24 listopada 2015

Miracles in december

Od samego rana padał śnieg. Uwielbiam śnieg i taką pogodę. Jest wtedy dużo czasu do rozmyślań. Zwłaszcza gdy chodzi o mój związek. Wiele wtedy potrafię zrozumieć i co najważniejsze, staram się naprawić błędy jakie popełniłem. Jednakże, mój związek rozpadł się dwa tygodnie temu. Rozumiem, że Yixing wściekł się i był o mnie cholernie zazdrosny, ale przecież nic złego nie zrobiłem. To w końcu było tylko nazwanie mnie "maluszkiem" przez mojego przyjaciela, dzięki któremu się poznałem z Yixingiem. Początek oczywiście był cudowny i nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z Jonginem. Oczywiście, pierwsze spotkanie było idealne i nie mogłem sobie wyobrazić lepszego zakończenia tamtego dnia. Obiecał mi wtedy, że nigdy mnie nie zostawi i kocha mnie do szaleństwa. Cóż, właściwie mówiąc dopiero po miesiącu znajomości i codziennego pisania z nim, mogłem ujrzeć jego twarz w rzeczywistości. Twarz rozpiklselowana na monitorze mojego komputera, zniekształcony głos i ta nieśmiałość na pierwszej video-rozmowie były niczym w porównaniu do całości na żywo. Był piękny i bardzo przystojny, a jego twarz była delikatna i uroczy wzrok wodzący za mną w koło za każdym razem gdy tylko na niego spojrzałem były tak naprawdę idealne. Yixing odezwał się pierwszy po kilkuminutowym milczeniu, gdy staliśmy obejmując się mocno. Wszystko wydawało się być idealne i nigdy nie zapomnę jego rumieńców i pięknego uśmiechu.
Jednakże, to już nie wróci. A tak przynajmniej mi się wydawało, choć nadzieja czekała w moim sercu na uwolnienie. Yixing mieszkał w Chinach i był o mnie cholernie zazdrosny, co oczywiście rozumiałem doskonale. Jednak nadal nie rozumiem dlaczego mój związek z ideałem się rozpadł. Trwało to dokładnie 10 miesięcy. Widywaliśmy się rzadko, z wiadomych powodów.
Spojrzałem przez okno i westchnąłem. Śnieg padał powoli, tworząc biały puch na samochodach i drodze, a ludzkie i zwierzęce ślady odciskały się na jego powierzchni. Czekałem właśnie na wiadomość od starszego, czy przyjedzie do mnie tej zimy, jeszcze w starym roku. Byłem cierpliwy, choć siedziałem jak na szpilkach. To było dla mnie ważne, bardzo ważne.
I właśnie wtedy dostałem tą wiadomość. Była bardzo długa i spodziewałem się wtedy, że Zhang mi odmówi, jednak... to co przeczytałem sprawiło, że moje serce przestało na chwilę bić.
"Wiesz, Sehun-ah, przemyślałem to. Wszystko od początku. Możemy iść na taki układ. Ah, i byłbym zapomniał, przyjadę za tydzień, na Wigilię". To były słowa, których nie zapomnę nigdy w życiu. On... on chce do mnie wrócić. On tego pragnie tak bardzo jak ja. Poczułem jak moje serce zrywa się z impetem i bije coraz szybciej, a na moich policzkach pojawia się czerwień. Nawet nie zauważyłem, że zacząłem płakać. Zerwałem się z łóżka i podbiegłem do okna, patrząc przez nie załzawionym wzrokiem. Nie wiedziałem co mam mu odpisać, więc długo nie pisałem żadnej wiadomości.
"Sehun-ah?" mój telefon się odezwał. Otarłem szybko łzy i po chwili odpisałem.
"Ja... widzisz Yixing, ja nie wiem co mam Ci powiedzieć. Co odpisać. Myśli mam wiele, ale jest jedna najważniejsza. Zacznijmy od nowa, bo pamiętam jak obiecałeś mi jedno: forever. Kocham Cię głuptasie" napisałem szybko. Ponownie mój wzrok skierował się na padający za oknem śnieg. Wszystko wydawało się być idealne. I właśnie wtedy usłyszałem dzwonek messengera. To on dzwonił do mnie, bo nie musiał płacić za międzynarodową rozmowę. Rozumiałem to i cieszyłem się z tego niezmiernie, bo ja też poniósł bym koszty (choć to było nieważne, najważniejsze było abyśmy porozmawiali.. wreszcie).
