Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KrisMin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KrisMin. Pokaż wszystkie posty

7 lipca 2013

EXO LOVE


"Chen i XiuMin, kto by pomyślał prawda? A jednak stało się, ich serca zabiły mocniej, w głowie tysiące myśli na temat drugiego, miliony motyli uwalniają się z każdym kolejnym wspólnym dniem spędzonym razem. Nieśmiałe pocałunki, przypadkowe zetknięcia się dłoni czy spojrzeń i pojawiające się na ich zdumionych twarzach rumieńce. To wszystko powodowało, że dosłownie w całym dormie zapanował romantyczny nastrój. 
Dzięki temu załamany własnymi uczuciami Tao uśmiechał się i wreszcie odważył powiedzieć Krisowi co czuje. 
I nawet nieśmiały Kyungsoo zaprosił na randkę nieświadomego Jongina.
Wydawało się, że jest wręcz idealnie, bo gdzie by się nie spojrzało, ujrzałoby się miłość.
Czy według was coś to mogło zepsuć? Owszem, pierwsza kłótnia Jongdae i Minseoka. 
Złość tej dwójki wyczuwalna była na kilometr, a pozostali członkowie EXO aż się dziwili, no bo jak to tacy zakochańcy jak oni się pokłócili.
O co poszło, spytacie? 
O pluszowego misia XiuMina, którego Chen pożyczył jednej nocy bo menager nie pozwolił na zamianę pokoi.
Oczywiście mogłoby się wydawać, że to nic strasznego ale gdybyście widzieli biednego main vocala uciekającego przed wrzeszczącym XiuMinem nie śmialibyście się, o nie.
Płakalibyście i tarzali po podłodze z bólami brzucha jak robił to Lulu i Sehun.
Jednak gdy Minseok dorwał swojego chłopaka i odebrał swoją własność pocałował przy tym Chena. 
I waśnie zostały ponownie zażegnane." 
"Lay? Znowu czytasz te głupie opowiadania o nas?" zapytał Lu Han wchodząc niepostrzeżenie do pokoju unicorna. Ten oderwał się od ekranu laptopa i spojrzał na czerwonowłosego uśmiechnięty. Kiwnął głową i ręką zaprosił Lu aby ten usiadł obok niego i przeczytał wpis pewnej fanki na tumblr.
"Yixing, wpadasz w obsesję" 
"Nie sądzę, po za tym, to tylko raz" oburzył się Yixing i wzruszył ramionami. Starszy pokręcił głową i uśmiechnął pod nosem. Wstał z łóżka i łapiąc za rękę młodszego przyciągnął go do siebie wtulając głowę w jego ciało. Cudownie było czuć bijące serce tuż obok ucha.
"Luhan-ge, znowu zjadłeś za dużo truskawkowych żelków?" spytał rozbawiony Yixing odwzajemniając uścisk starszego.
"Lay!" wykrzyknął nagle SuHo pojawiając się z nikąd w pokoju Chińczyka. 
"S-SuHo?" spytali zdziwieni Luhan i Yixing. 
"Chciałem cię poinformować iż... A zresztą nieważne. Pogadamy później" słychać było tylko trzaśnięcie drzwiami. Zhang puścił Lu z objęć i wybiegł za Koreańczykiem.
"Junmyeon!" zawołał tancerz i złapał starszego za ramię. "Jesteś zazdrosny o Luhana?" zapytał, a uśmiech wkradł się na jego usta. 
"Nie. Tylko mnie denerwuje to, że wolisz poświęcać jemu czas a nie mnie" odparł drugi nadal nie odwracając się do Chińczyka.
"Myeonnie?" 
"Myeonnie? Od kiedy jestem Myeonnie?" spytał Koreańczyk i wreszcie spojrzał prosto w oczy Yixingowi.
"Kocham cię" mruknął Zhang spuszczając wzrok. 'Cudownie' pomyślał.
"Ja ciebie też Xinggie" odpowiedział mu JunMyeon i poszedł sobie w głąb ich dormu zostawiając otępionego chłopaka samego. 'Xinggie?' spytał sam siebie i rumieniąc się pozwolił sobie na uśmiech.
W takim właśnie stanie wrócił do pokoju zastając leżącego na jego łóżku Luhana z wzrokiem wbitym w laptopa. 
"Hyung" powiedział trochę nie wyraźnie po koreańsku ale starszy nie zareagował. Spróbował po chińsku i też nic. Przysiadł się więc obok niego i czytał to, co Luhan właśnie studiował wzrokiem.

