4 stycznia 2016

Jestem Twoją Omegą, a Ty moją Alfą

Zadrżałem z zimna, pocierając dłońmi o ramiona. Byłem ubrany ciepło, zważywszy na pogodę, bo od rana panowało niemiłosierne zimno i sypał gęsty śnieg. Najchętniej wróciłbym do domu, położył się na kanapie obok kominka  patrząc na Chanyeola z uśmiechem. Ale oczywiście, jestem tak głupi, że musiałem wyjść po coś do sklepu, a najgorsze jest to, że zupełnie zapomniałem, że otwierają go dopiero o 9, a była 8:37. Nie opłacało mi się wrócić do domu, bo miałem i tak kawałek drogi, a tylko w tym sklepie są moje ulubione fajki. Co mogłem poradzić? Nic. Stałem na tym mrozie jak idiota, a śnieg prószył coraz bardziej.
Westchnąłem i wsunąłem dłonie do kieszeni kurtki, po czym spojrzałem na zegarek. Jeszcze 3 minuty i otworzą. Wytrzymam. To minie raz dwa. Westchnąłem głośno, wypuszczając obłok pary z ust, patrząc jak znika między płatkami śniegu, uśmiechając się po chwili. Nagle drzwi do sklepu otworzyły się, więc wparowałem do środka i od razu poprosiłem to, na czym mi zależało, zapłaciłem i spokojnie wracałem już do domu. Oczywiście, musiałem jeszcze zapalić zanim wejdę do mieszkania Chanyeola, więc otworzywszy paczkę wyjąłem papierosa i wsunąłem go między swoje różowe wargi i odpaliłem szluga. Musiałem się chwilę pomęczyć z zapalniczką, bo nie chciała mi odpalić, ale wreszcie się udało. Zamerdałem wesoło ogonem, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że on się pojawił. Pokręciłem głową ze smutkiem, po czym ułożyłem ogon tak, by nie ruszał się zbytnio. Nie cierpię przechodzić do tej formy, zwłaszcza gdy jestem na zewnątrz. Wtedy to już całkiem marznę.
Zapukałem do drzwi, ściągając mokrą od śniegu czapkę, ukazując Chanyeolowi swoje puchate białe uszy. Rzuciłem się na niego i przewróciliśmy się obaj, a ja zamerdałem ogonem. Wpiłem się w jego usta, zamykając nogą drzwi wejściowe. Nie chciałem aby ktokolwiek nas zauważył.
- Sehunnie - szepnął ciemnowłosy, patrząc mi w oczy. Podrapał mnie za uchem, dobrze wiedział co to sprawi.
- Mam na ciebie ochotę, Chan - powiedziałem, rozbierając się z kurtki, jednocześnie siadając mu na biodrach. Nie byłem jakoś przesadnie ciężki, więc spokojnie siedziałem. Po chwili na podłodze leżała kurtka, czapka, szalik, rękawiczki i moja bluza. Nagle pisnąłem, ocierając się o Parka kroczem. Zaczął mnie drapać przy ogonie. To moje najwrażliwsze miejsce na całym ciele. Jednocześnie drapał mnie za uchem, co tym bardziej spotęgowało doznania. Byłem już twardy. - Ch-Chanyeol - wyszeptałem między jękami, wyginając plecy w łuk. Było mi tak cholernie dobrze, że czułem jak niewiele mi zostało do spełnienia. Spojrzałem na Chanyeola pełnym pożądania wzrokiem i zacząłem ruszać swoimi biodrami. Wyczułem pod sobą jego wybrzuszenie, co sprawiło że się uśmiechnąłem wesoło.
- Chodźmy do sypialni - powiedziałem pewnym siebie głosem, modulując go tak, aby brzmiał cholernie seksownie.
*
Minął miesiąc od tamtego dnia, a ja czułem się nadzwyczaj dziwnie. Widziałem ostrzej, miałem wyostrzony węch, przez co czułem feromony Chanyeola nawet z innego pokoju. Nawet częściej zdarzało mi się wracać do formy pół-wilczej. Uszy często mi wyrastały, a ja nawet nie zdawałem sobie sprawy jak często się to działo, dopiero Park mi to uświadamiał, gdy zaczął mnie drapać za uszami. W końcu nie wytrzymałem i poszedłem z tym do lekarza. Byłem wystraszony, więc moja wilcza strona znów się ujawniła, gdy tylko wszedłem do gabinetu. Ten od razu kazał mi się położyć i podwinąć koszulkę.
