20 grudnia 2013

PSPSS ROZDZIAŁ 4

"Czego mi nie powiesz?" Spytał nagle Baekhyun, na co Chanyeol podskoczył automatycznie ze strachu. Złapał się za koszulkę, w miejscu gdzie biło jego serce, wypuszczając z drugiej dłoni papierosa. 
"P-Przestraszyłeś mnie!" Pisnął cicho. Baekhyun stanął na palcach i musnął brzoskwiniowe usta rudzielca uspokajająco. 
"Przepraszam! Po prostu... Mówiłeś coś i myślałem, że to miało być do mnie, ale ty coś ukrywasz! Co to jest?" Powiedział szybko Baekhyun wciągając wyższego do salonu, gdzie usiedli na kanapie.
 "Bo ja.. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć tak dość logicznie... To wszystko jest pokręcone" westchnął Chanyeol i spojrzał na Baekhyuna którego mina wyrażała czystą ciekawość. Rudzielec westchnął ponownie i spojrzał w oczy starszego. 
"Parę lat temu, jakieś 3, kiedy kończyłem szkołę wydawało mi się, że mogę wszystko. Ale byłem głupi, szukając przyjemności w barach, gdzie spotkałem Kaia. Kai jest młodszy od nas o dwa lata, jednak coś mnie w nim zaintrygowało. Poszedłem za nim do jego mieszkania. Zgwałcił mnie. I zaproponował układ: jeśli będę grzeczny i nikomu nie powiem, on pokaże mi coś więcej. Bałem się, więc szybko się zgodziłem..." Baekhyun zaniemówił. 
"T-To dlatego bałeś się, że mnie zgwałciłeś.." szepnął, a Yeol kiwnął głową.
"Nie chciałem zrobić tego samego tobie co on mi wtedy.."
"Ale.. co było potem?" Szepnął trochę niecierpliwie Baekhyun. 
"Mieszkałem u niego kilka miesięcy, nie wychodziłem na zewnątrz ani razu. Kai kradł, podpalał, handlował narkotykami i skradzionymi rzeczami. Aż w końcu się przemogłem. W końcu byłem starszy od niego. Kiedy znów wrócił z łupem, mnie nie było, za to na niego czekali policjanci. Kai teraz siedzi w więzieniu i nie prędko wyjdzie." Powiedział ostatnie zdanie z uśmiechem. Baekhyun spojrzał na niego i rzucił mu się na szyję. 
"Przepraszam! Naprawdę nie wiedziałem!" Pisnął płaczliwie wtulając swoje drobne ciało wyższego. "Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś!"
 "Bałem się! Ale.. Już się nie boję. Kai i tak siedzi w więzieniu" odpowiedział cicho i złapał się mocno koszulki blondyna. 
"Channie..." szepnął Byun, na co Chanyeol spojrzał na niego z lekkim zdumieniem, ale zadowolony. 
"Bo... Masz takie długie włosy... Może pójdziemy coś z tym zrobić? Znaczy... Podobasz mi się w tych! Ale chciałbym by były trochę krótsze... Bo... Ja..." Baekhyun zaczął się jąkać i spojrzał smutno na Chanyeola. 
"Ale ja chętnie pójdę je ściąć! Już dawno miałem to zrobić" zaśmiał się rudzielec. 
Pół godziny później stali ubrani i gotowi do wyjścia. Baekhyun pewnie złapał dłoń wyższego i poszedł razem z nim do fryzjera. Weszli do budynku, rudzielec usiadł w fotelu, gdzie zajęła się nim fryzjerka, a blondyn w tym czasie obserwował go. Znali się tak krótko, a on zaczął czuć coś do młodszego. Jego serce dziwnie reagowało na bliskość chłopaka, dostawał dreszczy, a jego myśli kończyły się zawsze myślą o Chanyeolu. Westchnął cicho i uśmiechnął się, jednak po chwili na jego twarzy pojawiło się zdumienie. Chanyeol miał bardzo krótkie czarne.włosy. 
"Yeollie!" Zawołał i zakrył usta dłonią.
 "Trochę krótsze niż myślałem, ale... podoba mi się!" Powiedział z uśmiechem wyższy i zapłacił za usługę, po czym wyciągnął starszego na zewnątrz.
"Wyglądasz jeszcze przystojniej niż wcześniej!" Zawołał z radością blondyn i wszedł młodszemu na plecy. "Zaniesiesz mnie?" Spytał dziecięcym głosikiem, więc Chanyeol kiwnął głową zgadzając się na tą propozycję. 
"Jesteś za uroczy! Wykorzystujesz swój dziecięcy urok na mnie!" Zaśmiał się Yeol. 
"A ty na mnie wywołujesz presję, która mnie cholernie pociąga!" Zawołał Baekhyun. Chanyeol zatrzymał swoje długie nogi i przełknął ślinę. Do blondyna dopiero po chwili dotarł sens jego własnych słów. 
"J-Ja... Znaczy... No bo... Channie... Bo... Możemy porozmawiać o tym później?" Westchnął cicho i błagalnie Baekhyun. 
"N-No dobrze." 
Przez całą drogę z powrotem milczeli, a blondyn układał sobie w głowie wyjaśnienie, które miał przedstawić ciemnowłosemu. Dotarli do domu wyjątkowo szybko. Weszli do środka i zdjęli niepotrzebne ubrania z siebie, kierując swoje kroki do salonu. Baekhyun westchnął. Serce biło mu jak szalone. 
"Chanyeol... Bo widzisz... Przez te kilka dni, które spędziłem z tobą uświadomiły mi, że zaczynam coś czuć... Czuć coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. Przy tobie czuję się po prostu szczęśliwy, mimo krótkiego okresu znajomości. Cholernie mi się podobasz i.. Myślisz że jestem w stanie... Odwzajemnić twoje uczucia?" Te słowa podziałały jak iskra. Chanyeol nachylił się do niego i wpił w jego wargi,obejmując jego twarz dłońmi. 
"Co czujesz teraz? Dokładnie" powiedział patrząc starszemu w oczy. 
"Czuję jak szybko mi bije serce. Czuję, że chcę więcej. Myślę teraz tylko o tobie. Wariuję!" Powiedział szybko blondyn i przewrócił młodszego na plecy, atakując jego usta swoimi. Wsunął mu dłoń pod koszulkę badając delikatnymi palcami lekko umięśniony brzuch ciemnowłosego. 
"Sprawiasz że wariuję... Że moje ciało cię pragnie... Yeollie..." wyszeptał zmysłowo do jego ucha i usiadł na jego biodrach. 
"Chcesz powtórzyć nasz seks z wczoraj? Tym razem na trzeźwo...?" Chanyeol zaniemówił. Co ten człowiek z nim robi? 
"B-Baekkie... J-Ja... Znów mnie wykorzystujesz!" Zaśmiał się. 
"Ale tak. Chcę. Bardzo. Jestem bardziej niż gotowy" wyszeptał do ucha blondyna i przejechał językiem po jego policzku, przez szyję, na której zrobił malinkę aż do grydki na środku szyi. 
"Pragnę cię, Channie..."




A/N: No nareszcie jest! Napisałam! Boże. Dlaczego. Co ja robię. Nie. Drugi seks w tym fanficu. Wae? ;-;
Halo... ;-;



http://miracles-in-our-life-hunhan-love.blogspot.com/
Mam nadzieję że ta historia wam się spodoba :3

2 grudnia 2013

You're mine part 2.

Stracili poczucie czasu przytulając się i całując, przez co nie zauważyli, w którym momencie wybiła 15.
Yongguk niechętnie wstał z kanapy i poszedł do swojej sypialni ciągnąc za sobą Himchana, choć nie planował żadnych większych doznań tego dnia. Wyciągnął z komody czyste białe bokserki, po czym podszedł do szafy i wygrzebał w niej biały podkoszulek i ciemne jeansy. Ubrał się przy brunecie, nie przejmując się właściwie niczym.
Nagle Bang dostał czkawki, więc automatycznie spojrzał na Kima, który uśmiechał się do niego.
"Myślisz o mnie i dlatego mam czkawkę?" Spytał Yongguk, choć wcale mu nie przeszkadzało, gdyby jego przypuszczenia okazały się być prawdziwe. Usiadł po chwili obok młodszego, który niemal od razu przygwoździł go do łóżka swoim chudym ciałem.
"Głodny jestem" mruknął cicho z delikatnym uśmieszkiem i iskierką w oczach.
"Co byś chciał zjeść, Himchan?" Spytał Bang i  zagryzł swoją dolną wargę gdy brunet przysunął usta do jego ucha.
"Mógłbym zasmakować czegoś nowego.. Innego.. Lepszego... To jest duże, silne, ale czas przygotowania nie byłby aż tak długi, jak się wydaje. Co ty na to, Kochanie? Chciałbyś się podjąć tego wyzwania?" Szepnął Himchan. Yongguk spojrzał w sufit i przełknął ślinę.
"Ch-Chcesz bym się z tobą kochał?" Spytał cicho, na co Himchan wybuchł śmiechem.
"Chciałem byś mi zrobił pijanego kurczaka a ty mi z seksem wyskakujesz!" Zaśmiał się brunet i spojrzał na zdezorientowanego Yongguka. Wsunął swoją delikatną dłoń między jego włosy i zaczął się nimi bawić.
"Choć w sumie... Przekonałeś mnie. Chcę seksu. W tej chwili. Teraz. Szybko" mruknął do jego ucha i przejechał opuszkami palców po jego torsie aż do zamka w spodniach. Spojrzał w błyszczące oczy starszego uśmiechając się przy tym zadziornie.
*
Himchan opadł na ciało Yongguka, uśmiechając się błogo, bo kochali się dwie godziny, próbując nie jednej pozycji. Pocałował czule starszego przymykając powoli swoje oczy, które pociemniały od wszystkich doznań, tak samo jak oczy Banga.
Nagle zaburczało mu w brzuchu. Spojrzał na rozbawionego Banga i sam roześmiał się cicho.
"Chyba jestem głodny" zaśmiał się, na co Bang pokiwał głową. Wziął młodszego na ręce i zaniósł do kuchni, gdzie posadził go na blacie.
"Mam coś szykować, czy wolisz zamówić pizzę?" Spytał starszy podchodząc do lodówki, gdzie na drzwiach wisiały różne ulotki z niejednej pizzerii.
"Hm... Zamów coś. Jestem cholernie głodny" powiedział Himchan i zaczął wymachiwać swoimi nogami. Bang spojrzał na niego z uśmiechem, po czym objął go w pasie ustawiając się między jego nogami, by móc go pocałować namiętnie i czule zarazem.
"Kocham cię" szepnął i oderwał się od młodszego, by wreszcie zamówić coś na obiad, a raczej już na kolację przez późną porę, która nastała.
*
"Himchan?" Szepnął Yongguk łapiąc za rękę bruneta, gdy szli koło 23 na spacer do parku.
"Tak Yongguk?" Odpowiedział mu młodszy i uśmiechnął się.
"Kocham cię."
"Wiem Bang. A ja kocham ciebie." Usiedli na jednej ławce i spojrzeli sobie w oczy.
"Wiesz gdzie jesteśmy?" Spytał starszy i uniósł wzrok do góry. Gwiazdy błyszczały niesamowicie, a księżyc był w tym momencie jedynym oświetleniem.
"Na tej ławce siedziałem, gdy ty tak nagle przybiegłeś i poprosiłeś o to, bym udał twojego chłopaka na ten moment gdy ta dziewczyna miała tędy przejść. Pocałowałeś mnie wtedy." Szepnął Himchan. "To było takie dziwne a zarazem... Idealne. Od tamtej pory chciałem być z tobą i móc to powtórzyć."
"Więc mogę to zrobić teraz?" Szepnął Yongguk i spojrzał na Himchana, który tylko kiwnął głową. Przesunął się do niego i wsunął mu dłoń na kark, nim pocałował go delikatnie, a zarazem namiętnie, tak, jak tamtego dnia gdy się poznali.
"Będę tak robił cały czas" szepnął Bang wciąż muskając czule wargi młodszego, który oddawał każde muśnięcie swych ust uśmiechając się przy tym delikatnie.
Nagle oderwał się od niego, zamknął oczy i zacisnął dłonie w piąstki.
"Mam nadzieję, że się spełni" szepnął otwierając swoje oczy. Bang przyglądał mu się uśmiechnięty ale zaciekawiony.
"Spadająca gwiazda. Jeśli jakąś kiedyś zobaczysz, musisz pomyśleć jakieś życzenie. Wierzę, że się spełni, bo poprzednie... No cóż, siedzi właśnie obok mnie..." Yongguk tylko się uśmiechnął.
"Niech nasze wspólne życzenie się spełni."