"... "Jesteś idiotą! Zdradziłeś mnie z Krisem! Wynoś się!" wydarł się Luhan kierując swoje wyrzuty w stronę XiuMina. Starszy z nich miał łzy w oczach i ściskał prawą dłoń w pięść. Młodszy płakał i rzucał rzeczami Koreańczyka w niego. 
"Przecież wiesz, że Tao kłamał bo sam pokłócił się z Krisem!" krzyknął XiuMin i uderzył o ścianę. 
"Sam kłamiesz! Przecież ja też to widziałem!" wrzasnął jeszcze głośniej Chińczyk. MinSeok nie wytrzymał,  podszedł do niego i pocałował go w usta..."

"Luhan-ge? Ty też wpadasz w obsesję?" zaśmiał się Lay. 
"T-to nie tak Yixing!" blondyn jąkał się i zarumienił. Lay wiedział, że ten zakochał się w najstarszym z całej dwunastki.
"Oh, nie przesadzaj. Przecież ja wiem, że ty go lubisz" 
"Lay, ale nie mów nikomu!" 
"Nie musi nikomu nic mówić. Sam właśnie to przyznałeś" powiedział nagle Minseok wychylając się zza drzwi. Pomidory i buraki mogą Lu pozazdrościć koloru. Najstarszy nie wahając się ani chwili wszedł głębiej do pomieszczenia, podszedł do Luhana i łapiąc jego twarz w swoje dłonie pocałował go. 
"Ja ciebie też lubię Lulu" mruknął Koreańczyk.
Lay stał osłupiały. Czy w tym dormie wszyscy się nagle kochają? 
Wyszedł ponownie z pokoju zostawiając pochłoniętą w pocałunki dwójkę i pokierował się do kuchni. Tam zastał Kyungsoo i pomagającego mu JongIna. Od kiedy Kai mu pomaga? Przeszedł szybko obok i wszedł do salonu. Na kanapie siedzieli wtuleni w siebie Kris, Tao i Chen.
Na podłodze leżeli Chanyeol i Baekhyun.
Tylko Sehun siedział w fotelu i nie patrzył na nic.
"Hunnie?" zapytał Lay kucając obok najmłodszego.
"Hmm?" mruknął i pozwolił sobie spojrzeć w stronę Chińczyka.
"Oni wszyscy się kochają?" zapytał Yixing a Sehun osłupiał.
"Jak to wszyscy?" Koreańczyk rozejrzał się dookoła. Nagle posmutniał i spojrzał na starszego.
"Luhan hyung też?" 
"Na górze" odparł Lay patrząc w sufit.
Młodszy westchnął i obrócił oczami.
"Hunnie, ty też kogoś masz prawda?" 
"Nie" krótka odpowiedź bez emocji. "I nie mam zamiaru mieć."
"Forever alone z kotami?" zakpił starszy ale kiedy Sehun spojrzał na niego tym swoim wzrokiem typu 'zaraz zginiesz' uspokoił się trochę.
"Nawet jeśli"
"Hunnie~?" zawołał nagle Luhan wchodząc do salonu i ciągnąc za sobą XiuMina. 
"Hyung... Szczęścia" mruknął Koreańczyk i udał się do Kyungsoo i Jongina.
"Coś go ugryzło?" spytał troskliwie Lu wzrokiem podążając za maknae.
"Ma zły dzień i tyle" stwierdził Minseok i położył głowę na ramieniu Hana.
"Ale... Martwię się. Widać, że coś go gryzie" mruknął smutno Jeleń i usiadł na tym samym fotelu, na którym siedział wcześniej Sehun. XiuMn jęknął z niezadowolenia, poczym usadził się na kolanach młodszego.
"Wiesz co Minseokkie? Myślę, że on jest zazdrosny" szepnął Lu Han do ucha starszego.
"O kogo?"
"O nas... O wszystkich. Widzisz? Kyungsoo-ah i Jongin-ah są razem, Kris, Tao i Chen też. Junmyeon i Yixing również. I my. Tylko on jeden jest sam... Mogę z nim porozmawiać?" zapytał Lu, a Minseok zgodził się od razu, wiedząc, że Sehun jest dla Hana jak młodszy brat.
"To wiesz... Ja może zrobię to teraz" XiuMin zszedł więc z nóg młodszego i zamienił się z nim miejscami. Lu poszedł do kuchni i wyciągnął z niej Sehuna ciągnąc go teraz do ich pokoju. 
"Coś się stało hyung?" zapytał Sehun siadając na łóżku.
"Sehunnie... Powiedz mi co cię gryzie" poprosił starszy siadając naprzeciwko maknae. Spojrzeli sobie prosto w oczy.
"J-ja... Bo ja nie mam nikogo hyung... A wszyscy mają..."
"A kochasz kogoś?"
"K-kocham... Jongina kocham. Ale on kocha Kyungsoo hyunga" powiedział smutno Sehun patrząc w podłogę.
"To porozmawiaj z Jonginem, może on cię zrozumie? I może będziecie razem jak Tao, Chen i Kris? Oni też są we trójkę i sobie radzą" powiedział wesoło Lu, a Sehun kiwnął głową.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na pozwolenie, wszedł do środka.
To był Kai.
"Um, Sehun... Przepraszam, że podsłuchiwałem, ale naprawdę mnie lubisz?"
"J-ja... Um, tak" mruknął Sehun czując jak jego policzki robią się czerwone.
"To ja może was zostawię" powiedział Lu i ewakuował się ze swojej i maknae sypialni.
"Bo widzisz Sehunnie... J-ja też cię lubię. I Kyungsoo też lubię w ten sposób... Myślę że Kyungsoo hyung nie będzie miał nic przeciwko" powiedział Jongin i pocałował Sehuna.
"Jasne że nie będę miał nic przeciwko" powiedział nagle D.O., który wziął się niewiadomo skąd w tym pokoju. Podszedł do dwójki najmłodszych i przytulił ich obu naraz. Sehun skakał teraz wewnętrznie w sobie.
Za dużo miłości. Za dużo.
A to dopiero początek.

17 maja 2013

Jedna rzecz, wiele następstw.


