było jak w bajce.
Cały stosunek trwał kilka godzin, w różnych pozycjach, wielu orgazmach i chociaż nie chcieli kończyć tego wszystkiego, ich ciała były wycieńczone.
"Ch-Channie... To był najlepszy seks... Lepszy niż ten wczoraj... Jak.. Jak ty to.. robisz..." wyszeptał Baekhyun czując jak kropelka potu spływa po jego mokrym rozgrzanym ciele na łóżko.
"Nie.. Nie wiem.. Ale to było... o boże... cudowne..."
Chanyeol spojrzał starszemu w oczy.
"Kocham cię" powiedział i przejechał wierzchem dłoni po jego  ciepłym policzku.
"Channie... A ja.. Ciebie.. Nie kocham!" Zaśmiał się blondyn i zszedł z ciała wyższego, po czym zaczął uciekać. Oczywiście, że go kochał, znaczy jeszcze nie do końca, ale czuł, że to może być to. Chciał tej miłości.
Poczuł jak silne dłonie oplatają go w pasie i unoszą do góry.
"Channie!"
"Kocham cię, Baekkie." Szepnął chłopak przytulając Baekhyuna.
"A ja ciebie."
Chanyeol spojrzał na niego uśmiechając się czule i pocałował go namiętnie.
Czuł jeszcze szybsze bicie serca.
"Znaczy.. Tak myślę!"
"Wystarczy mi że jesteś tu teraz ze mną..."
*
Minęło kolejne kilka dni. Chanyeol i Baekhyun postanowili wyjechać na kilka dni za miasto, nad morze. Wynajęli domek blisko plaży, bo jak się okazało, obaj uwielbiają wschody słońca, więc chcieli na nie patrzeć każdego dnia, nie musząc specjalnie iść gdzieś daleko, czy nawet wychodzić z domku.
Chanyeol miał pewne plany na ten wyjazd, chciał zapytać starszego, czy chcą być oficjalnie razem, czy jeszcze z tym czekać.
Podczas drugiego dnia wyjazdu, Chanyeol wstał wcześnie rano i wziął starszego na plażę, bo ten od poprzedniego dnia marudził o wschodzącym słońcu i żeby go obudzić. Musiał nieść Baekhyuna, bo ten miał ciągłą ochotę spać, ale dopiero gdy postawił bose stopy na zimnym piasku, obudził się i ponownie znalazł się w ramionach młodszego, piszcząc z zimna.
Chanyeol zaśmiał się cicho. Przytulił Baekhyuna od tyłu, obejmując go w talii, oparł podbródek o jego głowę i patrzył na wschód.
"Powiedz życzenie" poprosił Baekhyuna.
"Hm... Chcę przezwyciężyć strach przed samym sobą" oznajmił Byun zamykając oczy.
"A ja.. Chcę być z tobą."

9 stycznia 2014

Mam nadzieję, że kiedyś znów zaczniesz latać..


"Byłeś takim małym, niewinnym, ledwie dotkniętym przez moją delikatną dłoń stworzeniem. Byłeś pełnym ciepła i troski, w oczach miałeś coś takiego, że nawet gdybyś próbował mnie kiedyś zabić, nie byłbym wstanie ci nie wybaczyć. Pokochałem cię od pierwszego spojrzenia, pierwszego muśnięcia twojej kruchej dłoni na moich szorstkich palcach, pierwszego lekkiego zapachu, jaki ze sobą przeniosłeś. 
Przyzwyczaiłem się do twojej obecności każdego dnia, gdy znów zaczynałem pracować w ogrodzie, byłeś tam ze mną i dotrzymywałeś mi towarzystwa, nawet jeśli nic z tego co robię cię nie interesowało. 
Zapadałem w sen patrząc w twoje piękne brązowe błyszczące oczy wpatrzone we mnie, jakbym był bogiem, a to właśnie ty nim byłeś. 
Tańczyłeś i śpiewałeś mi w każde popołudnie, gdy zmęczony wszystkim siadałem na kanapie patrząc na twoją uśmiechniętą twarz pełną radości i szczęścia, której pochodzenia nigdy nie umiałem zrozumieć. 
Siadałeś mi na kolanach i przytulałeś się, obdarzając moje zmęczone ciało swoją energią. Do tej pory nie umiem tego wyjaśnić. 
Kiedy stłukł się szklany wazon stojący na komodzie od kilku lat, płakałeś całą noc, przepraszając mnie za to, mimo, że nienawidziłem tego prezentu od starej ciotki z okazji kupienia pierwszego mieszkania. 
Byłeś najdelikatniejszą istotą jaką znałem i kiedykolwiek widziałem. 
Byłeś zbyt perfekcyjny, zbyt idealny, by na mnie spojrzeć, a jednak zrobiłeś to i nauczyłeś mnie jak kochać i dziękować za to, co mam.
Dlatego teraz, po tym wszystkim, mogę powiedzieć: dziękuję ci.
Mam nadzieję, że gdy to przeczytasz, wciąż będę przy tobie żywy i w pełni sprawny.
Kris"