28 listopada 2013

You're mine part 1

Był ciepły, letni poranek, bezchmurne niebo, zero wiatru tylko słońce ogrzewało powierzchnię ziemi do coraz wyższej temperatury.
W małym mieszkanku w centrum Seulu, młody mężczyzna otwierał leniwie swoje oczy, budząc się z kolejnego koszmarnego snu. Normalnie, uznałby że taki sen był jednym z najlepszych, ale odkąd główny bohater tego snu okazał się prawdziwy, a na dodatek był to jego najlepszy przyjaciel, te sny stały się koszmarem. Wiele razy chciał, by sen okazał się być prawdą niż tylko jego wyobraźnią, ale nie mógł nic poradzić, bo przecież Himchan był całkowicie nieosiągalny.
Yongguk westchnął i przejechał dłonią po włosach, po czym mlasnął ustami patrząc na puste miejsce obok siebie. Wygramolił się spod czerwono-czarnej kołdry, stawiając swoje bose stopy na miękkim szarym dywanie. Ziewnął krótko i uśmiechnął się do swojego odbicia w prostokątnym lustrze, po czym udał się do łazienki.
Otworzył brązowe drzwi wchodząc do pomieszczenia. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, od razu sięgając po wiśniowy szampon rozprowadzając płyn po włosach. Woda ciekła po jego wyrzeźbionym ciele, dając mu przyjemne uczucie spokoju i ukojenia, pozwalając mu ochłonąć po erotycznym śnie z Himchanem.
"Bang Yongguk, chyba powinieneś znaleźć sobie kogoś" powiedział sam do siebie spłukując szampon z głowy.
Kiedy cała piana spłynęła z jego ciała do malutkiego brodzika z prysznica, sięgnął po żel, który w mgnieniu oka znalazł się na powierzchni jego skóry. Jego ręce błądziły wszędzie, a gdy dotarły do dolnych partii, po prostu się zatrzymał i spojrzał na ścianę. Jego wyobraźnia ukazała mu obraz stojącego przed nim Himchana, który wzrokiem wręcz każe, by Yongguk robił sobie dobrze.
Nie minęła nawet minuta, a dłoń mężczyzny zaczęła przesuwać się szybko w górę i w dół po coraz twardszym penisie. Zagryzł mocno dolną wargę opierając się plecami o zimną ścianę powoli wypychając biodra ku swojej ręce, bo zaczynało mu być coraz przyjemniej.
Wolną dłonią pocierał sterczące i twarde sutki, językiem oblizując swoje miękkie usta, oczami wyobraźni wciąż widział Himchana stojącego na przeciwko niego z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Jednak to, co wyobraził sobie po chwili, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Himchan klęknął przed nim i wziął jego penisa do ust, zaczynając od razu szybko ruszać głową, językiem sięgając jak najdalej.
Yongguk jęknął cicho jeszcze szybciej ruszając ręką, czując na całym ciele, że niewiele mu zostało do osiągnięcia szczytu. Jego biodra nie mogły przestać się ruszać, sutki wciąż pocierane przez opuszki palców wolnej ręki, oczy zamknięte, a dolna warga przygryziona niemalże do krwi.
Jęknął nagle, zsuwając się po ścianie w dół, a jego sperma wyciekała z penisa na jego podbrzusze, brzuch i uda.
"H-Himchan" szepnął Bang uspokajając oddech.
"Naprawdę muszę przestać myśleć o tobie" mruknął po chwili pod nosem wstając z brodzika by umyć się raz jeszcze, tym razem, bez żadnych przerywników.
Kilka minut później wyszedł spod prysznica, owinął biodra kremowym ręcznikiem i przeczesał włosy ręką, po czym wyszedł z łazienki do kuchni.
Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwił się, bo przecież była wczesna pora, a z nikim się nie umawiał. Jednak mimo wszystko podszedł do drzwi i otworzył je, po czym przełknął ślinę.
"Himchan... Co ty tu robisz tak wcześnie?" spytał wpuszczając przyjaciela do środka. Zamknął drzwi z powrotem i poszedł za Himchanem do salonu, gdzie usiedli na kanapie, tak jak zawsze.
"Muszę ci coś powiedzieć, bo nie mogę dłużej tego w sobie trzymać" powiedział Kim patrząc Yonggukowi w oczy, jednocześnie pozwalając by delikatny rumieniec wkradł się na jego policzki.
"C-Coś się stało?"
"B-Bo widzisz, Yongguk ja... J-ja... Ja nawet nie wiem jak ci to wszystko wytłumaczyć..." powiedział Himchan i spuścił głowę zaczynając bawić się dłońmi.
"Może od początku?" spytał Bang i oparł się o kanapę plecami.
"Od początku...? Postaram się by było zrozumiale..." westchnął cicho Himchan po czym uniósł głowę do góry.
"Odkąd się znamy zastanawiałem się, jak to by było być z tobą... Z każdym kolejnym dniem, miesiącem, rokiem, naszej przyjaźni, coraz bardziej zatapiałem się w myślach o tobie, aż w końcu przyznałem przed samym sobą, że się zakochałem..." Przerwał na moment by spojrzeć na Yongguka, który zaciskał dłonie na ręczniku.
"Zakochałem się w tobie Yongguk... Trzy lata te..." nie zdołał tego skończyć. Usta Banga przylgnęły do jego w namiętnym pocałunku, który jednak nie trwał długo, bo już po chwili oderwali się od siebie z zarumienionymi policzkami i błyszczącymi oczami.
"Y-Yongguk..." szepnął cicho Himchan patrząc na twarz przyjaciela.
"Ja... Też się w tobie zakochałem Himchan..." szepnął mu do ucha Yongguk, opadając na jego ciało wtulając je w siebie. Trwali tak chwilę, może trochę dłużej, nim ponownie sięgnęli swych ust, łącząc je w delikatnym pocałunku.

18 listopada 2013

Apocalypse

Nieprzerwany dźwięk ogłuszający ludzkie umysły na całej planecie. To alarm. 
Biegł szybko, najszybciej jak potrafił ruszać nogami by tylko uciec gdzieś, gdzie pisk przestanie być słyszalny. Mijał otępione, nie rozumiejące niczego co się wokół nich działo istoty, które jeszcze przed alarmem i tym wszystkim co tu się wydarzyło były zupełnie normalnymi ludźmi.
Był ostatnim człowiekiem na tym świecie i ostatnim, który może coś zmienić.
Nagle poczuł się zupełnie lekki, jak piórko na wietrze unoszące się coraz wyżej i wyżej. Dźwięk w jego głowie zniknął.
Uśmiechnął się słabo, długa droga by tu dotrzeć wymęczyła go, ale mimo to miał siłę by iść dalej.
Szukał czegokolwiek do jedzenia, obojętne mu było czy to będzie zczerstwiały chleb czy tylko kawałek jabłka cały w kurzu, musiał coś zjeść, bo inaczej umrze. Przez ostatnie kilkanaście dni, dokładnie według jego własnych pomiarów czasu, uciekał 12 dni. 12 dni robił wszystko by przetrwać w tej dziczy wśród istot, które kiedyś mogły być jego przyjaciółmi, bo teraz nie mogą- poddali się przy pierwszym ataku.
Jego niegdyś ciemne, miękkie włosy teraz całe okryte szarym pyłem, ubrania, które dostał wyglądały jak łachmany starego pijaka z parku, spodnie pełne dziur ukazujące rany na jego chudych nogach.
Zastanawiał się nie raz, nie dwa, gdzie ludzkość popełniła błąd. Gdzie to wszystko się zaczęło, dlaczego tak się stało i skąd wzięła się pomoc z zewnątrz?
Jest rok 2167, a on został właśnie ostatnim człowiekiem na świecie.
"Psst" cichy głos tuż obok niego i delikatnie wystawiona dłoń wolała go do siebie. Zdziwił się, jednak poczuł w sercu, że tak trzeba zrobić. Trzeba pójść za nim i sprawdzić kim jest.
"Chodź szybko, póki jeszcze masz siłę chodzić" mruknął niezbyt wysoki młody mężczyzna o oczach tak cudownych, że jego serce zabiło znacznie szybciej.
"Dokąd mnie zabierasz?" Spytał cicho łapiąc mocno rękę drugiego, idąc za nim schylonym, by nikt ich nie zauważył. Skręcili w prawo, zeszli po kamiennych schodach w dół, rozsypując za sobą odrobinę pyłu, by zatrzeć ślady obecności kogokolwiek na tym terenie.
Weszli do małego podziemnego mieszkanka, przutulnego, które z pewnością nie było urządzone według schematów.
"Mogę zapytać kim jesteś?" Spytał cicho rozglądając się po głównym pomieszczeniu. Mała kanapa, dywan, ciemna podłoga, fioletowe ściany i obrazy, zapewne amatorskie, wiszące na niej.
"Jestem Kyungsoo" powiedział mężczyzna patrząc w jego oczy, lecz po chwili oddalił się do kuchni.
"Obstawiam, że jesteś głodny, więc siadaj chwilę i odpocznij trochę, a ja zaraz przygotuję coś do zjedzenia. Masz jakieś imię czy nadali ci nowe?" Głos Kyungsoo był ciepły, miły i ludki, co oddało mu odwagi i pewności, że może mu ufać.
"Jongin. To moje własne imię. Nie potrafiłem przyjąć imienia od nich" oznajmił krótko i usiadł na krześle, z błogim uśmiechem, bo faktycznie mógł odpocząć.
"Też jestem buntownikiem" powiedział cicho Kyungsoo stawiając po chwili pieczone udka z kurczaka na stole.
"Śmiało, częstuj się" powiedział z uśmiechem.
Nie pewnie sięgnął po kawałek mięsa, alw gdy wziął go do ust, rozpłynął się. Od dziecka nie jadł czegoś tak dobrego. Ze smakiem zjadał kolejne kawałki, aż w półmisku nie zostało nic. Spojrzał przepraszająco na drugiego, na co ten wstał, przeszedł przez salon do szafy, z której wyciągnął ręcznik i czyste ubrania.
"Masz, tam jest łazienka, potrzebujesz tego, prawda?" Spytał Kyungsoo z uśmiechem i podał mu naszykowane rzeczy.
Był zdziwiony jego otwartością i gościnnością, a przecież wcale się nie znali. Uśmiechnął się wdzięcznie i po chwili zniknął w łazience, gdzie rozebrał się i od razu niemal wszedł do naszykowanej ciepłą wodą wanny. Zanurzył się w niej po czubek nosa, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie się dzieje.
Zmoczył włosy i umył je, a gdy wyczuł w nich tylko i wyłącznie szampon, sięgnął dopiero po mydło. Wodził nim po całym swoim ciele, nie zważając na rany, które zaczynały go szczypać. To było nie ważne.
Gdy cały już się wykąpał i wyszedł z wanny, wytarł się ręcznikiem, po czym zaczął ubierać przygotowane przez Kyungsoo ubrania. Spodnie dresowe, czarna koszulka i co najważniejsze, czysta bielizna, pasowały na niego idealnie, tak jakby Kyungsoo wiedział, że się spotkają.
Wytarł jeszcze włosy ręcznikiem i dopiero wtedy wyszedł z łazienki, by pójść do Kyungsoo i przytulić go w podzięce.
"Możesz tu mieszkać ze mną" powiedział nagle mężczyzna patrząc na niego z błyszczącymi oczami. Uśmiechnął się delikatnie i przytulił go mocniej. Jednak poczuł wtedy coś dziwnego. Powoli przesuwał dłonią z jego talii przez pierś aż do karku, gdzie się zatrzymał i patrząc w oczy Kyungsoo pytał spojrzeniem o pozwolenie na pocałunek, bo poczuł, że musi do tego dojść.
"Zrób to" szepnął cicho Kyungsoo, przymykając powoli swoje powieki, a jego usta delikatnie rozchylone pozwalały, by ich zasmakowano.
Nie wiele dłużej czekając wsunął drugą dłoń na policzek bruneta i pocałował go czule, zarazem namiętnie, czując, że właśnie tego pragnął. Pragnęli oboje.
Nie zauważył, gdy ich delikatne pocałunki stawały się coraz bardziej pożądliwe, a oni sami przesuwali się bliżej kanapy, gdzie chwilę później spoczęli. Kyungsoo kurczowo trzymał jego koszulkę w swoich dłoniach by po chwili podjąć się próby jej ściągnięcia. Uśmiechnął się delikatnie, pozwalając mu to zrobić, co po dłuższej chwili doszło do skutku.
"Jongin... Zróbmy to... Proszę.." szepnął Kyungsoo patrząc błagalnie na niego, jakby czując, że to całe napięcie zbierające się od ostatnich kilku lat, dopiero teraz mogło wybuchnąć. On też to czuł, więc złapał za biodra Kyungsoo i przyciągnął je mocno do swoich bioder, a przyjemny prąd przeszył ich ciała.
Serce biło mu cholernie szybko, krew w żyłach otumaniała go, a coraz erotyczniejsze myśli powodowały, że robił coraz więcej rzeczy, by pobudzić siebie nawzajem.
Ciało Kyungsoo było czyste, nie skalane żadną raną, zadraśnięciem, niczym. Było delikatne, takie,o jakim zawsze marzył.
Powoli ruszał swoimi biodrami, zagryzając dolną wargę, a niespokojny oddech Kyungsoo przy jego uchu odbijał się o zaczerwieniony policzek. Ich ręce splecione ze sobą, oczy błyszczące, policzki zarumienione, a oddechy przyspieszone i nie opanowane jęki z ich gardeł, sprawiały, że atmosfera wokoło była tak gęsta i podniecająca, że można było ją widzieć gołym okiem.
Czuł, że jeszcze trochę, jeszcze tylko chwila, a osiągną szczyt i błogość, która była upustem napięcia tworzącego się od dawna.
Poruszał się coraz szybciej i mocniej, krzyki Kyungsoo go nakręcały coraz bardziej i bardziej, aż wreszcie doszli razem wyginając swe ciała do siebie.
Opadł na niego i pocałował go namiętnie, uspokajając swoje nierówno mierne oddechy.
"Dziękuję Jongin" szepnął Kyungsoo wtulając się w jego silne ciało, delikatnie muskając jego skórę, spoconą od tego wszystkiego, ale nie przeszkadzało mu to.
Równo o północy, według zegara wiszącego na ścianie w salonie, zaniósł Kyungsoo do jego sypialni i położył się tuż obok niego zasypiając z błogim uśmiechem.
Obudził się nagle, a jego oczom ukazał się pył, kurz i białe niebo.
"To był tylko sen" powiedział sam do siebie, a w jego oczach pojawiły się łzy. Zastanawiał się teraz, czy mężczyzna o którym śnił żył kiedyś naprawdę i czy właśnie nie patrzy na niego z góry. Pomachał ku niebu i przetarł czoło dłonią, mając teraz nadzieję na lepsze dni.

