POV: SuHo
Stałem oparty o szybę przystanku autobusowego czekając aż ostatni autobus zakończy swój kurs własnie w tym miejscu. Czekałem tu o tej porze całkiem zmarznięty i przemoczony z jednego powodu. Chciałem zrobić niespodziankę pewnej osobie, która kochałem. Sięgnąłem do kieszeni po telefon i sprawdziłem godzinę. Było już grubo po 10 a po autobusie jak i po moim ukochanym ani śladu. W mojej głowie naraz pojawiły się myśli typu "pewnie znowu pomyliłeś dni sieroto", "zapomniał o tobie, znowu"... Jednak mimo to nie poddałem się i dalej czekałem. Jednak ja nie potrafię stać bezczynnie bardzo długo, wiec już po chwili chodziłem w kolko i kopalem mały kamyk przemieszczając go co kilkadziesiąt centymetrów. Nagle przerwałem zabawę z kamykiem, bo usłyszałem nadjeżdżający autobus. Otrzepałem się, podszedłem do drzwi pojazdu i rzuciłem się na szyje mojego chłopaka tuz po tym jak drzwi otworzyły się przed nami. Rękami przytrzymałem jego drobne ciało i obracając się w miejscu przeniosłem go ze schodów na chodnik. Nie chciałem go puszczać wiec przyciągnąłem go do siebie bliżej unosząc delikatnie jego podbródek swoja dłonią tak, ze patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nasze usta dzieliła tak mała odległość, ze dosłownie czuliśmy swoje cieple oddechy na swoich wargach. Staliśmy tak w ciszy przez dłuższy czas i nawet krople deszczu i nieprzyjemny chłodny podmuch wiatru nam nie przeszkadzał.
- Tęskniłem - szepnąłem i delikatnie musnąłem jego usta. Po chwili trwającej zaledwie kilka sekund nasze usta były już złączone w namiętnym pocałunku. Nie przerywaliśmy go nawet na zaczerpniecie choćby jednego oddechu.
- YiXing, nie wyjeżdżaj już więcej... - powiedziałem do niego patrzą mu prosto w oczy, gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Obiecuje JunMyeon, obiecuje - szepnął YiXing i splótł nasze dłonie razem. W tym momencie deszcz ustał a wiatr nie wiał już tak okropnie jak wcześniej. Uśmiechnąłem się i przytuliłem do ciała ukochanego układając sobie głowę w zagłębieniu między jego szyją a barkiem. Trwaliśmy tak jeszcze przez moment, dopóki YiXing nie puścił mnie i nie zaczął iść w stronę wyjcia z dworca. Szybkimi krokami dołączyłem do niego i łapiąc go za rękę poprowadziłem do domu. Miałem tam drugą niespodziankę dla chłopaka, dlatego nie mogłem pozwolić by ją odkrył.
- Wiesz YiXing - zacząłem mówić, gdy siedzieliśmy w salonie z kubkami gorącej czekolady w dłoniach. - Chciałbym cię o coś zapytać - spojrzałem na twarz YiXinga, na której malowało się lekkie zdziwienie. Odstawiłem kubek na stolik i wstając z kanapy podszedłem do szafki. Otworzyłem ją, wyjąłem male pudełeczko i z powrotem zamknąłem drzwiczki. Wróciłem do zdziwionego YiXinga klękając przed nim jednocześnie otwierając pudełeczko. - Zhang YiXing, czy chcesz dzielić ze mną resztę swojego życia? - Twarz YiXinga pokrył solidny rumieniec.
- T-tak, Kim JunMyeon. Chcę - moje ręce drżały gdy wkładałem pierścionek na jego smukły palec. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia, które mimo wszystko starałem się powstrzymać, co nie udało się zrobić YiXingowi. Podniosłem się stając przed nim znacznie zmniejszając dzielącą nas odległość. Tym razem jednak nasz pocałunek od początku był pełen namiętności.
- Dziękuję, YiXing - powiedziałem do niego i uśmiechnąłem się. - Dziękuję, że pozwoliłeś mi dożyć tego dnia.
- JunMyeon... - i ponownie nasze usta odnalazły drogę do siebie łącząc się w kolejnym długim i mokrym pocałunku.
Kocham tego shota. Jest przeuroczy i poprawił mój kiepski humor w chwilę.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że go napisałaś :)
Życzę ci dużo, dużo weny~
Z pewnością, jeszcze odwiedzę twojego bloga :3
Kris