Odwrócił kartkę na drugą stronę. Widział tam kilka pokreślonych, niewyraźnie napisanych słów, którego charakter pisma oraz rodzaj pióra rozpoznał od razu. Spojrzał na ciało mężczyzny leżącego na łóżku.
- Kris.. -wyszeptał cicho, łapiąc jego ciepłą dłoń. Wciąż podłączona była do urządzenia obok.
To kolejny rok- pomyślał szybko mocno splatając swoje palce z jego palcami, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Już dawno wszyscy o nim zapomnieli, lecz nie on jeden.
Kris był chory. Od dawna cierpiał na rzadko spotykane schorzenie, na które nie było możliwe znaleźć antidotum.
Coraz słabiej oddychał, aż w końcu przestawał, a potem znów ożywał, jednak sprawność jednej z kończyn ulegała całkowitemu wymarciu.
Dlatego właśnie teraz leżał tu i oddychał ciężko, żyjąc, bo obecność tej kruchej istotki obok sprawiała, że wciąż chciał oddychać, mimo, że już wcale się nie ruszał, że nie mógł już się przytulić do niego, nie mógł już spokojnie złapać go za rękę.
- Wiesz, Kris? Kocham cię -powiedział i pocałował jego policzek.
- L-L...
- Ciii. Nic nie mów. Ja wiem, że też mnie kochasz -szepnął czując łzy w swoich oczach, które nie utraciły swego blasku, jednak zyskały ciemne worki pod sobą.
- Jestem przy tobie, Kris. Mam nadzieję, że kiedyś znów zaczniesz latać. Pomogę ci w tym, obiecuję. Obiecuję...

1 stycznia 2014

I fall in love with you.