28 października 2013

"Tak bardzo za tobą tęskniłem...!"

Słońce ledwie skryło się za horyzontem, gdy młody chłopak wyszedł ze swojego małego mieszkanka na plażę, by podziwiać gwiazdy, które powinny pojawić się za jakiś czas. Westchnął cicho idąc polną drogą w stronę piasku, czując jak przyjemny chłodny wiatr uderza w jego delikatną niczym porcelana twarz. Przymknął powieki przystając na chwilę na uboczu, by spojrzeć w stronę fal rozbijających się o brzeg. Przypominały mu zeszłoroczne wakacje, które spędził ze swoim ukochanym w Japonii.
Uśmiechnął się ruszając po chwili dalej, a gdy poczuł jeszcze ciepły piasek pod bosymi stopami, zaczął nagle biec, by wpaść po chwili po kolana do nagrzanej słonej wody.
"Taemin...?" Młodzieniec odwrócił się nagle, a ujrzawszy sylwetkę swojego ukochanego poczuł jak łzy lecą mu do oczu. Ruszył w jego stronę, po chwili rzucając mu się na szyję, oplatając jego biodra swymi nogami.
"M-Minho... Tak bardzo za tobą tęskniłem...!" Szepnął mu do ucha zaczynając płakać, lecz po chwili jego łzy zostały przetarte przez delikatne palce bruneta.
"Ja za tobą też Taemin..." powiedział i musnął czule jego delikatne wargi, wsuwając swe silne dłonie na jego plecy. Młodszy spojrzał mu głęboko w oczy, przyciągając go po chwili do siebie by wpić się w jego usta z namiętnym pocałunkiem, który nie trwał chwilę, a znacznie dłużej. Wyczuć można w nim było mnóstwo emocji, od radości, przez tęsknotę skończywszy na miłości, która od dwóch lat biła w ich młodzieńczych sercach, pozwalając im na nowo zakochiwać się w sobie każdego dnia.
"Kocham cię" szepnął cicho Minho padając plecami na piasek, nie przejmując się bólem w łopatkach, ani tym, że Taemin upadł prosto na jego brzuch i klatkę piersiową. Spojrzał chłopakowi w oczy uśmiechając się do niego czule, głaskając jego rumiany policzek.
"Powtórzmy tamten dzień..." poprosił cicho podpierając się na łokciach.
"Masz na myśli tamten wieczór, w którym oznajmiłeś mi, kim dla ciebie jestem?" Spytał Taemin zsuwając się z ciała starszego, by opaść po chwili obok niego.
"Dokładnie ten... Mogę?" Minho zawisł nad blondynem i patrząc mu głęboko w oczy złączył ich dłonie razem, po czym pochylił się i pocałował go namiętnie.
"Lee Taemin, jesteś moim największym szczęściem, moim słońcem na niebie, parasolem w deszczowy dzień. Czy zostaniesz ze mną do końca życia?" Spytał szeptem muskając jego miękkie wargi.
"Tak, Minho, tak... Będę ci wierny aż do śmierci" odpowiedział mu blondyn, po chwili wpijając się w jego usta namiętnie, zarzucając mu ręce za szyję. Czuł, że jego życie na nowo zyskuje kolory. Z tym, którego kochał.

18 października 2013

Kolejna informacyjna już chyba 13.

A więc...
niebawem zakończy się już fanfic z SeKai.
chcę także zakończyć BaekYeol i XiuHan.
jednakże, przy następnym dłuższym fanficu, chcę wziąć pod uwagę wasze propozycje. C:
piszcie "Zespół; Pairing; ogólny raiting" np: "EXO; TAOHAN; NC-17"
^-^ czekam na wasze propozycje pod tym postem~ ♥
i dziękuję wszystkim tym, którzy czytali, czytają i będą czytać moje fanfici^^








ps. Dongho ma odejść z U-KISS.... rozpaczam ;  -  ;

14 października 2013

Sehun's Sweet Memories Part 6

Marzenia są po to, by móc je spełniać i wie o tym każdy, począwszy od czteroletniego dziecka zadającego w kółko mnóstwo pytań, przez zbuntowanego nastolatka, ciągnąc dalej przez ludzi z pracą i założoną rodziną, aż do staruszków, którzy mimo zbliżającego się kresu ich życia, wciąż chcą spełniać marzenia z czasów młodości. Sehun nigdy nie przypuszczał, że jego marzenie będzie także marzeniem Jongina. Słodki smak miłości, tego zawsze pragnęli i z tym się spotkali całkiem niedawno, bo ledwie tydzień temu w Wigilię Bożego Narodzenia. Blondyn od samego rana krzątał się po kuchni przygotowując coraz liczniejsze potrawy na dzisiejszą noc, bo jak stwierdził, nie przesiedzą całej nocy gapiąc się w ekran jednej ze stacji telewizyjnej. Brunet mieszkał właśnie sos, by nie plątać się i jednocześnie pomóc, nie.mogąc patrzeć jak Sehun chodzi w tę i we w tę mając za dużo zajęć do roboty naraz.
"Sehunnie, spokojnie kochanie" szepnął Jongin z ciepłym uśmiechem i po chwili jego miękkie usta znalazły się na policzku partnera, całując go delikatnie, jednocześnie sprawiając tym, że chłopak zarumienił się widocznie.
"J-Jongin..." cichy szept Sehuna zabrzmiał obok ucha bruneta owiewając małżowinę uszną gorących oddechem pachnącym miętami i truskawkami. Wokół Sehuna zawsze było wiele zapachów, od truskawkowego we włosach, przez miętowy, po waniliowo-czekoladowy aż do delikatnego zapachu malin. Jongin mógłby czuć je cały czas, bez przerwy i nigdy by mu się nie znudziły. Gdy równo o trzeciej po południu, obaj poczuli jak ich żoładki wołają o jedzenie, postanowili nie mieszać w potrawach z kolacji, więc ubrali się ciepło i wyszli z domu, udając się w jakieś miłe, przytulne miejsce, w dodatku z jedzeniem. Ich wybór padł na restaurację ich wspólnego przyjaciela, a ten, gdy tylko zobaczył uśmiechniętą parę, sam momentalnie się uśmiechnął i czule ich przywitał. Mieli szczęście, bo Baekhyun, jak miał na imię blondyn, właśnie skończył swoją zmianę i chętnie do nich dołączył, za uprzednim pozwoleniem Sehuna i Jongina.
"Sehunnie, mówiłem, że w końcu ci się powiedzie dzieciaku" zaśmiał się cicho Baekhyun, łapiąc w swoje piękne dłonie filiżankę z kawą.
"A tobie hyung, jak idzie z Junmyeonem hyungiem? Nadal nie macie zamiaru się do siebie odzywać po tym wspólnym wypadzie na lodowisko?" Jongin był wyraźnie zainteresowany, ale była to ciekawość, w której po prostu martwił się, że starszy chłopak i jego wybranek serca jednak nie zejdą się ze sobą.
"Mmm, jak by to... Ująć" zaczął Baekhyun odstawiając porcelanę na podstawkę. "Junmyeon i ja... Eh, wiemy co do siebie czujemy, ale Myeonnie boi się zaangażować. Po ostatnim niewypale z Jongdae, stara się mieć jeszcze odrobinę dystansu. Na razie jest okej, często się widujemy, bo bardzo chcemy dać sobie szansę."
"Będzie dobrze hyung, na pewno wam się uda" Sehun uśmiechnął się i złapał bruneta za rękę, opierając głowę o jego silne ramię.
"Um, wybaczcie na moment, zaraz.. Myeonnie, co ty tu robisz?" nagle ni skąd ni zowąd za blondynem pojawił się Junmyeon. Kucnął przy jego fotelu, spojrzał mu głeboko w oczy, po czym przyciągnął do siebie i wpił się w jego usta z czułym pocałunkiem.
"M-Myeonnie... C-Co ty wyprawiasz" spytał cicho Baekhyun rumieniąc się mocno, na co Jongin musnął czubek głowy swojego chłopaka, bo ten także zarumienił się na tę uroczą scenkę.
"Ja... Chciałem ci to osobiście powiedzieć... Baekhyun, chcę z tobą być. Tak normalnie... Już się nie boję. Jestem pewny tego, co do ciebie czuję" Jongin delikatnie uniósł kąciki ust po czym wstał i przepraszając, że nie chcąc im przeszkadzać, po prostu ulotnią się z Sehunem dając im czas dla siebie. Zostawił pieniądze na stole po czym złapał mocno dłoń blondyna i wyszedł z restauracji na zewnątrz, a zimne powietrze uderzyło go prosto w twarz.
"Jejku, tak się cieszę że hyungom się układa.. Nie sądzisz Jongin?" zapytał cicho Sehun stawiając krok za krokiem obok Jongina, bo sporo lodu było dziś na chodnikach.
"Tak, to dobrze że wreszcie znaleźli sobie miejsce na tym świecie" szepnął brunet i złapał blondyna w pasie bo ten prawie się przewrócił.
"Um, Jongin... Wiesz gdzie jesteśmy?" Chłopak uśmiechnął się i zagryzł swoją dolną wargę. Długo patrzył w oczy Sehuna, nim uniósł jego twarz odrobinę w górę i pocałował namiętnie. Momentalnie przymknęli powieki oddając się pieszczocie całkowicie. Jongin chciał, by ta chwila trwała wiecznie, by nigdy nie traciła na sile i ciągle sprawiała, że ich serca będą biły równo i szybko, a w głowie nie było nic innego po za jedną myślą- "bardzo go kocham". Mimo wielkiej niechęci ze strony obojga, oderwali się od siebie, a ich przyspieszone oddechy i rumiane policzki wskazywały na wielką więź między nimi. Uśmiechając się pod nosem poszli wreszcie do domu, a gdy drzwi mieszkania bruneta otworzyły się, od razu dotarł do nich zapach potraw i ciepło. Jongin ściągnął płaszcz, czapkę i szalik najpierw z siebie, a po chwili również i z Sehuna, na co ten protestował, bo przecież nie jest małym dzieckiem. Brunet tylko się uśmiechnął i musnął jego czoło swoimi ustami. Po jakimś czasie wrócili do kuchni dokończyć resztę tego, czego nie skończyli wcześniej.
*
Zostało 5 minut do północy. Sehun podekscytowany kręcił się w kółko po małym balkonie obserwując ciągle duży zegar na ścianie w salonie, nie mogąc się doczekać nowego roku. Wkrótce dołączył do niego Jongin, z kieliszkami i szampanem w rękach, by równo o godzinie 12 w nocy otworzyć go i wypić toast za nowy rok a także za owocną przyszłość ich związku. Usłyszeli głośne odliczanie. Sehun wręcz pisnął z zachwytu, a gdy było już tylko "0" przyciągnął do siebie bruneta za jego biały krawat i wpił się w jego usta z namiętnym pocałunkiem. Jedna z jego dłoni znalazła się w miękkich włosach Jongina, a drugą zacieśniał palce na czarnej koszuli chłopaka, który mocno obejmował go jedną ręką w pasie. Drugą gładził jego policzek i ścierał łzy, które nagle zaczęły wypływać z oczu Sehuna. Były one jednak łzami szczęścia, bo miał już wszystko to, czego zawsze pragnął. Serce Jongina i jego miłość.
"Szczęśliwego nowego roku kochanie" szepnął brunet i wtulił nos w zagłębienie szyi blondyna, który poczuł tylko mokre plamy po łzach. Uśmiechnął się i poruszył ustami, układając słowa, a Jongin mimo wszystko je usłyszał, bo płynęły prosto z serca. "Kocham cię."

