21 kwietnia 2013

the song Prolog~

Na zewnątrz cały czas padało. Krople deszczu obijały się o szybę i parapet wydając delikatne odgłosy stukania. Siedemnastoletni chłopak siedział na swoim łóżku wsłuchując się w odgłosy zza okna. Jego długie palce prawej ręki trzymające ołówek wodziły po białej kartce kreśląc nowe słowa na jeszcze chwilę temu czystym papierze. Pisał właśnie kolejną piosenkę, której, jak każdej poprzedniej, nigdy nie opublikuje. One były tylko słowami, które w danym momencie krążyły mu w jego głowie. Jednak tego dnia zatrzymał się przy słowie, które tak często wspominał. Miłość. Czym ona jest dla niego? Słowem, takim samym jak każde inne. Chłopak nie rozumiał, dlaczego tak bardzo wszyscy naciskają na to, że miłość jest najważniejsza. W przeszłości miał taki okres czasu, że też tak sądził. Był to czas pierwszej miłości, która kończąc swój trzyletni żywot zabrała jego uczucia. Każdego dnia próbował je odzyskać, próbował odzyskać to, co stracił, jednak jego starania zawsze szły na marne. Wszytko przestało mieć znaczenie, a zabłąkany we własnym świecie nastolatek zapragnął powrócić do ojczyzny by móc zacząć wszystko od nowa. Vancouver przestało istnieć w jego podświadomości, mimo iż nadal tętniło życiem.
Na zegarze wybiła godzina 15:00. Chłopak wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Jego mama zapewne nie poprze kolejnego "wspaniałego", jak zwykła mówić, pomysłu swojego syna na temat powrotu do Chin. Myśląc, że zastanie rodziców na dole w kuchni, bardzo zdziwił się widząc puste pomieszczenie. Podszedł do stołu i zobaczył kartkę papieru napisaną przez jego rodzicielkę.
Synu, wiemy jak bardzo chcesz wrócić do Guangzhou, dlatego specjalnie na zbliżające się twoje urodziny pojechaliśmy załatwić kilka spraw dotyczących twojego wyjazdu. Spróbuj nie spalić domu. Kochamy, Mama i Tata.
Chłopak aż podskoczył z radości. Wkrótce wyjedzie i zacznie swoje życie na nowo. Zapomni wreszcie o tym okropnym miejscu. Zapomni o okropnościach które go tutaj spotkały.
- Dziękuję wam. - Wyszeptał i odłożył kartkę na blat stołu. - Ale obiadu i tak mi nie zostawiliście. - Uśmiechnął się sam do siebie, po czym podszedł do lodówki i wyciągnął z niej resztki wczorajszej pizzy. Włożył je na talerzyk, a następnie do mikrofalówki i czekał, aż ta odda mu gotowy posiłek. [...]
Później krzątał się po domu nie wiedząc co dokładnie ma ze sobą zrobić i ostatecznie wybrał swój pokój. Rozłożył się na łóżku i zaczął rysować. Co chwilę poprawiał rysunek, ale w końcu po 3 godzinach udało mu się stworzyć portret. Nie wiedział skąd miał w głowie jego twarz. Pomyślał więc, że jest on wytworem jego wyobraźni. Postanowił, że chce go zatrzymać, więc schował go do koszulki a następnie ułożył w pudełku jak wiele innych rzeczy, które tam przechowywał. Nagle poczuł się senny. Rozebrał się więc do bokserek, wślizgnął się pod kołdrę i zasnął.

Niecały tydzień później leciał już samolotem do Chin. Wreszcie mógł się uwolnić. Wreszcie mógł poczuć szczęście, które odeszło dawno temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.