~6 miesięcy później~
LuHan siedział na sofie wpatrując się sennym wzrokiem w ekran telewizora. Normalnie o tej porze poszedłby spać jednak to co zdarzyło się zaledwie parę godzin wcześniej nie pozwalało mu zasnąć w spokoju. Chłopak przejechał delikatnie dłonią po swoim brzuchu, który był już dość duży. Dziecko znajdujące się w środku delikatnie kopnęło a na twarzy Chińczyka pojawił się uśmiech. Jednak znikł bardzo szybko, bo słowa ZiTao naprawdę go dotknęły. "Widziałem jak MinSeok całował się z Krisem gdy byliśmy na treningów" te słowa buszowały w jego głowie nie dając mu chwili spokoju. Nagle z nikąd pojawił się XiuMin, który pochyliwszy się nad nim pocałował go lekko w policzek na co blondyn otworzył oczy i uśmiechnął się łagodnie.
- Lulu, wiesz że musisz się wysypiać? Zwłaszcza w tym stanie... - powiedział MinSeok pomagając wstać Chińczykowi z sofy.
- Wiem, Minnie, wiem, ale...- zaczął ale przerwał widząc, że do salonu w którym się znajdowali wszedł właśnie ZiTao i Kris rozmawiając półszeptem. Jednak Lu ma bardzo dobry słuch i słyszał każde wypowiedziane przez nich słowo. XiuMin wiedząc, że jego ukochany słyszy wypowiedzi nowo-przybyłej dwójki, złapał go za rękę i wyprowadził z pokoju. Idąc spokojnym krokiem wszedł do ich wspólnej sypialni.
- A teraz kochany, przebieraj się i do spania - powiedział pewnie Koreańczyk i od razu położył się na łóżku. Han posłusznie przebrał się w piżamę i już po chwili znalazł się obok Kima. Wtulił się w jego ciało i zamknął oczy. Czuł się bezpieczny, więc nie musiał długo czekać na sen.
Tao, nie, to nie może być prawda! - krzyczał do ciemnowłosego chłopaka opartego o framugę drzwi.
- Przecież widziałem...
- Nie widziałeś! Nie, zostaw! Odejdź! 
- Przecież sam dobrze wiesz, że Kris całował się XiuMinem. Pamiętasz? - Powiedział Tao i pstryknął palcami a przed oczami LuHana pojawił się fragment jego własnych wspomnień.
- Nie! To było... To był głupi zakład! - krzyknął, a Tao uśmiechnął się szerzej i drugi raz pstryknął palcami. Tym razem pokazał się fragment jego wspomnień.
XiuMin opierał się o ścianę, a Kris stał nad nim podtrzymując jego podbródek własną dłonią. Ich usta dzieliło zaledwie parę centymetrów. Czuć było napięcie panujące między nimi gdy tylko ich wargi zetknęły się tworząc delikatny pocałunek, który po chwili przerodził się w pewniejszy i pełen namiętności. Ich języki toczyły zawziętą walkę, dłonie błądziły po ciałach, które stykały się na całej powierzchni. Klatki piersiowe ruszały się bardzo szybko, serca biły w nierównym rytmie, krew w żyłach pulsowała pod wpływem zwykłego dotyku. Nie chcieli przerywać choćby na jeden oddech. Zatracili się zakazanym pocałunku.