12 października 2013

Zawsze

Zawsze zastanawiałem się nad tym, co by było, gdybym nie wrócił wtedy do domu...
Zawsze myślę o tym, czy naprawdę nie umiem mu tego wybaczyć.
Ale zdrada boli. Boli cholernie.
Patrzysz na niego kiedy jego twarz wykrzywiona jest w rozkoszy, ale to nie ty jesteś tego powodem.
A najgorzej, gdy powodem tej rozkoszy jest twój najlepszy przyjaciel.
Czyżbym był ślepcem nie widząc że ci dwoje mają coś ku sobie? Czy po prostu Hanowi brakowało mojej bliskości w ostatnim czasie?
Zawsze myślałem nad tym, czy słowa Tao są prawdziwe...
"Han nie jest taki na jakiego wygląda. Zdradzi cię prędzej czy później."
Jednak nigdy, nigdy nie sądziłem że te słowa okażą się prawdą.
Tao i Han... Może faktycznie do siebie pasują? Może mój związek z Hanem był tylko złudną ścieżką fałszywych uczuć?
Ale czy od razu powinienem iść i zrobić to samo?
"Sehun, nie myśl o tym" powiedział do mnie Jongin tuż po mojej zdradzie. Uśmiechnąłem się, choć nie był to prawdziwy uśmiech. Ciągle myślałem o Hanniem. Ciągle.
"Jongin ja... Ja nie powinienem..."
"Już za późno Sehun, już za późno..." szepnął mi do ucha i pocałował mnie w czoło. Nawet Hannie tak nie robił.
Poczułem się bezpieczny. I kochany... Bo wiedziałem że Jongin był we mnie zakochany.
"Jongin...? Chyba mogę dać ci szansę" powiedziałem do niego, a on pocałował mnie namiętnie. Wplotłem dłonie w jego miękkie ciemne włosy smakując jego słodkich ust. Może powinienem dać sobie spokój z Hanem, a spróbować żyć z Jonginem?
Zawsze chciałem być kochany, może właśnie przyszła na to odpowiednia pora?

Sehun's Sweet Memories Part 5


Mimo śniegu, mrozu czy ostrego wiatru, dwóm młodym, zakochanym mężczyznom wcale nie było zimno. Trzymali się ciągle blisko siebie, złączeni dłońmi i ustami, a ich policzki rumiane niczym czerwone róże, które trzymał jeden z nich kurczowo w swojej ciepłej dłoni.
Ktoś kiedyś powiedział, że kiedy znajdzie się drugą połówkę mimo wszystkich przeszkód napotkanych w swoim życiu, cały świat wokoło wydaje się być bardziej kolorowy niż lampki choinkowe włączone w ciemnym pokoju.
Sehun czule oddawał kolejne pocałunki ze strony Jongina, którego serce z każdą następną sekundą trwania tej przyjemności biło coraz mocniej i szybciej.
"J-Jongin...?" cichy głos Sehuna rozbrzmiał tuż przy uchu bruneta powodując w jego ciele przyjemne ciepło.
"Kocham cię" dodał po chwili blondyn i uśmiechnął się niczym dziecko, które dostanie największy prezent ze wszystkich.
Jongin uśmiechnął się i musnął czule jego wargi po czym odwrócił się puszczając przy tym dłonie swojego ukochanego.
"No chodź" powiedział brunet kucając trochę, by chłopak mógł mu wskoczyć na plecy, co po chwili oczywiście zrobił, zaczepiając się dłońmi o jego ramiona.
"Idziemy do domu?" spytał Sehun, chociaż odpowiedź była prosta.
"Nie chcę, żebyś się rozchorował, więc wracamy" oznajmił Jongin łapiąc go pod udami, by ich pozycja była bardziej stabilna. Zaczął powoli iść, a uśmiech nie znikał z jego twarzy, choć w połowie drogi zrobiło mu się niewygodnie, to mimo tego, nie chciał nic zmieniać, więc w spokoju doszedł do drzwi swojego mieszkania.
Otworzył je z lekką trudnością, z uwagi na Sehuna będącego wciąż na jego plecach, jednak nie przeszkadzało mu to w niczym. Wszedł do środka,  zsunął buty ze swoich stóp i dopiero wtedy odłożył partnera bezpiecznie na blat kuchenny, bo weszli do kuchni. Brunet rozebrał się, to samo uczynił również z Sehunem, a gdy ich mokre od śniegu kurtki, czapki i szaliki zawisły w suszarni, Jongin wstawił garnek z mlekiem by zrobić kakao.
Blondyn wciąż siedział na blacie i machał swoimi długimi nogami wpatrując się w mileczniu w krzątającego się po kuchni ukochanego.
"Jongin?" spytał Sehun gdy ten pojawił się obok niego chcąc sięgnąć po biało-czarno-szarą puszkę z kakao, będącą nad głową młodszego chłopaka.
"Tak kochanie?" Jongin uśmiechnął się wesoło po czym wyciągnął kakao by móc dosypać go do mleka.
"Jestem szczęśliwy... Dzięki tobie, bo poznałem ten cudowny smak miłości" szepnął blondyn uśmiechając się czule, wciąż machając nogami. Brunet milczał, nalewając do kubków gorącego kakao. Po chwili podał jeden z nich chłopakowi, a sam oparł się o blat i westchnął cicho.
"Ja też jestem Sehun... Bardziej niż sobie wyobrażałem..." szepnął i upił jeden łyk napoju. Nagle poczuł delikatne usta Sehuna na swoim policzku, więc zarumienił się otwierając szeroko oczy.
"Zaskoczyłem cię?"
"Ciągle mnie zaskakujesz Hunnie" cichy śmiech blonyna rozbrzmiał po kuchni, wprawiając serce Jongina w szybsze bicie.
"Ah, Jongin... Mam dla ciebie mały prezent. Zamknij proszę oczy i nie podglądaj!" Brunet wykonał polecenie i oczekiwał jakiegokolwiek ruchu ze strony Sehuna, a po kilkunastu sekundach doczekał się go.
Blondyn zarzucił mu ręce za szyję i przyciągnął blisko, po czym wpił się w jego pełne usta z namiętnym pocałunkiem.
"Skromny, ale zawsze jakiś" szepnął Sehun zagryzając dolną wargę. Jongin spuścił  głowę w dół, rumieniąc się delikatnie. Opuszkami palców dotknął swoich warg, czując na nich usta ukochanego chłopaka, który patrzył na to z rozbawieniem w oczach.
"Zachowujesz się jakby to był twój pierwszy pocałunek kochanie" szepnął Sehun do ucha Jongina, po czym musnął czubek jego głowy.
"Hunnie..."
"Kocham cię" powiedzieli obaj na raz, po czym roześmiali się i przytulili do siebie, bardzo długo trwając w swych objęciach.
Byli dla siebie wszystkim, nie kończącym się strumieniem szczęścia, choć to wciąż był dopiero początek ich związku.
"Jongin?" ciepły oddech Sehuna odbił się po policzku Jongina.
"Tak Hunnie?" spytał szeptem brunet, wciąż mając zamknięte oczy i oparty podbródek o bark swojego parnera.
"Kiedyś szukałem drogi i celu patrząc w gwiazdy... Teraz już tego nie robię."
"Czemu?" Jongin spojrzał na Sehuna z czułym uśmiechem.
"Bo znalazłem drogę i cel..." odpowiedział mu Sehun odwzajemniając uśmiech.
"A co było twoim celem?"
"Twoje serce Jongin...I miłość, którą mi dałeś..." policzki blondyna pokryły się delikatnym rumieńcem.
"Wiesz o tym, że jak się rumienisz to jesteś jeszcze bardziej uroczy?" Jongin pogładził swoją dłonią delikatną skórę ukochanego, a po chwili objął w swoje obie dłonie jego twarz obdarowując jego różane usta namiętnym pocałunkiem.

Latarnie oświetlały wszystko wokół, co było pokryte grubą warstwą białego puchu. Było już późno, bo w całej okolicy w każdym mieszkaniu żadne światło nie było zaświecone, prócz tego jednego, jedynego mieszkania na drugim piętrze. Tam dwójka młodych mężczyzn zapamiętywała po raz kolejny smak swoich ust, który już i tak był im bardzo znany.

28 września 2013

Sehun's Sweet Memories Part 4


Śnieg wciąż pruszył chowając wszystko do okoła pod miękkim białym puchem.
Zegar wskazywał godzinę 9:32 gdy oczy Sehuna otworzyły się na światło dzienne. Uśmiechnął się i zarumienił widząc obok siebie pogrążonego w słodkim śnie bruneta, którego miękkie wargi rozchylone były w delikatny sposób. Blondyn musnął je lekko a łagodny rumieniec wkradł się na jego blade policzki. Wtulił się w ciepłe ciało Jongina myśląc o poprzednim dniu i o tym, co ich już łączyło. Westchnął cicho wtulając swój gorący przez rumieniec wciąż będący na jego twarzy, policzek i przymknął powieki myśląc o brunecie.
Nim się obejrzał, silne ramiona Jongina otulały jego chude ciało, a sam brunet patrzył na niego czule i z uśmiechem na twarzy. Sehun zarumienił się bardziej, delikatnie odwzajemniając uśmiech.
"Wesołych świąt kochanie" szepnął i zerwał się z łóżka niosąc swojego partnera do salonu, gdzie pod ubraną na kolorowo choinką czekał jeden, mały prezent. Jongin postawił Sehuna na ziemi, popychając go lekko w stronę świątecznego drzewka i ładnie zapakowanego pudełka.
"Ale Jongin... Ja nic dla ciebie nie mam" szepnął smutno, biorąc prezent do dwoich rąk.
"Wystarczy mi, że jesteś" powiedział brunet i uśmiechnął się, po czym gestem ręki pokazał mu, że ma rozpakować podarunek.
Sehun przyglądał się przez chwilę niebieskiemu opakowaniu nim rozwiązał białą wstążeczkę.
"I jak ci się podoba?" spytał Jongin zakładając ręce na piersi.
"Jongin... Czyś ty zwariował?" spytał blondyn wyciągając srebrny, delikatny łańcuszek z literką "J" na zawieszce.
"Nie, czemu?" Jongin uśmiechnął się delikatnie, po czym podszedł do Sehuna i założył prezent na jego szyję.
"Bo jesteś głupi dając mi tak drogi prezent" mruknął chłopak dotykając opuszkami palców srebrnej literki.
"Jest... Przepiękny... Dziękuję" szepnął i odwrócił się przodem do bruneta po czym pocałował go namiętnie, zarzucając mu ręce za szyję. Czule pieścił miękkie usta partnera, który objął go w pasie oddając pocałunki.
"Co chcesz na śniadanie?" spytał Jongin robiąc z Sehunem "noski-noski" wciąż mając przymknięte powieki.
"A mógłbym prosić o naleśniki?" zapytał Sehun, na co brunet uśmiechnął się łagodnie.
"Oczywiście, dla ciebie wszystko kochanie" szepnął Jongin i oderwał się od chłopaka by pójść spokojnie do kuchni w celu zrobienia im śniadania. Wyciągnął wszystko co było potrzebne, wymieszał i po chwili smażył na rozgrzanej patelni. Sehun siedział i niecierpliwie oczekiwał przyrządzonego przez bruneta posiłku, więc gdy tylko talerz z naleśnikami pojawił się przed nim, zabrał się do pałaszowania ciągle się uśmiechając.
Jongin sam usiadł naprzeciw niego jedząc swoją porcję.
Po posiłku, Sehun wsunął się na kolana bruneta, owijając swoimi rękoma jego szyję. Patrzył mu czule w oczy a potem wpił się w jego słodkie od czekolady usta z namiętnym pocałunkiem.
"Co powiesz na spacer po parku wieczorem?" spytał cicho Sehun na co Jongin uśmiechnął się i od razu zgodził na ten pomysł.
*
Śnieg ciągle sypał, wiatr powiewał łagodnie, chmury na niebie przysłaniały błyszczące gwiazdy. Światło lamp oświetlało parkową ścieżkę, po której dwoje młodych mężczyzn szło, trzymając się za odziane w rękawiczki dłonie, a białe płatki spadały na ich głowy i płaszcze. Ich kroki były równe, policzki zarumienione nie tylko od niskiej temperatury będącej na zewnątrz lecz także od słów, które padały z ich ust w stosunku do siebie. Atmosfera była wręcz idealna.
"Sehun?" szepnął Jongin, na co ten uśmiechnął się lekko.
"Tak?" spytał chłopak i przechylił głowę tak, by mógł spojrzeć na bruneta, który wziął teraz głęboki wdech. Przyciągnął go do siebie blisko i pocałował namiętnie, nie zwracając uwagi na inną parę będąca kawałek dalej, która ciągle patrzyła się na nich. Jongin czule całował usta Sehuna, mocno trzymając go w pasie.
"Kocham cię Sehunnie."
"Ja ciebie też, Jongin, bardzo. Jestem pewien" szepnął blondyn patrząc w czekoladowe oczy bruneta z uśmiechem i rumieńcami na twarzy.
"Jest coś, co chcę ci powiedzieć" zaczął Jongin, nachylając się do ucha partnera.
"Hmmm?"
"Jesteś moim największym i najważniejszym szczęściem. Najważniejszą osobą w całym moim życiu. Nie umiem wyobrazić siebie tego, że ciebie nie ma obok mnie... Nie potrafię przestać o tobie myśleć Sehun-ah... Nie potrafię. Jesteś moim... Najpiękniejszym snem, z którego nie chcę się nigdy już obudzić. Moim życiem, duszą, sercem, myślami... Wszystkim."
"J-Ja..." zaczął Sehun ale słowa Jongina tak na niego podziałały, że tylko mocno wtulił się w jego ciało, ściskając jego płaszcz w dłoniach.
"Nigdy cię nie zostawię, nie zapomnę o tobie. Nigdy cię nie stracę Sehun, nigdy" Blondyn nagle zaczął płakać, ze szczęścia. Szczęścia, które go ogarniało. Które zostało zesłane skądś w jego ręce.
"Powierzam ci siebie Jongin. Siebie i moje serce" powiedział cicho, a po chwili poczuł usta bruneta na swoich.
"Kocham cię Sehun-ah."
"Ja ciebie też Jongin."