- Ale doktorze, co się ze mną dzieje?
- Rozumiem, że to pierwsza ciąża?
Zatkało mnie. Jak to ciąża? Jak to możliwe? Nie rozumiałem zupełnie nic ze słów lekarza.
- Och, no tak, pan nic nie rozumie. Widzi pan, tacy jak pan mogą zajść w ciążę każdego dnia. Zwłaszcza, gdy jest się.. że tak się wyrażę, chętnym. Wtedy znikąd pojawia się wilcza strona, uszy i ogon są najczęstsze. Wtedy gdy dojdzie do aktu seksualnego, zachodzi się w ciążę. Zarówno kobieta jak i mężczyzna mają dokładnie te same objawy. Więc, proszę być spokojnym, to po prostu ciąża.
- Ale.. ja nadal nie rozumiem - powiedziałem. To wszystko się dzieje tak szybko. Jak ja to powiem Chanowi?
- Proszę się nie bać. Zaraz coś panu pokażę - odparł doktor, po chwili kierując ekran monitora w moją stronę. Położył mi na brzuchu jakąś zimną maź, jakąś gałkę, a na ekranie pojawił się obraz mojego brzucha w czarno-białej skali kolorów. I wtedy skupiłem wzrok w jednym centralnym miejscu. Było widać tam dwa duże punkty,,. Wyczułem to całym sobą, aż uszy mi się spłaszczyły. - Widzi pan to? To bliźnięta, które za miesiąc przyjdą na świat. Ciąża w pańskim przypadku trwa zaledwie dwa miesiące*, proszę się nie bać, wszystko pójdzie gładko. Jakim cudem nie zauważył pan wcześniej innych objawów?
- Sam nie wiem, owszem, miałem częściej wilczą formę, miałem ostrzejszy węch i słuch, ale nie sądziłem, że to wynik.. tego wszystkiego.
- Rozumiem. Termin wypada na 14 lutego.
Nie pamiętałem już, co się działo dalej. Wyszedłem z gabinetu ze zdjęciami USG. Wsiadając do autobusu, ciągle nie mogłem przestać się trząść. Za miesiąc urodzę dziecko. Za miesiąc będę matką dwójki urwisów. To straszne. To za szybko. Nawet z Chanyeolem nie jesteśmy jeszcze pełnoprawnym małżeństwem, on mnie tylko naznaczył jako swojego. To co czułem w tym momencie nie da się opisać.
Ze spuszczoną głową wszedłem do mieszkania i rzuciłem Chanowi pod nos kopertę ze zdjęciami. Spojrzałem na niego smutno, płaszcząc swoje uszy i ogon.
- Co to jest? - spytał Yeol, unosząc wzrok znad kawy. - Sehunnie, co się dzieje? - wziął mnie na kolana. Spojrzałem mu w oczy.
- Zobacz - szepnąłem i wtuliłem się w niego, nie chcąc patrzeć w jego oczy, To mnie zabijało od środka. Jednak, poczułem nagłe kopnięcie. Chwila prawdy, koperta otwarta.
- Sehun? Czy to.. to co ja widzę, to prawda? - szepnął mi do ucha.
- Tak, będziesz.. tatą. Już za miesiąc..
- O mój boże, nie masz pojęcia jak bardzo się z tego powodu cieszę! - Nagle wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie pocałował mnie namiętnie. - Myślisz, że gdy zrobię ci loda, to coś się stanie naszym maluchom?
- Nie wiem, ale raczej nie.. czekaj, co? Chanyeol nie! - zdążyłem krzyknąć, jednak było za późno. Moje spodnie wylądowały na podłodze, a Park między moimi udami. Dopiero teraz zauważyłem zaokrąglony brzuch. Naprawdę nie rozumiałem, jakim cudem nie widziałem tego wcześniej. I rozmyślałbym nad tym znacznie dłużej, gdyby nie to, że poczułem język Chanyeola na swoim penisie. Jęknąłem głośno, wsuwając dłonie w jego piękne kruczoczarne włosy, zaciskając je po chwili. Było mi cholernie gorąco,