- Przestań. Proszę! T-to nie może być prawda - szeptał LuHan próbując powstrzymać łzy.
- Mnie też to boli LuHan-ge - Tao spuścił głowę i patrzył w podłogę. Jego ręce zaciskały się w pięści. Zawsze tak robił, gdy coś w co nie chciał wierzyć okazywało się prawdą. Starszy chłopak zauważył ten gest i momentalnie w jego oczach pojawiły się łzy.
- Nie... 
-Nie! - krzyknął LuHan, czym obudził XiuMina śpiącego obok niego. MinSeok spojrzał na sprawcę swej nagłej pobudki.
- Czemu krzyczysz? Stało się coś? - Spytał niższym głosem niż zwykle a po plecach Lu przebiegł delikatny dreszcz. Zacisnął dłoń na pościeli. W jego umyśle trwała właśnie walka o to, czy zapytać go czy słowa Tao są prawdą czy też nie. Po dłuższej chwili myślenia wybrał.
- Muszę cię o coś spytać - zaczął. Koreańczyk patrzył na niego pytająco.- Tylko powiedz mi prawdę.
- Hę? N-no dobra. - dopowiedział starszy chłopak.
- Zdradziłeś mnie? - Po tych słowach zapadła cisza.
- Tak. - To jedno słowo wypowiedziane przez chłopaka trafiły idealnie w delikatne serce LuHana. Próbował powstrzymać łzy ale nie potrafił. Chciał krzyczeć, chciał... Chciał go uderzyć ale nie potrafił. MinSeok odwrócił głowę i patrzył teraz na ścianę. W jego twarzy widać było załamanie, nerwowość i żal za własny uczynek.
- Dlaczego? - Spytał tak po prostu Han opierając się o parapet.
- Przepraszam. - Szepnął MinSeok i wyszedł z pokoju zostawiwszy LuHana samego. Dziecko w jego brzuchu poruszyło się znacznie powodując lekki ból, który po chwili zwiększył swą siłę. Jęknął i osunął się na podłogę jedną ręką trzymając brzuch a drugą przytrzymując parapet. Kręciło mu się w głowie, w oczach pojawiły się mroczki. Jego twarz stała się nagle blada, skurcze ponownie wzmocniły siłę i gdyby silne ciało MinSeoka zapewne upadłby z łoskotem na ziemię. - LuHan, przepraszam, obiecuję, to już się więcej nie powtórzy, J-ja naprawdę cię kocham... I.. To nie był fair do ciebie. Proszę tylko nie odchodź. - Z oczu starszego chłopaka płynęły łzy. Mówił tak jeszcze długo przepraszając co chwilę,
- Minnie, zaczęło się... - szepnął nagle Lu przerywając monolog XiuMina. Był jednocześnie szczęśliwy i zdziwiony, bo nie wiedział o co chodzi drugiemu. Gdy ten westchnął głośniej przejeżdżając jednocześnie ręką po brzuchu, dopiero wtedy MinSeok zrozumiał przekaz LuHana. - Minnie, zaczęło się!