A/N: No nareszcie part 4 ♥ i no ten, jeszcze 2-3 części i to skończę. a potem biorę się za 4 rozdział BaekYeol a potem za fanfici, które mam pisać dla Was ^^

15 września 2013

Sehun's Sweet Memories Part 3

*zawiera smut*
Podniecenie było wyczuwalne w całym pomieszczeniu. Ciche jęki i westchnienia słyszalne wokoło doprowadzały tych dwoje do szału.
Sehun przesunął dwoma palcami po erekcji Jongina wpatrując się w jego ciemne, czekoladowe teraz błyszczące z pożądania oczy. Jego miękkie usta były rozchylone, napuchnięte od tych wszystkich pocałunków, a dolna warga drżała lekko. Był już pozbawiony koszulki, co Sehun wyraźnie wykorzystywał. Ssał i lizał sterczące twarde sutki bruneta nie szczędząc czasu by tylko podniecić chłopaka jeszcze bardziej. Jego ręka ciągle znajdowała się blisko zamka spodni Jongina, kiedy wreszcie rozpiął guzik.
Brunet jęknął głośno, zagryzając dolną wargę jednocześnie zaciskając  powieki po czym wsunął swoje dłonie we włosy partnera.
Nagle zmienił ich pozycję; Jongin zawisł nad Sehunem po czym szybkim ruchem ściągnął z niego spodnie, koszulkę i bokserki. Uśmiechnął się widząc stojącego na baczność penisa Sehuna. Oblizał usta, po czym sięgnął ręką do szafki obok łóżka i wyciągnął z niej balsam. Wylał trochę na swoje ręce po czym zaczął nasmarowywać członka blondyna białą mazią. Sehun jęknął głośno i zacisnął dłonie na jasnofioletowej satynowej pościeli wypychając biodra ku ręce Jongina. Brunet uśmiechnął się do chłopaka i odsunął się do niego rozbierając się powoli. Zagryzał przy tym wargę, co doprowadzało jego parnera wręcz do gorączki. Pochylił się nad nim,  wsunął dwa palce i zaczął go rozciągać. Drugą dłonią, rozsmarowywał balsam na swoim penisie, by jeszcze mniej bolało podczas stosunku.
"J-Jongin... W-Wejdź już w-we mnie..." szepnął Sehun unosząc podbródek starszego delikatnie do góry. Zagryzł dolną wargę odchylając głowę do tyłu. Jongin uśmiechnął się pochylając swe ciało nad blondynem po czym musnął jego usta wchodząc w niego powoli. Cichy jęk wydostał się z ust Sehuna a jego biodra same poruszyły się do przodu. Ugiął nogi w kolanach rozchylając je mocniej dając więcej dostępu Jonginowi, który chętnie to wykorzystał. Powoli, delikatnie, zaczął się poruszać we wnętrzu partnera splatając przy tym jedną z jego dłoni ze swoją. Drugą dłoń ułożył tuż obok tułowia blondyna, by łatwiej było mu sprawiać przyjemność Sehunowi co tym samym oznaczało również i sobie.
Brunet wzdychał cicho, wysłuchując się w te głośne jęki przyjaciela obserwując jednocześnie jego delikatną twarz wykrzywioną w rozkoszy, której on sam był powodem.
Odgłosy uderzających o siebie rozgrzanych ciał, jęki i westchnienia przeszywały pomieszczenie, w którym atmosfera była tak gęsta od panującego zewsząd podniecenia,że można by zbierać ją łyżkami czy wiaderkami.
"J-Jo-Jongin... Sz-Szybciej" szepnął Sehun oddając pożądliwie ruchy bioder mocno przejeżdżając paznokciami lewej ręki po plecach partnera. Jongin syknął cicho, jednak nie przejął się zbytnio ranami z których teraz ściekały stróżki krwi. Przyspieszył swoje ruchy, coraz głębiej wchodząc w blondyna aż w końcu trafił w jego prostatę. Oblizał usta zaczynając ruszać się w przeciwnym kierunku do ruchów bioder Sehuna.
"A-ahh! J-Jongin!"pisnął blondyn przyciągając bruneta do siebie po czym wpił się w jego usta z agresywnym pocałunkiem. Jongin oddał pocałunek zachłannie, coraz szybciej i mocniej ruszając się we wnętrzu młodszego.
"A-Ahh J-Jongin! J-Ja zaraz...! Aahhhmm!" Chłopak uśmiechnął się i zagryzając dolną wargę wyginał swe ciało mocno ruszając swymi biodrami, by jego partner mógł po kilku pchnięciach dojść w spokoju.
On także ledwo trzymał, czuł jak mięśnie Sehuna zaciskają się na jego pulsującym od nadmiaru przyjemności penisie.
"J-Jongin...!" jęk Sehuna wywołał falę; orgazm przeszedł przez ciało bruneta zalewając ciasne ścianki blondyna lepką spermą.
Jongin westchnął głośno opadając na ciało przyjaciela, opanowując powoli swój chaotyczny oddech. Musnął wargi Sehuna uśmiechając się do niego czule.
"S-Sehun... J-Jesteś w-wspaniały" szepnął powoli wychodząc z jego wnętrza. Położył się obok niego po czym wtulił go w siebie. Przykrył ich mokre od potu, lepkie od spermy, nadal drżące od orgazmu ciała satynową kołdrą. Przymknął powieki muskając czubek głowy Sehuna.
"Kocham Cię Sehun... Wesołych Świąt" szepnął nim oddał cię całkowicie przyjemnemu snu. Sehun także zasnął, z uśmiechem na ustach, czując się kochanym i bezpiecznym w silnych ramionach Jongina.
A zegar właśnie wybijał północ, rodzice chowali dzieciom prezenty pod choinką, choć Jongin i Sehun dostali najpiękniejszy ze wszystkich prezentów- wzajemną miłość.

14 września 2013

Sehun's Sweet Memories Part 2


Śnieg sypał gęsto, biały puch był już niemalże wszędzie. Księżyc przebijał się przez warstwy ciemnych chmur by dać dodatkową cząstkę światła.
Świąteczne lampki i ozdoby migały wokoło, na słupach i drzewach wisiały jemioły, ludzie zasiadali w swoich domach do kolacji tylko nie dwójka młodych mężczyzn.
Stali w swoich objęciach, nie zwracając uwagi na świat wokół nich. Mimo chłodu panującego zewsząd, śniegu sypiącego się na głowy i ciała, im było ciepło.
"J-Jongin..." szepnął Sehun odrywając się od miękkich ust przyjaciela. Patrzył na jego ruszającą się szybko klatkę piersiową, na jego rumiane policzki, na jego błyszczące oczy i rozchylone wargi. Nie powiedział nic, nie mógł, to co właśnie między nimi się wydarzyło szybko oplotło serce i myśli chłopaka.
"Sehun ja..." zaczął brunet, jednak nie skończył, a tylko przytulił do siebie blondyna. Nagle Sehun kichnął więc Jongin roześmiał się cicho i łapiąc go za rękę, zaczął iść w stronę swojego mieszkania. Uśmiechał się do przyjaciela, którego twarz była czerwona, a oddech nadal nie opanowany.
Szli długo, Jongin specjalnie wybrał dłuższą drogę by jak najdłużej trzymać Sehuna za rękę. Gdy byli już pod drzwiami mieszkania bruneta, Jongin przyciągnął Sehuna do siebie i musnął jego wargi. Blondyn zarumienił się jeszcze bardziej i mocniej chwycił za rękę przyjaciela.
"Sehun... Muszę ci to wyjaśnić... Bo widzisz ja..." zaczął gdy usiedli w kuchni łapiąc w swoje dłonie kubki z gorącą czekoladą.
"Ja się w tobie zakochałem Sehun..." dodał po wzięciu głębokiego oddechu. Sehun spojrzał na niego przełykając głośno ślinę. Wstał nagle od stołu i poszedł do salonu gdzie stanął w miejscu zamykając oczy. Chciał uspokoić swoje biedne serce, które biło jak szalone. Gdy już zaczęło mu to przechodzić, poczuł nagle wokół swoich bioder ręce Jongina.
"Sehun..." szepnął wtulając w jego kark swój ciepły policzek. Blondyn westchnął cicho, gdyż serce znów chciało wydostać się na zewnątrz jego piersi łomocząc jak szalone.
"Hunnie..." Brunet myślał że przyjaciel go odrzuci, wyrwie jego serduszko i zniszczy je śmiejąc się głośno jak kat nad swoją kolejną ofiarą. Pozwolił by jedna łza spłynęła po jego policzku.
Sehuna przeszedł dreszcz. Odwrócił się szybko i łapiąc starszego te parę miesięcy przyjaciela w talii wpił się w jego usta z namiętnym, długim i idealnym w tym momencie pocałunku.
"Masz miękkie usta" powiedział Sehun gdy oderwali się od siebie niechętnie. Spojrzał prosto w oczy Jongina uśmiechając się przy tym.
"Kocham cię Jongin" dodał po chwili wtulając się w ciepłe ciało przyjaciela.
"Sehun..." szepnął brunet łącząc ich dłonie razem. Długo wpatywał się w oczy blondyna widząc w nich tylko jedno- uczucie. Uczucie, którym on sam darzył Sehuna.
"Jongin...?" zaczął szeptem Sehun stając na przeciw Jongina. Przechylił głowę w prawo i uśmiechnął się łagodnie.
"Tak Sehunnie?" spytał zaciekawiony Jongin przekręcając swoją głowę w lewo.
"Skoro ja kocham ciebie... A ty kochasz mnie... To nie oznacza, że jesteśmy parą?" Brunet wziął głęboki oddech czując więcej ciepła na swoich już i tak gorących policzkach.
"Jeśli... Jeśli się na to zgodzisz..." powiedział Jongin. Reakcja Sehuna zaskoczyła go trochę. Chłopak wskoczył w jego ramiona otaczając swoimi nogami jego talię.
"Oczywiście że się zgadzam głuptasie" szepnął.
Nagle ich równowaga zachwiała się więc oboje runęli na kanapę.
Kolano Sehuna znalazło się między udami bruneta, a dłonie na jego piersiach. Rozejrzał się speszony przez co ruszał kolanem.
Nagle Jongin jęknął cicho, co wystraszyło blondyna. Zawisł nad nim sparaliżowany nie wiedząc co robić.
Jęk Jongina rozbrzmiewał w jego uszach i głowie, powodując u siebie dziwne ciepło. Spojrzał na Jongina, który uroczo zagryzał swoją dolną wargę. Instynktownie przesunął opuszkami palców po jego torsie przez brzuch, aż do zamka w spodniach.
Uśmiechnął się delikatnie.
"S-Sehun..." szepnął Jongin przymykając powieki. Blondyn ścisnął delikatnie lekkie wybrzuszenie w jeansach chłopaka z przyjemnością wysłuchując się w jego cichy jęk. Pochylił się nad nim i pocałował go namiętnie wodząc dwoma palcami po coraz bardziej wyczuwalnej erekcji bruneta.
"S-Sehun..." jęknął w ustach blondyna coraz zachłanniej oddając pocałunki.
"Pragniesz mnie... Prawda?" szepnął mu do ucha niskim głosem. Po ciele Jongina przeszedł dreszcz. Sehun wyczuł, że już nie mają odwrotu. On także tego pragnął.

How are you?