Poranek był rześki, bezchmurne niebo i wschodzące słońce zza lasu kusiły, by zrobić dzisiaj coś szalonego, niezwykłego. Wstał więc z łóżka nie budząc przy tym śpiącej obok ukochanej osoby, na paluszkach przemierzył cały pokój o ścianach w kolorze beżowym, wypełnionym pamiątkowymi zdjęciami z ich wspólnego życia oraz zapachem ich samych. Udał się do niebieskiej łazienki na przeciw sypialni, wziął szybki prysznic by odświeżyć się po upojnej nocy, założyć na siebie czystą białą koszulę i jasne jeansy na białe bokserki marki Calvina Kleina. Przeczesał włosy czarnym grzebieniem, umył zęby swoją czerwoną szczoteczką, opłukał swoją twarz i uśmiechnął się jak codzień do swojego odbicia w wielkim lustrze. Otworzył drzwi, po chwili znikając w korytarzu, by wrócić do sypialni obudzić najwspanialszą osobę, leżącą właśnie w jego łóżku pod jasną pościelą.
- Kochanie -wyszeptał do ucha, muskając je delikatnie swymi miękkimi wargami.
- Jeszcze 5 minut, Channie -odezwał się zwinięty w kokon ukochany.
- Nie mogę ci odmówić -oznajmił z czułym uśmiechem Chanyeol, czekając, aż jego maleństwo otworzy swoje cudowne brązowe oczy i spojrzy na niego.
Gdy jego oczy napotkały wzrok ukochanego, kucnął przy nim, by musnąć jego słodkie niczym cukierek usta. Uśmiechnął się na widok uroczych rumieńców na jego twarzy. Wyciągnął dłonie by wziąć go na ręce, z czego on chętnie skorzystał.
- Channie, co dziś robimy? -zapytał miękkim głosem Maleństwo.
- Chciałem pójść na polanę na piknik.. Ale równie dobrze, możemy siedzieć dziś w domu i palić w kominku, świętując 700 dni naszego związku -oznajmił Chanyeol.
- To brzmi wspaniale! Możemy iść najpierw na piknik, a potem będziemy świętować! -zapiszczał ukochany.
Chanyeol zaniósł go do łazienki, zostawił, by się wyszykował, a sam poszedł do kuchni, która była na parterze ich małego domku, po lewej stronie od drzwi frontowych. Zaczął robić śniadanie dla nich, smażąc naleśniki, jednocześnie wstawiając ich ulubioną herbatę o smaku owoców leśnych. Nucił przy tym ich piosenkę, którą sami napisali na początku ich związku.
- Baekkie -wyszeptał miękko, gdy ukochany pojawił się w kuchni tuż za nim, przytulając się do jego pleców.
- Channie.. Odpuśćmy sobie piknik i bądźmy cały dzień w domu..
- Czemu nie? -uśmiechnął się.- Możemy na przykład układać te puzzle, które Luhan przysłał z Chin z okazji naszego pierwszego roku razem.
- Nie widziałem ich jeszcze i jeszcze chętniej z tego skorzystam -wyszeptał wprost do ucha Chanyeola Baekhyun, po czym musnął krótko jego miękki policzek.
- Kocham cię -powiedział Chanyeol i podał śniadanie na dębowy stół.
~*.
Usiadł przy kominku, owinięty ramionami Chanyeola, uśmiechając się szeroko. Ogień przyjemnie ogrzewał i jednocześnie oświetlał ich ciała, będąc jedynym źródłem światła o tej porze. Nie było to jednak przypadkiem, ponieważ oboje chcieli nadać temu wieczorowi szczególny nastrój.
Baekhyun przez dłuższy czas przyglądał się ustom Chanyeola, nim dotknął dolnej wargi opuszkami palców, uśmiechając się delikatnie, bo Chanyeol spojrzał na niego swymi wielkimi hipnotyzującymi oczami.
- Chcesz? -zapytał niepewnie, choć odpowiedź była zbyt prosta, by jej oczekiwać. Objął dłońmi twarz Baekhyuna i przymykając oczy, wpił się w jego usta z namiętnym, jednakże delikatnym i czułym pocałunkiem. Nie lubił robić tego na siłę, nie chciał straszyć Baekhyuna swoją natarczywością. Zaskoczył się, gdy to Baekhyun przejął inicjatywę. Przewrócił pod siebie Chanyeola napierając na jego silne ciało całym swoim ciężarem, przylgnął do niego, nie chroniąc przed tym ani centymetra swojego drobnego ciała. Ich usta szybko odnalazły do siebie powrotną drogę, a dłonie splecione teraz w mocnym uścisku nie chciały zostać w żaden sposób rozdzielone.
Działali na siebie jak magnesy, odkąd tylko pierwszy raz ich spojrzenia się spotkały, czuli tak zwane "motylki" na samo wspomnienie o sobie.
Chanyeol jako pierwszy poczuł brak tchu. Oderwał się niechętnie od pociągających ust Baekhyuna, leniwie otwierając swoje oczy.
- Zakochałem się w tobie, Baekhyun -oznajmił szeptem.
- Powtarzasz mi to codziennie -powiedział Baekhyun i usiadł na jego biodrach.- Ale to najpiękniejsze słowa, więc powtarzaj mi je codziennie aż tdo śmierci.
- Kocham cię -szepnął Chanyeol i podniósł się na łokciach.
- Kocham... Cię... -wyszeptał w wargi Chanyeola Baekhyun, ponownie zaczynając namiętny pocałunek.