11 maja 2013

the song Rozdział 1.


You are the one~
Kris sięgnął ręką po telefon i zaspanym wzrokiem spojrzał na wyświetlacz.  „Kto do cholery dzwoni o tej godzinie?” pomyślał, po czym szybko odebrał połączenie.
- Ile można do ciebie dzwonić?  - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Sporo, zwłaszcza o tak wczesnej porze… -  mruknął chłopak.
- Jest prawie 12.
- Że co?! Lay do cholery! – krzyknął Kris momentalnie wstając z łóżka.
- Żartuje. Jest przed 8. Jakiś ty łatwowierny – YiXing zaczął się śmiać. Lubił denerwować YiFana o tak wczesnej porze.
- Lay! To już przestaje być śmieszne – oburzył się Wu.
- Słuchaj, za 20 minut wpadnę po ciebie i gdzieś cię zabiorę.
- Gdzie tym razem? Bar ze striptizem, czy raczej do burdelu od razu?
- Udam, że tego nie słyszałem.
- Ale słyszałeś.
- No dobra, dobra, jestem kiepskim aktorem. Ech. Dzisiaj robię ci normalną wycieczkę i idziesz ze mną do mojej ciotki. Ma coś dla mnie, a nie chce iść sam więc biorę ciebie ze sobą.
- Tylko mi nie mów, że do tej starej jędzy z targu rybnego.
- Nie. Do tej drugiej.
- No dobra. 20 minut mówisz?
- Teraz już 17. Hehe – zaśmiał się Lay i przerwał połączenie. Kris otworzył swoją szafę z ubraniami i wyjął czarne jeansy oraz czerwoną koszulkę, po czym udał się do łazienki. Jak najszybciej potrafił umył się, ubrał i uczesał. Nie zdążył jednak zjeść już śniadania, bo jego przyjaciel już oznajmił swoje przybycie głośnym pukaniem do drzwi. YiFan podszedł więc do drzwi i otworzył je omal nie obrywając z pięści YiXinga. Starszy chłopak zaczął się śmiać z zaistniałej sytuacji.
- Z czego rżysz? Omal nie oberwałem! – warknął Kris, kiedy wyszedł na korytarz i zamykał drzwi. Zhang przestał się śmiać i spojrzał na wyższego chłopaka. Wu zobaczył w nich, że jest coś nie tak. Wpatrywał się w źrenice Laya, które momentalnie się powiększyły. Chłopak wiedział dlaczego. – Wiesz, że zawsze jak kłamiesz to patrzysz inaczej?
- I że źrenice mi się powiększają? Tak wiem – odpowiedział YiXing i uśmiechnął się łagodnie. – Tak skłamałem.
- To jednak idziemy do burdelu?
- Nie. Mam dla ciebie niespodziankę – niższy chłopak uśmiechnął się szerzej. – Chcę ci kogoś przedstawić. – Powiedział po chwili zastanowienia. Przyspieszył kroku i wyszedł na chodnik kierując swoje kroki w stronę rynku. Kris posłusznie udał się za nim, śmiejąc się w duchu, że jego przyjaciel faktycznie nie umie kłamać. Gdy wreszcie doszli na miejsce, Lay zaczął się rozglądać nerwowo. Kris w tym czasie usiadł na ławce obok fontanny i obserwował chłopaka z dalszej odległości. Zasnąłby, gdyby nie to, że Lu krzyknął radośnie. – Junmyeon! – Wu podniósł wzrok i ujrzał przyjaciela w objęciach drugiego chłopaka. Był niższy od Laya.