Po raz kolejny spacerowałem po cmentarzu i rozmawiałem ze Śmiercią. Była moją bliską przyjaciółką, jedyną istotą, która chciała się ze mną spotykać.
Usiadłem na ławce, przed jakimś grobem, Śmierć usiadła obok mnie i zaśmiała się głęboko opowiadając mi kolejną historię. Czułem, że zaraz sam wybuchnę śmiechem jak ona, jednak coś mnie powstrzymało.
"Baekhyun, ten chłopak był idiotą" wyjaśniła krótko Śmierć uśmiechając się.
"Czemu tak sądzisz? Mówisz tak o kolejnej osobie dzisiaj..." warknąłem zakładając ręce na piersi.
"No bo taka prawda Baekhyun... Opowiedzieć ci o nim?" zaśmiała się głośno. Odwróciłem się do niej i spojrzałem na nią spode rozjaśnionej grzywki.
"Mów."
"No więc... To jest grób Chanyeola, był uroczy dopóki nie zaczął ćpać." westchnąłem i oparłem głowę o dłonie.
"Ćpał i pił, palił i szukał rozrywki w nocnych klubach. Chyba rozumiesz, dlaczego go nie lubię?" Śmierć zaśmiała się sama z siebie. "Żartuję, lubię go bardzo. Był taki miły gdy się żegnał z twoim światem Hyunnie..."
"Hmm, a tamten? Jak mu... Sehun?"
"Ah, Sehunnie, Sehunnie... To był taki kochany dzieciak... Jestem aż tak zła, że podstawiłam mu nogę i się potknął. Wpadł na ulicę a akurat auto jechało i... Bum, Sehun opuścił twój świat."
"Jesteś okrutna" skwitowałem zakładając ręce na piersiach po czym wstałem z ławki. Odwróciłem się tyłem do Śmierci i odszedłem kawałek dalej.
"Baekhyun...? A czy tobie się czasem nie wydaje że twój świat jest zbyt nachalny dla ciebie?" zapytała nagle ona, pojawiając się tuż obok mnie.Przeszedł mnie dreszcz, sam nie wiedziałem czemu.
"Nie, czemu pytasz?" odparłem, i zacząłem się ogrzewać rękoma.
"Bo widzisz... Mój świat jest dużo ciekawszy Hyunnie..." Odwróciłem się szybko w jej stronę i popatrzyłem na nią srogo.
"Czy ty mi sugerujesz żebym umarł? Hah, zabawna jesteś kochana" powiedziałem a Śmierć uśmiechnęła się tylko. "Podoba mi się tak jak jest teraz... Jak będę chciał, to dam ci znać dobrze?"
"Um, jak chcesz Baekhyun. Zawsze będę do twoich usług" szepnęła mi do ucha i musnęła mój policzek. Uśmiechnąłem się przechodząc do następnej alejki. Kolejne nazwiska i imiona.
Podszedłem do świeżo wykopanego grobu przyglądając się tabliczce.
"Coś ty zrobiła?" zapytałem, przełykając głośno ślinę.
"Ah, mówisz o nim? Jak widzisz, pozwoliłam mu odejść" Śmierć wzruszyła ramionami. Padłem nagle na kolana roniąc kilka łez przy tym.
"Chyba nie masz zamiaru ubolewać nad nim?"
"Co ja ci mówiłem? Jego. Miałaś. Nie. Tknąć. Nigdy." wycedziłem przez zęby.
"Oj no, Hyunnie..."
"Zamknij się. Obiecałaś, że go nie dotkniesz" złapałem ją za szyję mocno. Uśmiechnęła się tylko.
"Baekhyun... Chyba czas już do mnie przyjść prawda?" spytał nagle ciepłym głosem on.
"C-Co ty...?"
"Chodź ze mną Baekhyun... Tam jest lepiej..." powiedział a mnie sparaliżowało.
"Siostro...? Chyba już powinienem odejść" Śmierć uśmiechnęła się po czym zamknęła mi oczy.
Może... Może tak ma być...?
Zasnąłem tam, gdzie zasnąć powinienem.

11 września 2013

Sehun's sweet memories Part 1

Zaczęło się niewinnie, tak jak w każdej historii miłosnej, którą do tej pory czytał lub robiła to jego mama czy babcia. Romantyczne spacery wieczorami, spotkania, o których on sam wypowiadał się jako randki, czułe gesty czy ukradkowe spojrzenia tylko sprawiały, że czuł się dziwnie radosny, szczęśliwy, miał pełno energii, przez kogoś, kto nazywał się Kim Jongin.
On sam nie wiedział, że czuł coś więcej do swojego przyjaciela, że jego serce bije mocniej na jego widok, że uśmiecha się do siebie gdy widzi jego uśmiech.
Nigdy wcześniej nie znał czegoś takiego, jak miłość, zakochanie czy nawet zwykłe zauroczenie, a co dopiero pożądanie. Był nowicjuszem, nic nie wiedzącym młodym mężczyzną, bez żadnego doświadczenia ani nic.
Chciał kochać, tak jak jego mama kochała jego ojca, a babcia dziadka, i możnaby wymieniać tak dalej i dalej, a lista nie skończyłaby się zbyt prędko.
Właśnie tego dnia, wybrał się z Jonginem do kawiarni na bubble tea, by porozmawiać trochę o nich samych, ot takie pierdółki, ploteczki czy inne sprawy w ich własnym świecie przyjaźni.
Jongin z zawzięciem opowiadał o tym, jak bardzo irytują go ludzie z kierunku matematycznego, których akademiki mieszczą się tuż obok akademiku, w którym chłopak zamieszkiwał. Sehun słuchał go uważnie, nie przerywając ani na moment. Dopiero gdy Jongin zaczął pić swoją truskawkową herbatkę, chłopak ocknął się z transu w który wpadł przez głos przyjaciela, nie pierwszy i nie ostatni już raz zresztą.
Nawet nie zauważył, gdy odległość ich twarzy zmniejszyła się, przez co ich nosy niemalże się ze sobą stykały. Przełknął głośno ślinę i spojrzywszy w hipnotyzujące oczy starszego o parę miesięcy Jongina, zarumienił się delikatnie. Łagodny uśmiech pojawił się na twarzy bruneta bacznie obserwującego blondyna, po czym złapał go lekko za położoną na stoliku bladą dłoń chłopaka.
"J-Jongin" szepnął Sehun czując jak robi mu się gorąco mimo iż w kawiarni panował chłód, a na zewnątrz sypał gęsty śnieg.
"Coś się stało Hunnie?" spytał Jongin patrząc na blondyna zdziwionymi oczyma, przez co Sehun zaczerwienił się jeszcze bardziej spuszczając wzrok na plastikowy kubeczek. Wyrwał dłoń z uścisku bruneta zaczynając bawić się palcami obu rąk pod stolikiem.
Nie mógł w tamtym momencie nic z siebie wydusić, gula będąca w jego gardle hamowała wszelakie dźwięki, a sam Sehun nawet nie chciał się odzywać. Ciągle wlepiał wzrok w swoją bubble tea gdy nagle Jongin wstał ze swojego miejsca zaczynając się ubierać. Sehun również to zrobił, po czym podszedł do kasy i zapłacił za obie bubble tea i wyszedł. Nagle został pociągnięty do tyłu, a gdy odwrócił się i zobaczył przez kogo, na głowę została wyłożona mu wełniana czapka a na jedną rękę rękawiczka. Wokół szyi został owinięty do połowy szalik, bo drugą połowę miał jego przyjaciel Jongin. Brunet uśmiechnął się do blondyna po czym złapał jego dłoń, tą bez rękawiczki, i zaczął iść.
"Dlaczego to robisz?" zapytał Sehun rumieniąc się nie przez zimno panujące wokoło, lecz przez czułe gesty Jongina.
"Bo tak chciałem" odpowiedział Jongin przyciągając blondyna za rękę bliżej siebie.
"Um, n-no skoro t-tak" Sehun nawet nie spojrzał na twarz przyjaciela uśmiechniętą od ucha do ucha. Patrzył w chodnik prawie potykając się o własne nogi.
"Ah, zapomniałbym!" zawołał nagle Jongin, przez co biedny Sehun wystraszył się i podskoczył na zlodowaconym chodniku niemal przewracając się od razu, gdyby nie szybki ruch bruneta. Przyciągając go do siebie uchronił Sehuna przed koszmarn upadkiem na tyłek, jednak koszta tego musiały być spłacone. Niedoszły incydent chciał, aby tych dwoje w ramach zapłaty pocałowało się.
A jako że były to święta, a dokładniej mówiąc Wigilia Bożego Narodzenia, wszędzie wisiały jemioły i tego typu podobne drobiazgi, więc akurat pocałunek tych dwoje wypadł pod jedną z kiści jemioły.
Sehun mocno się zaczerwienił otwierając szeroko oczy, by po chwili móc je zamknąć i spokojnie oddać się przyjemności, o której marzył i myślał już od dawna.
Jongin natomiast czuł, ze jego policzki są rumiane przez pocałunek, jednak widząc i czując reakcję swojego przyjaciela, nie przerwał tego zbliżenia, a wręcz nawet je przedłużył.


1 września 2013

Stay With Me EPILOG


"Mamo?! Mamo! Zobacz..! Mamo! K-Kyungsoo się budzi! M-Mamo! Kyungsoo się obudził..!" zawołał mężczyzna siedzący obok szpitalnego łóżka.
"Witaj ponownie synu" powiedział drugi mężczyzna, dużo starszy niż ten który siedział. Przytulał swoją żonę, która z radości rozpłakała się i nie mogła opanować swojego drżącego głosu. Czekali na ten dzień przez 5 lat.
"Kochanie" szepnęła kobieta wyrywając się z objęć małżonka. Usiadła na drugim krześle wycierając zapłakaną twarz w bladoróżową chusteczkę.
"M-Mamo..." szepnął ledwie Kyungsoo mrugając kilka razy pod rząd przyzwyczajając się do światła dziennego.
"Skarbie... Nie przemęczaj się tak..." zaczęła, jednak przerwała jej ręką leżącego chłopaka na jej własnej dłoni.
"Chcę się zobaczyć z Jonginem... Zaprowadzisz mnie na jego grób?" Wszyscy obecni w pomieszczeniu, łącznie z pielęgniarką, otworzyli szeroko usta patrząc ze zdziwieniem na Kyungsoo, który teraz delikatnie się uśmiechnął.
"S-Skąd wiesz... Przecież..." Chłopak nic nie odpowiedział. Nikt już nie zadręczał go tymi pytaniami, pozwolili mu w spokoju pojechać na badania.
*
[6 miesięcy później]
"Przepraszam, że to tak długo trwało Jonginnie" powiedział szatyn kładąc różę, czerwoną różę, na nagrobku.
"Chyba jestem jedyny, który teraz cię odwiedza, co? Zawsze otoczony przyjaciółmi, teraz stałeś się zupełnie sam..." szepnął wycierając płytę nagrobną z danymi zmarłego.
"Kim Jongin. Urodzony 14 stycznia 1994 roku, zmarł 15 października 2013 roku" Kyungsoo uśmiechnął się słabo i pozwolił spłynąć jednej łzy po jego policzku.
"Wiesz że dzisiaj skończyłbyś 26 lat? Świętowalibyśmy je tak jak zawsze... We dwoje... W naszym mieszkaniu. Ale wiesz? Mi to nie przeszkadza, że będziemy je świętowali tutaj..." Kyungsoo przetarł oczy dłońmi, szczelnie opatulonymi w rękawiczki.
"Pozwoliłeś mi żyć samemu umierając... Jesteś idiotą wiesz?" Kyungsoo uniósł wzrok ku zachmurzonemu niebu roniąc kolejne łzy.
"Jesteś cholernym idiotą Jongin... Idiotą, którego kocham..." szepnął i padł na kolana. Ręce oparł o nagrobek wsłuchując się w szum wiatru.
"Tęsknię Jongin... Może wkrótce znów się spotkamy?" szepnął i uśmiechnął się, a wiatr zawył mocniej.
"Byłbym zapomniał" powiedział nagle Kyungsoo i sięgnął do kieszeni płaszcza wyciągając z niego kartkę z listem.
"Jeśli go przeczytasz... Daj mi znak..." Szatyn wstał, otrzepał się z brudu po czym położył papier wypisany drobnym czytelnym pismem na szarą płytę. Uśmiechnął się, po czym odszedł kawałek dalej. Nagle poczuł szarpnięcie i ciepły głos obok czerwonego od zimna ucha.
"Będę czekał na ciebie, Kyungsoo."
"Jongin... Dziękuję..."