- Yixing..
- Sehun-ah..
- Tęskniłem - szepnąłem, znów zalewając się łzami. Usiadłem na podłodze z telefonem przy uchu, wsłuchując się w jego ciepły głos.
- Przepraszam, nie powinienem był zerwać. To było głupie i okropne. Wybaczysz mi?
- Tobie zawsze wybaczę, kochany - mój głos był dziwny, zupełnie inny niż zwykle, ale to przez płacz.
- Nie płacz maluszku - powiedział, choć to ja byłem wyższy od niego. Uśmiechnąłem się wesoło. - Nie płacz, bo ja też zacznę.
- Przepraszam, że zachowywałem się jak dupek przez cały czas. Obiecuję, że się poprawię.
- Nie przepraszaj, nie obiecuj, po prostu bądź sobą..
- Tak bardzo chciałbym cię teraz przytulić - powiedziałem i nagle usłyszałem hałas na dole. - Przepraszam, chyba coś się dzieje na dole - szepnąłem, wstając z podłogi.
- To ja kończę, odezwę się później, oki? - spytał. Zgodziłem się i odłożyłem telefon na biurko, po czym zszedłem na dół.
I właśnie wtedy znów moje serce się zatrzymało. Otóż... tym hałasem był nie kto inny jak mój Yixing.
- Cześć maluszku, słyszałem, że chciałeś się przytulić, więc.. jestem - powiedział wesoło, po czym rzucił mi się na szyję. Chwilę stałem w bezruchu, nim wreszcie go objąłem i wsunąłem dłoń w jego miękkie włosy.
- Jak... jakim cudem jesteś... jesteś tu?
- Cóż, postanowiłem wiele rzeczy w swoim życiu. Najważniejsza, oczywiście już uzgodniona z twoją mamą, to ta, że się tu wprowadzam i nie opuszczę cię już nigdy. Druga, to taka że po prostu tęskniłem i chciałem zrobić ci niespodziankę.
- Mamo! Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć! - pisnąłem, wtulając Yixinga mocniej w swoje ciało.
- Nie byłoby niespodzianki - odparła mama wzruszając ramionami. Po chwili usłyszałem dźwięk wydawany przy robieniu zdjęcia. - Nie mogłam się powstrzymać. Yixing, jesteś głodny? Długa droga za tobą - spytała szybko mama. Cała ona.
- Nie, dziękuję, mam teraz ważniejszą rzecz do zrobienia.
I pocałował mnie. Tak po prostu pocałował moje wargi swoimi ciepłymi ustami. Były takie miękkie, słodkie i ciepłe.. Rozmarzyłem się na chwilę, po czym oddałem pocałunek namiętnie.
To była ta chwila. Najpiękniejsza na świecie. Kocham śnieg. Kocham Yixinga. Kocham cuda.


_____________________________________________________________
Z dedykacją dla mojego kochanego maluszka Sehunka <3 proszę, długo zwlekałam z napisaniem dla Ciebie SeXinga, ale mam nadzieję że Ci się spodoba. Ogółem mówiąc, wpadłam na ten pomysł zupełnie przypadkiem, słuchając "miracles in december" i śpiewając do tego. Cóż, mam nadzieję że Wam też się podobało.
Oczywiście, jeszcze mamy listopad, ale po prostu tak wyszło. Obyście się tym nie zrazili.
Dziękuję za uwagę,
Jaerinnie

2 komentarze:

  1. Sehuś Twój Zboczuszek11/24/2015 05:47:00 AM

    no nie! w końcu się doczekałam! to jest takie słodkie, że już nawet zapomniałam, że zgubiłaś mojego Layusia ;-; podoba mi się, ale jako zboczuch, brakuje mi tutaj pewnych scen... domyślasz się jakich, prawda? :>
    za dwa miesiące Cię wytulam. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sehuś bóg seksu11/24/2015 06:14:00 AM

    napisz mi cos jeszcze :c

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.