- Cześć YiXing – powiedział Junmyeon i skradł buziaka Zhang.
- SuHo-ah! Nie tutaj… A, właśnie, Kris poznaj, mój chłopak Junmyeon, Junmyeon to mój przyjaciel Kris.
- YiFan – szepnął Wu i wyciągnął rękę w stronę chłopaka. Ten spojrzał na niego przyjaznym wzrokiem i uścisnął jego dłoń. Jednak nie odezwał się do niego ani słowem tylko cały czas patrzył na Laya trzymając go za rękę.
- Nie przejmuj się Kris, on jest trochę nie śmiały…
- Bez przesady Lay… - oburzył się lekko SuHo i ścisnął mocniej dłoń YiXinga.
- Dobra, to może chodźmy gdzieś? – Zaproponował Kris. Pozostała dwójka zgodziła się i ruszyła w stronę kawiarni gdzie można było napić się gorącej czekolady, którą uwielbiali. YiFan już chciał dołączyć do zakochanych ale coś po drugiej stronie fontanny przykuło jego uwagę. A raczej nie coś, tylko ktoś. Kris przyglądał się mu przez moment nie zauważając, że ten drugi też na niego patrzy. Nagle Kris oprzytomniał i uświadomił sobie, że skądś zna tą twarz.
- Kris, chodź już! - Zawołał Lay.
- Już, już! – Odpowiedział chłopak i już chciał ponownie spojrzeć na „obiekt” jego obserwacji ale jego tam nie było.
Westchnął więc i pobiegł do SuHo i Laya wchodzących właśnie do kawiarenki. „Skądś go znam” pomyślał YiFan i upił łyk gorącej kawy. Przez cały czas próbował przypomnieć sobie gdzie już widział jego twarz, przez co momentami odlatywał a YiXing pomyślał nawet, że Kris jest chory, więc postanowił go odprowadzić do domu mimo zaprzeczeń ze strony przyjaciela. Ostatecznie SuHo i Lay zaprowadzili w końcu Wu do jego mieszkania.
Chłopak zamknął za nimi drzwi dziękując im i udał się do swojego pokoju. Postanowił, że przejrzy sobie teksty swoich starych piosenek. Sięgnął pod łóżko i wyciągnął jedno z pudełek, a kiedy je otworzył-zamarł.
- Teraz już wiem skąd go znam! – Krzyknął sam do siebie ale po chwili zaniemówił. – Cholera, jakim cudem mogłem mieć w głowie jego twarz zanim przyjechałem do Chin? – Zastanawiał się Kris. Minęło może 5 minut dręczącej YiFana ciszy zanim chłopak wrócił do przeglądu swoich piosenek. Wśród tych tekstów znalazł jeden naprawdę dobry, więc zaczął układać do niego melodię tworząc piosenkę.

A w tym samym czasie chłopak z portretu grał na gitarze nową melodię, a słowa same płynęły mu do ust. Zachowywał się tak, jakby już ją znał. Jakby gdzieś już ją słyszał a teraz tylko ją powtarza.