A/N: no więc... skończyło się. i jak? jak wrażenia po? bo widzę że drugi rozdział rozwalił wasze systemy C:

Stay With Me ROZDZIAŁ 2

Kyungsoo obudził się z niesmakiem. Odkąd Autor codziennie opowiada mu część ich wspólnego życia, nie jest pewny, czy to wszystko prawda. Przecież nawet nie zna imienia tego człowieka, a przynajmniej nie umie go sobie przypomnieć. Długo się głowił, jednak nic szczególnego nie przyszło mu na myśl.
"Widzę że już nie śpisz Kyungsoo" powiedział nagle Autor pojawiając się na krześle obok łóżka szatyna. Kyungsoo wystraszył się i prawie spadł na podłogę.
"Wystraszyłeś mnie!" pisnął, na co brunet roześmiał się. Kyungsoo zrobił obrażoną minę odwracając głowę w prawo.
"Oj no, Kyungsoo, nie złość się" Autor sięgnął ręką jego policzka i przejechał po nim kciukiem. Rumieniec na twarzy szatyna sprawił, że brunet uśmiechnął się i pochylił nad nim delikatnie muskając jego usta.
"Gotowy na kolejną dawkę historii o nas?" spytał tuż przy uchu szatyna niskim głosem, który sprawił, że po ciele starszego przebiegł dreszcz.
"Muszę się przebrać Autorze!" pisnął Kyungsoo, co wywołało tylko uśmiech chłopaka.
"Dzisiaj nigdzie nie idziemy, ale zostajemy tutaj... Dzisiaj opowiem ci o dniu, w którym to się skończyło" Kyungsoo zamrugał kilka razy i otworzył usta, jednak po chwili zamknął je, usadowił się wygodnie na łóżku i zaczął uważnie wsłuchiwać się w słowa bruneta.
"A więc... 15 października 5 lat temu... Wtedy to się skończyło." Autor wziął głęboki oddech po czym spojrzał na Kyungsoo. "To nie będzie przyjemna historia. Będzie ona też naszą ostatnią."
"Czy to oznacza że... Że dzisiaj..."
"Tak Kyungsoo, dzisiaj dowiesz się już wszystkiego" Kyungsoo przyciągnął kołdrę bliżej siebie opierając głowę o poduszkę.
"A więc... 14 października postanowiliśmy, że następnego dnia pojedziemy za miasto na małą wycieczkę. To miał być nasz pierwszy wyjazd na tak długo, takie krótkie wakacje. Przez to, że oboje studiowaliśmy a dodatkowo pracowaliśmy bardzo się cieszyliśmy na ten wyjazd. Nie mogłem spać całą noc, miałem złe przeczucia co do tego wyjazdu. I..."
"I nie pomyliłeś się tak?" Autor kiwnął głową i kolejny raz wziął głęboki oddech.
"Ja miałem prowadzić w tamtą stronę, więc siedziałeś na miejscu pasażera obok mnie. Byłeś strasznie podekscytowany, ale ja wciąż miałem wrażenie że coś się stało. Chciałem zrezygnować, w ostatniej chwili się wycofywać, jednak uśmiech na twojej twarzy... Zacisnąłem dłonie na kierownicy i ruszyliśmy..." Autor przerwał na chwilę, spojrzał w sufit i przetarł oczy. "Śpiewaliśmy, rozmawialiśmy, ciągle się uśmiechałeś... Zjechałem na pobocze by móc cię pocałować... Czułem, że to może być nasz ostatni pocałunek, więc nie chciałem go przerywać. Łzy napłynęły mi do oczu, więc przytuliłem się do ciebie nie mogąc przestać płakać. Uspokoiłeś mnie dopiero po dłużej chwili... Byłem trochę niespokojny, więc poprosiłeś o zamianę a ja się nie zgodziłem. I to był mój największy błąd. Nagle zaczęło padać, co tylko spowodowało, że jeszcze bardziej myślałem o tym, że coś sie stanie" Autor znowu spojrzał na sufit przełykając swoje łzy. "Ciężarówka nadjechała z drugiej strony... Nie zdążyłem wyhamować... Mieliśmy wypadek..." Kyungsoo przetarł ręką oczy i policzki mokre od płaczu. "J-ja... Szyba rozbiła się na drobne kawałki, wszędzie była krew, pełno dymu... Nie przejmowałem się tym jednak. Nawet bólem w klatce piersiowej..." Autor drżącymi rękoma podwinął koszulkę ukazując wielką ranę na piersi obok serca. Kyungsoo wstrzymał na chwilę oddech zasłaniając usta dłonią by nie pisnąć. Brunet westchnął przecierając zaczerwienione oczy. "Z trudem spojrzałem na ciebie... Krzyknąłem. Wolałem o pomoc, bo sam... Sam nie mogłem nic zrobić. Prosiłem byś nie umierał, byś nie odchodził... K-Ktoś... Ktoś mnie wysłuchał... Otworzyli drzwi i wyciągnęli cię ze środka. Miałeś szczęście. Ja... Ja już niestety nie. Od tyłu nadjechało drugie auto uderzając w nasze... Nie zdołałem nic powiedzieć. Poczułem tylko pełno krwi w moim gardle... Wiesz co to oznacza Kyungsoo?"
"Ż-Że... Nie... T-To niemożliwe!" krzyknął Kyungsoo zasłaniając usta dłonią. Kolejne łzy wypłynęły z jego oczu. Autor spuścił głowę.
"Kyungsoo... Wtedy, 15 października pięć lat temu.. Ja, Kim Jongin, umarłem..."
"M-Masz... J-Jongin... D-Dlatego od razu... Od razu mi nie... Mi nie powiedziałeś... Dlaczego?!" Jongin tylko uniósł głowę i smutno spojrzał na Kyungsoo. Jego wzrok wcześniej pełen uczuć teraz pusty, jego ciało tak wyraźne nagle stało się półprzezroczyste.
"Jongin? Jongin?! Jongin! N-Nie... Nie znikaj... P-Proszę... Zostań..." Krzyknął Kyungsoo jednak było już za późno. Brunet rozpłynął się w powietrzu zostawiając tylko chłód w pokoju.

27 sierpnia 2013

Stay With Me ROZDZIAŁ 1

Kyungsoo przyglądał się uśmiechniętemu Autorowi, stojącemu właśnie w progu jego pokoju.
"Kim jesteś Autorze?" zapytał bruneta przychylając głowę na bok wpatrując się w chłopaka zaciekawionym wzrokiem.
"Kim jestem? Jestem człowiekiem, zwyczajną istotą ludzką taką jak i ty" odpowiedział mu Autor wchodząc głębiej do pomieszczenia. Szatyn przesunął się na łóżku robiąc tym samym miejsce dla bruneta. Gdy ten usiadł obok niego, Kyungsoo złapał go delikatnie za ramię.
"Opowiedz mi o sobie" poprosił go, jednak chłopak tylko spojrzał na niego przymrużonymi oczami i uśmiechnął się łagodnie. Odepchnął się rękoma od łóżka i stanął przed Kyungsoo wyciągając rękę.
"Chodź, coś ci pokażę" powiedział Autor. Kyungsoo niepewnie z początku, chwycił za dłoń bruneta i wstał z łóżka.
"Dokąd idziemy?" szatyn nie krył ciekawości.
"Zobaczysz" oznajmił Autor i wyszedł z pomieszczenia, nadal trzymając Kyungsoo za rękę.
*
"Minęło dokładnie 7 lat od naszego pierwszego spotkania..." Autor zamyślił się po czym obrócił bokiem do Kyungsoo.
"Nazywasz się Do Kyungsoo i obecnie masz 26 lat. Kiedy cię poznałem, miałeś zaledwie 19. Marzyłeś o studiach na anglistyce, chciałeś wyjechać do Londynu, chciałeś się ocenić w wieku 22 lat... Wtedy, 23 czerwca siedem lat temu wpadłeś tutaj na mnie i rozsypałeś moje książki. Pomogłeś mi je później pozbierać i w ramach przeprosin, zaprosiłeś mnie na gorącą czekoladę do kawiarni swojego przyjaciela Baekhyuna" Brunet westchnął cicho i spojrzał prosto w oczy Kyungsoo łapiąc go za rękę. "Nie potrafiłem odmówić, bowiem zafasynowałeś mnie... Już wtedy czułem, że coś między nami będzie..." Autor westchnął po raz kolejny i posłał wesoły uśmiech zakłopotanemu Kyungsoo. "Dwa miesiące później zaprosiłeś mnie na randkę. I spotykaliśmy się tak przez 3 miesiące. Tak, dokładnie 24 grudnia zapytałeś mnie, czy oficjalnie będę twoim chłopakiem. Nie mogłem się nie zgodzić" Brunet przejechał dłonią po zarumienionym policzku Kyungsoo i przybliżył swoją twarz do jego. "Wtedy to ty tak zrobiłeś, teraz czas, by role się odwróciły" szepnął cicho i pocałował Kyungsoo namiętnie oplatając prawą dłonią jego kark.
"Od tamtego dnia spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Pomagaliśmy sobie wzajemnie, każde piątkowe wieczory należały do nas jako randkowy rytuał. Nigdy się nie nudziliśmy. Uwielbiałem patrzeć na ciebie, na twoje oczy, usta, ciało. Chciałem być już zawsze blisko ciebie..." Brunet uśmiechnął się delikatnie i wstał z ławki, na której obecnie siedzieli z Kyungsoo.
"I... Co było między nami dalej?" Kyungsoo zapytał Autora cicho, łapiąc go za dłoń.
"Co było dalej? Może... Następnym razem ci opowiem? Dzisiaj już dosyć wrażeń" odpowiedział Autor i zaczął iść z Kyungsoo w stronę domu.

24 sierpnia 2013

Stay With Me PROLOG

"Czekałem na to tyle dni... Tyle miesięcy... Tyle lat. 
Zbyt długo by móc tego nie zrozumieć.
Czy wiesz jak bardzo tęskniłem za tym uśmiechem
Jak bardzo chciałem go móc znów go zobaczyć
Po tym jak zniknął
Po tym... 
Po tym jak myślałem że nigdy go nie odzyskam
Tak samo jak nie odzyskam Ciebie Kyungsoo.
Nadal mam przed oczami tamten dzień
Tamten wieczór...
Myślałem, że już sobie nie wybaczę.
Wiesz, że pięknie wyglądasz kiedy śpisz?
Zauważyłem to już dawno temu ale nie miałem jak Ci tego powiedzieć...
Chociaż wiem, że mnie słyszałeś
To nie odezwałeś się...
Bo nie mogłeś.
Spałeś.
Każdego dnia tych 5 lat wsłuchiwałem się w Twój oddech
Chciałem zabrać Cię do siebie
Ale...
Oni woleli zostawić Cię tam jeszcze przez jakiś czas...
Jakiś czas, który trwał 5 lat...
Przepraszam, że nie byłem w stanie Ci zagwarantować bezpieczeństwa wtedy..
Ale teraz... 
Teraz już jesteś...
Jesteś ze mną.
Jesteś blisko mnie.
Może...
Może będę kiedyś w stanie powiedzieć Ci coś jeszcze?
Na razie.. 
To będzie moja mała tajemnica, dobrze Kyungsoo?
Kiedyś się dowiesz..."

Kyungsoo czytał ten list po raz kolejny nie bardzo wiedząc kto go zostawił. I nagle do jego sali wszedł wysoki, o ciemnej karnacji brunet uśmiechając się nieśmiało.
"Kim jesteś?" zapytał Kyungsoo po cichu przechylając delikatnie głowę w prawo.
"Jestem Autorem" odpowiedział chłopak siadając na łóżku Kyungsoo.
"Autorem? Autorem czego?"
"Autorem ciebie, mnie, nas..." odpowiedział mu brunet i złapał szatyna za rękę. Kyungsoo spojrzał na niego niepewnie, ale odwzajemnił uścisk dłoni, na co Autor uśmiechnął się delikatnie.
"Pozwolę ci przeczytać to, co zdołałem już zapisać o tobie, mnie, o nas, jeśli tylko chcesz"
"Chcę" szepnął Kyungsoo i pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiechnął się.