Nie minął moment, a Chanyeol zaczął ssać moje przyrodzenie, ruszając dłonią w górę i w dół bardzo powoli. Lizał mnie, całował i naprzemiennie ssał, a mi było kurewsko dobrze. Jęczałem jak pojebany, zaciskając ciągle dłonie w jego miękkich włosach, aż zaczęły mnie boleć. Czułem że jestem blisko.
- Ch-Chanyeol.. ja zaraz... zaraz dojdę...! - krzyknąłem, mieszając krzyk z jękiem. Doszedłem mocno i obficie w jego gardle. Uspokoiwszy oddech, spojrzałem mu w oczy głęboko. Zagryzłem wargę. Wyglądał nieziemsko z potarganymi włosami i tymi rozchylonymi pełnymi wargami.
- Tak mi dobrze, Channie... - szepnąłem, i po chwili go pocałowałem. On natomiast położył się obok mnie i zaczął mnie głaskać po brzuchu. Za miesiąc będziemy rodzicami.
*
Drugi miesiąc ciąży zleciał bardzo szybko, nawet nie zauważyłem gdy wody mi odeszły. Yeol troskliwie się mną opiekował, przerobił jeden pokój obok naszego na taki dla dzieci, kupiliśmy dwa łóżeczka, szafki o łagodnych kątach, by przypadkiem nam się dzieciaki nie pozabijały o kanty mebli. Wszystko wyglądało uroczo i taki był zamiar mojego ukochanego, co wyszło mu doskonale.
- Chan, bądź przy mnie cały czas - powiedziałem, a chłopak złapał mnie za rękę i nie puścił,
Przez cały czas był obok, trzymając moją dłoń, Krzyczałem głośno, zaciskałem mocno rękę, aż w końcu, po dobrych 5 godzinach, mogłem przytulić moje dwa skarby. Chłopiec i dziewczynka. Byli podobni do Chana, zwłaszcza po odstających lekko uszach. Jednak oczy miały po mnie. Mimo, że przez pierwsze dwa tygodnie będą ślepe, to już wiedziałem, że ten narząd będą miały podobny do mojego. To było najcudowniejsze co mogło mnie w życiu spotkać. W końcu stanowiliśmy idealną parę z dwójką maleństw.
- Jak je nazwiemy, Sehunnie? - zapytał Chanyeol, gdy w końcu zostaliśmy sami w sali, a dzieciaki spały grzecznie obok nas, w swoich małych łóżeczkach.
- Co powiesz na.. Jongin i Yunseo? Będzie do nich pasowało, tak myślę.
- Idealnie.
*
Nawet nie wiem jak szybko minęło 5 lat. Nasze kochane bliźniaki mają już status przedszkolaka, chodzą regularnie na zajęcia, ciesząc się każdym dniem. A ja nigdy nie mam dość, to wszystko jest takie wspaniałe, że nie czuję nic poza szczęściem. Z Chanyeolem w końcu wstąpiliśmy w związek małżeński, przeprowadziliśmy się do domu na obrzeżach Busan, gdzie Park znalazł dobrze płatną pracę. Wszystko układa się tak, jak zawsze chciałem.


*ciąża u wilków trwa około 2 miesiące
______________________________________________________
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Znów to samo, znów ciąża, znów to. Ale tym razem ChanHun. Mam nadzieję, że Wam się podobało. Jeśli coś Wam się nie spodobało, lub spodobało na tyle bardzo, że nie możecie przestać o tym myśleć, proszę, piszcie o tym w komentarzach! Miło mi się je czyta, to bardzo motywuje co do napisania kolejnego fanfica. Już nie chodzi o samą wenę, ale również o to, że potrzebuję, jak każdy, jakiejś motywacji. Wiecie co? Chyba moje fanfici to raki XD ale no, to opowieść na inny temat C: do zobaczenia wkrótce!
Kocham Was,
Jaerinnie

3 komentarze:

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.