Even with my eyes closed
The light that shined us is still there
I will keep our precious memories deep inside
Even if pain comes along with the days
The days we promised eternal love
I will never forget those moments
I remember.*





* I remeber (Bang Yongguk)

21 kwietnia 2013

the song Prolog~

Na zewnątrz cały czas padało. Krople deszczu obijały się o szybę i parapet wydając delikatne odgłosy stukania. Siedemnastoletni chłopak siedział na swoim łóżku wsłuchując się w odgłosy zza okna. Jego długie palce prawej ręki trzymające ołówek wodziły po białej kartce kreśląc nowe słowa na jeszcze chwilę temu czystym papierze. Pisał właśnie kolejną piosenkę, której, jak każdej poprzedniej, nigdy nie opublikuje. One były tylko słowami, które w danym momencie krążyły mu w jego głowie. Jednak tego dnia zatrzymał się przy słowie, które tak często wspominał. Miłość. Czym ona jest dla niego? Słowem, takim samym jak każde inne. Chłopak nie rozumiał, dlaczego tak bardzo wszyscy naciskają na to, że miłość jest najważniejsza. W przeszłości miał taki okres czasu, że też tak sądził. Był to czas pierwszej miłości, która kończąc swój trzyletni żywot zabrała jego uczucia. Każdego dnia próbował je odzyskać, próbował odzyskać to, co stracił, jednak jego starania zawsze szły na marne. Wszytko przestało mieć znaczenie, a zabłąkany we własnym świecie nastolatek zapragnął powrócić do ojczyzny by móc zacząć wszystko od nowa. Vancouver przestało istnieć w jego podświadomości, mimo iż nadal tętniło życiem.
Na zegarze wybiła godzina 15:00. Chłopak wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Jego mama zapewne nie poprze kolejnego "wspaniałego", jak zwykła mówić, pomysłu swojego syna na temat powrotu do Chin. Myśląc, że zastanie rodziców na dole w kuchni, bardzo zdziwił się widząc puste pomieszczenie. Podszedł do stołu i zobaczył kartkę papieru napisaną przez jego rodzicielkę.
Synu, wiemy jak bardzo chcesz wrócić do Guangzhou, dlatego specjalnie na zbliżające się twoje urodziny pojechaliśmy załatwić kilka spraw dotyczących twojego wyjazdu. Spróbuj nie spalić domu. Kochamy, Mama i Tata.
Chłopak aż podskoczył z radości. Wkrótce wyjedzie i zacznie swoje życie na nowo. Zapomni wreszcie o tym okropnym miejscu. Zapomni o okropnościach które go tutaj spotkały.
- Dziękuję wam. - Wyszeptał i odłożył kartkę na blat stołu. - Ale obiadu i tak mi nie zostawiliście. - Uśmiechnął się sam do siebie, po czym podszedł do lodówki i wyciągnął z niej resztki wczorajszej pizzy. Włożył je na talerzyk, a następnie do mikrofalówki i czekał, aż ta odda mu gotowy posiłek. [...]
Później krzątał się po domu nie wiedząc co dokładnie ma ze sobą zrobić i ostatecznie wybrał swój pokój. Rozłożył się na łóżku i zaczął rysować. Co chwilę poprawiał rysunek, ale w końcu po 3 godzinach udało mu się stworzyć portret. Nie wiedział skąd miał w głowie jego twarz. Pomyślał więc, że jest on wytworem jego wyobraźni. Postanowił, że chce go zatrzymać, więc schował go do koszulki a następnie ułożył w pudełku jak wiele innych rzeczy, które tam przechowywał. Nagle poczuł się senny. Rozebrał się więc do bokserek, wślizgnął się pod kołdrę i zasnął.

Niecały tydzień później leciał już samolotem do Chin. Wreszcie mógł się uwolnić. Wreszcie mógł poczuć szczęście, które odeszło dawno temu.