5 sierpnia 2013

PSPSS ROZDZIAŁ 3

Chanyeol obudził się z wielkim bólem głowy.  Nie pamiętał niczego co robił poprzedniej nocy ani jak trafił do łóżka ani tego z jakiego powodu ten anielski człowiek imieniem Baekhyun leży nagi obok niego.
Chanyeol rozejrzał się po pokoju i gdy zobaczył swoje i Baekhyuna ubrania porozrzucane po całym pokoju przełknął głośno ślinę, opadł bezsilnie na łóżko i uderzył się w twarz.
"Baekhyun, nie mów mi że cię zgwałciłem" powiedział sam do siebie. "Błagam nie mów że to zrobiliśmy."
"Chanyeol, dobrze się czujesz?" zapytał śpiącym głosem Baekhyun otwierając leniwie oczy.
"J-ja... Baekhyun powiedz, że cię nie zgwałciłem, powiedz że po prostu było ci za zimno i przeszedłeś do mnie a tu było ci za gorąco więc się rozebrałeś" Chanyeol wydawał się być nerwowy i zrozpaczony. Nie chciał krzywdzić Baekhyuna w chwilach swojego własnego załamania.
"Nie zgwałciłeś mnie" odpowiedział Baekhyun przyczołgując się do ciała rudzielca i przytulając się do niego.
"Sam ci się oddałem" słowa Byuna zmroziły Parka. Ponownie przełknął ślinę patrząc na uśmiechniętą i zarumienioną twarz Baekhyuna szeroko otwartymi oczami.
"Co ja najlepszego zrobiłem" Chanyeol miał wyrzuty sumienia. Skrzywdził Baeka, skrzywdził kogoś kogo kochał.
"Baekhyun, ja cię przepraszam. Nie wiem co się działo w nocy, nie wiem co mnie poniosło,  ale Baekhyun błagam,  wybacz mi. J-ja tego naprawdę nie chciałem..."
"Chanyeol cholera jasna, mówię że sam ci się oddałem.  Było cudownie, naprawdę,  najlepszy seks w moim życiu,  więc skończ pierdolić głupoty i pocałuj mnie wreszcie" Baekhyun powiedział to na jednym wdechu. Nie znosił gdy ktoś miał poczucie winy przez niego.
Chanyeol załapał słowa blondyna dopiero po chwili. Wahał się czy może to zrobić, czy powinien to robić.
Niepewnie nachylił się delikatnie nad twarzą Baekhyuna nim wreszcie zetknął ich wargi razem.
Jednak oderwał się po chwili czując jak ból rozsadza mu czaszkę od środka.
Zsunął się więc z łóżka zostawiając w nim Baekhyuna z miną smutnego psa i udał się do kuchni. Otworzył szafkę i wyciągnął z niej opakowanie tabletek. Odwrócił się by wziąć szklankę i nalać sobie wody i wystraszył się. Tabletki wypadły mu z rąk, z ust wydobył się krzyk a serce prawie wyskoczyło mu z piersi. Chwycił się kurczowo stołu jakby był on ostatnią deską ratunku.
"Baekhyun,  matko boska, wystraszyłeś mnie" jęknął cicho. Baekhyun schylił się i podniósł opakowanie z kafelek i podał je Chanyeolowi. Ten wziął pudełko przypadkowo muskając jego delikatną dłoń opuszkami palców.  Zarumienił się i żeby odwrócić od tego uwagę sięgnął po szklankę i nalał do niej odrobinę wody.
Wyciągnął jedną tabletkę i szybko ją połknął czując spojrzenie Baekhyuna na sobie.
"Chanyeol, wszystko w porządku? Zachowujesz się jakoś dziwnie" powiedział blondyn podchodząc bliżej rudzielca i łapiąc go za rękę. "Channie, proszę, powiedz mi co jest nie tak" Park przełknął ślinę.
"J-Ja nie chciałem tego Baekkie, nie chciałem cię skrzywdzić,  nie chciałem cię tam zostawić... J-ja przepraszam. Miałem ci pomóc, wspierać cię a zawaliłem zostawiając cię tam samego..." Chanyeol czuł że łzy napływają mu do oczu.
"Chanyeol do cholery, przestań pierdolić głupoty! Sam ci się oddałem w nocy, a za to w szpitalu nie mam ci za złe! Zrozum wreszcie że cię kocham i cię rozumiem, że byłeś w szoku!" Baekhyun przybliżył się do wyższego chłopaka i wpił się w jego usta pewnie. Dopiero gdy Chanyeol w szoku oddał pocałunek Byun zrozumiał że przypadkowo wyznał uczucia Chanyeolowi.
"Ja... Um... No, ten tego..." blondyn zaczął się jąkać na co rudzielec uśmiechnął się i przejechał dłonią po jego policzku.
"Baekkie, ja naprawdę doceniam twoje starania żebym przestał czuć się winny ale wiesz, to nic nie da."
"Chanyeol kurwa, czy ty nie zrozumiałeś tego co powiedziałem? Kocham cię głupolu jeden! Sam ci się oddałem w nocy! Sam! Słyszysz? Było mi mega dobrze, jesteś najlepszy, naprawdę,  nigdy nie miałem takie orgazmu więc skończ pierdolić i zrób mi śniadanie bo jestem głodny" Baekhyun westchnął, usiadł na krześle w kuchni i przypatrywał się reakcji wyższego.
"Baekhyun-ah, ja..." zaczął rudzielec ale nie skończył bo podszedł do lodówki i zaczął wyciągać z niej składniki na śniadanie. Za bardzo nie wiedział co może zrobić, jednak wybrał najłatwiejsze do roboty, czyli jajecznicę.
Chanyeol rozbijał jajka powoli, jego ręce nadal się trzęsły, w głowie miał kilka myśli naraz.
Nagle poczuł dłonie Baekhyuna na swoich oraz jego twarz łopatce.
"Daj pomogę ci" mruknął Baekhyun przez co Chanyeol przez przypadek upuścił jajka na ziemię.
Czuł się zażenowany, jak mógł doprowadzić siebie do takiego stanu?
"Baekhyun, przepraszam, to mnie zaczyna przerastać" Park spuścił głowę po czym odszedł od starszego i wyszedł z kuchni udając się na balkon. Wyciągnął spod krzesła paczkę Malboro i zapalił jednego papierosa.
Wciągnął nikotynę do swoich płuc próbując się uspokoić.
"Nie powiem mu tego. Zwłaszcza teraz" powiedział sam do siebie wypuszczając dym na zewnątrz.



4 sierpnia 2013

Lovely Night (sequel do Lovely Day)

Wszedłem do pokoju ciągnąc za sobą Kyungsoo. Rzuciłem go na łóżko, usiadłem na nim okrakiem i zacząłem się o niego ocierać jednocześnie rozpinając guziki jego koszuli.
Ruszałem biodrami powoli, nie chciałem go szybko pobudzać. Moje palce przesuwały się coraz niżej aż wreszcie cała koszula była rozpięta a ja widziałem jego tors i brzuch w pełnej okazałości. Podniosłem go trochę nad materac aby mógł ściągnąć koszulę do końca.
Kiedy koszula znalazła się na dywanie, zaatakowałem ustami jego sutki. Palcem jeździłem po jego pełnych ustach. Wtedy Kyungsoo zaczął ssać mój palec, a ja zatoczyłem językiem kółeczko wokół jego brodawki. Nadal poruszałem biodrami i już czułem coraz twardszego penisa Kyungsoo obok mojego uda.
Jęknąłem i przeniosłem się z jego bioder na miejsce obok niego. Nadal drażniłem jego sutek swoim językiem. Wyjąłem palec z jego ust i przejechałem nim po szyi, torsie, brzuchu aż do spodni. Zacząłem pobudzać go tylko i wyłącznie moją dłonią, co poskutkowało powiększeniem jego erekcji.
Nie wytrzymałem. Zdarłem z niego spodnie zostawiając go w samych bokserkach. Oblizałem usta po czym przejechałem językiem po wybrzuszeniu w jego bieliźnie. Cichy jęk wydobył się z jego gardła. Zacząłem powoli zsuwać jego bokserki w dół chcąc zobaczyć jego penisa w pełni. Uśmiechnąłem się, gdy Kyungsoo wygiął swoje ciało nad materacem czując chłód w dolnych partiach ciała.
Przejechałem dwoma palcami po jego całej długości po czym odszedłem na moment wyciągając z szafki dwie pary kajdanek. Po jednej na każdą rękę.
Po chwili Kyungsoo był przypięty do ram łóżka.
Wróciłem do poprzedniej pozycji między nogami Kyungsoo. Delikatnie przejechałem językiem po głównej żyle jego penisa czując jak pulsuje od samego dotyku. Bardzo powoli zacząłem krążyć na spiralę po jego erekcji gdzieniegdzie składając lekkie pocałunki. Rękoma jeździłem po wewnętrznej stronie jego bladych ud. Uśmiechnąłem się, gdy Kyungsoo wypchnął swoje biodra do przodu.
Nadal sprawiałem tortury Kyungsoo bardzo powoli sprawiając mu przyjemność. Moje ręce przeniosły się wyżej na jego sutki, które pod wpływem dreszczy jakie przechodziły po ciele Kyungsoo zrobiły się twarde. Ścisnąłem obie naraz. Usłyszałem w odpowiedzi głośny jęk.
Zacząłem coraz mocniej pieścić sutki Kyungsoo, co chwile robiąc mu głębokie gardło. Kyungsoo wił się pode mną, wypychał biodra coraz szybciej, nie umiał się opanować. Traciłem kontrolę nad tym co robię. Nagle usłyszałem głośny jęk i poczułem jak krople gorącego nasienia Kyungsoo spływają prosto do mojego gardła.
Jeszcze chwilę pieściłem jego penisa swoimi ustami zanim odszedłem by rozpiąć kajdanki. Odwróciłem go na brzuch po czym wepchnąłem w jego tyłek dwa palce pokryte lubrykantem. Zacząłem go rozciągać, a Kyungsoo ponownie zaczął się pode mną wić. Kiedy wyczułem, że jest już gotów, zastąpiłem palce swoim penisem. Z jednym pchnięciem wszedłem w niego mocno i głęboko, a z ust Kyungsoo dobiegł jęk.
Zacząłem się w nim powoli ruszać. Ręką przejechałem po jego boku aż do penisa, którego znowu zacząłem pieścić. Do moich uszu dobiegało głośne dyszenie Kyungsoo, jego jęki a nawet prośby. Nie słuchałem ich, miałem swoją własną wizję.
Nagle wysunąłem się z niego i położyłem na łóżku. Kazałem Kyungsoo mnie ujeżdżać.
Kyungsoo klęknął przodem do mnie i bardzo powoli zaczął nabijać się na mojego penisa. Kiedy wreszcie był w jego wnętrzu cały, Kyungsoo odepchnął się nogami od materaca i zaczął ponownie się na mnie nabijać.
Kyungsoo coraz szybciej zaczynał się ruszać, odbijał się jak piłka. Kiedy poprosiłem aby zwolnił, wyjęczał tylko, że jest mu zbyt dobrze i nie może przestać.
Starałem się aby nie ruszać biodrami, jednak ruchy Kyungsoo mi na to nie pozwalały. Podskakiwał na materacu coraz szybciej, przez co mocniej wbijałem się w jego wnętrze. Nagle Kyungsoo krzyknął, a ja wypchnąłem biodra do przodu nie bardzo wiedząc co tak na prawdę się stało.
Kyungsoo znowu zaczął skakać na mnie, sprawiał mi tym przyjemność. Po kilku ruchach wygiął się w łuk, jego sperma wytrysnęła na mój brzuch i jego uda. Ja też nie musiałem czekać długo na orgazm.
Kyungsoo wstał na drżących nogach, moja sperma wyciekała jeszcze z jego tyłka, i położył się na mnie obdarowując mnie pocałunkiem.
Językiem przesunął po moich wargach bez zaproszenia wchodząc między nie. Zaczął otwarty pocałunek, który z sekundy na sekundę robił się coraz to agresywniejszy.
Jęknąłem mu prosto w usta po czym po prostu otoczyłem jego talię swoimi rękami.
Gdy oderwaliśmy się od siebie po erotycznym tańcu naszych języków, powiedziałem mu na jednym wdechu, jak bardzo go kocham i jestem mu wdzięczny za to że jest ze mną.

Odpowiedział mi uśmiechem i przymknął oczy. Po chwili już zasypiał. Sięgnąłem po koc i przykryłem nas, po czym sam zasnąłem.

2 sierpnia 2013

My, fajki i sińce

"Minseok, do cholery! Ile trzeba na ciebie czekać?" warknął Luhan zgaszając papierosa o mur. Starszy westchnął i przewrócił oczami.
"Tyle ile chcę" Minseok chwycił blondyna za rękę dość mocno i pociągnął nim do siebie wpijając się w jego usta. Czuł tylko dym papierosowy. Szybko odsunął się od niego przybierając skwaszoną minę. Nienawidził, gdy Luhan to robił.
"Obiecałeś, że przestaniesz" brunet wskazał na peta leżącego teraz pod nogami blondyna.
"Ja? Chyba ci się pomyliło kochanie"
"Czy ty sobie ze mnie kurwa kpisz?!" wrzasnął Minseok uderzając Luhana w twarz.
"Co ty kurwa do pierdolonej anielki wyprawiasz?!" Młodszy dotknął czerwonego policzka patrząc ze złością. "Myślisz, że jak się spóźnisz i robisz to swoje wielkie wejście to możesz sobie mnie bić?! A może ty masz kurwa pierdolony okres?!" plask i na drugim policzku również pojawił się ślad uderzenia.
"Powtórz!" Minseok chwycił blondyna za gardło i podniósł go parę centymetrów nad ziemię.
"M-może masz okres!" zaśmiał się Luhan, na co Minseok zareagował mocniejszym chwytem.
"M-minseok... T-to boli" wydyszał Luhan. Starszy uśmiechnął się i rozluźnił uścisk pozwalając młodszemu spokojnie stanąć na chodniku.
"Czyś ty popierdoleńcu oszalał?!" krzyknął Lu rozmasowując gardło. "A co jeśli byś mnie udusił?!"
"Może miałbym jakieś wyrzuty sumienia... Może kiedyś... Nigdy..." starszy zaczął się śmiać po czym bez ostrzeżenia wpił się w usta młodszego.
"Daj mi fajkę, chcę się uspokoić" wyszeptał prosto w usta Minseok. Blondyn zaczął grzebać w kieszeni po czym wyciągnął paczkę i podał ją starszemu.
"No na co czekasz?! Odpal mi go" zażądał brunet opierając się o mur. Spojrzał na młodszego bawiącego się teraz zapalniczką spod swojej grzywki. Kiedy fajka była gotowa wyrwał ją z dłoni blondyna wsadzając ją sobie między wargi. Zaciągnął się głęboko.
"Minseok, co się z nami stało?" zapytał po chwili milczenia Luhan patrząc smutno na swojego chłopaka.
"Nie wiem, Luhan, nie wiem" odpowiedział mu Minseok zgaszając ledwo zaczętego papierosa.
"Chodź, trzeba ci opatrzyć policzek, masz brzydkiego siniaka" starszy chwycił młodszego za rękę, przytulił go po czym pocałował w oba policzki, nadal czerwone po jego uderzeniach. Przymknął oczy, westchnął po czym pociągnął blondyna za sobą do ich mieszkania.

31 lipca 2013

10~ czyli wielkie podziękowania!

DZIĘKUJĘ ZA TE 5000 WEJŚĆ NA BLOGA
I Z TEJ OKAZJI AŻ NIE MOGĘ ZE SZCZĘŚCIA
BA, NAWET EXO SIĘ CIESZY <3
GROWL JUŻ ZA CHWILKĘ
MAM SZCZĘŚCIE ŻE MAM TERAZ DO DYSPOZYCJI KOMPUTER <3
I NOOO... JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ:
PAULI, która zawsze daje mi wenę na BaekYeol, za komentarze i wsparcie <3
LISIE-CHAN, która tak często komentuje mojego bloga <3
I WAM WSZYSTKIM, którzy czytają bloga <3

GROWL
GROWL