You are the one~
Kris sięgnął ręką po telefon i zaspanym wzrokiem spojrzał
na wyświetlacz. „Kto do cholery dzwoni o
tej godzinie?” pomyślał, po czym szybko odebrał połączenie.
- Ile można do ciebie dzwonić? - odezwał się głos po drugiej stronie
słuchawki.
- Sporo, zwłaszcza o tak wczesnej porze… - mruknął chłopak.
- Jest prawie 12.
- Że co?! Lay do cholery! – krzyknął Kris momentalnie
wstając z łóżka.
- Żartuje. Jest przed 8. Jakiś
ty łatwowierny – YiXing zaczął się śmiać. Lubił denerwować YiFana o tak
wczesnej porze.
- Lay! To już przestaje być
śmieszne – oburzył się Wu.
- Słuchaj, za 20 minut wpadnę
po ciebie i gdzieś cię zabiorę.
- Gdzie tym razem? Bar ze
striptizem, czy raczej do burdelu od razu?
- Udam, że tego nie słyszałem.
- Ale słyszałeś.
- No dobra, dobra, jestem
kiepskim aktorem. Ech. Dzisiaj robię ci normalną wycieczkę i idziesz ze mną do
mojej ciotki. Ma coś dla mnie, a nie chce iść sam więc biorę ciebie ze sobą.
- Tylko mi nie mów, że do tej
starej jędzy z targu rybnego.
- Nie. Do tej drugiej.
- No dobra. 20 minut mówisz?
- Teraz już 17. Hehe – zaśmiał
się Lay i przerwał połączenie. Kris otworzył swoją szafę z ubraniami i wyjął
czarne jeansy oraz czerwoną koszulkę, po czym udał się do łazienki. Jak
najszybciej potrafił umył się, ubrał i uczesał. Nie zdążył jednak zjeść już
śniadania, bo jego przyjaciel już oznajmił swoje przybycie głośnym pukaniem do
drzwi. YiFan podszedł więc do drzwi i otworzył je omal nie obrywając z pięści YiXinga.
Starszy chłopak zaczął się śmiać z zaistniałej sytuacji.
- Z czego rżysz? Omal nie
oberwałem! – warknął Kris, kiedy wyszedł na korytarz i zamykał drzwi. Zhang przestał
się śmiać i spojrzał na wyższego chłopaka. Wu zobaczył w nich, że jest coś nie
tak. Wpatrywał się w źrenice Laya, które momentalnie się powiększyły. Chłopak
wiedział dlaczego. – Wiesz, że zawsze jak kłamiesz to patrzysz inaczej?
- I że źrenice mi się
powiększają? Tak wiem – odpowiedział YiXing i uśmiechnął się łagodnie. – Tak skłamałem.
- To jednak idziemy do
burdelu?
- Nie. Mam dla ciebie niespodziankę
– niższy chłopak uśmiechnął się szerzej. – Chcę ci kogoś przedstawić. –
Powiedział po chwili zastanowienia. Przyspieszył kroku i wyszedł na chodnik
kierując swoje kroki w stronę rynku. Kris posłusznie udał się za nim, śmiejąc
się w duchu, że jego przyjaciel faktycznie nie umie kłamać. Gdy wreszcie doszli
na miejsce, Lay zaczął się rozglądać nerwowo. Kris w tym czasie usiadł na ławce
obok fontanny i obserwował chłopaka z dalszej odległości. Zasnąłby, gdyby nie
to, że Lu krzyknął radośnie. – Junmyeon! – Wu podniósł wzrok i ujrzał
przyjaciela w objęciach drugiego chłopaka. Był niższy od Laya.
- Cześć YiXing – powiedział Junmyeon
i skradł buziaka Zhang.
- SuHo-ah! Nie tutaj… A,
właśnie, Kris poznaj, mój chłopak Junmyeon, Junmyeon to mój przyjaciel Kris.
- YiFan – szepnął Wu i
wyciągnął rękę w stronę chłopaka. Ten spojrzał na niego przyjaznym wzrokiem i
uścisnął jego dłoń. Jednak nie odezwał się do niego ani słowem tylko cały czas
patrzył na Laya trzymając go za rękę.
- Nie przejmuj się Kris, on
jest trochę nie śmiały…
- Bez przesady Lay… - oburzył
się lekko SuHo i ścisnął mocniej dłoń YiXinga.
- Dobra, to może chodźmy
gdzieś? – Zaproponował Kris. Pozostała dwójka zgodziła się i ruszyła w stronę
kawiarni gdzie można było napić się gorącej czekolady, którą uwielbiali. YiFan
już chciał dołączyć do zakochanych ale coś po drugiej stronie fontanny przykuło
jego uwagę. A raczej nie coś, tylko ktoś. Kris przyglądał się mu przez moment
nie zauważając, że ten drugi też na niego patrzy. Nagle Kris oprzytomniał i
uświadomił sobie, że skądś zna tą twarz.
- Kris, chodź już! - Zawołał Lay.
- Już, już! – Odpowiedział
chłopak i już chciał ponownie spojrzeć na „obiekt” jego obserwacji ale jego tam
nie było.
Westchnął więc i pobiegł do SuHo
i Laya wchodzących właśnie do kawiarenki. „Skądś go znam” pomyślał YiFan i upił
łyk gorącej kawy. Przez cały czas próbował przypomnieć sobie gdzie już widział
jego twarz, przez co momentami odlatywał a YiXing pomyślał nawet, że Kris jest
chory, więc postanowił go odprowadzić do domu mimo zaprzeczeń ze strony
przyjaciela. Ostatecznie SuHo i Lay zaprowadzili w końcu Wu do jego mieszkania.
Chłopak zamknął za nimi drzwi
dziękując im i udał się do swojego pokoju. Postanowił, że przejrzy sobie teksty
swoich starych piosenek. Sięgnął pod łóżko i wyciągnął jedno z pudełek, a kiedy
je otworzył-zamarł.
- Teraz już wiem skąd go znam!
– Krzyknął sam do siebie ale po chwili zaniemówił. – Cholera, jakim cudem
mogłem mieć w głowie jego twarz zanim przyjechałem do Chin? – Zastanawiał się
Kris. Minęło może 5 minut dręczącej YiFana ciszy zanim chłopak wrócił do
przeglądu swoich piosenek. Wśród tych tekstów znalazł jeden naprawdę dobry,
więc zaczął układać do niego melodię tworząc piosenkę.
A w tym samym czasie chłopak z
portretu grał na gitarze nową melodię, a słowa same płynęły mu do ust.
Zachowywał się tak, jakby już ją znał. Jakby gdzieś już ją słyszał a teraz
tylko ją powtarza.
Even with my eyes closed
The light that shined us is still there
I will keep our precious memories deep inside
Even if pain comes along with the days
The days we promised eternal love
I will never forget those moments
I remember.*
* I remeber (Bang Yongguk)
błagam o więcej ;_;
OdpowiedzUsuńDostaniesz w święta! <3
UsuńKażdy zaczęty fanfic będzie miał kolejny rozdział w święta^^