16 kwietnia 2013

Ja sam w to nie wierzę.

Opowiada LuHan

"Zostanę ojcem... A raczej matko-ojcem. Jak to możliwe? Przecież jestem facetem!" Pomyślałem, kiedy wychodziliśmy ze szpitala z Xiu. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy, nie odzywając się do siebie. Patrzyłem w przestrzeń za oknem, starając po raz kolejny spróbować zrozumieć, jak mogło do tego dojść.
- Nie wiem jak mam to powiedzieć, ale to jest takie.. - Zapytał nagle Koreańczyk.
- Inne? Dziwne? Wiem... Ja sam nie umiem w to uwierzyć do końca, a co dopiero ty, Xiu...
- Lu... Jak sobie poradzimy? I co ważniejsze, jak to odbiorą inni?
- Nie wiem, XiuMin, nie wiem... - Szepnąłem, właściwie sam do siebie. Spojrzałem za okno. W salonie się świeciło. Czyli czekali na nas. Poczułem się dziwnie. - Jak im to powiemy? - Spytałem półszeptem, gdy wjechaliśmy do garażu.
- Damy radę... Jakoś. - XiuMin uśmiechnął się i pomógł mi wyjść z auta. Staraliśmy się wejść nie robiąc hałasu i prawie by nam się udało, gdyby sierota Xiu nie wpadł na buty Chena.
- I co z LuHanem? - Zapytał Kris, kiedy usiedliśmy naprzeciwko chłopaków.
- LuHan jest... - Zaczął MinSeok ale nie umiał dokończyć.
- Chory na zapalenie żołądka? - Zapytał Chen.
- Nie, on jest chory na zatrucie pokarmowe...
- Zapalenie trzustki!
- Wyrostek robaczkowy!
- Lu jest w ciąży! - Krzyknął nagle Xiu,wstając i przerywając kłótnię na temat "co dolega Lu". Wszyscy spojrzeli to na mnie, to na XiuMina, który nagle robiąc się czerwony jak burak usiadł na kanapie, przykrywając się poduszką. Chen wybuchnął śmiechem. Wtedy Tao trzasnął mu w głowę ręką.
- Ale jak to możliwe?
- Sam nie wiem...  - Zapadła cisza, przerwana tylko jękiem Chena z powodu bolącej głowy po uderzeniu jej przez ZiTao. Siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie wszyscy. W pewnym momencie XiuMin objął mnie ramieniem wtulając nos w moją szyję. Spojrzałem w dół, na drugą rękę Xiu leżącą na moim brzuchu. "Będę miał dziecko." To jedyne, co udało mi się pomyśleć w tym momencie, bo cisza nadal trwała. Nie zauważyłem kiedy reszta wstała i poszła do kuchni zająć się czymś innym. Schowałem twarz w dłoniach, kiedy pierwsze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Lu... Nie płacz. Jakoś damy radę. - Szepnął MinSeok i pocałował mnie w policzek. - Będzie dobrze.
- Ale XiuMin... Wszystko się zmieni. Już się zmienia. - On tylko kiwnął głową i wstał z zamiarem udania się do kuchni do reszty. I nagle coś w laptopie się odezwało.
- Ja to sprawdzę.. - Rzucił Kris i już siadał przed laptopem i coś klikał. - Cześć SuHo. - Przełknąłem głośno ślinę. Kris ręką zawołał resztę, żeby usiedli obok niego.
- Hejka. Jak tam u was? Bo wiecie, w Korei to jakoś się tak nudno bez was zrobiło...
- A u nas zaś się ostatnio bardzo dużo dzieje... - Powiedział Tao ledwo kryjąc śmiech. Wiedziałem, że chodziło mu o mnie i o XiuMina. Uduszę go chyba.
- Opowiadaj... - W tle było słychać czyiś śmiech... Zapewne ChanYeol.
- No więc... Wyobraź sobie, że XiuMin będzie ojcem!
- Co?
- Nie co, tylko tak Zgadnij kto będzie matką!
- Nie wiem... Jakaś ładna chińska aktorka?
- Nie...
- Poddaję się.
- Ale ja nie! - Krzyknął ChanYeol. - Myślę, że to będzie Lu... - I nagle czyjaś dłoń zasłoniła mu usta.
- Co ty bredzisz Yeol? LuHan? Matką? Ahahahahhaha! Znowu ćpałeś z Baconem w łazience? - Stwierdził SuHo. Odwróciłem wzrok i wtuliłem się w ciało Xiu.
- Tym razem jestem czysty... -  Oburzył się Chan.
- Ej... My tu jesteśmy... I przyznajemy rację. - Powiedział Kris, przerywając rozmowę tamtej dwójce.
- Komu? Mnie czy temu ćpunowi?
- Yeolli nie jest ćpunem... Ale fakt, faktem, popali czasem... Dobra, dobra, nie czasem ale często... Ej, nie bij... - I krzyk Bacona. A raczej śmiech. ChanYeol znowu go łaskotał.
- ChanYeol ma rację. LuHan jest w ciąży z XiuMinem. - Wtuliłem się bardziej, nie chcąc patrzeć na nich. XiuMin pogłaskał mnie po głowie i przytaknął w stronę kamerki.
- Chyba sobie jaja robicie! - Krzyknął Kai śmiejąc się.
- Sam sobie jaja robisz Kai. - Skwitował SeHun. - To prawda Jelonku?
- T-tak, to prawda... - Powiedziałem, odrywając się od ciała XiuMina, jendnocześnie patrząc prosto
w ekran. Widziałem, jak twarz SeHuna robi się smutna. Siedzący obok niego Kai przytulił go do siebie
i spojrzał w naszą stronę. - P-przepraszam... - Nie mogłem już tam z nimi siedzieć. Wstałem i poszedłem do mojego pokoju roniąc pierwsze łzy. Bolało mnie to.Trzasnąłem drzwiami i przekręciłem klucz w zamku. Położyłem się na łóżku i zacząłem płakać mocniej.
- Lu... Wiem, że tam jesteś. Proszę, wpuść mnie... - To był XiuMin. Wstałem więc z łóżka i powolnie podszedłem do drzwi i je otworzyłem. - Ej, nie płacz. Będzie okej, obiecuję... - Xiu przetarl swoimi dłońmi moje łzy i weszliśmy do środka.
- Boję się, tak bardzo się tego boję... Przecież mamy mieć comeback, koncerty, wywiady... Spotkania
z fanami... XiuMin, boję się ich reakcji...- Xiu przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Kocham cię i nie pozwolę żebyś był smutny. Ani żeby ktokolwiek cię zasmucił.
- Ja ciebie tez kocham - szepnąłem mu do ucha i pocałowałem go delikatnie. W końcu mogłem się poczuć szczęśliwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pozostaw po sobie ślad, który nie zginie, mimo mnóstwa kątów i korytarzy bezkresnego świata fanficów.